,,Witaminki, witaminki
Dla chłopczyka i dziewczynki
Wszyscy mamy dziarskie minki,
Bo zjadamy witaminki’’
- Fasolki ,,Witaminki’’
Witamina C jak najbardziej jest korzystna dla zdrowia min. zapobiega szkorbutowi. W XVIII wieku (jeszcze przed odkryciem witamin) angielski odkrywca kapitan James Cook ustrzegł swoich marynarzy przed zachorowaniem na szkorbut każąc im jeść kiszoną kapustę. Gdy odmawiali, kazał ją jeść oficerom, aby dawali dobry przykład załodze. Środek zapobiegawczy okazał się skuteczny. Dzienna zalecana dawka witaminy C wynosi 90 miligramów dla mężczyzn i 75 miligramów dla kobiet (według National Institut of Health w USA). Niemniej jej nadmiar może zaszkodzić tak jak nadmiar każdej innej zdrowej substancji np. aspiryny.
Pseudomedycyna głosi, że wysokie dawki witaminy C (mierzone w gramach, a nie miligramach) są jakoby cudownym lekiem na różne choroby w tym raka. Pogląd ten (w XXI wieku promowany zwłaszcza przez hochsztaplera – celebrytę Jerzego Ziębę) nie jest wcale nowy. W XX wieku głosił go wybitny amerykański chemik, noblista Linus Pauling (przykład tzw. ,,choroby noblowskiej’’, którą można by też określić jako ,,uderzenie wody sodowej do głowy’’).
Prawdą jest, że wysokie dawki witaminy C stosuje się jako terapię pomocniczą w leczeniu np. poparzeń czy ubocznych skutków chemioterapii przy leczeniu nowotworów. Brakuje jednak jednoznacznych, twardych dowodów (poszlaki i ślepa wiara noblisty nie są dowodami naukowymi), aby witamina C leczyła raka. Inżynier Zięba naciąga chorych ludzi, co z moralnego punktu widzenia jest zwykłym świństwem.