,,ewolucja człowieka;
niniejszy art. zdaje się jakby odbiegać od
naczelnego przesłania tekstu. Proszę sobie wyobrazić; w
opracowaniu poświęconym zoologii omawiam człowieka, ale dokładniej
podmiotem będzie ewolucja rodzaju Homo,
to co materialnie łączy nas ze światem przyrody, to jak
kształtowaliśmy się, aż do aktualnej formy i jaka jest tego
dzisiejsza spuścizna. Na początek zaatakujemy aspekt; czym jest
ewolucja? Od grec. ‘evolutio’
– rozwój, terminem tym nazywamy proces niezależnych i
przypadkowych (warto te dwa ostatnie przymiotniki zapamiętać),
ogólnie nieodwracalnych zmian organizmów o podłożu mutacyjnym.
Wielu ciśnie się na język odpowiedź, ‘że ewolucja to jak
człowiek pochodzi od małpy’. Ach, ten nasz wstrętny egocentryzm!
Zupełnie jak z pojęciem kanibalizmu, określanym jako zjadanie
ludzi przez ludzi. ‘Przecież to prawda’ – może Czytelnik
zaoponować. To tylko przykład. Podobnie jest z ewolucją. Podlegają
jej wszystkie organizmy. A czy człowiek akurat pochodzi od małpy,
to nieprawda, ponieważ z gorylami i szympansami ma tylko wspólnych
przodków, istnieje również hipoteza o pokrewieństwie z delfinami,
ale jest mniej prawdopodobna. Warto wiedzieć, że Darwin wcale nie
uważał człowieka za potomka małpy. Taki pogląd reprezentował
żyjący przed nim J. B. Lamarc, wywodząc siebie od szympansa.
Zwróćmy uwagę, że ewolucjonizm zaprzątał już głowy ludzi
Oświecenia, jak np. wspomnianego już Lamarca. Wcześniej skamieliny
pierwotnych gatunków uważano za szczątki bohaterów mitologicznych
lub biblijnych, smoków, lub potworów, częśto eksponowano je w
kościołach, czy w prywatnych kolekcjach. XVIII – wiecznymi
przeciwnikami ewolucjonizmu byli Lineusz, który jednak uznał małpy
człekokształtne za prymitywne plemiona ludzkie i Cuvier, twórca
teorii kataklizmów, uczestnik słynnego dialogu z ewolucjonistą
Geoffreyem de Saint Hillare, w którym dowiódl wyższości idei
kreacjonizmu. Interesowało to ówczesną elitę kulturalną, min.
Geothego. Zafrapowanie poety jest różnie interpretowane. J.
Żabiński na kartach ‘Zagadki
ewolucjonizmu’ pisze, że wolał słuchać
o tym dialogu bardziej niż o ‘bzdurnych’ przewrotach
dynastycznych w Paryżu, zaś Witalij Łariczew pisząc ‘W
poszukiwaniu przodków człowieka’
informuje, że informator Geothego sam wyszedł z inicjatywą. Tempus
fugit i na scenę historii nauk biologicznych
wszedł Karol Darwin, który zrewolucjonizował sposób myślenia na
ten temat. Pochodził z angielskiej rodziny, w której już dziad
Erazm zajmował się biologią. Studiował medycynę w Cambridge i
Oxfordzie. Nie miał ku temu zamiłowania. Pisał ‘szkoła jako
źródło edukacji była dla mnie po prostu niczym’. Z inicjatywy
swego ojca Roberta, przez pewien czas uczył się w seminarium
duchownym na pastora. Znów się nie udało. Uzyskawszy zgodę od
ojca, przez 5 lat podróżował na królewskim statku ‘Beagle’.
Kapitanem był tam Fitz – Roy, który nie lubił Darwina z powodu
kształtu jego nosa i poglądów naukowych. Życie Darwina na
pokładzie jest różnie przedstawiane w różnych opracowaniach i w
tym miejscu nie będziemy tego roztrząsać. Do sformułowania teorii
ewolucji zainspirowaly Darwina skamieliny glyptodonów i makrauchenii
w Ameryce Południowej i współczesna fauna Galapagos. Nie był
dumny ze swego odkrycia, wstydził się tego. Trzeba rónież
wiedzieć, że był wierzący. Z opublikowaniem dzieła ‘O
powstaniu gatunków...
‘ długo zwlekał i gdyby nie groźba konkurencji, nigdy by tego
nie zrobił. Jeszcze za jego życia teoria ewolucji zyskała swych
zwolenników jak: Wallace’a i T. Huxleya w Wielkiej Brytanii (ten
ostatni był niemal fanatycznym uczniem Darwina, publicznie
oświadczył, że woli pochodzić od małpy, niż od tego kto
zażartował na temat pokrewieństwa jej z człowiekiem), E. Heackla
w Niemczech, darwinizm rychło znalazł też swoich zwolenników w
Polsce, pionierem był Benedykt Dybowski. Co ciekawsze największy
opór nauka Darwina napotkała w USA, gdzie jej wykładanie było
prawnie zakazane, a aktualnie amerykańscy kreacjoniści usunęli
wiedzę o Darwinie z egzaminów szkolnych. Czym z kolei jest
kreacjonizm i jakie były religijne próby wytłumaczenia pochodzenia
człowieka? Kreacjonizm, od łac. ‘kreatio –
stworzenie’ jest pseudonaukową i
pseudoreligijną próbą dosłownego interpretowania słów ‘Biblii’
o stworzeniu. ‘Albo to, albo to’ – może Czytelnik powiedzieć.
Ale religia nie kłóci się z nauką, ponieważ wypływa
od tego samego Boga, aczkolwiek obydwa pojęcia nie powinny być
mieszane. Autor jest wierzący, a do tej sprawy już niedługo
dojdziemy. Aspekt pochodzenia człowieka, pobudzał myślenie
ludzkości od tysiącleci. Np. starożytni Grecy uważali, że ludzi
ulepił Prometeusz z gliny zwilżonej łzami, o potopie heros
Deukalion wskrzesił ich z kamieni. Kadmos, pokonawszy smoka, zasiał
w glebie jego zęby, z których powstali wojownicy o morderczych
skłonnościach, w błyskotliwy sposób pokonani przez herosa. W
mitologii Wikingów pierwsza para ludzka powstała z potu spod pachy
olbrzyma, po potopie z jego krwi, ludzie zostali wylizani spod lodu
przez krowę. Jednak najsłynniejsza, budząca najwięcej
kontrowersji i polemik jest biblijna koncepcja genezy
człowieczeństwa, wg. której ludzie pochodzą od Adama i Ewy,
stworzonych przez Boga w rajskim ogrodzie Edenie. Jest to poemat
alegoryczny, kładący nacisk na moralno – religijny aspekt
zagadnienia. Nie można jednak odmówić temu opisowi pewnej
spostrzegawczości, niezależnie od tego, czy wierzymy czy nie.
Ludzie powstali w jednym miejscu (miano rację w średniowieczu
sytuująć Eden w Afryce) jako najmłodszy gatunek dużych ssaków,
aczkolwiek ewolucja trwa nadal. Poza tym, ostatnie badania wykazują,
iż pierwotni ludzie mieli tylko jedną grupę krwi, a więc mogli
pochodzić nawet od jednej kobiety, dalszy podział wytworzył się
pod wpływem ‘zanieczyszczenia’ owej krwi, prawdopodobnie pod
wpływem kazirodztwa. Religijny zakaz niniejszej orientacji płciowej
ma właśnie podłoże humanitarne, aby nie skazywać na
nieszczęśliwy poród ewentualnego potomstwa. Tak więc wszyscy
ludzie są ze sobą w mniejszym lub większym stopniu spokrewnieni!
Poza tym, co ciekawe, niektóre opracowania atakujące niniejszy
temat mają jakby ‘biblijne’ tytuły jak ‘Szukałem
Adama’ H. Wendta, czy ‘Sad
Edema’, bo tak brzmi oryginalny tytuł już
wspomnianego dzieła Łariczewa. Przejdźmy teraz do konkretów.
Miejscem pochodzenia rodzaju Homo
jest Afryka. Dokładniej: wąwóz Oldoway na terenie Tanzanii. Ludzie
wyewoluowali z naczelnych, pierwszym ich przedstawicielem,
zmeirzającym ku człowieczeństwu, aczkolwiek jeszcze nie będący
człowiekiem, był australopitek. Dla laika, owa nazwa wydaje się
mieć związek z Australią, ale w rzeczywistości oznacza ‘małpę
południową’. W XIX w. pierwszego odkrycia niniejszego gatunku
dokonał Raymond Dart, na terenie Afryki, odkopując bardzo młodego
osobnika, owe słynne ‘dziecko z Toungs’.
Nie mniej sławne i niemal oklepane jest odkrycie państwa Mary i
Louisa Leakey, dokonane w latach 50 – tych XX w. w najstarszych
‘ogrodach Edenu’. Domyśla się Czytelnik gdzie to było?
Oczywiście w Oldowai! L. Leakey wierny zwolennik Darwina, zastosował
się do rady mistrza z Down i udało się. Owym odkopanym osobnikiem
była samica Lucy. Z tymi australopitekami jest dosyć dużo zagadek
lingwistycznych; czy wie Czytelnik co zadecydowało o nadaniu
‘małpce’ takiego imienia? Bynajmniej z samej wyobraźni. W
czasie odkrycia, obozowe radio nadawało audycję zespołu ‘The
Beatels’ o Lucy, późniejszym imieniu
australopiteka. Kiedy w warszawskim Zoo organizowano wystawę
poświęconą prapoczątkom ludzkości, również zagrano tę
piosenkę. Syn Leakeyów, Richard pracuje w Afryce do dzisiaj. Co
wiemy o biologii naszego bohatera (ki)? Gdyby australopitek przeżył
do naszych czasów mógłby zostać pomylony z szympansem. Osiągał
wymiary 1,20 m wzrostu, jego głowę cechowała przewaga
trzewioczaszki nad mózgoczaszką. W szczękach srożyły się ostre
zęby. Był pokryty małpim futrem, ale po afrykańskich sawannach,
które powstały w wyniku zahamowania dopływu opadów przez góry,
chodził już lekko pochylony, aby móc wyglądać spoza trawy, lub
odstraszać drapieżniki. Rezultatem tego były wolne przednie łapy,
władne do tworzenia prostych, kamiennych narzędzi. Żył w
stadach, które do wyżywienia zdobywały owoce, orzechy, bulwy, lub
padlinę. Australopitek mógł jednak prowadzić prymitywne odłowy
na małą skalę, uprawiał również kanibalizm. Na ogół
wyobrażamy go sobie jako gatunek bardzo bezbronny, ale to właśnie
na wskutek konkurencji z australopitekami wyginęła afrykańska
populacja hieny jaskiniowej. Australopiteki dzieliły się na trzy
gatunki: A. afarensis
(najstarszy), A. robustus
i A. africanus. Na
zakończenie mowy o australopiteku, chciałbym powiedzieć, iż to
właśnie one założyły pierwsze wysypiska śmieci! Oczywiście nie
takie jak obecnie; składowano na nich resztki kostne zjadanych
zwierząt.
W historii naturalnej
nie było naczelnego, zwanego ‘eantropem’,
od greckiej bogini jutrzenki Eos, którego uważano, za hipotetyczne
‘brakujące ogniwo’.
Skoro australopitek nie był jeszcze człowiekiem, to jaki twór
dzierży ten prymat? – może się Czytelnik zapytać. Pierwszym
prawdziwym człowiekiem był pitekantrop (dosł. ‘małpolud’),
alias parantrop. Osiągał wymiary 1, 50 m wzrostu, czaszka tego
samego kształtu, co u australopiteka, ale już znacznie większa.
Obserwujemy również wyraźny progres w pionizacji kręgosłupa.
Ciągle miał kosmate ciało. Coraz zręczniejsze ręce po raz
pierwszy skrzesały ogień, nie wiemy jednak jak do tego doszło.
Leakeyowie nazwali pitekantropa Homo habilis,
człowiek zręczny. Rozpoczął on również kolonizację
poza afrykańską, to jego szczątki odkrył Dubois na Jawie. Po
przywiezieniu ich do Europy, pewnego razu wstąpił do restauracji,
oczywiście razem z torbą, zawierającą szczątki pitekantropa.
Wyszedłszy zostawił ją w lokalu, po dostrzeżeniu swej pomyłki
powrócił i z wielką radością odnalzłszy kości, pilniej ich
strzegł, aby w końcu po serii niepowodzeń, schować je w sejfie
‘przed mędrca szkiełkiem i okiem’. Następnym etapem w rozwoju
ludzkości jest Homo erectus.
Czytelnikowi, nazwa ta nie powinna nasuwać skojarzeń z erekcją
penisa, aczkolwiek faktycznie oddaje ona wyprostowaną sylwetkę tego
praczłowieka. Osiągał on wzrost 1, 60 m wys. tak jak późniejsze:
neandertalczyk i kromaniończyk. W jego czaszce widać już przewagę
mózgoczaszki nad twarzoczaszką. Ciągle był pokryty futrem. Co
ciekawsze jego skamieniałości odkryto nawet w Australii, której
wg. obiegowych opinii pierwszymi mieszkańcami byli czarni Aborygeni.
Czyżby więc oni, tak jaskrawo odcinający się od innych odmian,
byli potomkami już tego gatunku? Skąd się zatem wziął tam
indonezyjski kopalny pies toneger, przodek dingo? A może najstarsze
dzieje ludzi w Australii przebiegały dwuetapowo?
Neandertalczyk (Homo
sapiens neandertalensis) nazwany tak od
miejsca pierwszego znaleziska; Neandertal w Niemczech, należał do
tego samego gatunku co my. Warto zwrócić na to uwagę, początkowo
kwestionowano neandertalską autonomiczność; uważano np., że
odkopane w Niemczech szczątki neandertalczyka są po prostu
zdeformowanym szkieletem jednego z żołnierzy armii napoleońskiej,
albo też należały do osoby chorej psychicznie, lub... Irlandczyka!
Poglądu tego bronił min. słynny w swym czasie lekarz niemiecki
Rudolf Virchow, argumentujący nietypowy kształt czaszki
znalezionego okazu przebytymi chorobami. W utartych komunałach, owi
prymitywni praludzie są na ogół nielubiani, o fałszywości tego
poglądu jeszcze się w tym miejscu przekonamy. Neandertalczyk był
pierwszym Europejczykiem, dobrze przystosowanym do chłodów,
oczywiście posługującym się ogniem i wytwarzającym broń. Poza
tym zasiedlał jeszcze Afrykę i Azję, niektórych fascynuje nikła
co prawda, możliwość aktualnej egzystencji neandertalczyka.
Istnieją hipotezy, że półlegendarny yeti jest jednym z nich.
Niestety nie jesteśmy władni zbadać tego głębiej. Podobno
istniał właściciel zakonserwowanego okazu, ale nie udostępniał
go naukowcom. Zresztą ślady stóp są raczej zbyt duże, a przecież
neandertalczyk był niższy od współczesnego człowieka, chyba, że
pod wpływem atmosferycznym zostały powiększone. Jakkolwiek by
było, wszelkie pokrewieństwa pozostają w sferze domysłów. Co
jednak tak szokowało w wyglądzie neandertalczyka? Jego
charakterystyczną czaszkę znamieniowały nieco wydłużony kształt
i masywne wały nadoczodołowe. W szczękach były usytuowane potężne
zęby władne porazić strachem każdego dentystę, gdyby
neandertalczyk dostał się do takiego gabinetu. Mimo niskiego
wzrostu, pod skórą neandertalczyka kryły się silne mięśnie;
gdyby jakiś neandertalczyk podał rękę współczesnemu
człowiekowi, zmiażdżyłby ją nawet bez złych zamiarów. Co
ciekawsze tacy mocarze nie żyli długo, ok. 30 lat, zresztą w
różnych okresach historycznych i co ważniejsze – warunkach,
ludzie osiągali różne długości życia. Przykładem może być
przecież Władysław Jagiełło, który spłodził dzieci w wieku 70
lat (sic!), a w ówczesnych niezdrowych miastach, jeśli człowiek
osiągnął wiek neandertalczyka, już mógłby mówić o sędziwości.
Wróćmy jednak do naszego bohatera. Naukowcy na ogół ujemnie
oceniają inteligencję neandertalczyka, uważając, że ‘inwestował’
bardziej w siłę fizyczną, tak długo, aż zawiodła i gatunek
wyginął. Ale neandertalczyk był dopiero pionierem ludzkiej
duchowości, a warto zwrócić uwagę, że nie był wcale taki
barbarzyński, jak zadufani we własną kulturę lubimy sobie
wyobrażać. Odkrywano ich szkielety ze śladami opatrunków, lub
amputacji, a więc neandertalczyk był pierwszym lekarzem, aczkolwiek
inne zwierzęta też dbają, co prawda instynktownie o swoje zdrowie.
Najbliżej z nami spokrewnione szympansy, połykają lecznicze
rośliny, co ciekawsze krzywiąc się przy tym jak ludzie zażywający
tabletki! Neandertalczyk troszczył się również o zmarłych
przedstawicieli swego gatunku, Jakimi bowiem pobudkami jak nie
metafizycznymi można interpretować układanie przez nich trupów w
charakterystycznej pozycji, umizerowanie ich ochrą, czasem nawet
układanie w ich pobliżu czaszek zwierzęcych? Oni byli pierwszymi
wyznawcami. Aktualnie coraz więcej dowodów zdobywa hipoteza, że
pierwsza religia była monoteistyczna, może więc Adam i Ewa byli
neandertalczykami? No cóż – były to postacie alegoryczne i nie
wiemy ile było tych par, osób. Nie jesteśmy też do końca pewni,
w co wierzyli neandertalczycy, poza tym odbiegłem już od świata
materialnego, będącego podmiotem badań naukowych. W niektórych
filmach SF traktujących o spotkaniach z ludźmi pierwotnymi, jakby
motywem wędrownym jest otrzymywanie wspólnego potomstwa w celu
zobaczenia mieszańca obydwu grup. Pomysł taki, budzący w
czytelniku, jeśli nie oburzenie, to przynajmniej kontrowersje, już
dawno był zrealizowany, już 2 mln lat temu. Współcześni Homo
sapiens krzyżowali się z neandertalczykami
i tu mamy prawo skłaniać się do wniosku, że ci ostatni stopniowo
zatracali swoje geny, aż do redukcji gatunku.
Jeszcze dalej na drodze
rozwoju posunął się kromaniończyk, człowiek z Cro – Magnon,
jaskini gdzie go znaleziono na terenie Francji. Przeniesiony w nasze
czasy i odpowiednio ubrany, byłby nie do odróżnienia w tłumie.
Zaiste; od współczesnego człowieka był tylko o głowę niższy tak
jak neandertalczyk i również należał do tego samego gatunku co
my. Prawdopodobnie był inteligentniejszy od neandertalczyka, ale
także bardziej delikatny, zwłaszcza na mrozie. Rozwinął również
życie duchowe; to on był pierwszym artystą, malującym ściany
zamieszkanej jaskini. Stopniowo i on zszedł do lamusa historii
naturalnej. Ostatnim etapem w ewolucji człowieka jesteśmy my; Homo
sapiens sapiens. Może się tu Czytelnik
zapytać ,,co było z brakującym ogniwem’’, ostatecznie
rozdzielającym człowieka od reszty świata przyrody? Wciąż się
ono wymyka światu nauki, ale wolno wierzyć, że gdzieś w pokrytych
kurzem zbiorach muzealnych, skromne i zapomniane przez ludzkość
czeka na swego odkrywcę. Zajmijmy się teraz swoim gatunkiem.
Osiągnęliśmy niespotykany u innych zwierząt lądowych stopień
pionizacji ciała. Nasz kręgosłup przybrał formę litery S, aby
swoją ‘prostotą’ jednak nie uniemożliwiać nam lokomocji. Jego
ewentualne wady nabyte to:
a.) kifoza – klasyczne skrzywienie
kręgosłupa,
b.) lordoza – zbytnie
‘przeprostowanie’ kręgosłupa, którego siłą sprawczą jest
min. noszenie owych butów na platformach, co powinno zostać
zaniechane, ponieważ zdrowie jest cenniejsze od mody,
c.) skolioza – boczne skrzywienie
kręgosłupa, spowodowane nieumiejętnym transportem dźwiganego
ciężaru.
Człowiek jest stopochodny (podobnie
jak borsuki i niedźwiedzie). Owa cecha przylgnęła, tak
charakterystycznie do naszego gatunku, w wyniku pionizacji, która
‘na nogi’ postawiła cały ciężar ciała. Aby takie dwunożne
istoty jak my, nie przewracały się, stopy rozciągnęły się w
płaszczyźnie poziomej i straciły na chwytności, aczkolwiek osoby
pozbawione rąk są władne zastępować je ustami i właśnie ....
stopami. Natomiast ręce pozostały wolne, aż mogły wyewoluować w
sprawne dłonie. Owe dłonie władne tworzyć dzieła Wielkiej
Techniki i Wielkiej Sztuki. Większość ludzi ma przewagę ręki
prawej, aczkolwiek genetyczna mutacja przewagi ręki lewej nie jest
ani efektem sił nadprzyrodzonych, jak uważano w średniowieczu, ani
kalectwem. Przecież sam genialny Leonardo da Vinci był leworęczny.
Warto również wiedzieć, że u niedźwiedzi to ‘praworęczność’
jest w mniejszości! Kolejnym efektem pionizacji jest przesunięcie
punktu ciężkości.
Siłą sprawczą
wyrwania się ludzi ze świata przyrody i obecnej naszej dominacji
jest nasz mózg, chroniony przez czaszkę. Osiąga on jedne z
największych wymiarów w świecie zwierząt. Nie powinniśmy jednak
za bardzo stawiać siebie na piedestale, albowiem wiele naszych
zachowań wywodzi się ze świata zwierząt i tu trzeba zwrócić
uwagę, zachowań pozytywnych! Należą do nich gł. rytuały
łagodzenia agresji, np. wilk demonstruje gardło grożącemu mu
śmiercią rywalowi, a dawni wojownicy w obliczu śmierci wołali
‘pardon’ prosząc
o życie. Oto przykład gestu uległości; goryl uznający władzę
zwierzchnika pada przed nim podwijając nogi pod brzuch, a w
niektórych społecznościach ów zwyczaj nadal jest kultywowany.
Zostawmy to jednak i zajmijmy się jamą ustną.
Przypatrując się swoim
zębom, Czytelnik może sobie wyobrazić pokrewieństwo człowieka ze
światem przyrody. W tym zróżnicowanym zbiorze, rolę taką
spełniają nieco przestarzałe kły, obok siekaczy i trzonowców i
bardzo rzadkie, totalnie archaiczne ‘zęby mądrości’, wielkie i
sprawiające wiele bólu ich aktualnym posiadaczom, aczkolwiek dla
naszych przodków były częścią ciała zupełnie normalną, tkwiącą
w szerszych szczękach i ze straszną mocą pożerające nawet grube,
surowe mięśnie i kości. Owłosienie jest najlepiej widocznym,
najbardziej wyeksponowanym piętnem ludzkiej zwierzęcości. Wg.
klasycznego wzorca najintensywniejszymi jego skupiskami są: głowa
(plus rzęsy i brwi), oprócz tego owłosienie pachwinowe i łonowe,
wyrastające w okresie dojrzewania, oraz włosy na klatce piersiowej,
obecne u mężczyzn, również w tym okresie. Tak jest najogólniej,
ale przecież zdarzają się mutacje. Dla niewtajemniczonych: są to
wyniki błędu w zapisie informacji genetycznej, polegającego
najczęściej na uwstecznieniu organizmu. Przykładem tego służy
polidaktylia u koni (Bucefał Aleksandra Wielkiego i bezimienny koń
Cezara), przecież przodkowie tych zwierząt mieli wielopalczaste
łapy pozbawione kopyta! Czytelnik mógłby zapewne zapytać co może
mieć wspólnego gatunek tak odmienny od konia jakim jest człowiek?
Zdarzają się w naszym gatunku mutacje, owocujące nadmiernym
owłosieniem. Już biblijny Ezaw był mocno owłosiony. W XX w.
największą sławę pod tym względem uzyskała występująca w
kabarecie Julia Pastrana – kobieta z męskim zarostem, zaś z
Syberii pochodził tzw. ‘Człowiek – Lew’
- owłosiony na całym ciele.
Kolejnym aspektem
kształtowania się autonomiczności gatunkowej człowieka, ciekawym,
acz pomijanym w podręcznikach biologii jest owulacja, a właściwie
jej utajnienie. Samice wielu małp, w tym okresie mają napęczniałe
i intensywnie czerwone tzw. ‘modzele pośladkowe’, o co
nieświadomi zwiedzający ogrodów zoologicznych mają pretensje,
myśląc, że te małpy są zaniedbane. U człowieka tego nie ma.
Jest to gatunek płodny cały rok, dzięki rozumowi polemizuje na
temat rozmnażania. Co jest jednak siłą sprawczą tego? Nie wiemy.
Niektórzy antropolodzy uważają, że do utajnienia ludzkiej
owulacji doszło, aby nie odwracać uwagi mężczyzn od polowań.
Bardziej prawdopodobny wydaje się pogląd państwa A. i J. Ducros
(‘Ewolucja człowieka’),
że jest to wynik pionizacji ciała. Szerzej zaatakował ów temat
Jared Diammond na kartach ‘Trzeciego
szympansa’. Tak więc moralny nakaz
zakrywania golizny, również ma podłoże praktyczne, aby zapobiec
wszystkim nieszczęściom mającym swą siłę sprawczą w
bezwstydzie. Owe moralno – obyczajowe hamulce muszą być
uszanowane, ponieważ zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć. Również
monogamia ma te same podłoże; aby mogła przeżyć dana rodzina,
musi być mniejsza, na tej zasadzie postępują przecież pisklęta
orłów, zabijające się nawzajem. Stąd też w niektórych
kulturach poligamia, ewentualnie poliandria jest emblematem bogactwa,
w innych status monogamii jest utwierdzony religijnie i prawnie i
słusznie, bo skoro monogamia jest ukierunkowana biologicznie, wrosła
w większość społeczeństw i jest najlepszym czynnikiem kreującym
rodzinę dla psychiki wychowujących się w niej dzieci.
Kolebką ludzkości jest
Afryka, z której to bastionu ludzie kolonizowali świat. Człowiek
nie jest i być nie może wyłączony spoza zasięgu uniwersalnego
zjawiska, zwanego ‘ewolucją’. Dlaczego o tym piszę? Otóż
przejdziemy już do różnic w typach człowieka, owych rasach, lub
odmianach. Nie jest to temat tabu, ale wzbudza trochę kontrowersji.
Tragiczne doświadczenia II wojny światowej mają stanowić dla nas
ostrzeżenie przed rasizmem. Niektórzy obawiając się powtórzenia
tego koszmaru zmienili słowo ‘rasa’ na ‘odmiana’ w
odniesieniu do człowieka. Czy mamy prawo zajmować się odmianami
ludzkimi? Mamy i nawet musimy. Rasizm jest bowiem gloryfikacją
jednych odmian kosztem drugich, celem usprawiedliwienia ich
dyskryminacji. Natomiast rozumne i naukowe, wolne od zbrodniczych
uprzedzeń podejście do tego tematu, może nas uchronić przed
rasizmem. Mimo różnic zewnętrznych, wszystkie typy ludzkie mają
jednakowo sprawny mózg. Co więc sprawia, że nie wszystkie ludy
osiągnęły jednakowy poziom cywilizacji technicznej? W tym miejscu
warto zapamiętać: nie ma głupich odmian, czy narodów. To co je
ogranicza, to nie intelekt, tylko warunki środowiska. I tak mamy tu
przykład ze ‘Spadkobierców’
R. Caldera: Inkowie nie używali koła, ponieważ żyli w
niedostępnych dla tej konstrukcji warunkach górskich, co nie
przeszkodziło im stworzyć wspaniałej cywilizacji, nad którą
wymieniony autor nie mógł się nachwalić. Eskimosi zatrzymali się
na poziomie neolitu z powodu trudności z rolnictwem. ‘Przecież
mają tam dużo dzikich zwierząt, na które polują, czemu więc
nie poddano ich demestykacji’? – mógłby
Czytelnik zapytać. Sięgnijmy po inne przykłady. Koczownicze
plemiona Lapończyków w Skandynawii i Nieńców na Syberii, wędrują
za stadami reniferów; nie osiedli na miejscu, bo nie rozwinęli
uprawy roślin. A wracając do Eskimosów, to co oni mają uprawiać?
O wielkiej inteligencji tych narodów świadczy to, iż tyle lat
przeżyły w tak ekstremalnych warunkach. W czasach nowożytnych,
szczególnie opętani pychą, przedstawiciele danych grup społecznych
wywodzili swój rodowód od całkiem innych grup etnicznych, jakby
byli autonomicznymi narodami. I tak szlachta miała się wywodzić od
Jafeta, Żydzi i duchowni od Sema, a chłopi od Chama. W XX w. nauka
niemiecka i w ogóle dobre imię naszego gatunku zostały zhańbione
szaleństwem hitleryzmu, głoszącego istnienie wyimaginowanych ‘ras
nordyckich i semickich’, co raz na zawsze powinno uświadomić
ludzkości potrzebę wolności nauki i poznania samych siebie.
Przynajmniej od biologicznej strony.
Jakie więc znamy
odmiany człowieka? Najstarsza jest odmiana czarna (negroidalna)
powstała na terenie Afryki. Wg. legendy zanotowanej przez Bernarda
von Grzimka na kartach ‘Nie ma miejsca dla dzikich zwierząt’
było czarodziejskie jezioro wybielające skórę, z czasem gdy woda
zmętniała, powstała w nim także odmiana żółta. Klimatycznym
emblematem Afryki są panujące tam upały, toteż rdzenni jej
mieszkańcy posiadają w skórze ogromne ilości melaniny, chroniącej
przed promieniowaniem słonecznym. Natomiast w mitologii greckiej,
skórę Etiopów osmalił Faeton, nieumiejętnie powożąc wozem
Heliosa nad Afryką. Brak jej [melaniny] na wewnętrznych częściach
dłoni i stóp, jako mniej narażonych na gorąco. Znamienne jest, że
dzieci Murzynów ciemnieją z wiekiem. Innym zabezpieczeniem przed
gorącem są kręcone włosy, zapewniające ochronę głowie. Potomka
odmiany czarnej z odmianą białą, lub na odwrót, nazywamy Mulatem,
zaś z odmianą żółtą Kreolem. Wraz z kolonizacją nowych,
północnych terenów, na drodze ewolucji powstała odmiana tzw.
biała, osiadła na terenie Europy i części Azji. W związku ze
znacznym rozsiedleniem jest to odmiana bardzo zróżnicowana. Jedni
ich przedstawiciele, pierwotnie
osiedleni na terenach południowych (Arabowie, Hindusi, Romowie) mają
śniadą cerę i czarne włosy. Następna grupa, tzw. kaukaska
(Kaukaz i większość Europy) ma min. ustabilizowany ‘biały’
kolor, a włosy wszystkich odcieni, w tym barwy przejściowe
(brązowy, rudy). Najdalej na północ (Skandynawia) powstała grupa
nordycka o najjaśniejszej cerze, blond włosach i niebieskich
oczach. Przed wojną polscy antropolodzy odkryli jej przedstawicieli
u warszawskich Żydów i ‘wszyscy rozsądni
ludzie zawyli z radości’
(P. Jasienica ‘Słowiański rodowód’).
Co ciekawsze włosy blond znajdują się w stanie zaniku, możliwe,
że w kilku następnych pokoleniach, będą one znane tylko jako
farbowane. Ostatnią z odmian jest odmiana żółta, najliczniejsza,
o ciemnomiedzianej skórze, często niskim wzroście, idealnie
prostych, czarnych włosach i o charakterystycznych skośnych
oczodołach, chroniących oczy przed promieniowaniem słonecznym.
Największe skupiska w Azji i w Nowym Świecie. W tym miejscu mógłby
Czytelnik zapytać ‘co z odmianą czerwoną, czyli Indianami?’
Prawda jest taka, że należą oni do odmiany żółtej, a zostali
nazwani ‘czerwonoskórymi’
z powodu barwy wojennej o tym kolorze, przez nich używanej. Potomków
odmiany żółtej z białą nazywamy Metysami. W tym miejscu,
poświęconym językom, mam zamiar znów posłużyć się tematem o
podłożu biblijnym. Mam na myśli oczywiście poemat o Wieży Babel,
w czasie której budowy doszło do wymieszania się języków ich
budowniczych, jako karze za pychę. Jest to opowieść alegoryczna, o
profilu moralizatorskim, ale nie można jej odmówić pewnej
słuszności. Pierwsi ludzie mówili jednym językiem. Cywilizacje
rozkwitały nad wielkimi rzekami (np. Mezopotamia nad Tygrysem i
Eufratem). Budowali często monumentalne budowle np. zikkuraty
babilońskie, które zainspirowały do stworzenia Wieży Babel. Z
czasem mieszkańcy takich centrów cywilizacyjnych, wyruszyli z nich,
kolonizując inne tereny. Typowe zjawisko. Cechą metafizyczną
człowieczeństwa jest tzw. ‘mowa artykułowana’, umożliwiona
umiejscowionym w mózgu ośrodkiem Brockasa. Polega ona na tworzeniu
logicznych zdań i możliwości ich akcentowania np. ‘Jesteśmy
ludźmi rozumnymi, ALE (akcent) często – tylko z nazwy’.
Ostatnio okazało się jednak, że własny język artykułowany
(system ostrzegania) posiadają koczkodany, kolejny mit upadł! W
wyniku coraz większego rozproszenia, ludzie zmieniali języki, do
tego stopnia, że ów zmieniający się stale najstarszy środek
przekazu bardzo się zróżnicował. W zależności od podobieństwa
wyróżniamy etniczne grupy językowe, co jest podmiotem badań
lingwistów. Np. w samej Europie wyróżniamy takie grupy językowe:
a.) słowiańskie: polski, czeski,
słowacki, bułgarski, serbo – kroacki, białoruski, ukraiński i
rosyjski,
b.) germańskie: niemiecki,
angielski, holenderski, szwedzki, norweski, duński i islandzki,
c.) romańskie: włoski, francuski,
waloński, hiszpański i portugalski
d.) albańskie: albański,
e.) greckie: grecki,
f.) galijskie: irlandzki
B: Uralo – ałtajskie
g.) ugrofińskie: węgierski,
estoński i fiński
h.) tureckie
A jakie są przykłady
podobieństw językowych? Czy rozumie Czytelnik zamieszczone w
‘Ogniem i mieczem’
H. Sienkiewicza ukraińskiej pieśni: ‘Sokole
jasnyj, brate mij ridnyj, wysoko letujesz, daleko widujesz’,
albo: ,Ach, wy
stepy, wy ridnyje, krasnym ćwetom przystroije, jako more szyrokije’
? Polak uważnie słuchając, jest władny
zinterpretować niniejsze cytaty. Podobnie w języyku czeskim ‘skład’
to ‘složeni’, a w
języku słowackim ‘zloženie’.
Zostawmy jednak tę materię lingwistom i przejdźmy do rolnictwa. W
niniejszym art. nie będę zbyt długo roztrząsał tego zagadnienia,
omówionego przecież w rozdziale o zwierzętach domowych. Człowiek
pierwotny ze wszystkich stron otoczony niebezpieczeństwami,
najmniejszy opór konkurencji napotkał ze strony wilków i szakali.
Zaczęły one od synantropii; podążały za gromadami ludzi
pierwotnych, zajmujących się polowaniem. Z czasem zaczęto je
tolerować, a nawet dokarmiać ochłapami. Te z kolei stopniowo
zatracały lęk przed ogniem. Coraz częściej miały też [miejsce]
przypadki chwytania młodych osobników w celu ich odchowu i hodowli.
Takim to sposobem doszło do oswojenia psa. Jeszcze bardziej
przełomowe, bo trwale wiążące człowieka z jednym miejscem było
opanowanie rozrodu roślin, zapoczątkowane w Starym Świecie na
terenie Bliskiego Wschodu. Pierwszymi roślinami uprawnymi były
jęczmień i pszenica, w Nowym Świecie kukurydza. Później zaczęto
uprawę również innych roślin, ale nadal mają przewagę.
Równocześnie z uprawą, oswojono większe ilości zwierząt,
niektóre z nich podjęły pierwszy krok, wchodząc w szkodę, jak
dziki (przodkowie świń) i tury (przodkowie krów). Inne zaczęły
się synantropizować wbrew woli człowieka np. wołki zbożowe,
myszy i szczury. Co do człowieka oznaczało to: osiedlenie się w
jednym miejscu, a przez to złożenie podwalin pod przyszły byt
państw i narodów, człowiek osiadły zyskał czas [na] tworzenie
nauki i sztuki. Ale osiadły tryb życia pokazał też swoją ciemną
stronę, wraz z nim pojawiły się niesprawiedliwości społeczne,
ludobójstwa, wielka dewastacja przyrody spowodowana przez nowe,
sztuczne ekosystemy, których usunąć nie możemy, ale ciągle
jesteśmy władni dbać o to co pozostało. Demestykacja zaszkodziła
też poddanym jej organizmom. Jak to określił Jared Diammond na
kartach ‘Trzeciego szympansa’:
‘Osiadły tryb życia zaowocował zarówno
‘Mona Lisą’ i symfonią ‘Eroica’ jak i piecami Dachau i
bombardowaniem Drezna...’
*
Era prehistoryczna
skończyła się wraz z wynalezieniem pisma, czyli zbioru umownych
znaków służących utrwalaniu myśli ludzkiej. Pierwsze wielkie
cywilizacje rozkwitały nad rzekami jak: Egipt nad Nilem, Mezopotamia
nad Tygrysem i Eufratem, Chiny nad Jangcy – ciang i Huang – ho
itd. Tak zaczęły się stosunkowo młode w paleontologicznej skali
czasu wydarzenia, zwane po angielsku ‘history’,
po niemiecku ‘der Geschichte’,
a przez Polaków ‘historią’.
Wszystkie jej dobre i złe aspekty są dziełem dominującej na
Ziemi, małpokształtnej istoty, która samą siebie dumnie
nominowała: Homo sapiens – człowiekiem
rozumnym.’’ - ,,Ciekawostki z życia zwierząt cz. XII’’ z
2000 r.
W trzeciej klasie gimnazjum, ucząca
mnie biologii, pani Janaćka ov Froizerova zleciła mi prowadzenie
specjalnego zeszytu, zawierającego ciekawostki dotyczące genetyki,
za co otrzymałem szóstkę. Ową pracę zatytułowałem ,,Tajemnice
genetyki’’. Poniżej chciałbym zaprezentować dwa rozdziały,
nawiązujące do kontrowersyjnych teorii Macieja Kuczyńskiego.
,,Teoria teorię wspiera...
Komórka może powstać wyłącznie z
komórki już istniejącej. Tak więc, ten kto każe żabom rodzić
się z błota jest ignorantem.
‘Gronostaj króla zdobiSoból cześć sposobiTchórz grzejeKuna chłodziA baran wszy płodzi!’
Czy to prawda?
Hipotetyczny biolog z Przestrzeni Pozaziemskiej zapoznający się z
teorią komórkową powiedziałby, że tak, ale nie miałby racji.
Dlaczego? Otóż z komórki może powstać tylko taka komórka, która
zawiera DNA komórki macierzystej. Tak więc ten, kto głosi, że
‘baran wszy płodzi’
również zasługuje na ośle uszy!
Samorództwo jest mitem. W XIX w.
francuski bakteriolog Luis Pasteur z dumą ogłosił publicznie, że
obalił wiarę w ten przesąd. Czy aby zupelnie? W następnym wieku,
rosyjski (w jego czasach jego kraj stanowił składową część
Związku Radzieckiego) biolog Alexander Oparin zastanawiając się
nad powstaniem życia na Ziemi pzreprowadził eksperyment chemiczny,
z którego uzyskał zalążki przyszłego życia. Ludzkości teoria
ta bardzo się spodobała. Uznano, że: Samorództwo jest mitem, ale
w początkowym okresie historii Ziemi miał miejsce wyjątek, komórki
miast powstać z już istniejących komórek, wytworzyły się pod
wpływem reakcji chemicznych. To wszystko bardzo pięknie, lecz
ostatnie badania dowiodły, że w prehistorycznym, prekambryjskim
‘Paleokeanie’ były inne czynniki fizyko – chemiczne niż w
eksperymencie Oparina. Samemu uczonemu chwały to nie odejmuje,
bowiem zastrzegł, iż stworzył tylko hipotezę. Czy jest jakaś
alternatywa? Tak. Nazywa się teorią panspermii. Zakłada, że kwasy
nukleinowe powstały w przestrzeni pozaziemskiej, lecz warunki do
stworzenia struktur żywych znalazly dopiero na Ziemi. Oczywiście
zdrowy rozsądek każe wykluczyć interwencję kosmitów, o których
istnieniu nic nie wiemy. Mogły się natomiast dostać w wyniku
zderzenia asteroidu z Ziemią. Dlaczego nie mogłoby tak być? Zaś
wnioski są takie: nowa i jeszcze niepewna teoria panspermii
przyczynia się do potwierdzenia teorii komórkowej.
Bibliografia: M.
Kuczyński ‘Życie spadło z nieba’
[...]
Geny czy Wzorce?
Dwa poprzednie rozdziały mówiły o
kontrowersyjnych hipotezach jak teoria panspermii, czy genetyka
premendlowska. Tu również będziemy się zajmować hipotezą
Kuczyńskiego – nową, niepewną, kontrowersyjną,
mało znaną, a wyłożoną
w dziele ‘Życie jest myślą’.
Zakłada, że to nie genetyczny przypadek rządzi ewolucją, lecz
tzw. ‘Wzorce’,
które są niematerialne i działają wg. przedwiecznego planu. Już
widzę jak niektórzy Czytelnicy, którzy między pojęciami
NIEMATERIALNE, a NIEREALNE gotowi są postawić znak równości –
znacząco kreślą kółka nad głową. Ale wartości moralne też są
niematerialne... Autor kwestionuje również udzial genów w
wyznaczaniu wyglądu danego organizmu (por. dysproporcja DNA u
piżmowca w wymienionym dziele). M. Kuczyński neguje również wiele
innych rzeczy np.
- dinozaury wyginęły z powodu
epidemii choroby porównywalnej z AIDS etc.
Czy ma rację – nie chciałbym
wyrokowac arbitralnie. Przypominam tylko, że nawet Kopernik, Darwin
czy Einstein irytowali społeczeństwo swymi teoriami. A więc uczeni
do roboty!
Śniło mi się,
że:
- kiedy Ziemię podbili kosmici,
nieliczni ocaleli ludzie szukali pociechy w podpatrywaniu
homoseksualizmu u mrówek, za co zrugał ich Kent Hovind,
- jakiś ksiądz mówił na kazaniu,
że Darwin wymyślił teorię ewolucji dla pieniędzy,
- pani Okiena ov Vanasax kazała na
sprawdzianie z biologii wymienić w czym współcześni ludzie
przypominają neandertalczyków,
- jakaś kobieta o paznokciach
pomalowanych na czarno, namawiała mnie, bym został kreacjonistą,
lecz nie chciałem jej słuchać.