Czytając wspominaną już na tym blogu antologię baśni rosyjskich ,,Mocarni czarodzieje'' natrafiłem po raz pierwszy na utwór ,,Finist – Sokół Promienisty'' traktujący o miłości dziewczyny do junaka zamienionego przez zły czar w sokoła. W grudniu 2015 r. obejrzałem po raz drugi sowiecką, lecz mimo to – bardzo dobrą baśń filmową ,,Finist Dzielny Sokół'' z 1975 r. w reżyserii Giennadija Wasiliewa.
Akcja
rozgrywa się w dawnej, baśniowej Rusi. Realia filmu przypominają
wczesne średniowiecze, choć pojawiają się – dopuszczalne w
baśni – ahistoryzmy jak armaty i harmoszki,
czyli akordeony (pierwsze akordeony pojawiły się dopiero w XIX
wieku).
Tytułowym
bohaterem był młody oracz Finist, żyjący w zgodzie z wszystkimi
sąsiadami i broniący słabszych. Jego przyjacielem był sokół
noszący maleńką, złotą koronę na głowie. Finist pomagał
ludziom i zwierzętom (min.
uwolnił małego niedźwiadka, którego łapa uwięzła w pniu
drzewa).
Wstąpił do drużyny wojewody, by walczyć z najazdami złego
czarownika Kartausa (innym ruskim bohaterem wywodzącym się z
prostego ludu był słynny Ilja Muromiec). Kartaus
zamierzał usunąć bohatera przeszkadzającego mu w podboju Rusi.
Finist zwiedziony czarami Kastriuka – sługi Kartausa zszedł do
podziemi, by pomóc cierpiącemu pragnienie staruszkowi skutemu
łańcuchami, a wtedy sam został skrępowany i zamieniony w potwora
(widać tu nawiązanie do mitów o wyprawie do świata podziemnego,
śmierci i zmartwychwstaniu bóstwa, a pośrednio nawet – do
Prawdziwego Mitu o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa).
Finist odzyskał ludzką postać dzięki miłości pięknej
dziewczyny Alonuszki, która chciała mu wręczyć w prezencie
płaszcz (motyw przypominający baśń o Pięknej i Bestii). Kiedy
niejaka Anfisa – jędzowata chłopka, której mąż Agafon
dosłownie zapadł się z jej winy pod ziemię, oszukana przez
Kastriuka
włożyła bohaterowi zaczarowany grzebień we włosy, ów przeniósł
się do siedziby Kartausa, gdzie tyran próbował go bezskutecznie
przeciągnąć na swą stronę. W końcu z pomocą przebranych
Alonuszki, pisarza Jaszki i trzech Babuszek – Wesołuszek,
Finistowi udaje się opuścić siedzibę wroga, potem zaś pokonuje
go nad brzegiem morza. Wracając do owych babuszek; jedna z nich jest
narratorką całej opowieści (bajarką) a
ponadto włada białą magią (przypuszczam, że owe babuszki były
początkowo słowiańskimi kapłankami).
Siły
zła reprezentuje demoniczny czarnoksiężnik Kartaus Pająkowicz,
zwany Rudym Wąsem, dokonujący najazdów na ziemie ruskie. Kartaus
ubierał się na czarno, miał sumiaste, rude wąsy i łysą głowę,
posługiwał się negatywnymi symbolami nietoperzy i pająków, a
jego posłańcem był mówiący kruk (widać tu sokoła jako symbol
dobra, zaś kruka jako symbol zła). Jego sługami byli błazen
Fingał i zwierzołak Kastriuk,
oraz plemię demonicznych, choć bardziej śmiesznych niż strasznych
barbarzyńców, przypominających ni to diabły ni to Tatarów
(nosili czarne, futrzane czapy z czerwonymi rogami, zaś
Finist zwyciężał ich całe gromady bez żadnego trudu). Owe
półdzikie istoty walczyły szablami i kindżałami, a towarzyszyły
im małpy (nawiązanie do małpy jako średniowiecznego symbolu
szatana). Ciekawymi nawiązaniami do kultury słowiańskiej są
również wzmianki o przodkach Kastriuka – czarnych charakterach
Kościeju i Babie Jadze, oraz obchody Nocy Świętojańskiej.
W
filmie spodobało mi się wszystko – jak chociażby humor i to, że
bohaterowi pomagają zwykli, ,,szarzy''
ludzie, co może nasuwać skojarzenia z rolą niepozornych, lecz
zdolnych do męstwa hobbitów z utworów Tolkiena. Takie filmy
powinno się kręcić w Polsce, gdzie przecież nie brakuje pięknych
baśni i legend, oraz zdolnych fantastów. Żeby Czytelnik nie miał
czasem wątpliwości – nie popieram rosyjskiego imperializmu, zaś
Putin jest dla mnie Kartausem naszych czasów ;).