Strony

czwartek, 16 maja 2013

Przodkowie Sydonii




W 1950 roku, na słynnym weselu w Pawlaczycy, podobno widziano gości z Ziem Zachodnich – Sedinę i Sydonię von Borck, w czarnej limuzynie prowadzonej przez czerwonego gryfa. Skąd wywodzi się nazwisko von Bork? Pośrednio od boru. Posłuchajcie opowieści dziwnej treści.
Jarowit miał za żonę śmiertelną kobietę Dodolę Perperune Gromorodną, Pochwist – skrzydlatą syrenę Meluzynę, Rybołów – morską upiorzycę Rybitwę, a samobójstwo Zajęczanki Płoszki uniemożliwiło jej ślub z Miedwiedowem. Jednak Welesa nie chciała za mąż żadna Enka, Wieszczyca Losu, czy niższe stworzenie, a było to za sprawą jego wyglądu. Pokrywało go czarne futro, a z karku wyrastały trzy głowy, z czego dwie rogate, a z pyska jednej – wyrastały dzicze zęby. Choć był Enkiem, brzydotą dorównywał Čortom. Pewnego razu przemierzał lasy nad Odirną i Morzem Srebrnym, na grzbiecie czarnego rumaka.
- Kocha się nie za cokolwiek, lecz mimo wszystko. Kocha się za nic – mówił kary wierzchowiec Welesa.
- Mówisz jak car – wodnik Ayałakay z Nordlina – odrzekła jedna z głów.
- Nie jest ważne kto to powiedział, ale czy to prawda – przemówił koń. – Ostatnio tak myślę, że twoja siostra, przezacna Mokosza nie jest Ziemia, a tylko jej opiekunką z mandatu Ageja... – gdy tak rozmawiali, najwyżej umieszczona głowa Welesa nie zauważyła gałęzi. Nastąpiło zderzenie i pan Nawi stracił równowagę pochyliwszy się w tył. Stare strzemiona zerwały się i ten co jeszcze przed chwilą rozmawiał ze swym koniem, teraz leżał na trawie. Krwawił. Ogier coś mu rzekł, po czym dał susa w knieje. Biegł i biegł, aż stanął dęba na oczach kilku dziewcząt w róznym wieku, zabawiajacych się szmacianką. Zdziwiły się, gdy nagle zwierz przemówił ludzkim głosem:
- Za mną! Mój pan jest ranny w głowę! – po czym odwrócił się i począł biec.
- Gdzieś słyszałam o takowym, lecz nie przypominam sobie – rzekła najstarsza z panien i pobiegła za zwierzęciem.
- Uważaj na siebie, Borka! – wołała jej przybrana siostra.
Dziewczyna dopędziła rumaka i wskoczyła na jego grzbiet. Ciemniało jej w oczach i dzwoniło w uszach od prędkiego galopu, lecz nagle zatrzymali się. Oczom Borki ukazał się pleczysty mąż, pokryty czarnym futrem. ,,Czy to Čort i rzuci się na mnie’’? – zadała sobie pytanie. ,,Nie, Čorty mają krew zieloną, a jego jest krasna. Do tego musiał się mocno potłuc’’ – litość zwyciężyła strach i dziewczyna kawałkiem swego zielonego płaszcza, okrywającego czarną suknię, obandażowała rozbity czerep. Dwa pozostałe nie odniosły obrażeń. Tymczasem odnalazły ją przybrane siostry i towarzyszki zabaw. Przeraził je widok dziwnego stworzenia. Tymczasem Weles odzyskał przytomność. O nic nie pytając, wstał, pyskiem z którego wyrastały dzicze szable i fajki ucałował dłoń pobladłej krasawicy, wsiadł na wierzchowca i odjechał daleko, daleko...

*
Borka była sierotą. Jej ojciec, książę Varpna, wraz z żoną, wyruszył pewnego razu w podróż, aby swemu dziadowi pokazać dziecko – ją. Wóz, którym jechali, zagłębił się w knieje boru, w miejscu, gdzie dziś rośnie Puszcza Bukowa. Niespodziewanie zaroiło się od zbójców, którzy błyskawicznie wycięli ochraniających konwój, potem służbę księcia, zaś księżna Varpna zginęła, bo nie można jej było oderwać od córeczki. Zbóje zdobyli wiele kosztowności, gdy z kniei posypały się strzały, a z drzew ciskano w nich oszczepami, sam herszt zginął ugodzony maczugą. To miejscowe plemię leśnych ludzi, przez zające i ptaki powiadomionych o napadzie, przybyło z odsieczą. Na odsiecz było za późno, lecz wódź plemienny rozkazał ukarać ich za ,,krew niewinnie przelaną’’. Niedawni mordercy teraz sami zostali wymordowani, a zdobyte przez nich skarby, splamione krwią, wrzucono do opuszczonej nory lisiej. Leśni ludzie przygarnęli ssącą jeszcze pierś matki dziewczynkę i nadali jej imię Borka. Kochali ją i nauczyli czcić pamięć pomordowanych rodziców. Opatrzony przez nią Weles powrócił do innych Enków, lecz nie zapomniał o dzielnej pannie. Gdy odjechał, spostrzegła, że ma na palcu pięknie zdobiony drogimi kamieniami pierścień z elektronu (stopu złota i srebra). Ślad po pocałunku dziwnej istoty. Weles odwiedzał ją w kniejach, a ona polubiła te wizyty. Raz pozwolił jej nawet powozić swoimi dzikami. Jednak siostry Borki i jej koleżanki lękały się brzydkiego Enka, aż pewnego razu, ów spytał swą sympatię, czy ma przybierać urodziwszą postać. ,,Nie – odrzekła Borka – kocham cię takim, jakim cię Agej stworzył’’. Rozpromieniły się wszystkie trzy twarze. ,,Jeśli zechcesz uczynię ciebie Perperuną Nawi. Przyjmij ode mnie imię Welewitka, bo pokochałaś mnie, szpetengo Welesa, na przekór mej szpetocie’’. Narzeczeni obiecali sobie rychły ślub i wesele w lesie nad brzegiem Odirny.

*
Książę Sławica z Sedinum z dworem, zatrzymał rumaka urzeczony pięknym widokiem. W jeziorku przeglądała się smukła panna o długich, bursztynowych włosach i lazurowych oczach. Nosiła czarną suknię i zielony płaszcz, bursztynowe kolczyki, naszyjnik z jarzębiny, oraz wianek z lilii, malw i chabrów. Borka nuciła piosenkę i przeglądała się czy będzie piękna na ślubie i weselu. Na widok strojnego orszaku wstała zmieszana i dygnęła. Sławica zsiadł z konia i u stóp panny złożył złoty wieniec. Następnie ukląkł przed nią i wyznał, że pragnie, aby była jego żoną i matką jego dzieci.
- Nie mogę panie – odmówiła Borka – kocham, Welesa, pana Nawi – książę czym prędzej zawrócił.
Jednak pragnienie poślubienie pięknej kobiety nie dawało mu spokoju, aż wreszcie nakazał ją porwać i sprowadzić na zamek do Sedinum...

*
Borka płakała całą drogę do siedziby księcia, aż na miejscu zabrakło jej łez. Książę tymczasem radował się wielce, a na uczcie posadził wychowankę leśnych ludzi po swej prawicy. Uczta trwała do północy i w jej trakcie wypito wiele piwa, wina i wódki. Obgryziono do kości pieczone woły i dziki, a niektórzy i niektóre, nie bacząc na późniejsze przestrogi Przecława Słoty, znaleźli się pod stołem, razem z psami. Goście gratulowali księciu wyboru tak cudnej żony. Jedna tylko Ryngała (Ringala), siostra Sławicy, nie pragnęła jego szczęścia. Zakochała się w księciu wyspy Rui (Rugii), lecz jej brat zupelnie niespodziewanie, bez żadnego tłumaczenia, podał wyspiarzowi czarną polewkę, pogrążając siostrę w smutku. Teraz zapragnęła zemsty. Książę pil zatrutą wódkę, aż jego nos poczerwieniał jak grzebień koguta. O północy, z pomocą służby doczłapał do łoża i zasnął. Umarł we śnie, a rano jego siostra oskarżyła nieszczęsną Welewitkę. Jej słowo znaczyło tak wiele, że narzeczona Welesa miała zostać spalona na stosie. Kara była pomysłu Ryngały – chciał okrucieństwem oddalić od siebie podejrzenia. Skazaną przywiązano do pala i już po ogłoszeniu jej rzekomej winy, miano podłożyć ogień pod stos, gdy nagle... Powrozy pękły. Jakby z podziemi zjawił się Weles na czarnym rumaku, a już po chwili panna znalazła się na jego grzbiecie.
- Zlituj się nad nami pani Nawi; my nie znaliśmy twej niewinności! – mieszkańcy Sedinum padali na kolana i na twarze, błagając o litośc. Tymczasem narzeczeni pogalopowali w siną dal.
To właśnie Borka Welewitka jest pramatką rodu von Bork i ruskiego dziada grającego na lirze, Bojana (Voyanus), określanego jako ,,Welesowe wnuczę’’. W jednej z wersji z ,,Codex vimrothensis’’, owa dzielna panna przybrała imię Kama, jej śliczna twarz zmieniła się w psi pysk z czarnymi, rozpuszcznymi włosami, a ona sama stałą się matką ludzi z psimi głowami, zamieszkującymi srebrnomorska wyspę Baltię (stąd – Bałtyk). Jest to legenda Kynokefali, ja jednak nie uważam jej za prawdopodobną.

*
Jaki los spotkał Ryngałę? Opowiada się, że pewnego razu karmiła chlebem łabędzie na piaszczystym brzegu Odirny. Ptaki powoli wyciągały szyje po kawałki kołacza, a tymczasem ku księżnej podpłynęła grupka innych łabędzi. Te pierwsze odpłynęły, a niespodziewanie...
- Za Welewitkę! – krzyknęły ludzkim głosem i jęły dziobiąc Ryngałę i tłuc ją skrzydłami. Podobno złamały jej rękę. Ta wrzeszczała wniebogłosy, lec zw pobliżu nie było ludzi. Nieoczekiwanie, krzycząca ujrzała jak w rzece stoi owa niewiasta, którą skazała na śmierć. Jytnas rozkazała łabędziom, by przestały dręczyć Ryngałę, po czym uzdrowiła jej rękę i wróciła do Nawi. Owe łabędzie to były właśnie navaci – ptaki nawijskie. Gdy Ryngała ochłonęła, podobno rozdał swój majątek ubogim i zamieszkała w pustelni na jednej z wysp na Odirnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz