,,W stosunkowo niedługim
czasie pożegnamy się na zawsze z importowanymi z zachodu diabłem i
czarownicą, ale jeszcze wcześniej pożegnamy się z groźnymi ongiś
bękartami prasłowiańskich demonów, owymi topielcami,
strzygoniami, zmorami, nocnicami, mamunami, przypołudnicami. […]
niezupełnie was żegnamy, diabły i czarownice! Będziemy jeszcze
was spotykali. Ale tylko jako stylizowane figurki, lub śmieszne
postaci widowiskowe. To, co napawało lękiem dawne pokolenia, będzie
tylko śmieszyć i bawić następne’’ - Bohdan Baranowski
,,Pożegnanie z diabłem i czarownicą’’
We
wrześniu 2021 r. przeczytałem pracę popularnonaukową prof.
Bohdana Baranowskiego (1915 – 1993) ,,Pożegnanie
z diabłem i czarownicą. Wierzenia ludowe’’,
która w ubiegłym roku została wznowiona nakładem wydawnictwa
,,Replika’’.
Książka stanowi owoc 19 – letnich badań w terenie
przeprowadzonych w okresie 1945 – 1964, przeważnie na obszarze
województwa łódzkiego.
Odgrywające
ważną rolę w polskim folklorze diabły i czarownice trafiły do
nas z Zachodu wraz z chrześcijaństwem. Kultura ludowa w Polsce i
nie tylko w naszym kraju, jest bowiem synkretyczna. Z różnym
nasileniem przeplatają się w niej wątki chrześcijańskie i
pogańskie, słowiańskie i niesłowiańskie, starsze i nowsze.
Wizerunki polskich diabłów i czarownic zmieniały się wraz z
upływem czasów i panującą atmosferą religijno – intelektualną.
Największym lękiem istoty te napawały naszych przodków w wiekach
XVI – XVIII, kiedy to przeprowadzono najwięcej procesów
czarownic. Pierwszy polski stos zapłonął w 1511 r. w Chwaliszewie,
zaś w ostatni w 1775 r. w Doruchowie.
Diabeł
(szatan) przejął w folklorze cechy (oraz nazwy) słowiańskich
demonów: biesów i czartów. Znamy liczne imiona polskich diabłów
jak: Boruta (w XVI wieku zanotowano podobne imię: Berut), Rokita,
Widoradzki, Warszycki (jako postać historyczna łączył pobożność
na pokaz z wielkim okrucieństwem), Stadnicki, Wenecki, Scheibler
(ten bogaty, łódzki fabrykant ponoć miał zdejmować buty przed
swymi pracownikami, aby ich przekonać, że nie ma kopyt), Rogalski
(ten ostatni jeszcze w okresie powojennym miał uwodzić wiejską
dziewczyną pod postacią młodego inżyniera na motorze), Bież,
Ruszaj etc. Przypisywano im ciemną karnację, rogi, ogon, pazury
oraz kopyta. W ich nosach nie było dziurek. Nosiły stroje
cudzoziemskie, głównie niemieckie (fraki, pludry i peruki).
Barański przytoczył XIX – wieczną anegdotę o polskim chłopie,
który zabił pruskiego urzędnika myśląc, że ma przed sobą
diabła. Istniały też wyobrażenia diabłów w strojach polskiej
szlachty. Szczególnie chłopi ukraińscy imaginowali sobie demony w
kontuszach, żupanach lub surdutach. Diabły potrafiły przybierać
postaci różnych zwierząt, przeważnie o czarnej maści: kotów,
psów, koni, wilków, a nawet egzotycznych lwów i tygrysów.
Istniały też diablice (np. Wenda, Marzanna), które siedziały w
piekle i torturowały potępieńców z jeszcze większym
okrucieństwem niż osobniki męskie. Czasem przypisywano diablicom
podmienianie dzieci, podobnie jak miały to czynić słowiańskie
demony: mamuny i boginki. Moc ludowych diabłów równoważyły ich
naiwność i głupota. Często sprytnym ludziom udawało się wywieść
je w pole. Istnieją przekazy o ludziach podpisujących cyrografy na
rozstajnych drogach (największą sławę, czy też raczej niesławę,
zdobył tu Twardowski). Diabły powodowały opętania, którym
przeciwdziałano za pomocą egzorcyzmów. Oprócz metod aprobowanych
przez Kościół, istniały też liczne ludowe metody wypędzania
demonów z ciała człowieka. Przykładowo wierzono, że diabeł boi
się koziego mięsa. Silna była wiara w diabły wchodzące w ludzkie
zwłoki, przez co powstawały groźne istoty zwane upiorami. W
istnienie wierzyły jeszcze w XVIII wieku nawet osoby duchowne.
W folklorze diabeł często już za życia karał wysoko postawionych
krzywdzicieli ubogiego ludu, wpływając nawet (jak w Lublinie czy
Piotrkowie Trybunalskim) na zmianę niesprawiedliwych wyroków
sądowych (skojarzenia z ,,Mistrzem
i Małgorzatą’’
Michaiła Bułhakowa mile widziane…).
Czarownice
przejęły wiele cech słowiańskich demonów żeńskich takich jak
jędze (np. pożeranie dzieci, co szczególnie silnie widać w
rosyjskich baśniach o Babie Jadze). Wiedzę o tych przewrotnych
kobietach nasi przodkowie czerpali min. z ,,Biblii’’,
XV – wiecznego traktatu ,,Młot
na czarownice’’
(polski przekład ukazał się dopiero w XVII wieku), ,,Pogromu...’’
Stanisława z Gór Poklateckiego (dzieło to atakowało min.
alchemików), ,,Czarownicy
powołanej’’,
encyklopedii ,,Nowe
Ateny’’
ks. Benedykta Chmielowskiego (Baranowski widział w nim pomnik
ciemnoty czasów saskich), oraz z zeznań wymuszonych torturami.
Czarownice potrafiły szkodzić pod postacią zwierząt takich jak
kot, żaba (należało przebić ją widłami), lub łasica. Wśród
wyrządzanych przez nie krzywd, należy wymienić: pozbawianie krów
i kur zdolności dawania mleka i składania jaj, sprowadzanie klęsk
żywiołowych (czarownica zamieniona w gęś zniosła w gnieździe
wśród gałęzi dębu jaja zawierające grad, krew – zapowiedź
wojny i piasek – oznaczający suszę), odbieranie płodności
kobietom i mężczyznom, mordowanie noworodków, których tłuszczu
używały do sporządzania magicznych maści, oraz rozbijanie
małżeństw. Czarownice spotykały się z diabłami na sabatach
odbywających się na Łysej Górze, które zdaniem zachodniej
literatury demonologicznej przybierały postać dzikich orgii. Władze
świeckie paliły domniemane czarownice na stosach pod wpływem prawa
magdeburskiego. Wcześniej podlegały one jurysdykcji sądów
kościelnych, które były znacznie łagodniejsze (nie karały
czarownic śmiercią). Po ustaniu procesów czarownic w XVIII wieku,
jeszcze w XX wieku zdarzały się samosądy.
Książka
zawiera ogromną ilość cennych informacji o kulturze i mentalności
naszych przodków. Wśród wielu podanych w niej ciekawostek można
wymienić chociażby historię mężczyzny, który kazał dentyście
usunąć sobie tylne, wrastające zęby, aby na wsi nie uznano go za
strzygonia. Będąc katolikiem, jako wadę odbieram wrzucenie przez
Autora (piszącego z obowiązujących w PRL – u pozycji
marksistowskich) wszystkich wierzeń demonologicznych (w tym
obecnego, oficjalnego nauczania Kościoła o istnieniu złych duchów,
piekła i opętania) do jednego worka z napisem ,,Zabobony’’.
Na
koniec chciałbym podzielić się następującą refleksją. Gdyby
prof. Baranowski dożył XXI wieku, to obserwując działalności
takich ludzi jak: szeptuchy, wróżki, jasnowidze, egzorcyści,
sataniści, rodzimowiercy, wyznawcy Reptilian, Krzysztof Dreczkowski,
Dariusz Kwiecień, liczne sekty, ludzie najzupełniej poważnie
uważający się za czarownice lub wampiry, ufolodzy i
kryptozoolodzy, mógłby napisać książkę ,,Triumfalny
powrót diabła i czarownicy’’.