,,W jego królestwie nie było Vodu. Kobiety rodziły kozy, a te z kolei mężczyzn. Wszędzie można było zobaczyć mężczyzn kopulujących z kozami, a kozły z kobietami. Pewna kobieta [...] przybyła z Adża [...] i była bardzo przerażona widokiem, który zobaczyła i [wyjaśniła królowi, że w jej kraju] kobiety rodzą ludzkie dzieci, a kozy koźlęta [...] ponieważ mają tam Vodu. Agadża kazał jej sprowadzić Vodu z Adża [...]'' - Maya Deren ,,Bogowie haitańskiego wudu''.
Strony
▼
czwartek, 10 września 2015
Agadża - legendarny król Dahomeju
Oniricon cz 147
Śniło mi się, że:
- Sindbad był królem,
- sporządziłem listę książek fantasy, które mi się nie spodobały z powodu przesłania: ,,Harry Potter'', ,,Mroczne materie'', ,,Saga Zmierzch'', cykl ,,Avalon'' Marion Zimmer Bradley, ,,Słowo i miecz'', oraz komiks ,,Lucyfer'',
- po latach odnalazłem swoje teksty o brachiozaurze i ,,Gwiezdnych Wojnach'' i zamierzałem opublikować je na blogu,
- Izyda wymagała od swych wyznawców całkowitej abstynencji od alkoholu, a ja pomyślałem, że to dlatego, że była kobietą i nie lubiła jak mężczyźni piją,
- ulepiłem ze śniegu posążek Trygława i niosłem go ze sobą, jednak gdy trzeba było wejść do jakiegoś budynku, zostawiłem go, aby się nie roztopił,
- zimą szedłem po ulicy razem z Pavlasem ov Vidłarem i mówiłem mu o przyrodniczym czasopiśmie ,,Kwak'', o tym, że wolałem ,,Zwierzaki'' i że zamierzam zrecenzować jeden z numerów,
- jakiś satanista rysował na murach serca na znak, że kocha szatana,
- ułamałem kawałek tafli lodu, aby zrobić z niej figurki i pomyślałem, że zniszczyłem piękną rzecz,
- byłem na obozie dla wyznawców voodoo, gdzie szykowaliśmy się do zejścia pod ziemię, gdzie było pełno ognia, trujących gazów, przed którymi trzeba się było zabezpieczyć wilgotną, gumową maseczką, oraz gdzie żyły 10 - metrowe krokodyle,
- w bibliotece zobaczyłem książkę ,,The Lion, the Witch and the Wardrobe'' C. S. Lewisa, jakąś powieść science fiction Fritza Leibera i wiele egzemplarzy ,,Księgi tura'' Czesława Białczyńskiego z zakładkami.
,,Labirynt''
,,Ceń słowa. Każde może być twoim ostatnim'' – Stanisław Jerzy Lec
W
2009
r. studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim, uczęszczałem
na wykłady z antropologii prowadzone przez prof. Carolusa ov
Xertusa, które bardzo dobrze wspominam. Na jednym z nich dotyczących
roli labiryntu w kulturze, prof. Xertus wspomniał o amerykańskim
filmie fantasy ,,Labirynt''
(,,The
Labyrynth'')
z 1986 r. w reżyserii Jima Hensona (nie mylić z ,,Labiryntem
Fauna''!).
Zachęcił mnie tym do obejrzenia tego filmu.
We
wrześniu 2015 r. obejrzałem ,,Labirynt''
po raz drugi. Akcja rozgrywa się w XX wieku w świecie realnym
(USA), jak również w świecie fantastycznym, opisanym w książce
,,Labirynt''
czytanej przez główną bohaterkę. W owym wyimaginowanym,
książkowym świecie pojawiają się takie miejsca jak: Miasto
Goblinów, rozległy i pełen pułapek Labirynt, oraz Bagna Wiecznego
Smrodu (przypuszczam, że jest to jakby odpowiednik piekła).
Główną
bohaterką jest nieco dziecinna, zbuntowana nastolatka Sarah, która
mieszkała z ojcem, macochą i rocznym braciszkiem Tobym. Była
przywiązana do swoich dziecięcych zabawek, zwłaszcza żółtego
misia Lancelota, lubiła ponadto przebierać się za księżniczkę i
odgrywać sceny z ulubionej książki. Nie cierpiała macochy i
Toby'ego. Gdy, któregoś wieczora chłopiec głośno płakał,
wypowiedziała przekleństwo, aby zabrały go gobliny. Gdy tak się
stało, dziewczyna pożałowała swego gniewu i udała się na
poszukiwanie braciszka, aby zapobiec jego przemianie w goblina. Król
goblinów wyznaczył jej na to 12 godzin, w czasie których musiała
sforsować Labirynt. Jej sprzymierzeńcami byli: stary, cyniczny
krasnolud Hoggle, który dzięki dobroci doznanej od Sary zmienił
się na lepsze, łagodny potwór Ludo (podobny do rogatego orangutana
z długim ogonem) i mieszkający na Bagnach Wiecznego Smrodu rycerz
Sir Didymus, podobny z wyglądu do lisa, jeżdżący na kudłatym
psie Ambrozjuszu. Sir Didymus jest o tyle ciekawą postacią, że
przypomina nieco … Kalevipoega, herosa z estońskiego eposu, który
po śmierci stanął przed bramą piekła, pilnując, aby diabły się
nie wydostawały na zewnątrz.
Głównym
antagonistą Sary jest Jareth – król goblinów (w tej roli: David
Bowie). Miał długie, tapirowane, blond włosy i ostry makijaż
oczu. Postać ta może symbolizować Lucyfera zwodzącego ludzi
pozorami dobra (spełnienia zachcianek), aby wyrzekli się miłości.
Zresztą istnieje duże podobieństwo między goblinami z
angielskiego folkloru, a ludowymi wyobrażeniami diabłów w Polsce.
Aby odwieść Sarę od poszukiwania brata, Jareth poprzez Hoggle'a
daje jej do zjedzenia robaczywą brzoskwinię, co nawiązuje do
kuszenia Ewy w rajskim ogrodzie.
Na
filmie widzimy całą plejadę istot fantastycznych, jak: gryzące
wróżki, które Hoggle spryskiwał środkiem owadobójczym, mówiąca
gąsienica, ,,pomocne dłonie'', które były pomocne tylko z
nazwy, mówiące ściany zwane fałszywymi alarmami, karzeł noszący
żywego indyka jako kapelusz, oraz stwory podobne do różowych małp
ze spiczastymi pyskami, które dla zabawy urywały sobie głowy.
W
filmie spodobała mi się pochwała miłości, rodziny,
odpowiedzialności i przyjaźni, ostrzeżenie przed zagrożeniem
duchowym jakim są przekleństwa (w teologicznym rozumieniu
przekleństwo to nie tyle wulgaryzmy, ale odwrotność
błogosławieństwa). Scena, w której Sarah czytając ,,Labirynt''
przypomina sobie o celu swej wyprawy i odrzuca pokusy jędzy ze
śmietniska, nasuwa mi skojarzenia z czytaniem ,,Biblii'' jako
duchowym drogowskazem.