Strony

czwartek, 29 czerwca 2017

Oniricon cz. 315

Śniło mi się, że:






- Andrzej Pilipiuk w Tatrach spotkał gigantycznego orła, który go porwał, oraz wiele innych stworów,






- odkryto największego pterozaura świata o 30 - metrowej rozpiętości skrzydeł,
- poszedłem do wielopiętrowej biblioteki, lecz znalazłem w niej mało książek i byłem zawiedziony,






- w Macedonii wybuchła wojna domowa, w której zginęło dotychczas 5 ludzi,







- yeti opuścił Himalaje i udał się do Indii, aby poznać życie ludzi,






- Sławomira była boginią pokoju i ubrana w różową szatę ze złotym wieńcem na głowie, zasiadała na złotym tronie, a przywódcy świata i terroryści padali przed nią na twarze i błagali o przebaczenie za wywoływanie wojen, ona zaś za karę zamieniała ich w zwierzęta, samego Putina zamieniła w psa borzoja (wymyślone na jawie),
- w USA znajduje się miasto Gąsieck zamieszkane przez Słowian, o którym pisał portal ,,Fronda pl.'',







- rodzimowiercy zabrali do lasu na obrzędy meduzę osę morską,
- na Facebooku znalazłem stronę ,,Beka ze Sławomiry'', UWAGA: To tylko sen, taka strona nigdy nie istniała i nie ma powodu by ją zakładać,







- mówiłem, że choć nie chce być ani komunistą, ani poganinem, to Świętowit był znacznie lepszy od Lenina,







- mówiłem Sławomirze, że jako chrześcijaninowi trudno być mi dumnym z okrucieństwa Karola Wielkiego wobec pogańskich Sasów,







- Łukasz Orbitowski uwięził mnie w piwnicy, a ja uciekłem z niej i bałem się go,








- w czasie spaceru Babcia opowiadała mi, że w czasie II wojny światowej grasowały Psie Gardła - byli to Niemcy - kanibale, a ja uznałem, że opowiada takie bzdury jak Dariusz Kwiecień,







- Arabowie nazywają J. R. R. Tolkiena ,,Muszamarem Tolkiem'' i też cenią jego twórczość,







- spotkałem wychodzącą z metalowej szafki na ubrania hybrydę człowieka z rysiem; miała postać pięknej półnagiej dziewczyny z krótkimi, niebieskimi włosami,
- w Brazylii media szydziły, że zwierzęta giną mimo starań ekologów,
- mama Voytakusa ov Višnica wyznała mi, że pływacy basenowi i ratownicy byli niezadowoleni z mojego posta, w którym pisałem, że pływać można tylko stylem motylkowym lub żabką, uznali, że nie powinienem pisać, przejąłem się tym i postanowiłem napisać sprostowanie; w Internecie zobaczyłem, że jakiś browarnik pisał o mojej powieści ,,Pawlaczyca'' i ucieszyłem się z tego, potem przed kościołem p. w. św. Jana Chrzciciela w Szczecinie spotkałem Sławomirę i niechcący przewróciłem dużą tablicę z ogłoszeniami, miałem mieć sprawę sądową o pisanie nieprawdy w książkach i na blogu i przejąłem się tym; w cukierni lżyłem mającego mnie sądzić sędziego od ubeków, aż właścicielka, starsza kobieta wyprosiła mnie,







- jakiś fanatyk antyreligijny chciał wytępić nadobnice alpejskie za to, że modliły się do Boga,







- ,,Harry'ego Pottera' napisał mężczyzna, który z żalem tłumaczył, że chciał stworzyć opowieść o walce dobra ze złem i nie przypuszczał, że wielu weźmie przedstawioną w tych książkach magię za rzeczywistość. 

środa, 28 czerwca 2017

Żelazna dama demonologii słowiańskiej






,,CYCOCHA znana szerzej jako żelazna baba, stanowiła prawdziwy postrach urwisów chadzających na 'szaber' do cudzych ogrodów i sadów. Przed napychającym się śliwkami lub papierówkami złodziejaszkiem zjawiała się nagle kudłata, zupełnie naga starucha o szalonym spojrzeniu. Przerażonego nieszczęśnika ogłuszała  jednym uderzeniem swoich wielkich stalowych piersi. Jeśli zamroczony dzieciak próbował ucieczki, chwytała go na zawieszony na łańcuchu zardzewiały hak i przyciągała do siebie. Swoją ofiarę ładowała do olbrzymiego żelaznego moździerza i tłukła na papkę, którą następnie ze smakiem spożywała. Nic dziwnego, że rodzice przestrzegali swoje latorośle, by nie sięgały po cudze, strasząc je właśnie żelazną babą'' - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach''






Zdaję sobie sprawę, że porównanie Margaret Thatcher (1926 - 2013) do cycochy jest krzywdzące dla tej pierwszej. Mimo to trzeba uznać, że prawdziwa Żelazna Dama  była postrachem dla komunistów i innych lewaków podobnie jak cycocha dla młodocianych złodziejów ;). 

Pierwowzór Cudaczka - Wyśmiewaczka?

,,CHICHITUN to mały, włochaty psotnik o długim ogonie i wielkiej głowie zwieńczonej rogami. Zsyłał na ludzi drobne, choć uciążliwe i denerwujące wypadki skutecznie uprzykrzające życie. [...] Za każdym zaś razem za plecami poszkodowanego słychać było piskliwy, szyderczy śmiech chichituna. Bywało, że złośliwy stwór nie wytrzymywał i wybuchał rechotem, jeszcze zanim wydarzyło się nieszczęście. Wtedy można było potraktować to jako ostrzeżenie i spróbować uniknąć kłopotów'' - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach''.






Przypuszczam, choć mogę się mylić, że to właśnie chichitun zainspirował Julię Duszyńską do stworzenia postaci złośliwego skrzata Cudaczka - Wyśmiewaczka, który namawiał dzieci do niewłaściwych zachowań, a potem śmiał się z nich, co utrzymywało go przy życiu. Gdy chodziłem do przedszkola, Cudaczek - Wyśmiewaczek był jednym z moich ulubionych bohaterów, oprócz Batmana, Jeronima, He - Mana oraz ulubionej zabawki - dinozaura Taszchetozaura ;).





Polska Befana







,,Gdy na Kaszubach na gwiazdkę berbecie dostawały w prezencie słodycze, rodzice tłumaczyli im, że to od borowej ciotki, którą spotkali w lesie wracając z kościoła'' - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach''






Befana to włoski odpowiednik Świętego Mikołaja, wróżka rozdająca dzieciom prezenty na Święto Trzech Króli (jej imię pochodzi od słowa ,,Epifania'', czyli Objawienie). 

wtorek, 27 czerwca 2017

Wampiryczny western, czyli ,,Koszmar ze wzgórza''

,,Wampiry gaszą wieczność gwiazd
i gaszą serce krwawe.
Zhańbione ciała – pusty dwór -
zhańbione serce krwawe.
Wtem tryumfalnie zapiał kur -
i pękło serce krwawe''
- Tadeusz Miciński ,,Wampir''







W 2010 r. w antologii ,,Wielka księga potworów tom 1'' (ang. ,,The Mammoth Book of Monster'') pod redakcją Stephena Jonesa znalazłem opowiadanie grozy Roberta Ervina Howarda ,,Koszmar ze wzgórza'' (tyt. oryginału: ,,The Horror from the Mound'') po raz pierwszy opublikowane w maju 1932 r. w czasopiśmie ,,Weird Tales''.
Akcja opowiadania rozgrywa się w Teksasie (rodzinnym stanie Autora) w drugiej połowie XIX wieku. Na okres ten wskazują: zamknięcie Indian w rezerwatach (epoka Dzikiego Zachodu już minęła), używanie drutu kolczastego (pomysł na ten wynalazek pochodzi z 1865 r.; patent został wydany w 1874 r.), oraz używanie lampy naftowej (Thomas Edison opatentował żarówkę już w 1879 r.).
Protagonistą jest były kowboj Steve Brill, który przerzuciwszy się na prowadzenie farmy doznał licznych niepowodzeń. Doprowadzony do rozpaczy zamierzał szukać skarbu w owianym złą sławą indiańskim kurhanie przed czym ostrzegał go stary i przesądny Meksykanin, Juan Lopez. Ten ostatni był niejako pośrednikiem między światem realnym a magicznym.








W roli antagonisty Howard osadził hiszpańskiego wampira Don Santiago de Valdeza. Miał on zimne oczy i czarne szpony, oraz oczywiście wampirze kły. Gdy wyszedł z kurhanu miał na sobie zbutwiały strój XVI – wiecznego hidalga. Wampir żył w górach Kastylii jeszcze za panowania Maurów. W XVI wieku postanowił udać się do Nowego Świata. Wymordował załogę hiszpańskiego statku. Samotnego na pełnym morzu, zabrał na swój okręt fikcyjny konkwistador Fernando de Estrada (jego historycznym pierwowzorem był hiszpański wicekról Meksyku, Alonso de Estrada żyjący w latach 1470 – 1537). W czasie wyprawy na tereny dzisiejszego stanu Teksas (USA), wampir potajemnie zabijał członków ekspedycji, która go przygarnęła. Gdy go zdemaskowano, został pogrzebany w indiańskim kopcu. W XIX wieku uwolnił go Steve...
W opowiadaniu spodobał mi się pozytywny obraz księży katolickich – to właśnie od księdza stary Lopez nauczył się pisać i czytać (zresztą uważam, że nie każdy ksiądz jest jak Kazimierz Sowa, bo więcej jest dobrych, choć się o tym zbyt wiele nie mówi ;). Spodobał mi się również wątek antyrasistowski, ukazujący, że pozory mogą mylić (murzyński niewolnik – kanibal był niesłusznie podejrzewany o mordowanie członków ekspedycji i zakuty w kajdany, choć winny był wampir), oraz jasny rozdział dobra od zła (wampir jako istota demoniczna został ukazany jednoznacznie negatywnie). 

niedziela, 25 czerwca 2017

Oniricon cz. 314

Śniło mi się, że:






- list w obronie Jana Szyszki podpisali min. Jadwiga Staniszkis i Lech Jęczmyk,








- matka brazylijskiego rewolucjonisty Jeronima podpaliła pola zagrabione chłopom przez złego pułkownika Saturnino Bragancę, a ja się martwiłem, że ogień pokaleczy się o drut kolczasty,







- w XIII wieku Włoch Ficino napisał książkę namawiającą do wyznawania kultów neopogańskich,







- jakiś wielki, czarny pies został niewinnie zabity z mojego powodu i miałem wyrzuty sumienia,







- chciałem wypożyczyć z biblioteki leżący na stole ,,Zakon smoka'' Aleksandra Tesica, lecz ciągle odkładałem tę decyzję na później,







- rozmawiałem z Michelem Cuisinem, pytając go dlaczego nie napisał o ptakach dodo w książce ,,Prehistoria'', a on powiedział, że napisał o nich w książce ,,Zwierzęta z wysp'',







- na planecie Pterotyjandii prehistoryczna kobieta spotkała jednego z bogów w postaci dimetrodona z trzema czerwonymi oczami; na jego cześć tańczyła na olbrzymim skrzypie jak na rurze, a dimetrodon w nagrodę za taniec, polizał ją i obdarzył nadludzką urodą (wymyślone na jawie pod wpływem reklamy ,,Skrzypowity''),
- w moim domu na moich oczach urodził się chłopiec - dziwiłem się, że był taki duży i pokryty ciemną, zakrzepłą masą, jego matka była zmartwiona, dziecko mówiło zaraz po urodzeniu, przeglądałem książkę historyczną Alexandrusa ov Cocelaise o średniowieczu, natrafiłem tam na wzmiankę, że piwo nazywano ,,mohoszami'' i zastanawiałem się czy imię Mokosza nie wywodzi się od piwa, w kiosku zobaczyłem powieść Alexandrusa ov Cocelaise, potem wszedłem do toalety, gdzie stał wózek dziecięcy z nowonarodzonym chłopcem, wstydziłem się przy nim korzystać z toalety, tymczasem zabrakło papieru toaletowego,








- Maryna Kowalska, mistrzyni capoeiry walczyła z karatekami,
- pisałem posta o Puszczy Białowieskiej, w którym tłumaczyłem, że choć popieram PiS, robię wyjątek dla Jana Szyszki, że jego wiedza jest przestarzała i pochodzi z początków XX wieku, nie uwzględniając nowszych osiągnięć ekologii, mówiłem, że gdybym był poganinem lub satanistą, to bym go spalił, lub rzucił dzikim zwierzętom na pożarcie, lecz jako chrześcijanin nie mogę nikogo mordować, w tym śnie Puszcza Białowieska została wyłączona z użytku gospodarczego w 1959 r., UWAGA: To tylko sen, na jawie nie chcę nikogo mordować,








- miałem sen we śnie - śniło mi się mnóstwo Piastów, a potem zastanawiałem się dlaczego najczęściej śnią mi się postaci z XX i XXI wieku,







- Libusza na oczach Wandy wbijała gwoździe w wampira, lecz jej nie szło,







- byłem Aladynem i na oczach Jasminy obżerałem się ptasim mleczkiem i bitą śmietaną w aerozolu; potem na oczach Alexandrusa ov Cocelaise odkurzałem nago i spod szafy wyciągnąłem min. czaszki krasnoludków ulepione z gumy do żucia, jednocześnie za pomocą odkurzacza depilowałem sobie owłosienie łonowe. 

sobota, 24 czerwca 2017

Jak szukałem kwiatu paproci?

,,Kwiat paproci w gęstwinie
Mignie w ćwierć minuty
I wtedy ludzkim altem
Zapieją złote koguty''
- Marian Hemar ,,Czerwiec''








Jak Czytelnik zapewne zauważył przeglądając mojego bloga, mam wybujałą wyobraźnię ;). Lubiłem fantazjować już jako małe dziecko i wciąż pamiętam swoje dawne, dziecięce wyobrażenie o świecie. Zamierzam je w tym miejscu przedstawić gwoli uciechy:











1. Tak bardzo kochałem dinozaury, że nie mogłem się pogodzić z ich wymarciem. Wierzyłem, że gdzieś przetrwały, w odludnych zakątkach Ziemi, oraz na wymyślonej przeze mnie planecie Pterotyjandii.
2. Bardzo długo wierzyłem w UFO, choć nigdy nie próbowałem nawiązać z nim kontaktu. Przestałem w klasie piątej za sprawą katechety pana Andreusa ov Leovishinera.
3. Wyobrażałem sobie, że Tarzan istniał naprawdę i założył Tanzanię.
4. Myślałem, że mysz to samica szczura, a sarna to samica jelenia (dziś gdyby ktoś coś takiego powiedział, mógłbym go zgłosić do Biologicznej Bzdury Roku ;).
5. Sądziłem, że Warna i Wiedeń leżą w Polsce, bo słyszałem o bitwach stoczonych w tych miejscach przez Polaków, zaś Lwów miał jakoby znajdować się na Litwie.
6. Usłyszawszy po raz pierwszy o tygrysach bengalskich, pomyślałem, że żyją w Belgii.
7. Wydawało mi się, że Plac Grunwaldzki w Szczecinie to miejsce bitwy pod Grunwaldem, zaś Śląsk to ul. Śląska w moim mieście.
8. Sądziłem, że do myślenia służy nos, zaś do kochania – serce (ciekawe do czego w takim razie służy mózg?).
9. Wierzyłem, że wszystkie zwierzęta (może z wyjątkiem węży wyznających satanizm) są katolikami, znajdują się bliżej Boga niż grzeszni ludzie i modlą się do Niego (zastanawiałem się czy słoń robiąc znak krzyża przy pacierzu używa do tego trąby ;). Jeśli w kościele widziałem muchę, to myślałem, że przyleciała, aby się modlić.
10. W moich wyobrażeniach dobrzy ludzie mieli się po śmierci zamieniać w anioły, a źli w diabły. Wyniesienie na ołtarze oznaczało ofiarę z człowieka (przestraszyłem się gdy po raz pierwszy usłyszałem ten zwrot nie rozumiejąc go; tak naprawdę oznacza to uznanie za świętego przez Papieża), zaś w czasie bierzmowania dostaje się jakoby tatuaż na czoło (przystąpiłem do bierzmowania i żadnego tatuażu nie dostałem ;)
11. Sądziłem, że Polska graniczy z Bułgarią.
12. Plemnnik uznawałem za małe zwierzątko żyjące w ciele kobiety. Jako bardzo małe dziecko sądziłem też, że kobiety mają takie same genitalia jak mężczyźni, a ci ostatni mogą rodzić dzieci tak samo jak kobiety. Do poczęcia dziecka nie potrzeba seksu, zaś w czasie ciąży matka kształtuje ciało dziecka za pomocą myśli (gdybym tak teraz twierdził miałbym duże szansę na nominację do Biologicznej Bzdury Roku ;).
13. Pod wpływem amerykańskich filmów pokazujących żonatych pastorów, myślałem, że zakonnica to żona księdza. Wydawało mi się też, że Papież zajmuje się wytwarzaniem papieru.
14. Obawiałem się, że złe czarownice mieszkają w piwnicach, stacja gazowa na szczecińskim skwerze to chatka Baby Jagi, zaś katechetki są dobrymi wróżkami (ciekawe co na to Melissa Marr? ;).
15. Bardzo długo wierzyłem, że zwierzęta mówią w Wigilię ludzkim głosem (twierdziłem tak jeszcze w klasie czwartej).
16. Początkowo powstania listopadowe i styczniowe, oraz obie wojny światowe zlewały mi się w jedną wielką Wojnę.
17. W wieku przedszkolnym myliłem łacinę ze szczeciną.
18. Jako przedszkolak widząc na ulicach ludzi wypuszczających parę z ust, bałem się, że zamienią się w smoki (myślałem tak pod wpływem komiksu Makuszyńskiego i Walentynowicza o smoku wawelskim).
19. Jako dziecko panicznie bałem się ciemności i koloru czarnego, które utożsamiałem ze złem. Bałem się, że z mroku przyjdą po mnie potwory i przerażał mnie czarny zamek w drzwiach. Z powyższych powodów nie podobało mi się, że księża ubierają się na czarno.
20. Wydawało mi się, że jeśli biały człowiek pojedzie do Afryki, to pod wpływem Słońca może zamienić się w Murzyna.
21. Bardzo długo wierzyłem w św. Mikołaja dającego prezenty. Kiedy dowiedziałem się, że był biskupem Miry w Azji Mniejszej uznałem, że był Turkiem.
22. Ponieważ Troja leżała na terenach dzisiejszej Turcji, myślałem, że Rzymianie, potomkowie uchodźców z Troi byli Turkami.
23. Kiedy sterczały mi włosy, bałem się, że najzupełniej dosłownie rosną mi rogi i że zamieniam się w diabła. Aby do tego nie dopuścić obciąłem je sobie nożyczkami.
24. Już jako dziecko byłem przeciwnikiem alkoholu, palenia tytoniu i zażywania narkotyków i do dzisiaj nim jestem ;). Wyobrażałem sobie, że jeśli pijak umrze i zostanie pochowany, to wypity przez niego alkohol zatruje ziemię.
25. Jako dziecko lubiłem ,,łapać aniołka'', czyli unoszące się w powietrzu nasiona dmuchawców, wierząc, że są to prawdziwe aniołki ;).
26. Jeśli jesteśmy już przy dmuchawcach, to wydawało mi się, że jesli nasiona dmuchawca przyczepią się do ubrania, która zostanie wyprane, to wyrosną na nim mlecze.
27. Jako bardzo małe dziecko bałem się odkurzacza, myśląc, że może mnie pochłonąć, oraz tego, że jeśli woda dostanie mi się do pępka to umrę. Wierzyłem też, że jednym wystrzałem z pistoletu można najzupełniej dosłownie podpalić cały świat.
28. Podobnie jak w UFO, długo wierzyłem też w istnienie yeti i nessie, oraz w duchy.
Żeby było jasne, od dawna już nie wierzę w żadną z tych rzeczy, choć oczywiście nadal wierze w Boga ;).








Przechodząc do meritum, jako małe dziecko wierzyłem również w kwiat paproci zakwitający raz w roku w Noc Świętojańską (Noc Kupały), o którym dowiedziałem się po raz pierwszy z baśni Józefa Ignacego Kraszewskiego. Pamiętam jak w moim dawnym domu na balkonie rosła paproć. Wieczorem czekałem na balkonie, aż zakwitnie, aby móc powiedzieć jej życzenie. W sumie miałem dwa życzenia: aby na całym świecie był pokój (zawsze kiedy zdmuchiwałem świeczkę na torcie wypowiadałem życzenie, aby ustały wojny) i abym dostał w prezencie książkę z serii ,,Tajemnice zwierząt'', chyba ,,Łowcy i ich ofiary'', którą rzeczywiście do dziś mam w swoim księgozbiorze. Patrząc na to co się teraz dzieje na świecie, w sumie szkoda, że żaden kwiat paproci nie może dać ludziom pokoju :(. 






piątek, 23 czerwca 2017

Pan i Jezus Chrystus







,,Wedle starej tradycji Pan miał umrzeć w tym samym momencie, co ukrzyżowany Jezus; opowiada się, że pewien zmierzający do Italii żeglarz usłyszał głos: 'Obwieść ludziom, że wielki bóg Pan nie żyje'. Gdy żeglarz spełnił polecenie, odpowiedział mu wielki wybuch płaczu. Dla wielu chrześcijan wydarzenie to oznaczało kres pogaństwa; w okresie późnego średniowiecza starożytny bóg użyczył swej postaci diabłu'' - Elizabeth Hallam ,,Bogowie i boginie. Ponad 130 postaci bóstw w religiach świata''






Do tradycji tej nawiązał Andrzej Sapkowski tworząc postać ,,diabła'' Torque'a z opowiadań o wiedźminie (odsyłam do książki Katarzyny Kaczor ,,Geralt, czarownice i ... wampir'').  

Wakacje 2017







Hau! Pan Tadeusz Klarowski prosił mnie bym przekazał wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom bloga, którzy dziś skończyli rok szkolny najserdeczniejsze życzenia zdrowych, bezpiecznych, szczęśliwych i pełnych niezapomnianych wrażeń wakacji, odpoczynku i nabrania siła do dalszej nauki. Z poważaniem - Jarchuk Europy.




Serce Jezusa







,,Czerwiec poświęca Kościół Sercu Jezusowemu. Serce było i jest symbolem miłości Bożej ku nam. Serce przebite było i jest symbolem miłości zranionej. Serce przebite Jezusa jest symbolem miłości Bożej ku ludziom, zranionej naszymi grzechami. I tak rozwinęło się pragnienie ludzi, aby przepraszać Boga za grzechy swoje i swoich braci. A właściwie zadość czynić, wynagradzać. A wynagradzać można tylko przez większą miłość.
Stąd nabożeństwa czerwcowe. Jeżeli możesz, przychodź na nie od czasu do czasu. Śpiewane są wtedy pieśni ku czci Serca Jezusowego. Śpiewana jest wtedy Litania do Serca Jezusa'' -
ks. Mieczysław Maliński ,,Abba. Modlitewnik dla młodych''



czwartek, 22 czerwca 2017

Czy Tatra to Parwati?

,,Woman, lovely woman, Heaven destined you for tempered man'' – Thomas Rhymer 1

Czytając w czerwcu 2017 r. ,,Słownik mitologii hinduskiej'' (gdyby Czytelnik miał wątpliwości; jest to rzetelne opracowanie naukowe wydane przez Wydawnictwo Akademickie Dialog, a nie jakaś publikacja sekty) odkryłem uderzające, choć niezamierzone podobieństwo między królową Tatrą, a indyjską boginię Parwati, żoną boga Śiwy.







Przypominam, że królowa Tatra, władczyni gór i rzek, szczególnie czczona w Montanii, jest główną bohaterką moich dwóch powieści fantasy ,,Tatra'' i ,,Tatra. Suplement'' pisanych w latach 2003 – 2005, które są dostępne na tym blogu w cyklu postów ,,Powieść o królowej Tatrze'' i ,,Księga świata', oraz w poście ,,Królowa Tatra oczami prasłowiańskiego encyklopedysty'' 2 Postać tę zapożyczyłem z książki ,,O krasnoludkach i sierotce Marysi'' Marii Konopnickiej, gdzie tytułowa bohaterka (pierwowzór Aredvi Milovany z mojej mitologii) udała się do królowej Tatry, by prosić o ożywienie gąsek zabitych przez lisa (rzecz jasna nie przez Tomasza Lisa, tylko przez lisa o imieniu Sadełko ;). W powieści Konopnickiej, królowa Tatra jest postacią synkretyczną – łączy w sobie cechy pogańskich bóstw (takich jak serbska gorska majka górskie wiły - zagorkinie) z postacią Maryi (Matka Boża z Rusinowej Polany jest nazywana Królową Tatr). Tymczasem imię Parwati znaczy ,,górska'', lub ,,góralka'', była bowiem córką króla gór Himawanta (w mojej mitologii ojciec Tatry nazywał się Giewont).







Śiwa, mąż Parwati był bóstwem groźnym i ponurym, niektórzy chrześcijanie dopatrują się w nim wręcz postaci demonicznej (w jednym z postów wysunąłem nawet tezę, że był jednym z wielu pierwowzorów Tasza czczonego przez Kalormeńczyków). Jego imię znaczące ,,przyjazny''jest eufemizmem mającym go zjednać, podobnie jak greckie określenie ,,Eumenidy'' – ,,łaskawe'' wobec srogich Erynii (w najstarszych tekstach nosił imię Rudra). Cyklicznie niszczył świat rytualnym tańcem, aby potem ten mógł się odrodzić. Włóczył się po miejscach kremacji razem z demonami. Spojrzeniem swego trzeciego oka spalił boga miłości Kamę, gdy ten przeszkodził mu w medytacji. Obrażony przez bramina Dakszę, który celowo pominął go w składaniu ofiar, przybył na uroczystości i min. wybił zęby Puszanowi, oślepił Mitrę, zaś samego Dakszę zdekapitował by później przyprawić mu głowę kozła lub barana. Sati, córka Dakszy i ówczesna żona Śiwy, nie mogąc przeboleć afrontu jaki jej ojciec wyrządził bogu, rzuciła się w płomienie (stąd zbrodniczy zwyczaj sati – palenia wdów na stosach pogrzebowych mężów). Później Sati odrodziła się jako Parwati.
Lech III, król Aplanu i mąż królowej Tatry, postać wzorowana na … Lechu Wałęsie, którego przypominał wyglądem, w dzieciństwie został porzucony przez matkę, królową Itamę, która odeszła by zostać kochanką Kościeja. Uczyniło to Lecha człowiekiem zgorzkniałym i nienawidzącym kobiet, a do tego złym i nieudolnym władcą nie stroniącym od okrucieństwa. Było tak do czasu aż pokochał Tatrę (w przeciwieństwie do Parwati, Tatra nie była księżniczką, ale prostą góralką, która została królową za swe zasługi; notabene przypomina to historię legendarnych słowiańskich władców – Piasta i Przemysła Oracza).







Tatra zanim została królową, aby ratować swój lud przed najazdem, zniosła liczne cierpienia i upokorzenia jako zakładniczka na dworze tyrana Kościeja I Nieśmiertelnego, ostatecznie zaś torturowana przez drzewnego potwora Grabiuka, swym pełnym poświęcenia cierpieniem uczyniła Kościeja śmiertelnym. Z kolei Parwati od najmłodszych lat kochająca Śiwę, aby zwrócić na siebie jego uwagę, oddawała się bardzo surowej ascezie, aż w końcu zdobyła jego miłość i została boginią. W dziejach chrześcijaństwa było (i jest) wiele kobiet, które kochały Jedynego Prawdziwego Boga, Jezusa Chrystusa co najmniej równie gorąco jak Parwati kochała Śiwę. Zarówno Tatra jak i Parwati zgodziły się cierpieć w imię miłości.
Lech III pod wpływem miłości do Tatry, stopniowo zmienił się na lepsze. Okiełznał swe złe skłonności. Pod wpływem żony, byłej niewolnicy okrutnego i szalonego Kościeja, podjął działania mające na celu wyzwolenie niewolników w całym królestwie co przypłacił śmiercią z rąk handlarzy niewolnikami. Natomiast jeśli chodzi o Śiwę, to jak podaje ,,Słownik mitologii hinduskiej'' pod redakcją Andrzeja Ługowskiego:

,, […] P. uosabia życiowe przyjemności, pragnienie posiadania domu i rodziny, piękno doczesnego świata. Obłaskawia i cywilizuje dzikiego Śiwę, wciąga go w życie rodzinne […]''.

Sądzę, że mit o miłości Śiwy i Parwati można porównać do baśni o Pięknej i Bestii (notabene jest to moja ulubiona baśń).




1 Ang. ,,Kobieto, kochana kobieto, Niebo przeznaczyło cię do miarkowania mężczyzny''. Cytat znaleziony w książce Marka Derwicha i Marka Cetwińskiego ,,Herby, legendy, dawne mity''.
2 Uspokajam, że nie jestem turbosłowianinem, ani nie wierzę w Wielką Lechię. Prasłowiańska encyklopedia ,,Obraz świata'' (,,Vadyj pikturał'') jest wyłącznie tworem mojej bujnej wyobraźni, stworzonym na potrzeby fikcji literackiej. Za Gombrowiczem powtarzam, że ,,nikt nie broni sprzedawać kota, nie należy jednak sprzedawać kota w worku''. W naszym przypadku znaczy to, że jak najbardziej wolno pisać retellingi mitów o słowiańskich bogach, o ,,Wandach i Lechach'', należy je jednak uczciwie sprzedawać jako literaturę fantasy, a nie jako prawdę historyczną. Dla mnie wierzyć w Wielką Lechią to tak jakby wierzyć w historyczność Śródziemia czy ery hyboryjskiej ;). P. S. Niedawno zaniepokoiłem się gdy spotkałem w realu młodego człowieka, który wierzył w wojny Słowian z Aleksandrem Wielkim :(.   

Silniejsze niż lew







,,ŚARABHA fantastyczny stwór o ośmiu nogach, w wierzeniach ind. jedyne zwierzę silniejsze od lwa; ś. mają zamieszkiwać lasy na zboczach gór, zwłaszcza Himalajów'' - Andrzej Ługowski ,,Słownik mitologii hinduskiej''



Indyjska Bastet







,,SZASZTHI (sanskr. 'szósta') opiekunka małych dzieci, a także łaskawa bogini zamężnych kobiet; obdarza potomstwem i asystuje przy porodach, pomagając położnicom. Wyobraża się ją jako kobietę o złocistej karnacji i obfitych kształtach, z dzieckiem na ręku, poruszającą się na kocie. Stąd też zwierzę to cieszy się sympatią kobiet w Indiach; wyrządzenie mu krzywdy obraziłoby boginię, za co trzeba by niewątpliwie odpokutować. Święto na cześć Sz. przypada kilka razy w roku. Niezależnie od tego kobiety, które straciły dzieci, oddają jej cześć codziennie. Miejsce ofiarne mieści się na ogół pod banianem (...) lub kaktusem (...). Symbolicznie boginię wyobraża kamień. Szczególną ceremonią na cześć Sz. odprawia się wieczorem szóstego dnia po narodzinach dziecka. Uważa się, że wtedy właśnie, głęboką nocą, do chaty położnicy przybywa wysłannik Jamy, skryba Ćitragupta i zapisuje ręką na czole koleje jego życia, których nikt nie może odczytać'' - Andrzej Ługowski (red.) ,,Słownik mitologii hinduskiej''