Parzydełkowce
są typem jednych z najstarszych, a więc najprymitywniejszych
zwierząt tkankowych. Ich dawniej używaną nazwę, jamochłony,
utworzono od obecności narządu, zwanego ,,
jamą
chłonąco – trawiącą''.
Najstarsze szczątki tych bezkręgowców odkryto w australijskiej
miejscowości Ediacara Hills. Były to meduzy: ediakara o kształcie
okrągłym i kimbrela o kształcie wydłużonym.
Typ jamochłonów
dzielono na dwa mniejsze: parzydełkowce i żebropławy. Obecnie
wiemy, że są to dwa odrębne typy. Te ostatnie, pospolite w
licznych morzach, przypominają przezroczyste tasiemki. Czasem mają
zdolność bioluminescencji. Zrezygnujmy z ich opisu
i przejdźmy do omawiania parzydełkowców. Dzielimy je na trzy
mniejsze gromady:
- stułbiopławy,
- krążkopławy.
Nazwę dla zbioru
tych zwierząt utworzono od narządu, zwanego parzydełkami. Są to
rozsiane po powierzchni macek, jednorazowe, odnawialne komórki,
używane w celach łowieckich i obronnych. Mają kształt jajowaty. W
środku mieszczą zbiornik z jadem i nić – w stanie spoczynku
spiralnie zwiniętą. Podrażniona komórka parzydełkowa wystrzela
nić i razi jadem. Tak działają wszystkie parzydełka, ale nie
zawsze skutek ich akcji jest identyczny. Tylko niektóre mogą zabić
jadem człowieka, inne są groźne dla małych kręgowców, jeszcze
inne zagrażają tylko małym żyjątkom wodnym. Na drodze ewolucji
należące do nich meduzy z Palau straciły całkowicie parzydełka,
ale o tym będzie mowa w innym miejscu.
W mitologii
greckiej występuje hydra – zabity przez Heraklesa potwór o
odrastających głowach. Możliwe, że Czytelnikowi trudno sobie
wyobrazić, żyjące w realnym świecie podobne zwierzę, ale musimy
pamiętać, że ludzka, mitotwórcza wyobraźnia, chociaż adaptuje i
przetwarza do swoich potrzeb już istniejące wzory, jest bujna i w
efektowny sposób ,,obraca kota ogonem''. Tak więc zoologiczny
pierwowzór legendarnej hydry lernejskiej istnieje i to nawet w
Polsce. Żyje w wodach słodkich, czasem nawet w akwariach. Nazwa
smoka pochodzi od greckiego słowa ,,
hydor
– woda, a więc zmitologizowanej hydry nie pozbawiono naturalnego
domu. Dosyć zagadki. Naszym omawianym zwierzęciem jest
parzydełkowiec o łacińskiej nazwie
Hydra
vulgaris, w Polsce
nazywany stułbią płową. Osiąga małe wymiary ciała, dlatego też
zjada pierwotniaki i małe zwierzęta wodne. W tradycyjnym akwarium
może zjadać larwy, ikrę i mały narybek. Przypomina miękki, jasno
ubarwiony walec u dołu zakończony zgrubieniem, zwanym stopką, u
góry znajduje się jama chłonąco – trawiąca, otoczona wieńcem
macek, na których oczywiście nie ma żadnych głów, ale są za to
parzydełka, w dotyku nieszkodliwe dla człowieka. Stułbie prowadzą
osiadły tryb życia, co nie wyklucza u nich możliwości zmiany
miejsca pobytu. Chcąca się przemieścić stułbia zgina w pałąk
swoje bezkształtne ciało, przez chwilę ,,robi koziołka'', w
kulminacyjnym momencie stojąc na mackach i powoli osiada stopką na
podłożu. Nieszkodliwe dla większych zwierząt, stułbie padają
łupem dużych ryb skubiących ich ciała. Formą biernej obrony jest
łatwa i szybka regeneracja utraconych części. To jest także
atrybut jej mitologicznego odpowiednika. Stułbie są obupłciowe,
rozmnażają się przez pączkowanie. Osobniki osiadające w akwarium
z rybami są zwalczane jako zagrażające rybom – w mniemaniu
większości – prawowitym mieszkańcom akwarium, którymi stułbie
też mogą być! - w zależności od gustów i upodobań hodowcy.
Nawet jeśli
Czytelnik nie wie co się kryje pod terminem ,,krążkopławy'', to
zapewne zna jako meduzy (formy dorosłe omawianej grupy) te
zwierzęta; ze szkolnych lekcji, z filmów, opowieści, lub z
osobistego kontaktu w Bałtyku czy innym morzu. Podobnie jak w
przypadku poprzednio omawianego gatunku, również nazwa tej grupy ma
mitologiczne podłoże. Meduza to imię jedynej śmiertelnej gorgony;
potwora o złotych skrzydłach, wężach na głowie i zabójczym
wzroku. W XVIII wieku Karol Linneusz jej imieniem nazwał całą tę
grupę, bo i w tym miejscu starożytni Grecy dali popis swojej
mitotwórczej wyobraźni. Głowa Meduzy naprawdę przypomina
prawdziwą meduzę! Nie mniej dziwne są prawdziwe meduzy. Wielu
ludzi na dźwięk tego słowa wyobraża sobie galaretowate ,,worki''
z uczepionymi od spodu mackami, biernie płynące z prądem morza.
Jednak także i meduza meduzie nierówna. Obok meduz przezroczystych
widuje się zwierzęta o zabarwieniu purpurowym, lub
ciemnoniebieskim, o skrajnie rozmaitych wymiarach ciała od takich
gigantów jak bąbelnica, bełtwa i osa morska oraz ogromna meduza z
mórz polarnych, aż po naszą małą, nieszkodliwą dla człowieka –
chełbię modrą. Niektóre z nich miliony lat przed eksploatującym
oceany człowiekiem wykształciły ,,żeglarskie akcesoria''
umożliwiające im podbój lustra powierzchni. Przykładowo walela na
górnej powłoce swojego dzwonu posiada płatek, który zginając się
pod uderzeniem wiatru, zastępuje żagiel. Bąbelnica ma na górnej
stronie dzwonu wydęty zbiornik z powietrzem tzw. pneumatofory
utrzymujące meduzę na powierzchni. Owe ewolucyjne ,,wynalazki'',
choć znacznie prostsze od tych ludzkich, nie zawodzą w starciu ze
sztormem. Nie każda meduza jest też automatycznie niebezpieczna dla
człowieka. Są nawet takie, które nie szkodzą nawet innym
zwierzętom. Meduzy z Palau, bo o nich mowa są najrzadszymi
parzydełkowcami. Wyewoluowały z grupy meduz, które sztormową falą
zapędzone do małej zatoczki, z braku konwencjonalnego dla nich
mięsnego pokarmu, zatraciły narządy łowne i żyją z produktów
symbiozy z glonami. Wracając do spraw mitologii – chciałbym
zwrócić uwagę, że Meduza miała żywe węże na głowie zamiast
włosów, w więc autonomiczne organizmy w charakterze części
ciała! Z podobnym, ale nie identycznym zjawiskiem spotykamy się u
niektórych realnie istniejących meduz np. bąbelnicy czy porpity.
Patrząc na nie, wydaje się, iż jest to pojedyncze zwierzę. W
rzeczywistości mamy przed sobą symbiotyczną kolonię małych
zwierząt, które zrośnięte tworzą osobny organizm. Poza
wspomnianymi już meduzami z Palau, wszystkie inne są mięsożerne.
Zjadają małe zwierzęta morskie od planktonu do ryb. Nawet w
towarzystwie dużych gatunków nie wszystkie ryby są z góry z góry
skazane na śmierć. Długie aż do 15 m poskręcane macki bąbelnicy
przynoszą śmierć rozmaitym rybom. Człowiek w zetknięciu z nimi,
nabawia się bólu, zaburzeń krążeniowych, ale rzadko umiera z ich
powodu. W tym zabójczym gąszczu znajdują schronienie i resztki
pokarmu, małe ryby nomeusze, wydłużone w czarne paski na białym
tle. Żeglarz portugalski (inna nazwa bąbelnicy) nie jest więc taki
straszny. Charakterystyczny kształt meduz, chociaż powszechnie
znany, nie towarzyszy im przez całe życie. Meduzy są obojnakami,
ich embriony w odpowiednim czasie osiadają na dnie przekształcając
się w polipy prowadzące osiadły tryb życia. Dopiero w końcowej,
ostatecznej fazie rozwoju, meduza staje się meduzą taką jaką
znamy ,,na co dzień''. Omawianie znaczenia meduz w przyrodzie i
gospodarce można określić jako ,,wyjątek z ekologii''. Polujące
meduzy same padają łupem licznych innych morskich zwierząt jak:
ślimak Glaucus
atlanticus, ryby i
żółwie morskie. Dla człowieka niektóre meduzy mogą być zmorą
kąpielisk np. osa morska masowo pojawiająca się u wybrzeży
Australii w okresie od października do listopada. Jednak u wybrzeży
Azji Południowo – Wschodniej żyją gatunki jadalnych meduz. Na
zakończenie części artykułu poświęconej meduzom: krążkopławy
jako jedyne parzydełkowce poleciały w Kosmos po to, aby ludzie
mogli badać jak będą pływały w stanie nieważkości (okazało
się, że całkowicie nie potrafiły zsynchronizować ruchów).
Na tej
ciekawostce zostawmy meduzy, a przejdźmy do równie znanych korali.
O nie, nie mam bynajmniej na myśli tych okrągłych na sznurku, ale
ich zoologiczne odpowiedniki, spotykane w morzach i oceanach.
Dzielimy je na dwie mniejsze grupy: ukwiały i koralowce. Dorosłe
osobniki żyjące w formie polipa, prowadzą osiadły tryb życia,
przez co zaliczano je kiedyś do roślin. Ów spór na korzyść
zoologii został rozstrzygnięty w XVIII wieku, kiedy to Karol
Linneusz zaliczył korale do zwierząt. Zwierzęta te przypominają
worki z jamą chłonąco – trawiącą otoczoną wieńcem macek.
Łatwo jednak spostrzec różnice.
Ukwiały są
większe i nie tworzą raf. Mają miękkie, workowate ciała, a ich
macki mogą się kurczyć kiedy są podrażnione. U ukwiałów
występuje szeroka gama kolorów. U dołu są zakończone mięsistą
stopką przywierającą do podłoża. Czasami ukwiały są odrywane
przez ruch wody i przenoszą się tak w inne miejsce – nowy obszar
życia, lub znajdują śmierć wyrzucone na brzeg. Najwięcej
ukwiałów żyje w morzach tropikalnych, nieco mniej w chłodnym
klimacie. W Bałtyku jedynym obszarem zasiedlanym przez ukwiały jest
Cieśnina Kattegat łącząca je z Morzem Północnym, a więc jest
to najbardziej zasolony rejonu Bałtyku... Jednak nawet i tam soli
jest za mało jak na ich wymagania, przeto owe ukwiały są mniejsze
od swych krewnych z innych rejonów świata. Są mięsożerne,
zdobycz zabijają parzydełkami i wciągają do jamy chłonąco –
trawiącej. Po posiłku wypluwają resztki. W jej wnętrzu znajdują
koniec ryby i skorupiaki. Niektóre tropikalne gatunki mają jad
władny zabić człowieka. Interakcje typu: ukwiały – inne
zwierzęta, bynajmniej na tym się nie kończą. Ukwiały żyją w
symbiozie z krabami – pustelnikami, owym najbardziej oklepanym
przykładem zwierzęcej symbiozy, które noszą ukwiały na muszlach,
z błazenkami – rybami kryjącymi się wewnątrz jamy chłonąco –
trawiącej i z niektórymi krewetkami, pełniącymi tę samą
sanitarną rolę co błazenki. Naturalnymi wrogami ukwiałów są:
nagi ślimak morski
Eolis
i papugoryby skubiące
ukwiał rogowymi ,,dziobami''. Jeśli nie będą miały do czynienia
z żadnym z tych ostatnich, jeśli nie wyrzuci ich na brzeg fala,
ukwiały dożyją sędziwego wieku 80 lat. U grupy ukwiałów
Actina
jest to maksymalna długość życia w omawianym typie.
Koralowce mają
podobną budowę anatomiczną, ale są mniejsze i opancerzone.
Również mięsożerne, ale z powodu małych wymiarów ciała
poprzestają tylko na planktonie i są nieszkodliwe dla człowieka.
Wręcz przeciwnie – to człowiek im zagraża, tak jak i całej
przyrodzie. Kiedy już osiągną formę polipa, nie mogą zmieniać
swego miejsca w przeciwieństwie do ukwiałów. Są obojnakami. W
czasie rozmnażania wydzielają miliony embrionów, wiele z nich
staje się pokarmem dla innych zwierząt morskich. Wiele też dożywa
dojrzałości płciowej i osiada na dnie. Tu niebezpieczeństwa
wcale się nie kończą tylko zmieniają charakter. Zagraża im teraz
rozgwiazda – korona cierniowa. Ślady jej żerowania, w postaci
białych szczątków korali, widzi się od Kenii po Tahiti, co
zagraża istnieniu koralowców. Działo się tak od milionów lat i
tylko teraz u progu XXI wieku przybrało to taki katastrofalny
wymiar. Domyśla się Czytelnik jakie są tego powody? Oczywiście
ingerencja człowieka, który dla pięknej muszli tępi morskiego
ślimaka trytona, naturalnego wroga korony cierniowej. Sama rafa
koralowa kojarząca się z morderczą przeszkodą dla statków jest
zbiorem zarówno żywych jak i martwych koralowców nawarstwionych na
siebie, co w rezultacie daje żywą ,,skałę'', wspólny dom dla
licznych morskich zwierząt, odrębne środowisko w bezmiarach
oceanu. Rafy dzielimy na: barierowe (należy do nich Wielka Rafa
Koralowa), przybrzeżne i atole. Te ostatnie są koralowym
,,pierścieniem'' otaczającym lagunę – zbiornik wodny po
zatopionej wyspie. Nie wszystkie koralowce tworzą rafy np.
azjatyckie korale z Idzu mają za przeszkodę zimną i ciemną głębię
wokół półwyspu. Oprócz zawinionej przez rabunkową gospodarkę
człowieka inwazji korony cierniowej, koralowcom zagrażają również
odłowy i zanieczyszczenia mórz i oceanów. Potrzeba im mądrej i
rzetelnej ochrony, bo yłby to wstyd, gdyby zginęła widziana z
Kosmosu, piękna Wielka Rafa Koralowa.