Strony

niedziela, 19 maja 2013

Wojna i zima



Gałęzie ogołoconych z liści drzew uginały się od czaszek, głów wysmarowanych olejem rycynowym, jelit, rąk i wisielców. Od czasu zjedzenia żołędzi dębu Baublis, ludzie stali się pyszni, okrutni, chciwi i zaborczy. Zwiedzeni przez Čorta Mieczywłada wynaleźli miecze, łuki i strzały, włócznie, maczugi, młoty, topory, sztylety, oraz szłomy i szczety, prymitywne zbroje. Rozpoczęli pierwszą wojnę w swych dziejach. ,,Nie jest dobrze, abyśmy żyli razem ze stworami. Pozabijajmy je’’. Ludzie zaczęli mordować rusałki i wodniki, czarownice, południce, nocnice, żmijów, Lynxów, Neurów i inne rasy. Krwią spłynęły Man i Wyspa Zajęczan. Wierzono, że stwory są podstępne, złośliwe i chcą wybić ludzi. Opowiadano o rusałkach porywających dzieci, Lynxach i Neurach urządzających zasadzki w lasach, o krasnoludkach pozbawiających wzroku, o żmijach pod postacią węży kąsających ludzi... Szybko zaczęły się pogromy leśnych ludzi ,,dzieci potwora i gorszej rasy’’, których oskarżano o picie krwi, rytualne mordy i przygotowywanie spisku w celu wyniszczenia dzieci Novalsa i Aivalsy. Niebawem biali mordowali i obracali w niewolników Murzynów i Sineańczyków, Bharatyjczycy ludy Imalainu, mieszkańcy Cypru, Wyspy Słoni, Zicillii padali ofiarą akcji odwetowych czarnych. Kwitło niewolnictwo – oprócz jeńców wojennych porywano Płanetników, oskarżanych o przygotowywanie spuszczenia gradu wielkości głazów, aż król Laszlo przybył na Ziemię, by prosić wodzów plemiennych o uwolnienie swych poddanych. W odpowiedzi przeszyto go tysiącem strzał, a głowę ucięto i włożono do garnka z miodem. Jego następca, Jonkilain wysłał wielką armię w celu wywarcia pomsty. Wynaleziono wówczas pale do wbijania oraz z upodobaniem obdzierano ze skóry. Najokrutniejszych zwano bohaterami i sławiono ich w pieśniach. Wymordowywano całe plemiona, zmuszano do walki dzieci, palono lasy i polany... Jady do zatruwania strzał robiono z gnijących ciał dzieci zabitych przed urodzeniem. Niektórzy z głodu jedli ciała poległych różnych ras, innym Mieczywład mówił, że zjadając serce, lub wątrobę zabitego posiądą jego męstwo. Roiło się od sierot. Każdy bał się każdego, Enków nikt już nie słuchał. Podobnie jak pierwszych ludzi, Novalsa i Aivalsy wołających o pokój...



*
,,Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą’’... Wojna od Ultima Thule po Jomon i od Svalbardu po wyspę Malgalesio, trwała już dziesiąty rok, a nie mogła się skończyć. Wszyscy mieli jej dość. Wszyscy zapomnieli już dlaczego wybuchła. Aby wybić stwory, leśnych ludzi, czarnych, żółtych, białych? Czy może aby stworzyć pierwsze państwo? Nikt jednak nie chciał złożyć broni. Przed zjedzeniem żołędzi z dębu Baublis cały rok panowały wiosna i lato. Teraz dni się skróciły, klimat się oziębił, a liście przybrały barwy złote, krasne i brązowe. Władzę nad światem objęła Zima. Jak ongiś zbudowano jej pałac lodach Lykayuka w Burus, a żeby jej służyć stanęły zastępy zimowych rusałek. Te niekiedy walczyły z ludźmi chcącymi zdobyć dla siebie zamek z lodu i zabijały ich wodzów. Lód pokrył jeziora i rzeki, Morze Ancylusa, Północne, a nawet Rajskie. Tony śniegu zalegały na stwardniałym na kamień Morzu Smoły. Dniami i nocami szalały śnieżyce, ciągnęły milionowe watahy wilków, a rankiem widziano miast pani Jutrzenki – Dennicy, Zimę siedzącą na Białym Turze, którego uzdę trzymał Śnieżelec. Była to najstraszniejsza zima od czasu Pierwszej Zimy Śnieżnej w erze czwartej. Wojny nie zakończył żaden pakt. Wojownicy porzucali broń i kładli się zrezygnowani na śniegu, czekając aż pożrą ich trolle, smoki, czy potwór Grabiuk, który zrazu jadł tylko trupy, lecz później tak się rozzuchwalił, że wymordowywał całe obozy. Wodzowie tracili swą cześć i poważanie, wybuchały bunty. Całe rodziny wędrowały na południe – ku Rajkowi, Międzyrajowi, czy Bharacji., bo tam nie było śniegu ani lodu. Zima za pomocą potężnej śnieżycy uniemożliwiła lot ,,jajom płomienistym’’, które roztrzaskiwały się w górach, a Płanetników, którzy przeżyli dobijały zimowe rusałki, lub hordy głodnych ludzi. Tak zginął król Jonkilain, a z jego głowy Zima zrobiła sobie podnóżek. Wreszcie wczorajsi wrogowie porzucili broń i wspólnie zaczęli szukać ratunku. Zima choć straszna nie miała trwać wiecznie i na bocianich skrzydłach przyleciała Wiosna. Skończyła się era dziesiąta, Wiek Złoty ludzkości, a rozpoczęła się era jedenasta – Wiek Żelazny, albo nawet Ołowiany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz