Strony

sobota, 20 marca 2021

Kształt świata - traktat z czasów króla Bogdala

 





W erze trzynastej, kiedy na tronie dalekiej Brytanii zasiadał chrobry Artur Pendragon, w Analapii żył poddany królów Olszana i Bogdala Świętego, sędziwy mędrzec Arpamir, syn Mogtara; ostatni żerca z chramu Mokoszy w Mokrej Lipnicy. Kiedy jego broda stała się biała jak mleko, zasiadł stary, mądry Arpamir do pracy nad traktatem zestawiającym opinie uczonych autorytetów, którzy na przestrzeni wieków głowili się nad tym jakiego kształtu jest Ziemia; święte ciało Mokoszy. Rozmyślania te spisane wielobarwnym inkaustem na pergaminie ze skóry chimery ze stepów Roxu, złożyły się na księgę zatytułowaną ,,Kształt świata’’. Tekst został zapisany pismem tinezyjskim w języku starokrasnym z licznymi naleciałościami z mowy słowiańskiej, a także z łaciny i greki. Niewątpliwą ozdobę kodeksu stanowią liczne, mieniące się wszystkimi barwami tęczy miniatury. Dzieło to, którego framenty znano przez długi czas jedynie z odpisów sporządzonych przez średniowiecznego optyka Witelona ze Śląska, zostało przetłumaczone i wydane w całości dopiero w 2006 roku, kiedy to Manuel Leski; potomek polskich emigrantów odnalazł jedyny zachowany do naszych czasów rękopis w niewielkim antykwariacie na obrzeżach Buenos Aires w Argentynie. Polskie wydanie krytyczne z przedmową profesora Marka Drawidowskiego, przygotował zespół mediewistów z Uniwersytetu w Złocieńcu.



*





Traktat rozpoczyna się hymnem do Mokoszy, ,, … której imię brzmi Ungit, Milda, Anahita jak kryształ czysta, … Wszechrodzicielka i Wszechżywicielka, nieskończenie czysta i nieskończenie płodna, kryjąca nieprzebrane skarby w swoim łonie, darząca mocą junaków Oblubienica Ageja, najpiękniejsza między Enkami, piękna jak sama Miłość, skarbnica Czułości i Słodyczy, litościwa nad każdym stworzeniem, Matka Wilgotnej Ziemi, która żywi się swoimi dziećmi...’’







Zarówno ,,Codex vimrothensis’’, ,,Księga Latarnika czyli Szafirowy latopis’’, ,,Codex canumis’’ i ,,Codex vimrothensis – vlistidianus’’ zgodnie ze świadectwami tych wszystkich mistyków i herosów, którym dane było odbyć podróż na Księżyc (w ich gronie znalazł się sam Aleksander Wielki poruszający ten temat w jednym z listów do Arystotelesa) podają, że Ziemia ma zarys ciała nieskończenie pięknej dziewicy, której głowa, tułów i nogi spoczywają na cielskach trzech wielorybów; płetwala, humbaka i kaszalota. Unoszą się nad nią Swaróg i Srebroń – Chors; Enkowie z mandatu Ageja rozpraszający mroki światłem słonecznym i księżycowym. Z pępka czystej Mokoszy wrasta drzewo kosmiczne; Wielki Dąb pod względem wysokości nie mający sobie równego na całym okręgu Ziemi. Korzenie tego drzewa sięgają Čortieńska gdzie wśród siarki i smoły szarpie się przykuty łańcuchem do najgrubszego z nich Czarnobóg – herszt zbuntowanych i strąconych w ognistą Otchłań Enków, który na przestrzeni eonów przybierał postać smoka Rykara, węża Gorynycza, smoka z Vovel, zaś u schyłku naszej ery ma po raz ostatni wyjrzeć na świat jako zielony wąż Zeltys. Korona Wielkiego Dębu służyła jako oparcie niebu, które jak głosi ,,Gołębia Księga’’ zbudowane było z krzemienia krzeszącego iskry widziane na Ziemi jako błyskawice. Wśród jego gałęzi wznosił się Dom Enków (Enkohaz) – drewniany dworzec pełen licznych komnat, pomalowany na czerwono krwią smoków z Zaziemskiego Oceanu. W Domu Enków za wysadzaną klejnotami bramą ze złota i kości słoniowej mieściła się kaplica, a w niej stał ołtarz z marmuru bądź też z białego klejnotu, zwanego alatyrem, na którym objawiał się sam Agej; ten sam, który ukształtował Enków z ciała boga Niepodzielnego. Trzy wieloryby, na których spoczywała Mat’ Syraja Ziemla, pływały wśród fal Zaziemskiego Oceanu. Zamknięte były za kolistym murem z białych kamieni oddzielającym nasz świat od morskich bestii i potworów z nie mającego brzegów Oceanu Zaziemia. W taką kosmologię wierzyło najwięcej Słowian w czasach bardziej zamierzchłych niż Egipt, Rzym i Babilon. Nie był to jednak jedyny model świata opisany w księgach słowiańskich mędrców.


*


Dalej Arpamir skupia się na opisie gór, mórz i podziemi.






Jako pierwsza została zrodzona przez Mokoszę wyniosła góra Triglav, zwana Gwoździem, która w erze drugiej wyłoniła się z pierwotnego Oceanu pokrywającego całą Ziemię.







Kapłani królowej Tatry ze Slawii powiadali, iż jako pierwsze wyłoniły się z wody Krywań i inne szczyty Montanii.






W erze trzeciej kiedy świat zamieszkiwały liczne smoki, wiele gór wyrzucało ze swych trzewi dym, ogień i lawę, lecz z upływem eonów wygasły. Takim to sposobem powstał masyw Ślęży w Analapii, na którego szczycie oddawano cześć Enkom. W erze trzeciej wypiętrzyły się: Łysa Góra wraz z całym pasmem Gór Czarownic, Szklana Góra, oraz Góry Złota, Srebrna i Miedziana, które do dziś znajdują się w Roxie. Mokosza zrodziła też Sobotnią Górę, na której szczycie bije źródełko mające moc leczyć wszystkie choroby, a nawet odwracać wyroki nieubłaganej Mar – Zanny. W miejscu gdzie dziś w Azji wznoszą się do nieba góry Imalain przez Greków zwane Imaus, w erze trzeciej znajdowało się morze pełne potworów. Dziś Imalain może się poszczycić najwyższą górą świata, Górą Aradvi – Sura – Aredvi, czyli Aredvijską (Czomulungmą).






W erze piątej kiedy car olbrzymów Światogor walczył z buntownikiem Trimusem (Thrymem), z kropli jego krwi wyrosło pasmo gór w Afryce otaczających pierścieniem Nawię, którym Grecy nadali nazwę Atlas. Trzeba bowiem wiedzieć, że Światogor w mowie greckiej nosił imię Atlasa, wiele zaś szczytów nazwanych zostało na cześć jytnas – herosów.

Przykładowo u schyłku ery szóstej góry Krywań i Gerlach otrzymały swe miana na cześć wodzów lynxyjskich powstań przeciw tyranii uciskających tę rasę Żbiczan.






W erze jedenastej góra, na której szczycie poległ mężny Giewont, uświęcona krwią bohatera otrzymała jego imię. Córką Giewonta była Tatra, która po śmierci została z mandatu Ageja koronowana na królową gór i rzek całego świata, zaś znaczna część Montanii po dziś dzień nosi jej chwalebne imię.







Z kolei Góry Izerskie noszą swe miano od opiekującej się nimi rusałki imieniem Izerina jak również na cześć penetrujących owe tereny izraelskich kupców, poddanych króla Salomona.

Nazwy pasm takich jak: Sudety, Karpaty i Beskidy odnoszą się do zakładanych tam w erach piątej i szóstej grodów żbiczańskich (sami Beskowie byli jednym z plemion Żbiczan).






Alpy biorą swą nazwę od elfów o jasnej cerze, włosach i oczach, zaś Góry Czarownic i Babie Góry w Analapii to cieszące się popularnością miejsca sabatów.






Pasmo Gorynycza powstało w erze jedenastej z obróconego w skałę dzięki ofierze z życia braci Belska i Kallapa, ogromnego cielska węża Gorynycza. Nazywane jest ono również Uralem na cześć lynxyjskiego króla Urala – Uralisława, który panował na początku ery siódmej.







Wraz z Gorynyczem skamieniał mocą junackiej żerwy gigantyczny zaskroniec Jasy (Jasjusz) z rzeki Czterowody w Ojcowie, obracając się w Góry Jasowskie. W erach dwunastej i trzynastej Góry Jasowskie nosiły nazwy takie jak: Promet (na cześć herosa Franta Prometeja przykutego do ich skał z rozkazu króla greckiego Jeszy) i Kaukaz ku upamiętnienia króla Kauki, którego sława dotarła do Greków.






Jak głoszą geografowie w swoich traktatach, w Abisynii wznosi się porośnięta dziewiczym lasem Góra Arbora.






W miejsc gdzie Równik przecina Afrykę, wznoszą ku niebu swe ośnieżone szczyty Góry Księżycowe (Chorsogorje) zamieszkane przez orły, cętkowane lwy i smoki, jak też przez plemiona ludzi o skórze barwy hebanu, z których wywodzą się mężni junacy i nadobne niewiasty. Wszyscy oni mają na szyjach zawieszone sierpy Księżyca ze srebra bądź kości słoniowej. Jak powiada sędziwa Bajarka ze Staruni, miejsce to szczególnie upodobał sobie jaśniejący srebrzystym blaskiem Chors nazywany przez poetów Srebroniem i nieraz schodzi z nieba, aby ucztować z miłującymi go jak ojca Nirami – Murzynami.






Z kolei u wybrzeży sławnego Królestwa Aszantów, których królowie tak wielkim nabożeństwem darzą Złoty Tron spadły z nieba, że nie śmią na nim zasiadać, z morskich odmętów wznosi się Góra Magnetyczna. Jest cała zbudowana z czarnego magnezu, który przyciąga żelazo z taką mocą, że gęsto pokrywają ją gwoździe, które niegdyś spajały deski okrętów.

Wreszcie powiada się o górach Hindukuš w azjatyckiej krainie Al – Baktar, że nazwę swa zawdzięczają drużynie odkrywców z afrykańskiego Królestwa Kusz, którzy zapuścili się w te rejony.






Odnośnie góry, na której spoczęła po potopie Arka Noego, Żydzi i chrześcijanie wskazują na górę Ararat w Hajastanie, podczas gdy w słowiańskim micie po ustaniu potopu kończącego erę jedenastą, arka patriarchy Dobromira zbudowana ze skorupy żołędzia z Wielkiego Dębu, osiadła na szczycie Trzy Korony w Montanii, gdzie górale po dziś dzień sprzedają jako driakwie jej szczątki pomalowane smołą.



*







Większą część globu pokrywają wody słone. Są na tyle głębokie, że mogłyby zatopić wszystkie lądy tak jak w erze trzynastej za sprawą smoka z Vovel zakryły swoimi falami Atlantydę, Lemurię, Mu, Avalon, Eldorado i Golkondę. Wcześniej w morskich odmętach zatonęły Vineta, Rutas, Frisland i Sonor.







W erze pierwszej Ziemia – Łono Mokoszy była rozpalona jak straszliwy piec ognisty. Wtedy to Mokosza rozbiła zwierciadło, w którym miast swego odbicia widziała uwięzioną Juratę, która była dla niej zarazem siostrą i córką. W trakcie rozbijania lustra, Mokosza skaleczyła się, a z kropli jej krwi powstały pierwsze bursztyny. Uwolniona zza szklanej tafli Jurata wypuściła ze swych trzewi ogromną falę wody, która zalała całą planetę gasząc pokrywające ją płomienie. Woda wypłukała ze skał zawartą w nich sól przez co po dziś dzień jest słona. Prawił pieśniarz Bajdała, że uszczęśliwione swą obecnością Mokosza i Jurata zetknęły ze sobą swe mokre dłonie wzywając imienia Ageja. Kiedy odprawiły ten rytuał, stanęła między nimi nadobna Vada – tyła, która sprawuje pieczę nad wodami słodkmi i wszystkimi istotami, które je zamieszkują. Jurata zamieszkała w bursztynowym pałacu na dnie Głębiny Landsort, jak Waregowie nazywają najgłębszą część akwenu na przestrzeni eonów noszącego nazwy: Zatoki Balat, Morza Ancylusa (na cześć człowieka, który zamienił się w ślimaka), Joldów (ku upamiętnieniu rodziny z własnej winy zaklętej w małże) oraz Srebrnego. Jest oblubienicą Swaroga – pana Słońca, z którym dzieli łoże każdej nocy, matką Swarożyca – pana ognia i mistrza kowali oraz pięciu sióstr Słonecznic, a także królową wszytskich mórz i oceanów świata. Służą jej Enkowie: Anatolij Rdzeniejew mający postać człowieka bez skóry i obdarzony mocą zjadania żelaza, Śledziura nazywany też Ulikiem – mąż o głowie śledzia opiekujący się rybakami, Hetman Fal – potężny dowódca morskich bałwanów, którego ciało składa się wyłącznie ze spienionej wody, Glada – jaśniejąca dziewica o skrzydłach białej mewy wskazująca drogę korabiom, oraz Ceta – olbrzymia foka o trzech głowach.






Jej namiestnikiem sprawującym rządy nad Morzem Rajskim, noszącym też nazwy Wielkiego i Śródziemnego jest żmij o ciemnozielonej gadziej skórze; książę Lamia dzierżący trójząb jako insygnium swego urzędu.






Morze Ciemne nazywane też Ponckim (Pontus Euxinus) w zamierzchłych czasach określane było jako Morze Smoły. Utworzyło się na powierzchni w erze dziewiątej, kiedy pękło serce Mokoszy bolejące nad rozpustą ostatniej królowej rusałek Goplany III i jej poddanych. Wylało się wówczas tyle smoły, że pokryła ona całą Ziemię niszcząc bezpowrotnie cywilizację toropiecką. W erze jedenastej Tatra będąca wówczas zakładniczką na dworze Kościeja, z rozkazu swego bezlitosnego ciemiężcy, musiała przepłynąć łódką Morze Smoły, które na dodatek zostało podpalone. Od śmierci w płomieniach ocalił Tatrę sam Agej, który zstąpił z nieba, otulił ją ognistym płaszczem swej chwały i delikatnie złożył na brzegu Kartwelii. Wody potopu kończącego erę jedenastą wgniotły swym ciężarem Morze Smoły w głąb ziemi i dlatego od początku ery dwunastej po dziś dzień znajduje się w tym miejscu Morze Ciemne (Mare Darynero). Jego czarne wody przypominają swą barwą dawne Morze Smoły. Władcą Morza Ciemnego przez długie wieki był Łotr Jesiotr – potworny car ryb żyjący nieprzerwanie od ery trzeciej, pożerający ludzi i urągający Juracie. W erze trzynastej ubił go dopiero młody książę Oleg Rurykowicz z Roxu broniący swej młodszej siostry Svanhildy.






U zachodnich wybrzeży Afryki nieopodal Góry Magnetycznej rozpościera się Morze Suche istniejące już od drugiego bądź trzeciego eonu. Jego wody były tak gorące, że wyparowały przy okazji uśmiercając wszystkie zamieszkujące je zwierzęta i rośliny, zaś została się zeń sama sól. Teraz jest to rozciągająca się po horyzont, olśniewająco biała pustynia pełna soli zamiast piasku, której jedynymi mieszkańcami są stada zielonych słoni przychodzących w to miejsce, aby uzupełniać niedobory minerałów.






Jak głoszą świadectwa podróżników, również słowiańskich, jak chociażby Odyniec i Deotyma żyjący w erze dwunastej, za afrykańskim przylądkiem Bojador rozpościera się budzące powszechną trwogę żeglarzy Morze Ciemności (Mare Darkyneris), zwane Morskim Čortieńskiem. Nad akwenem tym unoszą się wieczne ciemności. Nie uświadczysz tam kojącego blasku Księżyca, ani gwiazd. Wśród fal kłębią się morskie Čorty o czerwonych oczach, uzbrojone w harpuny i trójzęby oraz potwory przerażające tak swymi rozmiarami jak i złośliwością; skrzydlate bądź dwugłowe rekiny, smoki, węże, całkowicie białe orki o rubinowych oczach, wieloryby wyposażone w straszliwe kły i szponiaste łapy, kraby, krocionogi, wężowidła, gigantyczne ośmiornice i homary nazywane polipami, potworne żółwie kraxy, krokodyle łykające okręty jak bocian żabę, bezlitosne syreny brzydkie jak noc, krwiożercze hipopotamy o rybich ogonach, mieszańce smoków z rekinami, morskie wąpierze, topiki większe od słonia, latające głowonogi i ukwiały, garnelodrakony to jest morskie smoki mające przednie części ciała krewetek, straszliwe jadowite mureny, małże tak wielkie, że mogące pochłaniać całe floty, ogromne podwoje oraz okrutni i do cna zepsuci ludzie z głowami ryb. U wybrzeży Morza Ciemności leżał gród Bajadorsk, w którym mieściła się cudowna fontanna. Jej wody miały moc leczyć wszelkie zatrucia jadem bestii morskich i lądowych.






Przeglądając notatki sporządzone w erze dwunastej przez mędrca i badacza przyrody Simanisa z Burus (Utu Symana) można natrafić w nich na hipotezy dotyczące istot zamieszkujących najciemniejsze głębie oceanów, do których nie dochodzą promienie Słońca ani Księżyca. Mają to być Wypławy – bliscy krewni wypławków czarnego, białego i szarego z naszych rzek i jezior, osiągający rozmiary pytonów, oraz rozumna rasa Błyskoludzi. Przypominają ponoć swym kształtem całkowicie nagich mężów i niewiasty, którzy żyją w nieprzeniknionym mroku i dojmującym zimnie, odżywiają się głębinowymi rybami i bezkręgowcami, porozumiewają się zaś za pomocą systemu świecących kropek i kresek, jakimi upstrzona jest cała powierzchnia ich ciał. ,,Lęk serdeczny przejmuje człowieka rozmyślającego o nieznanych mieszkańcach morskich głębin, którzy jak dotąd nawiedzają nas jedynie w budzących trwogę snach’’ - napisał w swym traktacie stary, mądry Arpamir czując lodowate ciarki na plecach.



*







Świat podziemny zazdrośnie strzeże swych sekretów. W jego największej głębi mieści się Čortieńsk przez Greków zwany Pandemonium. Jest to siedziba złych duchów; upadłych Enków, pełna ognia, smoły i siarki. Mieszka w niej sam Czarnobóg przykuty łańcuchem do korzenia Wielkiego Dębu. Ciągle usiłuje on zerwać z siebie owe pęta wykute przez Swarożyca, lecz każdej wiosny, kiedy do rozerwania zostaje mu ostatnie ogniwo, Jarowit zwany Perunem scala na nowo łańcuch uderzeiem swego ognistego oręża. Opowiadają Sorabowie Południowi, że oprócz Czarnoboga, przykuty łańcuchem jest również Čort noszący imię Czarnego Psa i takąż postać mający. Przed swoim upadkiem w erze pierwszej był Enkiem Zmiennikiem władnym przybierać różne postaci. Kiedy Czarny Pies szarpie się na łańcuchu, powstają trzęsienia ziemi trapiące mieszkańców obszarów dawnej Valkanicy.





Rusałki prawią, że w erze dziewiątej między Čortieńskiem, a powierzchnią Ziemi znajdowało się obfitujące w drogocenne kruszce i klejnoty Wielkie Księstwo Podziemia ze stolicą w Czarnogrodzie. Zamieszkiwały je Podziemnice – urodziwe rusałki katakumbiane, przez Greków nazywane katachtoniami, niskie, pokraczne gnomy biegłe w sztuce górniczej oraz salamandry – ukochane przez Swarożyca płazy ogoniaste mogące żyć w płomieniach. Do Wielkiego Księstwa Podziemnego zawitała sama królowa rusałek Walaszka; niezmordowana zabójczyni potworów, która dorównywała swej matce – królowej Nastazji urodą, siłą i odwagą.






W opowieściach starych górników z węglowych kopalń Śląża, podziemia pełne są straszliwych bestii i potworów: ,, […] wijów, pijawek, chlobęb, skorpionów, raków i krabów; wszystkich wielkich co najmniej jak krowy i co jakiś czas porywających ludzi’’ - Kosa Oppman ,,Perłowy latopis’’. Ponoć żyły tam wielkie pająki, smoki, jaszczurki, węże i padalce, czarne i białe żaby, białe, ślepe ryby, nielotne nietoperze, odmieńce jaskiniowe, żaborekiny, psiorygi hienowate, kretany – olbrzymie jaszczury drążące tunele swymi głowami przypominającymi świdry, trójnogie psy o trzech oczach, potworne krety i szczury, gady – latawce, mamuty, małpoludy, , olbrzymie mrówki z Bharacji ciułające złoto, Dero – rasa nikczemnych gnomów o długich, zwisających nosach, których ulubionym zajęciem było torturowanie kobiet i inne stwory. Wiele z nich żyło na powierzchni Ziemi w erze trzeciej, zaś znalazło schronienie w jej wnętrzu w wyniku kataklizmu spowodowanego upadkiem drugiego księżyca – Srebrennicy i wielką wojną Enków z Čortami.







W erze jedenastej z mandatu Ageja opiekę nad ciężką i niebezpieczną pracą górników objął jytnas Skarbnik (Audan) urodzony w Królestwie Aplanu. Na miniaturach przedstawiany jest z czerwonymi oczami i kaskiem z latarką na głowie. Odziany jest w fioletową pelerynę, zaś jego uzbrojenie stanowi kilof. Za posłańców służą mu żaba Rechotka i mysz Chrobotka.



*


Po zapoznaniu czytelników traktatu z mitami i teoriami dotyczącymi historii, budowy i mieszkańców gór, mórz i podziemi, Arpamir przystąpił do referowania poglądów słowiańskich mędrców z er dwunastej i trzynastej dotyczących kosmologii.







Księżna Przemysława Sudička (era XII) sławiona przez poetów jako ,,kącina rozumu i niezgłębionej mądrości’’ w swojej encyklopedii jako pierwsza wysunęła tezę, iż Ziemia ma kształt kuli zawieszonej wśród bezmiaru Kosmosu, stąd nazwała ją ,,Jabłkiem Pizamara’’. Swoje stanowisko opierała na wyliczeniach matematycznych, obserwacjach ciał niebieskich dokonywanych przez oszlifowany kryształt górski oraz na rozmowach z żeglarzami powracającymi do portów. Pogląd o kulistym kształcie Ziemi podzielały również dwie inne słowiańskie encyklopedystki żyjące w erze trzynastej: Sławomira Sławomirówna z Grodu Korabia w Analapii (gros cennych informacji o dalekich krajach i ludach przekazały jej zaprzyjaźnione kruki, których mowę rozumiała) oraz wołchwyni Zoresława z Roxu, autorka również obszernego eposu ,,Runvira’’ porównywanego do dzieła ,,O naturze wszechrzeczy’’ Lukrecjusza.







Wołchw Gościwit Głosikowicz, doradca kniazia Gostomysła; założyciela Nowego Grodu Północy (era XII) pozostawił po sobie zagadkowy czterowiersz opisujący Ziemię jako prostokątną platformę opierającą się na grzbietach trzech wielorybów pływających w kosmicznym Oceanie.

Podróżnik Mielica (era XII) pod wpływem nauk mędrców ze Svamii i Bharacji głosił, że Niebo i Ziemia są to dwa żarna, które ustawicznie obracając się, odpowiadają za cykliczne następstwo dnia i nocy, przypływu i odpływu, oraz pór roku.







Kapłanka Babiłona Piekarska z Międzyrzecza żyjąca w czasach cara Nabsura (era XIII) nauczała, że Ziemia jest podobna do wielkiego bochna chleba pływającego po kosmicznym Oceanie. Bochenek ten miał być u szczytu zwieńczony bańką zwierającą Słońce, Księżyc i gwiazdy.







Księżniczka Trachna, córka Trachina, króla Traków – słowiańskiego plemienia biorącego swą nazwę od kultu Baranka Traczyka (era XIII), upowszechniła wśród pospólstwa wiarę, że Ziemia ma postać dysku. Wokół niego owinięty jest Żmij albo Żmija, trzymający swój ogon w zębach, którzy pilnują, by płaska planeta nie rozpadła się.






Książe Lech Mądry z bocznej gałęzi panującej w Analapii dynastii Dalmatydów (era XIII) stwierdził, że Ziemia jest kulą obracającą się cyklicznie między rogami kosmicznego byka Ciołka. Korespondujący z nim biegły w naukach książę Metamir z Tracji wspominał tu raczej o czarnym wole Silniejewie o srebrzystych rogach. Dowodził, że stąd właśnie brała się wielka cześć Słowian do roboczych wołów, które tytułowano ojcami i którym należało z szacunkiem schodzić z drogi co dotyczyło zwłaszcza dziewcząt.







Pustelnik Gorko z Budziejowa (era XIII) opisał swoją wizję, w której Ziemia miała postać góry spoczywającej na grzbiecie śpiącego smoka Zieliny.







Wołchw Pomyk, o którym krążyły legendy, że za młodu pobierał nauki od szamanów z Białopolski, opowiadał, że Ziemia spoczywa na grzbietach trzech szczupaków: Hanaka, Gistury i Vitoła.






Wędrowny dziad, nazywany Kulfonem z powodu swego długiego i czerwonego nosa, pośród wielu innych nauk, głosił też, że płaska Ziemia opiera się na grzbiecie żaby zwanej Monka. Na cześć owego płaza nazwany miał zostać analapijski gród Mońki. Jak podaje tygodnik ,,Sclavinia’’ archeolodzy odkryli tam kamień z wyrytym na nim wizerunkiem kosmicznej żaby i ułożonym na jej cześć epigramatem w mowie starokrasnej spisanym pismem tinezyjskim.






Żerca Jaczyn, który jako pacholę pobiera nauki u braminów z Bharacji, po powrocie do Analapii nauczał, że podstawą płaskiej Ziemi jest skorupa żółwia Błotnicza, który w erze pierwszej zrodził się z mułu zalegającego na dnie kosmicznego Oceanu.






Wreszcie mędrzec i utalentowany malarz fresków i miniatur Jeżyna z Bohemii w swym ,,Dzienniku podróży po drogach i bezdrożach Roxu’’ zapisał mit każący Ziemi spoczywać na siedmiu słupach – złotym, srebrnym, miedzianym, bursztynowym, eburnowym, żelaznym i kamiennym, z których każdy opierał się na grzbiecie jednego wieloryba. Ilekroć, któryś z owych filarów chwiał się, następowało trzęsienie Ziemi.



*






,,Zbyt łatwo przychodzi nam śmiać się z wyobrażeń kosmologicznych naszych Przodków, których zasób wiedzy o świecie, siłą rzeczy musiał być inny niż nasz. Tymczasem ludzie ci na swój sposób poszukiwali Mądrości, choć nie znali jeszcze jej Źródła. O wiele bardziej niż oni, godni wyśmiania są liczni w naszych rzekomo oświeconych czasach lotów kosmicznych i zdjęć satelitarnych, wyznawcy wiary w płaską, bądź torusową Ziemię!’’ - prof. dr. hab. Jerzy Akenerozarowicz z Uniwersytetu w Złocieńcu.