Strony

piątek, 17 maja 2024

Refleksja polityczna cz. 74

 


Kiedy strzelasz do szkodnika, robisz z niego męczennika. Zamach nie jest żadnym rozwiązaniem. 

Teriak

 



W dawnych wiekach władcy i arystokraci chcąc usunąć niewygodne im osoby, często posługiwali się trucizną. Rodziło to zapotrzebowanie na odtrutki (antidota), do których zaliczano min. róg mitycznego jednorożca.



Sławą szczególnie skutecznego antidotum cieszył się teriak, zwany też driakwią lub mitrydatem. Ta ostatnia nazwa wskazuje jako na jego wynalazcę na Mitrydatesa VI Eupatora (135 p. n. e. – 63 p. n. e.), króla Pontu. Władca ten był tak podejrzliwy, że nie ufając ludziom, powierzył straż nad swoją komnatą oswojonym zwierzętom: bykowi, koniowi i jeleniowi. Złożony z 54 składników specyfik okazał się tak nad wyraz skuteczny. Osaczony przez swych wrogów król nie mógł umrzeć od trucizny więc przebił się mieczem.



Teriak, cieszył się popularnością również w późniejszych epokach. Przyczyniła się do tego pochwalna opinia autorytetu dawnych medyków za jakiego uważano Galena. Dodawano do niego mięsa żmii. Przepisy w XVII – wiecznych Włoszech surowo regulowały metody odławiania tych gadów, ustalając ściśle jakie cechy powinna posiadać żmija przeznaczona do wyrobu leku. Wierzono, że leczył min. zatrucia, ospę, żółtaczkę, histerię, padaczkę, a nawet dżumę. Oczywiście był to lek niezwykle drogi. Z Bizancjum poprzez Jedwabny Szlak znajomość teriaku ugruntowała się na Dalekim Wschodzie (w tym w Tybecie), zaś w XVI wieku hiszpańscy i portugalscy konkwistadorzy przywieźli go do Nowego Świata. W Neapolu znajdował się na liście leków jeszcze w 1905 roku.