Śniło mi się, że:
- Siergiej Łukjanienko kłamał w Internecie na temat katastrofy smoleńskiej,
- odkurzałem stół i chciałem pochłonąć odkurzaczem koronkową serwetkę wiszącą na firanie,
- czytałem napisaną po niemiecku książkę kanadyjskiego księdza o mitach i statkach, zetknąłem się też z serią o zwierzętach Europy imitującą serię ,,Tajemnice zwierząt'',
- byłem w bibliotece na ul. Śląskiej w Szczecinie, gdzie było pełno dzieci, które przeszkadzały mi w szukaniu książki, znalazłem min. miniaturowy komiks o Tytusie, Romku i A'Tomku i starą książkę science fiction napisaną przez księdza; na rzecz owej biblioteki zrezygnowałem z wypożyczania w Książnicy Pomorskiej
- po latach spotkałem nauczycielką matematyki z liceum, panią Ivonianę ov Cornus, która dała mi do przepisania swój esej o historii XX wieku; esej był długi i z powodu hałasu zrezygnowałem z jego przepisania i opublikowania na blogu,
- byłem słowiańską księżniczką i potrafiłem latać, raz gdy moja rodzina jechała samochodem w nocy, byłem tak zmęczony, że nie mogłem lecieć i leżałem na szosie, w tym śnie moim wujkiem był Rafał Kosik jadący samochodem; później wołwch Rasputin chciał mnie złożyć w ofierze,
- oglądałem film przygodowy, którego akcja toczyła się w Afryce, zobaczyłem Wojciecha Cejrowskiego, do którego podszedł jego sobowtór i zapytał dlaczego nie wziął na wyprawę żony i dzieci, potem podróżnicy zostali zaatakowani przez arabskich kanibali poruszających się na pełzających dromaderach bez nóg,
- rozmawiałem z ojcem Jeny ov Blackeyovej po runwirsku,
- kiedy się obudziłem Alax ov Iriaxołova chciała, abym pocałował ją w policzek,
- przeniosłem się do innej miejscowości, gdzie zajęła się mną opiekunka w podeszłym wieku, która codziennie zaprowadzała mnie do przedszkola na 20 minut, abym bawił się z dziećmi, myślałem, aby powiedzieć im o twórczości Białczyńskiego,
- na plaży zobaczyłem piękną kobietę w czarnym bikini, która była boginią (?),
- mówiłem na spotkaniu rodzimowierców w Parku Kasprowicza w Szczecinie, że mogliby się wiele nauczyć od chrześcijan,
- po całej Polsce są rozsiane portale prowadzące do alternatywnego, słowiańskiego świata Venethii, gdzie ludzie jedzą żaby,
- zobaczyłem stadko australopiteków, które rozmawiały ze sobą w niezrozumiałym języku.