,,W Czarnkowie mieszkało wielu władających czarną magią masonów, zwanych przez lud farmazonami. Najsławniejszy z nich miał swój dom przy ulicy Gdańskiej. Mężczyzna słynął z niezwykłych umiejętności: potrafił się teleportować, pojawiał się w kilku miejscach naraz, a złoto samo zlatywało mu do skarbca. Ale i na niego w końcu przyszła godzina zapłaty. Pewnego razu pojawił się w jego domu dziwny jegomość, który cały wieczór szeptał coś gospodarzowi do ucha. Rano przybysza już nie było, mason zaś wisiał na pobliskim drzewie, a jego twarz przybrała kolor czarny niczym węgiel. Od tego czasu duch nieszczęśnika straszył w ogrodzie, spoglądając bez słowa przechodzącym tamtędy ludziom w oczy. (...)'' - Paweł Zych ,,Atlas legend tom I''