Strony

poniedziałek, 28 lipca 2014

Oniricon cz. 49

Śniło mi się, że:


- amerykański mason Albert Pike ze względu na wygląd został porównany do niedźwiedzia,
- w jakiejś protestanckiej gazecie twierdzono, że katolicy są satanistami, a także pisano w niej o egzorcyzmach za pierwszych Piastów,



- jakiś licealista słuchający ,,Sabbatonu'' przed lekcją religii pił piwo z puszki i czytał książkę o Conanie, a ja nie widziałem w tym nic złego,



- w liceum ksiądz katecheta kazał napisać pracę domową o tym jaką prowadzilibyśmy politykę zagraniczną; długo odwlekałem napisanie pracy domowej, aż napisałem, że w 2050 r. rozpadnie się Rosja, Wielka Brytania i Francja, że zjednoczą się kraje arabskie i afrykańskie, że Polska powinna wystąpić z Unii Europejskiej, lecz pozostać w NATO, na całym świecie bronić nienarodzonych dzieci i udzielać azylu walczącym o wolność,



- ksiądz mówił, że pod wpływem lektury ,,Małego Gościa Niedzielnego'' małe dziecko wzięło udział w Eucharystii,



- jakaś dziewczyna nosiła czarne koszulki z wizerunkami potworów, a inne dziewczyny śpiewały, że powinna spalić te koszulki, aby nie nawiedzały ją narysowane potwory,



- jakiś heros ucinał mieczem łapę białego małpoluda (yeti?),



- ktoś napisał powieść fantasy ,,Oko łabędzia'' lub ,,Oko szamana'', której akcja toczyła się w realiach przypominających XVII wiek,



- pojechałem na Ukrainę, gdzie zobaczyłem na ulicy wielkie pająki ptaszniki, których się bałem,
- w Polsce górnicy porwali i uwięzili pod ziemią grupkę kobiet, którym udało się zbiec z niewoli,
- będąc u wujka Markusa i cioci Joleny ov Kujvis głaskałem bardzo starego kundla Reksia, który stracił znaczną część sierści,



- samica szympansa znalazła na śniegu warany, którymi się zaopiekowała, a potem wspólnie zaopiekowali się znalezionymi na śniegu niemowlętami (warany językami czyściły je ze śniegu).

Dunaj i Dana


,, […] Samobójstwo Rytogara odpowiada śmierci z własnej ręki królewicza Dunaja, zakochanego w walczącej z nim wodnicy Nastazji z ruskiej byliny. Z krwi Dunaja popłynęła rzeka Dunaj'' – Marek Derwich, Marek Cetwiński ,,Herby, legendy, dawne mity''


Nastazja poślubiła wybrańca swego serca, wodnika Warchaja o czarnych włosach, pochodzącego z jeziora Orechowiec, nad którym rósł potężny orzech, a które leżało na ziemi w erze jedenastej zwanej Orlandem, a w trzynastej – Roxem. Po śmierci Siubieli Morskiej zostali koronowani na króla i królową rusałek i wodników. Łono Nastazji opuściło dwóch braci, którzy otrzymali imiona Stanisław i Władysław. W siedemnastej wiośnie życia bliźniaki zostały zamordowane. Gdy król i królowa spojrzeli do czarodziejskiego zwierciadła, wskazało ono jako zabójców wąpierza Urmira i strzygę Naraicarotę. Nastazja i Warchaj pomścili swe dzieci.


,,Nie wiem dlaczego to zrobiliśmy – królowa zwierzyła się mężowi przez las. - Przecież naszym synom życia to nie zwróci'' – M. Rymwid ,,Nymphologia''.



W owym czasie król kikimor Niemal Człowiek, którego tron wznosił się na Nowej Ziemi, pragnął podboju wszystkich innych wysp. Wysłał posła z przyjaznym orędziem do królowej Nastazji, lecz ta za pomocą magicznego lustra przejrzała plany cara kikimorskiego, sługi Rykara. Razem z Warchajem i białym orłem Magajem ruszyła w stronę Nowej Ziemi, by ubić Niemal Człowieka. Nastazja i Warchaj wstąpili do zakonu rycerskiego stuha, a na swą panią wybrali Dziwicę – Pogromczynię Potworów. Cała trójka ubiła wiele straszydeł. Z białej ręki Nastazji, poczynając od wielkiego, trójgłowego kreta Tałapy zginęło aż siedemset potworów, a sama królowa oprócz klejnotów nosiła zęby smoków i wąpierzy, szpony strzyg, kolce z ogonów mantrykon i wyvernów i tym podobne trofea. Na zalanej Słońcem łące urodziła córkę, która na cześć Welesa otrzymała imię Walaszka (Valaška). Gdy dziecię opuszczało łono matki, zaprzyjaźniona Mora Dusica, której Warchaj przebaczył próbę uduszenia, zginęła broniąc rodzącej się królewny w walce z mamunami. Walaszka gdy dorosła, towarzyszyła matce w walkach ze sługami Rykara i w ciągu życia ubiła sześćset potworów i straszydeł. Prezentowana historia, zanotowana zarówno przez ,,Codex vimrothensis'' jak i przez Mikołaja Rymwida opowiada o przygodach Nastazji, złotowłosej Walaszki i białego orła Magaja nad rzeką Erydanem, noszącym też nazwy Danu, Danubius i Dunaj.

*



W owych czasach koryto rzeki Danu znajdowało się bardziej na północ niż w późniejszych erach. Przyroda kwitła pod rządami Lata. Królestwa tonęły w kwiatach; Słońce nad Odirną, Visaną czy Erydanem przypiekało jak nad Nilusem czy Jordanusem, roiło się od ptaków i motyli. Warchaj zginął w kolejnym 



starciu ze sługami Čortieńska, a jego córka Walaszka o złotych włosach była już panną. Liczyła sobie czternaście zim, a w tym wieku, w erze jedenastej Tatra udała się na niebezpieczną misję. Piękna była Walaszka; jednocześnie mocna i delikatna jak przystało na Polanicę. Zdążyła już ubić pierwszego smoka, którego zęby nosiła jako naszyjnik. Jej suknia była barwy śniegu, a na czerwonej tarczy pyszniły się białe wzory. Tak jak macierz była niezrównana w walce mieczem, lub szablą, strzelaniu z łuku, walce toporem i 



oszczepem. Nastazja, jako, że urodziła się wodnicą i miała przed sobą 900 lat życia, wciąż zachowywała młodość i niezwykłe piękno. Macierz i jej córa szły pieszo, śmiejąc się i rozmawiając po ukwieconej polanie, którą nawadniał Erydan. Nad nimi unosił się biały orzeł Magaj. Rusałki zatrzymały się nad brzegiem ogromnej, nieuregulowanej rzeki i już miały ją przepłynąć, gdy z fal wynurzyli się siepacze Niemal Człowieka. Hufcem kikimor dowodziła Błotna Baba. Potwór ten miał wygląd zielonkawej postaci niewieściej ubranej w czarny morszczyn. W jej czarnych włosach wiły się węże, w szczękach srożyły stalowe kły jak u Baby Jagi z ery trzynastej, a na palcach dłoni i stóp – stalowe pazury podobne do noży.



- Brać je! - wrzasnęła niczym Furia, Błotna Baba, lecz nim kikimory rzuciły się w stronę Nastazji i Walaszki, Magaj jednym ciosem dzioba odciął głowę kochanicy Niemal Człowieka, a w wody Danubiusa wlała się jej czarna krew, podobna do błota. Kikimory pędziły jak wiatr na swych patykowatych nogach i skrzydłach 



nietoperzy, lecz matka i córka słały do nich strzały. Magaj rozrywał potwory dziobem i szponami jakby to były zające, lecz daremny trud walki! W miejsce zabitych kikimor zjawiały się następne i jeszcze następne. Dumna Nastazja niechętnie prosiła kogokolwiek o cokolwiek, lecz teraz bojąc się o los ukochanej córki, poczęła śpiewem błagać Mokoszę o pomoc, lub przynajmniej godną śmierć. Walka trwała w najlepsze, a jedna dwugłowa kikimora, obwieszona czaszkami, a nosząca imię Rachmanyn wołała wesoło:




- Poddajcie się wasza wysokość! - Walaszka dwiema strzałami rozbiła jego dwie głowy, gdy tymczasem ukazała się brodząca w płytkiej wodzie, rusałka w białej, bogato haftowanej sukni. Jej włosy barwy brązu były spięte w warkocze, a głowę najady zdobił złoty diadem.



- Zostaw je pani Dano! One są nasze! - krzyczał towarzyszący kikimorom Čort Diasek.
- To je bierzcie, ale sobie łap nie oparzcie! - roześmiała się wodnica, niosąca złoty łuk.
Diasek rzucił w nią widłami, lecz uchyliła się. Dana, bo takie było jej imię, napięła złoty łuk i posłała zeń strzałę, ale nie w kikimory, jeno prosto w niebo! Strzała miała grot z otworami, toteż lecąc wydała przeraźliwy gwizd. Diasek, a z nim kikimory roześmiały się przeraźliwie, przytykając palec do czoła. Nastazja i Walaszka nie traciły nadziei. Tymczasem w stronę kikimor nadjechał hufiec konnych wodników o długich włosach, wąsach i brodach, zbrojnych po zęby, a obok konia ich wodza biegł wyrośnięty, czarny basior. Wodniki obróciły swe długie miecze przeciw kikimorom, a te ginąc broczyły zieloną krwią. Nie prosiły o litość, bo jej nie znały, jednak część z nich przybrała postać ryb i ptaków zwanych trzciniakami i tak uciekła. Wodnik zatrzymał karosza przed Nastazją i Walaszką, zsiadł z niego i przez suknię ucałował kolana obu rusałek.

- To jest moja oblubienica, Dana – wskazał na nimfę ze złotym łukiem. - Jam jest Dunaj, z łaski Mokoszy i mandatu królowej Nastazji graf ov Tyras – włosy Dunaja były ciemnozielone, a jego broń stanowił złoty trójząb.
- A ja jestem Renterier – przedstawił się czarny wilk.
- Miło mi panie poznać – ciągnął Dunaj – noc się zbliża, a nie jest bezpieczną podróż w tych stronach, przeto zapraszam do swego zamku na dnie rzeki – wtem zauważył towarzyszącego im białego orła i ozdoby z ciał straszydeł; po nich poznał kto zacz. - Witam w powierzonej mi rzece, rozsławioną przez pieśni królową Nastazję i jej latorośl, piękną Walaszkę! - po tych przywitaniach Dana przyłożyła dłoń do nozdrzy wilka i dzioba orła, by mogli spędzać wiele godzin pod wodą, a następnie wszyscy zniknęli w nurtach Erydanu.


*

Dana i Dunaj mieszkali w kamiennym zamku o miedzianym dachu. Nosił on nazwę ,,Werszek'' (Veršek, Vyeršek), bowiem herb rusałki i wodnika zwał się Wersz (Wjersz). Konie mogące żyć pod wodą zostały odprowadzone do stajni. Wnętrze siedziby było skromne, lecz zadbane i bardzo przytulne. Na powitanie rodziców i gości wybiegły dzieci; niektóre dziewczęta miały po ojcu ciemnozielone włosy. Na stole stały złociste świece w lichtarzach, potrawy z ryb, wina, miodu i ogromne kołacze. Sufit pokrywały piękn malowidła, podobnie jak ściany. Jedną z nich zdobiła scena z pieśni opiewającej Nastazję trzymającą w ręku głowę wąpierza za włosy. Dunaj zaprowadził obie rusałki do stołu nakrytego obrusem barwy śniegu i nalał im miodu. Razem z nim, Daną, Nastazją i Walaszką do stołu zasiadły dzieci i członkowie drużyny. Graf ov Tyras pobłogosławił suto zastawiony stół słowami: ,,Radujmy się w Ageju''!, a potem Dana kazała grać muzykantom – wydrom i łabędziom, zaś młode rusałki i wodniki rozrzucały płatki nenufarów. Ogromną komnatę przeznaczoną do uczt wypełniał zapach kadzidła i drzewa sandałowego. Jeden z synów – trzynastoletni Ostrovik o złotych włoskach z zachwytem wpatrywał się w cudną Walaszkę i nakładał jej porcję jesiotra na talerz i dolewał wina. Pod stołem, na pięknym kobiercu z Peristanu, czarny basior Renterier mówił rubasznie do białej wilczycy Olwy, która nie uczestniczyła w boju, lecząc rany zadane przez kikimorę:



- Co mała; sama żresz? Co nie zabije to wzmocni, jak mówił mój staruszek Varirł Versay – Olwa polizała go, a uczta trwała niemal do rana.
Nastazji i Walaszce zaczynało już leciutko szumieć w głowie, więc, by nie naśladować błędów rozmiłowanych w winie i wódce satyrów, sylenów, orgów, czarownic i kazytek, poprosiły by dwie świecznice zaprowadziły je do łóżek. Poduszki i pierzyny były napełnione pierzem edredonów z Ultima Thule – na czymś takim królowa nie spała od wielu lat, a jej córka poczuła tą miękkość pierwszy raz w życiu. Nastazja i Walaszka złożyły dank Mokoszy i Dziwicy za gościnność Dunaja i Dany, a że były ogromnie zmęczone, głęboki sen nie kazał na siebie długo czekać.

,,Pewnego razu brukołak odgryzł Warchajowi całą dolną część ciała (od pasa w dół) i Nastazja musiała prosić o schronienie dla męża do czasu, aż utracone części ciała mu odrosną. Prosić o schronienie starego wodnika było dla niej sromem, który przezwyciężyła tylko z wielkiej miłości do męża'' – M. Rymwid ,,Nymphologia''.

Przed laty, kiedy jeszcze mieszkała w Kryształowym Dworcu wraz z matką Siubielą Morską i ojcem Adonisem, słyszała dziwaczną piosenkę:



,, … Natchniuzo, tak ci końcówkuję z niepisaniowości, natreść mi ości i uzo...''

Śpiewały to leśne dziady sprzedające obwarzanki i nosiła tytuł ,,Pieśni dziadowskiej''. Nastazji nigdy się nie podobała – wolała pieśni o przygodach Anej II walczącej z Biesami i Čadami, Aradvi, która podróżowała w czasie, Afarace przemierzającej Morze Suche i wybrzeże Morza Ciemności, księciu Lamii – namiestniku Morza Rajskiego czyli Śródziemnego, królu Germanie ratującym Alemanię przed hydrą, Bharatienie, wreszcie o swojej matce, którą szczerze i bezinteresownie kochała. Teraz gdy spała ujrzała urokliwą postać w bieli, o włosach złotych jak włosy jej córki Walaszki. Nad jej głową unosiła się korona z ognia, a białe dłonie zdobione pierścieniami trzymały lirę. Niewiasta miała ponadto lazurowy płaszcz wyszywany złotem.



- Jestem Natchniuza, której Agej tak jak Gołębiom Dziewańskim, zlecił zsyłać natchnienie poetom, tym co malują i tym co rzeźbią. Waleczna Nastazjo, córo Siubieli Morskiej! Agej rzucił ci smoki i olbrzymy pod stopy, lecz ty bój się Go i wystrzegaj fałszywej dumy i fałszywego honoru. Tylko ta królowa co stanie się małą przed Większym od Enków może być naprawdę wielka. Odrzuć chciwość i walcz dla słabszych, nie dla swej chwały! - po tych słowach Natchniuza zniknęła, a Nastazja spała dalej, jednak nie zapomniała o 




śnie. Kimże była Natchniuza? ,,Muzą Natchnienia'' – twierdzili pan Innowojciech Błyszczyński i Miron Białoszewski. Grecy czcili takie Muzy jak Erato, Kaliope, Terpsychora, Talia, Melpomena, Polihymnia, Euterpe, Klio i Urania. Słowianie znali zaś Natchniuzę, córę Świętowita i dwa białe Gołębie Dziewańskie, które Dziewanna Šumina Mati namalowała w erze trzeciej. Królowa i jej córka nie spały zbyt długo. Wstały na śniadanie, do którego zasiadły razem z Dunajem, Daną, ich dziećmi, orłem Magajem i wilkami; 



Renterierem i Olwą (Olva). Świtezianka o złotych kolczykach w kształcie ryb wniosła kryształowy dzban napoju, złocistego i słodkiego jak miód. Na białym obrusie stały półmiski z szyjkami raków, kołacze, sękacz i owoce. Razem z domownikami i gośćmi przy stole siedział człowiek o niebieskiej skórze. ,,Płanetnik'' – pomyślała Walaszka, jednak jego łysa głowa miała kształt cebuli. Ubrany był w kontusz jak Płanetnicy, a 




przedstawiał się jako Bogincarz, syn Orniasza. Odznaczał się rozmownością i dowcipem. Mocnymi, białymi zębami kruszył skorupy orzechów i nakładał Nastazji potrawy na talerz. Walaszkę obsługiwał Ostrovik. Magaj siedział na drążku, gdzie rozszarpywał utopionego zająca, a czarny Renterier i biała Olwa pożywiały się pod stołem. Królowa na prośbę gospodarzy opowiadała o swych przygodach. Wspomniała też o Morze Dusicy.


- Mora przypomina rusałkę, lecz na wszystkich palcach ma orle szpony jak czarownica, a ponadto ubiera się w skóry dzikich kotów; Dusica nosiła skórę lewarta.
- Czy one zajmują się duszeniem mężów? - zapytał jeden z synów Dunaja, mały wodnik imieniem Bobon (Vovon).
- Tak, nawet chciała udusić Warchaja, ale potem się zmieniła i została naszą wierną przyjaciółką. Co więcej oddała życie broniąc rodzącej się Walaszki.
- Niech Mokosza osłoni ją swym płaszczem – rzekła litościwie Dana.
- Wczoraj walczyliśmy z kikimorami, Čortem i Błotną Babą – podjęła Nastazja o rudych włosach i zielonych oczach. - Czy oprócz nich są tu jeszcze jakieś straszydła?
- Całe mnóstwo – rzekł Dunaj. - Zakon stuha, do którego należysz, malkieš ad gierhoya1, wojuje tu z ałami i ażdachami, strzygami, wąpierzami, latawcami, larwami, kerami, smokami, trusiami, ogrami … Są tu olbrzymy, harpie, Minotaury, czarownice, jędze, kostusie, brukołaki, sysuny, pijawki wielkie jak tury … Dręczą nas mory, morusy, duszące konie, wilkołaki, różne widziadła, jednak naszym najgorszym wrogiem jest książę wąpierzy Zoraniszcze, syn Zorana. Mieszka w zamku Judymin na Smoczym Wzgórzu.



- Zoraniszcze to posłaniec Rykara – rzekła Dana – jedne rusałki i wodniki morduje, a inne zamienia w potwory takie jak on. Jego zamku strzegą czerwone i czarne ręce zbrojne w miecze i kindżały.
- Wyprawił do Nawi naszych najdzielniejszych witezi. Przeszkadza mu to, że jesteśmy – ozwał się Bogincarz.
- Kiedyś prosiłam panią Mokoszę, by upomniała go, lecz ten wampir jest tak zaślepiony przez smoka piekieł, że nie może widzieć Enków, ani słyszeć ich głosu – rzekła jedna z córek Dunaja, ośmioletnia Lilijka o ciemnozielonych włoskach.
- Na życie Ageja i Mokoszy – Nastazja powstała z krzesła – albo położę kres jego zbrodniom, albo zginę.
- To niemożliwe, Pani – rzekł smutno Dunaj. - Zoraniszcze jest niepokonany.
- Tylko i wyłącznie Agej jest niepokonany – żywo zaprzeczyła Walaszka.
Tymczasem do komnaty wbiegła Wiła – nimfa mająca jedną nogę jak u kozy i rwąc długie włosy z głowy, płakała i lamentowała.



- Stało się wielkie nieszczęście! - zawodziła Wiła. - Moją małą, biedną Kundę porwały wąpierze! - Dana, sama lubo bojąca się o podobny los własnych dzieci, otarła jej łzy i przytuliła do serca jak macierz.
- Uspokój się Hermenegildo – mówiła do Wiły – skąd wiesz, że to porwanie? - na te słowa Wiła zwana Hermenegildą pokazała pergaminową kartkę, zapisaną smoczą krwią.
Gdy mężny Dunaj ją przeczytał, jego zielone włosy stanęły dęba.

,,Cześć suko! Twoje szczenię zostało tej nocy zabrane do mego zamku i na ogień Čortieńska, nawet sam Agej nie wyrwie go z mojej potęgi. Dunaju, stary pryku, kopnę cię w zad, a ty będziesz chodził na czworakach dookoła stołu, przy którym będę pił krew twojej żony i dzieci. Jeśli to uczynisz, może się zlituję i będziesz mym niewolnikiem po kres twych dni. Z čortowskim pozdrowieniem – Zoraniszcze. P. S. Dzisiaj urągałem psom Nastazji – Zoraniszcze; car i bóg''.

Dana aż poczęła płakać gdy to usłyszała, a Nastazja i Walaszka były sine z gniewu. Kartka zajęła się ogniem i spłonęła, a w innej wersji zamieniła się w muchę i odleciała.
- Czy będziesz pozwalał, synu Bałkana Łobasty, by ten wampir pluł w twarz tobie i twej żonie? - spytała Nastazja smukła jak łania.
- Niestety – pokręcił głową Dunaj. - Moja misja już skończona. Pozwól o pani, bym stąd uszedł z żoną i dziećmi i poszukał bezpieczniejszego miejsca.
- Nigdy !!! - królowa zerwała się z krzesła i krzyknęła jak wczorajszego dnia Błotna Baba. - Jeszcze dziś udamy się ocalić Kundę, a jeśli wam nie żal tej zniewagi, to Walaszka i ja same polegniemy! - wtem Bogincarz klęknął i na znak hołdu ucałował jej białą dłoń.
- Możesz na mnie liczyć, Mieczu Dziwicy – zapewnił.

*



Zamek Judymin, wznoszący się na Smoczym Wzgórzu zbudowały Cyklopy z ogromnych głazów. Z wież powiewały czarne chorągwie Zoraniszcza, a komnaty były wyłożone srebrem i platyną. Wąpierz, który bluźnierczo zwał siebie ,,carem i bogiem'' zasiadał na tronie z kości oprawionych w złoto, a jego podnóżkiem była głowa króla strzyg Birkasa, którego otruł na uczcie. Birkas miał ponoć dybać na życie Zoraniszcza. Król wąpierzy nosił naszyjnik z zębów grafów Łupira, Łupierza, Upra i Opyřaka, zamieszanych w spisek na życie jego ojca Zorana. Na ścianie wisiała skóra zbuntowanego smoka Vasiliska, co za życia miał moc zabijania wzrokiem. Zamek był właściwie nie do zdobycia, bo broniły go zastępy czarnych i krasnych rąk, oraz oko smoka Lucifuge, ongiś zabitego przez Zwyrtała Asa. W sali tronowej Zoraniszcza konała z głodu, pragnienia i strachu, przykuta łańcuchami do ściany Kunda – córka Hermenegildy; trzyletnia Wiła o złotych włoskach. Jej stopa i kozie kopytko nie dotykały błyszczącej, porcelanowej podłogi. Čorty Wiłun i Varrag co noc okładały jej drobne, bezbronne ciałko ognistymi biczami, aby się zaparła Ageja i Mokoszy. Dziecię płakało z bólu i strachu i błagało Mokoszę – Macierz Wszystkich Dzieci, by zabrała ją ze sobą. Przed tron krwawego syna Zorana przybył nagi Čart – mąż o głowie kozła i zdyszany meldował.
- Dunaj i Dana po przeczytaniu waszego listu opuścili rzekę i idą ku wam, panie, by was przebić osinowym kołem. Razem z nimi idzie królowa rusałek Nastazja i jej córka Walaszka – Čart dygotał, a Zoraniszcze rzekł tylko ,,Głupcy'' i wychylił złoty kruż pełen krwi...

*



Orcus był goblinem pochodzącym z wyspy Mona. Wzrostem dorównywał leśnym ludziom. Włosy miał czarne, długie i rzadkie; łeb szkaradny, uszy włochate, żółte zęby jak u strzygi, skórę szaro – zielonkawą, ręce długie, szpony jak u mory i morusa, stopy płaskie ,,jak u podolskiego złodzieja'' (,,Codex vimrothensis''). Z wielkim okrucieństwem dowodził różnymi straszydłami w służbie tak Zorana jak i Zoraniszcza i z jego to powodu, gobliny zaczęto zwać ,,orkami''. Choć na zamku Judymin cieszył się popularnością, Zoraniszcze nie ufał mu i szukał pretekstu by się go pozbyć. Z tej to przyczyny, Orcus z Mona sprzymierzył się z Dunajem i Daną, Nastazją i Walaszką. Liczył, że jak zginie Zoraniszcze, on będzie mógł opuścić to miejsce. Rozmawiał z okiem smoka Lucifuge, którego w poprzedniej erze ubił dzielny Wilkogłowiec, podczas gdy Walaszka posłała w nie strzałę. Smocze Oko zalało się krwią, po czym łzawiąc spadło na ziemię i stało się mokrą plamą. Czarne i czerwone ręce zbrojne w miecze i kindżały, ogarnął strach paniczny. Poczęły szukać zabójców Oka i nie udało się przed nimi uciec. Nastazja, Walaszka, Dana i Hermenegilda uśmiercały ręce z łuku, a Dunaj i Bogincarz odpierali ich ataki mieczami. Orcus znacznie pomógł swoją szablą (gobliny podobnie jak ażdachy walczyły szablami krzywymi jak rogi Čortów). Strzał poczynało już brakować, a koszmarnych rąk było coraz więcej. Wiła przytknęła do oka i podpaliła dwie ostatnie strzały, które posłała w szopy i zarośla, gdzie stacjonowały czarne i krasne ręce. Ich niedobitki uciekły jak spłoszone ptactwo. Wówczas Nastazja naciągnęła łuk i jedną strzałą zdruzgotała dębową bramę zamku i ubiła stojącego za nią trójgłowego psa Wilkowiecka. Ruszono przez wyrwę, gdy tymczasem niedobitki strażników poleciały by wezwać na pomoc harpie. Drużyna Nastazji przemierzała liczne i kręte, ciemne korytarze i lochy pełne kości. Nastazja i Walaszka straciły już wszystkie strzały, lecz nadal były groźne mając miecze, którymi rozcinały kraty i łańcuchy, uwalniając więźniów Zoraniszcza. Wąpierz wciąż przebywał w sali tronowej i pił całe dzbany krwi razem z nałożnicami, gdy przed jego obliczem padła ogromna, trupia kość. W erze jedenastej podobna do niej zabiła Arvota Baldasa.
- Panie... - zatrzeszczała – w zamku są nasi wrogowie, a przewodzi im sama Nastazja! - Zoraniszcze aż zakrztusił się krwią.
- Nie pietrusz mi koszałów – opałów, bo cię rozbiję i wyssę z ciebie cały szpik! - groził wąpierz.
- Kiedy to prawda! - upierała się kość. - Orcus zdradził; wciągnął w zasadzkę Oko i pomógł w walce z moimi towarzyszami. Banda Nastazji jest teraz w zamku.
- Zakręt – Zoraniszcze chwycił kość i rozbił nią stół. - Jednak na mnie nie ma mocnych – rzekł po chwili do przestraszonych wąpierzyc.
Na jednym z postojów Walaszka skręciła kark zdradzieckiego goblina, gdy ten nastawał na jej cześć. Odtąd drużyna za przewodników miała uwolnionych jeńców.
- Gdyby tu byli z nami Renterier i Olwa; oni by wytropili Zoraniszcze! - szepnęła Dana, lecz oba wilki przebywały teraz w lesie, a Magaj unosił się w przestworzach.
Zamek wąpierza przypominał Labirynt. Dunaj odpierał kolejne ataki załogi Judymina. Wdarcie się drużyny królowej i zdrada Orcusa wywołały popłoch wśród sług Zoraniszcza, których w posłuchu utrzymywał jeno strach, tak, że wapierze, strzygi i inne potwory poczynały dezerterować, bądź walczyć między sobą. Poza tym straszydła całego Lądu Europy słyszały o Nastazji i Walaszce. Wiedziały, że królowa i jej jedyna córka są przeciwnikiem chrobrym i lutym. Bogincarz niósł u pasa osinowy kół, przygotowany dla Zoraniszcza, a cała drużyna przeszła kolejny korytarz. Wedle słów stij i rusałek uwolnionych z kazamatów, do sali tronowej było coraz bliżej. Dunaj wbił długi miecz w podłogę aby chwilę odpocząć. Przymknął oczy i znów je otworzył, gdy w jego uszach rozbrzmiał słodki głos.
- ,,Dunaju, Dunaju, carze rzeki Erydan! Czy to tak ładnie nachodzić mnie w moim domu? Od zawsze byłem, jestem i będę przyjacielem nimf i wodników – głos był słodki jak pienie syreny – tylko ty podaj mi rękę. Dlaczego słuchasz zdradzieckiej i krwawej Nastazji? Patrz, mogłeś z Daną żyć spokojnie, a twoja królowa dla własnej sławy wprowadziła cię w pułapkę. I po co to? Przejdź na mą stronę, na stronę Zoraniszcza, syna Zorana. Pomogę na zawsze uwolnić się od tych dwóch jędz i dam ci szczęście, bo Agej i Rykar to jedno. Przywiedź do mnie swego syna Ostrovika, a uczynię go wielkim panem...'' - Dunaj próbował się otrząsnąć jak pies z wody, gdy wtem usłyszał głos Bogincarza.
- To nie jest dobre miejsce na medytacje – po chwili zaś dodał, jakby czytając w myślach. - Rozumiem cię. Jak mawiał wieszcz: ,,Zło to straszny potwór. Jak mu się przyjrzysz, będziesz najpierw współczuł, potem zaciekawisz się, wreszcie uznasz je za dobro''. Pamiętaj, że to Zoraniszcze porwał Kundę, córkę Hermenegildy, a ty jako książę rzeki jesteś za nią odpowiedzialny.
Wędrówka trwała przez korytarze, schody i komnaty, aż po rozbiciu grupki uzbrojonych w halabardy wąpierzy, drużyna królowej stała pod drzwiami sali tronowej. Zoraniszcze pił jeden dzban krwi za drugim i udawał, że go nie ma. Walaszka wyrąbała dziurę w dębowych wrotach i zawołała donośnym głosem:
- Ty co wybrałeś Rykara, słuchaj głosu następczyni tronu! Za twe łajdactwa należy ci się kół osinowy w serce, ale jeśli teraz opuścisz ten zamek przez okno i wyniesiesz się jak najdalej od rzeki Danu, zaniechamy pościgu! - wołała Walaszka, lecz Zoraniszcze choć na ogół niechętnie narażał swą skórę białą jak kreda, umiał być odważny.
- Zamknij pysk, bo ci mucha wleci! - krzyknął, a wówczas Dunaj i Bogincarz rozrąbali drzwi.
Zoraniszcze siedział na tronie ze złota i kości, opity krwią jak kleszcz.
- Chwytaj za oręż i walcz, tchórzu! - krzyknęła Nastazja, a wąpierz, którego wszystkie kochanice pod postacią czarnego ptactwa uciekły oknem, począł rosnąć. Rósł i rósł; pokrywał się czarnym futrem jak u potwora Mięsojada z ery jedenastej, jego ręce robiły się coraz dłuższe i dłuższe, podobnie zęby. Wydał z siebie okrzyk jak mewa. Ku przerażeniu całej drużyny, w sali tronowej trzepotał skrzydłami nietoperz większy od niedźwiedzia i bluźnił Agejowi i Enkom. (Wiele niewinnych, pożytecznych i bezbronnych nietoperzy zginęło z ręki ciemnych i tchórzliwych ludzi, dosłownie tłumaczących ten przekaz). Nietoperz rzucił się z rykiem na wodnika, rusałki i Wiłę.
- W kupie siła! - zawołała Hermenegilda i chwyciwszy szablę, którą Walaszka zdobyła na Orcusie, skoczyła ku potworowi i odcięła mu łeb, a wówczas wąpierz z hukiem opadł tłukąc porcelanową podłogę. - A masz, porywaczu dzieci! - Nastazja zawstydzona odwagą Wiły zamieniła się w Światło i zapaliła zwłoki potwora. Wówczas zamek Judymin ogarnęła całkowita trwoga. Przez niepilnowaną bramę wbiegły wilki i Jeźdźcy Leśni sprowadzeni przez Renteriera i Olwę, zaś Magaj wskazał drogę do zamku gryfom, przed którymi pierzchły harpie i ały. Razem z gryfami przylecieli rycerze stuha, a ażdachy, którym Zoraniszcze skąpił żołdu, w popłochu porzucały szable. Wraz ze śmiercią wąpierza nastał kres jego czarów. Opadły resztki łańcuchów w lochach, zęby krat trzasnęły jak przegniłe drewno. Na wolność wyszły wodniki, rusałki, Wiły, stije, sylfidy, a te z nich, które przemieniono w wąpierze, teraz odzyskały swą właściwą postać. Wiła służąca Dunajowi i Danie pobiegła szukać swej córki. Odnalazła ją w ciemnicy, wśród porozrzucanych ogniw łańcucha. Siedziała skulona i płakała, bo Zoraniszcze ugryzieniem zamienił ją w wąpierzycę – teraz jednak zły czar ustąpił. Tam odnalazła ją macierz, której towarzyszyły Dana i Nastazja. Porwała Kundę w ramiona i ich radość nie miała granic. Większość straszydeł pozabijała się wzajemnie, inne zginęły od mieczy stuha i Jeźdźców Leśnych. Jeszcze innym pozwolono zbiec. Wiele miesięcy po tych wydarzeniach, Dunaj i Dana ufundowali w opuszczonym zamku Judymin chram poświęcony Mokoszy, Pani Złotego Łańcucha. W czasie owej wyprawy zamkiem Werszek na dnie Erydanu zarządzał najstarszy syn Ostrovik przy pomocy starego Samodiva Brukača – dziada ze stepów o długiej, siwej brodzie. Teraz gdy drużyna królowej wróciła na dno rzeki, Ostrovik pobiegł ją przywitać razem z młodszymi braćmi i siostrami. Trzeba tu wiedzieć, że w jego sercu poczynała płonąć miłość do królewny Walaszki, był jednak zbyt młody, by była jego żoną i matką jego dzieci. ,,Prawdziwa miłość umie czekać'' – mówił w erze dwunastej mądry Centaur Chiron do króla greckiego Jeszy. Gdy Walaszka znalazła się w głównej komancie, Ostrovik ucałował jej kolano, dłonie i stopy, po czym pokazał jej dziwne zwierzę.
- Co to? - królewna nigdy wcześniej nie widziała czegoś podobnego.



Zwierz był rozmiarów borsuka i przypominał go wyglądem. Jednak miał lwi ogon, płową barwę futra i niewielką grzywę, podobną do lwiej, dookoła głowy. Z pyska wydobywał się zapach czosnku.
- To jest meleo, od starokrasnego słowa ,,meles'' – borsuk – wyjaśnił Ostrovik. - Chciałbym ci go dać jako pamiątkę – rzekł, choć przecież zwierzę nie jest dobrym prezentem.
- Dziękuję – uśmiechnęła się Walaszka. - A co on je?
- Nie sugeruj się jego oddechem, może żyć bez czosnku. Meleo jada to co jedzą borsuki i lwy – królewna zadowolona z daru pocałowała Ostrovika w policzek.
Po pożegnaniu Dunaja i Dany, królowa wraz z córką udała się w dalszą drogę, ku Nowej Ziemi, gdzie wznosił się tron żądnego wojny Niemal Człowieka.


*


Nastazji nie udało się obalić króla kikimor. Zginęła w bitwie a jej następczynią została Walaszka, która dalej prowadziła bój ze sługami Niemal Człowieka. Pewien poeta śpiewał, że potwór jest jak poeta; możesz go zabić – narodzi się nowy...

,,Tego dnia Sowica wiózł swą łodzią wielu zmarłych do Nawi. Troll Swen Gildenstern, smok Sowynycz, jakiś Lynx, Żbiczanin z Man, królowa Nastazja.
- Teraz Dziwica posadzi mnie po prawej stronie swego tronu, a gdy umrze moja córka Walaszka, to siądzie po lewej – Sowica i zmarli milczeli, a Nastazja wciąż rozpamiętywała swe przewagi. Rzeka Nevedamaya (Niewiadoma) niosła łódź, aż ta osiadła na nawijskiej plaży. Zmarli wyszli na brzeg, a ich oczom ukazał się tron Welesa, przy którym stała Mokosza, a wokół unosił się Čart z Wyspy Przeklętej. Weles sądził, Mokosza broniła, a Čart oskarżał. Przyszła kolej na Nastazję.
- Była okrutna i pyszna, już w dzieciństwie głosiła się piękniejszą od Dennicy. Była próżna i chciwa, zagarniała dla siebie wszystkie łupy straszydeł. Wymordowała wszystkie czarownice na sabacie z powodu jednej – oskarżał Čart, a królowa zlękła się.- Oszczędzała życie swych poddanych, nie była głucha na ich skargi, leczyła chorych, kochała męża, synów i córkę, a przed bitwą pożałowała swych win, przebaczyła Morze Dusicy – broniła jej Mokosza.- A dlaczego zamierzała zdobyć Jasną Nawię z pomocą wojska? - spytał nagle Čort, lecz umilkł pod spojrzeniem Welesa.
- Nastazjo – przemówił pan Nawi – było w tobie i dobro i zło. Chciałaś zmieniać świat, a nie zmieniałaś siebie. Teraz zamieszkasz w Nawi Ciemnej, a potem wrócisz do swoich by czynić pokutę – tak się stało'' – M. Rymwid ,,Nymphologia''.


1 Perło i bohaterko

Muminki

,Muminki się cieszą, że NN powieszą, Muminki!Obedrą ze skórki dla dobra naturki, Muminki’’!


Moją ulubioną dobranocką w wieku przedszkolnym i szkolnym były ,,Muminki'' – anime oparte na prozie fińskiej pisarki Tove Jansson (1914 – 2001). Owe sympatyczne stworki, odmianę trolli, pokochałem od pierwszego wejrzenia. W kreskówce o nich podobało mi się wszystko – sympatyczni bohaterowie, ich przygody, sposób w jaki prezentowali się wizualnie... W 1996 r. w telewizji ,,Bryza'' oglądałem starszą wersję z udziałem kukiełek, już nie tak dobrą. Akcja owych historii toczyła się w bliżej niekreślonym czasie w Dolinie Muminków, gdzieś w Finlandii. Główni bohaterowie to Muminek (przypominał dwunożnego, białego hipopotama z lwim ogonem), jego Mama (nosiła fartuszek i zajmowała się domem), Tata (nosił cylinder i pisał pamiętnik), Migotka (miała grzywkę i złotą obrączkę na nóżce), jej brat Migotek (nosił okulary i chciał skonstruować latający statek), Mała Mi i jej siostra Mimbla, zoomorficzny, chciwy Ryjek (podobny nieco do wielkiej ryjówki), Włóczykij – przyjaciel Muminka, botanik Paszczak, policjant, pani Filifionka rygorystycznie wychowująca swoje dzieci, złośliwy, pokryty brązowym futrem Bobek, przerażająca Buka – sprowadzająca mróz, podobne do białych robaków Hatifnaty rażące prądem, dwie, mieszkające w lesie czarownice – stara i młoda, czarodziej jeżdżący na czarnej panterze i poszukujący drogich kamieni, morski potwór Edward, maleńki smok, który wolał Włóczykija od Muminka, feniks, niewidzialna dziewczynka, duch, rodzeństwo Topik i Topcia, Tu – Tiki i inne ciekawe postaci.


Nie mogłem się nadziwić, gdy pan Voytakus ov Viernitis powiedział mi, że gdy był dzieckiem bał się Muminków (zwłaszcza Hatifnatów). W Internecie znalazłem dziwne teorie spiskowe na temat tej kreskówki, - że jakoby promuje komunizm (nie trzeba oczywiście w to wierzyć), albo, że Buka symbolizuje masonerię. Traktuję to raczej z przymrużeniem oka. Mówi się, że Tove Jansson była lesbijką. Jako katolik nie pochwalam czynów homoseksualnych, ale też nie oceniam książek po orientacji ich autorów. Muminki to pozycja ze wszech miar wartościowa, będąca wielką pochwałą rodziny. Obecnie wspominam ją z nostalgią.



W ,,Truciźnie'' Andrzeja Pilipiuka; Jakub Wędrowycz, koneser bimbru i mięsa policyjnych psów, zjadł też Muminki i śpiewał: ,,Mama Muminka smakuje jak szynka, panna Migotka smakuje jak szczotka''.



Również moja twórczość zawdzięcza coś niecoś ,,Muminkom’’. Trzeba bowiem wiedzieć, że pierwowzorem potwora Vrougi jest Buka, a skąd się wziął tajemniczy zwierz ,,mmn’’ ze Svamii, żyjący w wodzie i podobny do białego hipopotama o lwim ogonie, nie muszę chyba mówić.



Śniło mi się, że Bobek z Doliny Muminków, widząc poświęcenie Froda i Gandalfa, który stał się przezroczysty, uwolnił wszystkich swoich więźniów.