Strony

poniedziałek, 20 maja 2013

Laura i Filon




Król Roxu, Zacław V i jego następca Zacław VI prowadzili wojny z Bizancjum, docierając do samego Carogrodu. W końcu cesarz wziął odwet i najechał Rox docierając aż pod wały Dendropolis. Służyły mu konnica i piechota, łucznicy, a nawet słonie. Oblężenie trwało długo, aż wreszcie, pod groźbą spalenia drewnianych części wałów płynem o nieznanym składzie, noszącym nazwę ,,ogień grecki’’, Lud Roksany skapitulował. Cesarz zabrał do stolicy dań, złożoną ze stosów złota, srebra, kamieni i pereł, futer i beczek kawioru, a jako zakładnika przywiózł syna Zacława VI, Milika, po grecku zwanego Filonem, a było to jeszcze pacholę. Milik – Filon wychowywany na dworze carogrodzkim, opanował grecką mowę, a ze słowiańskiej i starokrasnej zostały mu się w pamięci tylko resztki. Nauczył się przestrzegać karkołomnej etykiety dworskiej, poznawał bizantyjską historię, obyczaje i dyplomację. Cesarz był jego ojcem chrzestnym w cerkwi Hagia Sofia, a chrzcił go sam patriarcha. Filon lubiany przez cały dwór i lud Carogrodu, często pielgrzymował do Bożego Grodu jak nazywał Jerozolimę i do Betlejem. W swej komnacie palił lampki oliwne przed ikonami Jezusa, Matki Bożej, św. Mikołaja, św. Ili (proroka Eliasza), św. Jerzego i Wielkiej Męczennicy Parascewy. Ci co byli tego świadkami mówili: ,,Ich kult kiedyś zakwitnie wśród Ludu Roksany’’. Cesarz wysyłał Filona w poselstwie do Arabów i Persów, a on spisywał się na medal. Z myślą o własnym kraju próbował poznać skład i sposób warzenia ,,ognia greckiego’’, lecz w obawie o przyłapanie i straszną śmierć zaniechał szpiegowania. Odbył wiele podróży i zabił liczne potwory nękające ludzi. Smok z Bharacji, olbrzym z Abisynii, hydra z Wenecji, ghul z Arabii, wąż morski z Morza Trzcin, książę wąpierzy Vrykolakas, syn króla Tybalda, zabity w Atenach – wszystkie one zginęły pod mieczem tego, kogo na dworach Franków i Anglów nazywano w pieśniach ,,rycerzem z Grecji’’. Pewnego razu, książę Filon bawił w Aleksandrii. Gdy przybył do miasta, zastała go ulewa. Skierował się do najbliższej karczmy. Siedziało tam paru mężów, rozprawiających przy małmazji i innych trunkach, na najróżniejsze tematy. Uwagę Filona przykuła wieść o zniknięciu dwójki dzieci.
- To wina Centaura – ktoś powiedział – już poganie wiedzieli, że są złe. Na przykład taki Nessos próbował zhańbić Dejanirę, żonę Heraklesa. Ów w obronie żony zabił Centaura, a ten umierając, radził Dejanirze, by w jego krwi uprała koszulę męża; miał to być afrodyzjak. Zazdrosna żona zrobiła tak i z przerażeniem odkryła, że Herakles gore, a ten kazał się spalić. Ludzie dużo wojowali z tymi potworami. Ten nasz, podobno jest ostatni na świecie – Filon włączył się do rozmowy.
- Wielce zaciekawiła mnie ta sprawa. Byłbym niezmiernie rad, gdybyście zechcieli mi wyjaśnić, co to takiego Centaur.
- W pogańskiej opowieści król Lapitów, Iksjon chciał uwieść boginię Herę, żonę Zeusa. Ów, władca bogów, uformował z Chmury postać swej małżonki i podstawił ją Iksjonowi, który spłodził z nią bestie, zwane Centaurami, a dzielą się one na dwa rody: Hipocentaurów i Onocentaurów.
- Sądząc po nazwach – rzekł Filon – pierwsze od pasa są końmi, a drugie – osłami. Czy one porywają dzieci?
- Są zdolne do wszystkiego – rzekli miłośnicy małmazji.
- Jestem Filon, syn Zacława VI, króla Roxu. Ubiłem olbrzyma z Abisynii i wiele innych potworów. Jestem gotów uwolnić was od tej plagi – goście w karczmie poczęli go oklaskiwać, po czym jeden z nich rzekł.
- Centaur żyje za miastem i grasuje na jego obrzeżach. Aby go zabić musisz go najpierw przywabić. Pytasz czym? Ano, Centaury to opoje. Lubią pić na umór, a potem robić burdy.
- Jaki to trunek? – spytał książę.
- Rakia – odpowiedział karczmarz.
- To będzie dobra przynęta dla Centaura – stwierdził pogromca potworów.
Wieczorem syn Zacława VI udał się na obrzeża miasta, biorąc ze sobą dzban rakii i pieczone prosię. Czekał długo, odpędzał mieczem hieny i szakale od prosiaka, aż wreszcie zasnął w zaroślach. Spał do północy, aż ujrzał w świetle Księżyca dziwną istotę; do pasa był to starzec, a od pasa – osioł. Onocentaur myśląc, że dzban rakii do nikogo nie należy, wziął go i począł pić. Wówczas Filon, jak lewart, wyskoczył z zarośli i rzucił się na dziwoląga. Ten, przerażony, odrzucił dzban niedopitej rakii i w nogi. Książę ciął mieczem i przeciął Centaurowi ścięgna w zadnich kończynach. Następnie przebił oba serca; ludzkie i ośle. Na twarzy pół – ludzkiej, pół – zwierzęcej istoty malowała się gorycz, a na naznaczonych zmarszczkami policzkach wciąż widać było łzy. Minęła noc, a rano, na dźwięk złotego rogu Filona zbiegła się niemal cała Aleksandria, a wielu współczuło Centaurowi; wszak do pasa był starym, schorowanym człowiekiem. ,,Jednak trzeba go było zabić, bo to potwór, który porwał dwoje dzieci; Jana i Anastazję’’ – mówiono. Książę Filon był na ustach wszystkich i otrzymał przydomek ,,Centaurobojca’’ (Kentauroktones), który nosił również na tronie w Dendropolis. Tymczasem dzieci, rzekomo zjedzone przez Centaura zostały odnalezione przez rodziców i ich przyjaciół; okazało się, że nie zostały porwane. Filon po raz pierwszy odczuł żal z powodu przelanej krwi. Od tego czasu daremnie trudzi się ten, kto próbuje odnaleźć na świecie choć jednego żywego Centaura.

*
W swoich podróżach, Filon odwiedził również Rawennę, gdzie pan egzarcha, rządzący z mandatu cesarza bizantyjskiego, wyprawił na cześć księcia Roxu, wystawną ucztę połączoną z turniejem na zachodnią modłę. Przybyły najważniejsze rody, a wśród nich Adinokowie (Adinocci), wywodzący się od starożytnych Etrusków. Ród ten reprezentowali pan Mateusz, jego żona Lukrecja, synowie Juliusz i Flawiusz, oraz córka Laura. Od innych cór Italii odróżniały ją włosy barwy złota i oczy niczym chabry. Ród jej matki, Lukrecji, wywodził się od Galów. Laurę kochał ubogi lud Rawenny, za jej dobroć, hojność i ofiarę z własnego czasu, a pobożnością, czystością, mądrością i wdziękiem, jaśniała niczym gwiazda. Odbył się turniej, a o rycerzu Filonie Centaurobójcy, któremu cesarz nadał herb ,,Kitaurus’’, krążyly pełne uznania szepty. ,,Jest synem króla pogańskiego ludu Słowian. Pozabijał wiele bestii, w tym ostatniego Centaura, gdy był w Aleksandrii. Musi być z niego wielce chrobry zawodnik’’. Jakby na potwierdzenie tych słów, Filon okryty lekką kolczugą, walczący mieczem z damasceńskiej stali i zasłaniający się tarczą ze skóry smoka, lub morskiego węża, wysadził z siodła pięciu rycerzy, jednego po drugim. Damy, w dowód uznania rzucały mu róże, jedwabne i atłasowe chusteczki, wyszywane złotymi i srebrnymi nićmi, mieszki wypełnione złotymi monetami, perły. Filon, zmęczony po długich bojach, podniósł parę rękawiczek, zdobionych maleńkimi szafirkami, tworzącymi owalną ramkę, w której mieściła się wyhaftowana złotą nicią litera L. Rycerz szukał wzrokiem właścicielki rękawiczek, a Laura Adinocci oblała się rumieńcem, po czym nieśmiało rzekła: ,,to moje’’. Książę Roxu z powagą, przypiął je sobie do hełmu z damasceńskiej stali, zdobionego barwionymi na purpurowo strusimi piórami, po czym ukląkł i z ręką na sercu ślubował:
- Ja, Filon Kentauroktones, syn króla Roxu, Zacława VI, przed Bogiem i ludami Czterech Stron Świata, obieram Ciebie, Lauro z Adinoków, Jutrzenko Italii, na swą damę. Ślubuję Ci wierną służbę i obronę Twego honoru do ostatniej kropli krwi, zarówno przed sakramentem małżeństwa, jak i po jego zawarciu. Na świadków wzywam Jezusa Chrystusa Pantokratora, Jego Matkę; Najświętszą Bogurodzicę i Świętych: Michała, Jerzego, Mikołaja, Ilję i Wielką Męczennicę Parascewę – rozległa się burza oklasków. Sam egzarcha ze łzaami w oczach stał i klaskał. Jednak wielu myślało: ,,On zbyt pochopnie składa takie przyrzeczenia. Nie wie w istocie, czy ją kocha, choć może być innego zdania, a wzywa na świadków Jezusa i świętych, przez co ciężko grzeszy’’. Odtąd Filon, często towarzyszył Laurze i układał na jej cześć hymny i kancony miłosne, z których niektóre przetrwały długie wieki, aż po dziś dzień. Laurze podobało się w jej rycerzu wszystko. Był synem walecznego, pogańskiego ludu, który kochał i który pragnął przyprowadzić do Owczarni Chrystusowej, by najszlachetniejsi z Ludu Roksany nie szli na zatracenie jak Sokrates, Platon, Arystoteles, Wergiliusz, czy Oktawian August. Siłą przypominał Samsona, albo Heraklesa, pięknem Apollina, mądrością Salomona, albo Apolloniusza z Tiany. Grał i śpiewał niczym Dawid, albo Orfeusz. Wynalazł nowy instrument, nazwany ,,bałałajką’’. Jego podróży mógłby pozazdrościć mu Odys, a żarliwością w wierze przypominał Apostołów. Taki był w oczach Laury. Oczy Filona rwało jej piękno, godne samej Afrodyty, a była również mądra jak Atena, a pobożności, pokory i miłosierdzia uczyła się od ukochanej przez siebie Maryi. Oczywiście córka Mateusza i Lukrecji miała też wady, ale tych ,,Codex vimrothensis’’ nie wymienia.
Laura i Filon w towarzystwie braci Juliusza i Flawiusza udali się na pielgrzymkę do rzymu, a było to jeszcze przed Wielką Schizmą Wschodnią. Cała czwórka zwiedzała miasto, z jego starożytnymi zabytkami. Pielgrzymi odwiedzili Koloseum, w którego piasek wsiąkała przez wieki krew pierwszych chrześcijan, liczne kościoły, gdzie kontemplowali widok cennych relikwii, a choć nie wiedzieli o tym, byli też w miejscach, gdzie analapijska królowa wanda rozmawiała z cesarzem Neronem i słuchała kazania Chrystolubca. Flawiusz uzyskał dla swych towarzyszy audiencję u Papieża, który udzielił ślubu Laurze i Filonowi. Ojciec Święty wypytywał się o kraj pana młodego, lecz ten niewiele umiał o nim powiedzieć.
- Mój kraj leży na północ od Morza Czarnego i zamieszkują go poganie. Jestem synem ich króla Zacława VI, a gdy ten umrze, ja zostanę królem Ludu Roksany – mówił Filon.
- Pamiętaj, drogi bracie – rzekł Papież – abyś gdy zostaniesz królem, nie chował swej wiary dla siebie i rodziny, lecz żebyś podzielił się nią z całym twym ludem.
- Nie omieszkam, Ojcze Święty – obiecał pan młody.



*
Nowo zaślubieni ledwo udali się z Rzymu do Carogrodu, a już cesarz oznajmił im:
- Król Roxu jest ciężko chory i błaga byś go odwiedził w jego ostatnich godzinach. Gdy umrze, ty zostaniesz królem, a bacz, że cały lud chrześcijański czeka, aż Lud Roksany dołączy do niego – Filon opuścił razem z żoną Carogród i żegnany przez poddanych cesarza, wsiadł na okręt płynący po Morzu Czarnym, aż dopłynął do Korsunia, przez Greków, zwanego Chersonezem. Stamtąd, mąż i żona udali się do Dendropolis. Król Zacław VI wylewał potoki łez na widok syna i pięknej synowej. Nic dziwnego, oddał go na zakładnika cesarzowi jako ośmioletniego chłopca, teraz aś stał przed nim mąż postawny, światowy; pierwszy rycerz Bizancjum, pogromca licznych bestii, w tym ostatniego Centaura, książę Filon Kentauroktones, herbu Kitaurus, na którym widniał Centaur celujący z łuku do swego ogona, zakończonego wężową głową. Jego żona, Laura ze sławnego, włoskiego rodu Adinoków, była tak piękna, że zdawała się królowi być boginią – Dziewanną, albo Afrodytą. Zacław VI umierając pobłogosławił syna i synową, po czym został ochrzczony i pochowany po chrześcijańsku. Niebawem nastąpiła podwójna koronacja.
- Niech żyją Filon Centaurobójca i Laura z Rawenny! – wiwatowano.
Królowa pokochała swą nową Ojczyznę i nauczyła się zapomnianych już przez króla, trudnych języków słowiańskiego i starokrasnego. Pisała listy do Papieża z prośbą o przysłanie misjonarzy, a także przełożyła na języki Ludu Roksany modlitwy: Pater Noster, Ave Maria i Credo. Zakładała szkoły i szpitale, w których przez nikogo niepoznana opiekowała się chorymi. Początkowo bano się, że córa słonecznego kraju nie przetrwa mroźnych zim, lecz obawy okazały się płonne. Jednak to co uczynił Filon napawało ją smutkiem. Wdał się w złe towarzystwo możnych roxyjskich i ociągał się z chrztem swych poddanych, aż całkiem go zaniechał. Począł czcić bogów i wygnał katolickich misjonarzy, sprowadzonych przez Laurę. Nie dość tego. Ongiś król Analapii, Cztan III w swoim zakonie ustalił, że władcom przystoi mieć wiele żon, a tylko ich poddani muszą zadowalać się jedną. Filon poślubił dziewięć kolejnych żon, wśród których znalazła się chrześcijanka, Maria, córka króla Kolchidy. Król Roxu okłamał go zapewniając, że chce przyjąć chrzest. Ilekroć Laura i Maria skarżyły się na swój los, były bite i zamykane. Filon będącym również rozżalonym na cesarza, który na tyle lat wyrwał go z rodzinnego domu, oddawał się rozpuście i pijaństwu, a rządził tak, by bogatsi byli jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi. W Suecji założonej przez Sueta, pazia króla Artura, Filon zwerbował zaciężną armię Waregów (Wariagów), których osadził w swym kraju. Był chciwy, a jednocześnie skąpy, toteż wareski żołd był bardzo niski. Wreszcie najemnicy, wściekli jak wilk Fenrir, pomaszerowali na Dendropolis, po krótkim oblężeniu zdobyli siedzibę króla i go zabili, a żadna z dziesięciu żon nie dała mu męskiego potomka. Następnie poczęli łupić zamożną stolicę, a dynastia dalmacka szczezła w swym ostatnim bastionie. Dziesięć wdów po Filonie przypadło w łupie dziesięciu Waregom; Laurę pojmał niejaki Hjalmar z Birki i zawiózł ją do swego rodzinnego grodu. Najemnicy ze Suecji wciąż łupili Dendropolis, a w Moxie i w Minos zebrały się wiece możnych, mające wybrać nowego króla. Bojarowie podzielili się na frakcje; jedni popierali kandydaturę króla Analapii, drudzy, Liteny, Latyki, konata Asmatasa z pogranicza Burus i Jatvy, wreszcie – cesarza Bizancjum. Każda frakcja miała swe wojska i prowadziła zacięte boje z innymi frakcjami. Jakby tego było mało, Rox nawiedziły zarazy, powodzie, grad wielkości jajek, a król wąpierzy Tybald, mszcząc śmierć swego syna Vrykolakasa z ręki Filona, kazał licznym straszydłom mordować bezbronnych ludzi. Rox ogarnęły Wieki Ciemne, a prości ludzie rujnowani przez wojnę, klęski żywiołowe i potwory, wyciągali ręce do Śmierci jak do wyzwolicielki.
Laura spędziła resztę życia w Birce. Hjalmar kochał ja, lecz nie rozumiał. Nosił na szyi Krzyż Chrystusa i Młot Thora. ,,Thor jest bogiem Waregów, a Jezus – chrześcijan. Obaj są równi potęgą i mogliby się zemścić, gdybym któregoś pominął w kulcie, a bogowie potrafią być luci’’ – tłumaczył swe postępowanie. Dla Laury tymczasem, Jezus był Bogiem prawdziwym, a Thor – fałszywym. Jej mąż co roku wsiadał do drakkara, którego dziób zdobiła głowa smoka i żeglował o całym Morzu Srebrnym i innych morzach, a zajmował się korsarstwem i handlem. Żona spędzała długie miesiące w domu, w towarzystwie innych niewiast. Pewnego razu spytały ją:
- Czemu nie idziesz z nami czcić Frei, najpiękniejszej z bogiń?
- Nie chcę być jak Freya – odparła Laura – ale jak Maryja, Matka mego Boga – po czym zaczęła opowiadać o swej wierze, bo już dobrze mówiła wareskim językiem. Cieszyła się szacunkiem krajan swego mężą, zwano ją ,,völvą Chrystusa’’. Tylko kałani krzywo na nią patrzyli, lecz nie śmieli robić jej krzywdy, bo Hjalmar należał do zakonu berserkerów, a po tych można się było wszystkiego spodziewać. Mijały lata, a w sercu Laury wciąż jątrzyła się rana zadana przez Filona. Trudno jej było przebaczyć, ale w końcu przebaczyła, a ,,Bóg zdjął z niej krzyż myśli pełnych bólu i nienawiści’’ (,,Codex vimrothensis’’). Pewnego dnia poczęła dziecię z krwi Hjalmara, lecz rodząc je umarła. W niebie wybiegły jej i dziecku na spotkanie królowe Wanda, Libusza i Maria Mariewna, oraz królewna Liya.
*
W Roxie dobiegły końca walki frakcji, lecz Wieki Ciemne trwały. Wreszcie, możni wysłali poselstwo do wodza Waregów, Ruryka (Rurihus) z prośbą, by został ich księciem (nie królem!) i zasiadł na tronie w Dendropolis. Ruryk przyjął propozycję i wprowadził ład i założył nową dynastię, która panowała do XVI wieku. Pojmał Tybalda, króla wąpierzy i uciął mu głowę, przebił serce mieczem, po czym spalił i rozrzucił popiół na cztery wiatry. Jego synem był Oleg Wieszczy (Olehus Profietnyj), który mimo, że był wątły, dał się we znaki cesarstwu bizantyjskiemu, a swej mądrości zawdzięczał swój przydomek. Według ,,Codex vimrothensis’’ miał długie rude włosy, wąsy i brodę, oraz zielone oczy. Nosił złoty diadem zdobiony szafirem i modrym piórkiem sikory, kolorową pelerynę, przedstawiającą barwy złotą, modrą, ciemnozieloną, białą, purpurową i znów białą, oraz zielonego Krakena i trzy trzy czarne drakkary, a jego miecz o złotej rękojeści spoczywał w pochwie ze skóry brązowego smoka, wysadzanej rubinami. Historię jego śmierci opisuje ,,Powieść minionych lat’’, a powtarza ,,Codex vimrothensis’’. Przepowiednia głosiła, że książę zginie z powodu swego ulubionego konia, toteż kazał go chować z dala od siebie. Gdy koń zdechł, Oleg przyszedł go zobaczyć, a ujrzał same kości. Gdy potrącił czaszkę stopą, wypełzła z niej żmija i ukąsiła władcę, a ten zmarł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz