,,Człowiek to brzmi dumnie''
M. Gorki
Wzrok Hałabały ogarniał Lisa
Przecherę i borsuka Jaźwickiego, kruka Mc Crawa, odyńca z Holandii
o imieniu Albrecht van Cholester, z siedzącym na jego grzbiecie
samcem myszy leśnej, niejakim Szarkiem. Jak
w kalejdoskopie oczy krasnala przesuwały się po krecie Krt’eku z Czechosłowacji, pierwowzorze kreskówkowego Krecika, wiozły ryjówkę aksamitną Włodzimerę Ryjek, dwie żmije: Telimenę i Giganteę. Z pomiędzy traw wychynęła kuna leśna Avardob i żyjący z nią tchórz Suidualc. Przyleciał właśnie bocian czarny von Heister, a w czarnej dziupli zabłysnęły oczy puchacza Maruća. Apetyt na trawę zaspokajał sarni kozioł Schidler, którego specyficzne poroże było zabójczą bronią dla innych kozłów i koń Kasztan należący do mitycznych leśnych ludzi, ubierających się tylko w zielone płaszcze i będących potomstwem źmijów i poślubionych im kobiet ze wsi. Od niepamiętnych czasów miejsce to było dla leśnych zwierząt miejscem spotkań i wymiany myśli. Zwłaszcza na temat ludzi.
w kalejdoskopie oczy krasnala przesuwały się po krecie Krt’eku z Czechosłowacji, pierwowzorze kreskówkowego Krecika, wiozły ryjówkę aksamitną Włodzimerę Ryjek, dwie żmije: Telimenę i Giganteę. Z pomiędzy traw wychynęła kuna leśna Avardob i żyjący z nią tchórz Suidualc. Przyleciał właśnie bocian czarny von Heister, a w czarnej dziupli zabłysnęły oczy puchacza Maruća. Apetyt na trawę zaspokajał sarni kozioł Schidler, którego specyficzne poroże było zabójczą bronią dla innych kozłów i koń Kasztan należący do mitycznych leśnych ludzi, ubierających się tylko w zielone płaszcze i będących potomstwem źmijów i poślubionych im kobiet ze wsi. Od niepamiętnych czasów miejsce to było dla leśnych zwierząt miejscem spotkań i wymiany myśli. Zwłaszcza na temat ludzi.
- Rok temu – krakał Mc Crow –
ludzie najpierw dali nam papu, a potem je uprzątnęli.
- Nie pojmuję czemu wsadzają do
kopca tyle dobrych rzeczy, a gdy Szarek i ja przychodzimy,
- Z tego wynika – podjął lis,
- że pan, panie smakoszu grzebie gwizdem w korycie
światopoglądu hedonistyczno –
materialistycznego. Przechera był mocny w pysku. - Żadne
zwierze w Lesie nie robi zapasów dla innych zwierząt, ale dla
siebie, więc dlaczego człowiek ma postępować inaczej (poza
wyjątkowymi sytuacjami?)
- Ale przecież wiewiórki... –
bronił się dzik.
- Wiewiórki zakopują zapasy też
dla siebie, ale zapominają o nich, a ty im wyjadasz, sam
widziałem – przyganiał Szarek van
Cholesterowi.
- Wróćmy
do naszej padliny – zaproponował kruk. Kiedy rozmawiałem ze Sroką
bez Ogona wysunęła sugestię, że ludzie robią zapasy pokarmu z
własnej padliny, którą chowają do pudeł zakopywanych w glebie.
Chciałbym się zwrócić do naszego autorytetu – skierował czarny
dziób w stronę kobolda, - czy to prawda?
- O nie – zaprzeczył Hałabała
– ludzie nie jedzą własnych zmarłych, lecz robią im pogrzeb,
bo taki jest wymóg ich religii.
Dowodzą w ten sposób miłości i szacunku do poległych wrogów.
- Nie rozumiem ich – rzekła
kuna – jeśli głoszą miłość i szacunek, to w imię czego
robią takie jatki?
- Ja, choć zjadłem już czterech
samców, gdy mnie już zapłodnili, nie pojmuję ludzkiego
szaleństwa! – nieoczekiwanie
przyłączyła się jakaś pajęczyca.
- To o czym mówimy nazywa się
wojną – mentorsko rzekł Hałabała.
- Już raz była jedna –
przypomniał sobie Mc Crow – ludzie zesłali foyak –
zwierzęta nigdy nie
wypowiadały słowa ogień –
na wioskę, którą przedtem niemiłosiernie łupili i uciskali.
- Myślałam, że to wystarczy i
podobnego głupstwa nigdy nie powtórzą, a jednak... – syczała
żmija Gigantea.
- Ech... – machnął ręką
Hałabała – ludzie prowadzą wojny od pradziejów swej historii,
a teraz mają jeszcze bomby atomowe, czy jak to nazywają i mogą
cały świat zniszczyć. Wierzę, że nie posuną się do tego... –
dreszcz przebiegł po całym skrzacie.
- Jeśli są tacy to uważam, że
nie powinni istnieć – zasyczała druga żmija, zwana niczym
bohaterka „Pana Tadeusza”, a kuna myślała to samo.
- No, no , ludzie są stworzeni na
obraz i podobieństwo Boże... – próbował tłumaczyć skrzat.
- To tym bardziej nie powinni
szaleć – rzekł Przechera, - ale robić to co stworzeniom Bożym
przystoi, a nie uzurpować sobie prawa nienależne. Jestem lisem,
jestem ssakiem, żyję w holocenie. Bałbym się spotkać
drapieżnego dinozaura, ale z tego co wiem dinozaury może były okrutne, ale nigdy chamskie, a człowiek jest chamski – zakończył pełną goryczy tyradę.
drapieżnego dinozaura, ale z tego co wiem dinozaury może były okrutne, ale nigdy chamskie, a człowiek jest chamski – zakończył pełną goryczy tyradę.
- Mama kiedyś mi mówiła –
podjął po chwili, - że kiedy w dawnych czasach żyły tu wilki,
nie prowadziły wojen, a przeciwnie, jeśli wilk na grzbiecie
pokazał gardło, to drugi go nie zabijał, bo to taki bodziec,
który automatycznie wygasza agresję.
- Słusznie to nazwałeś –
automatycznie – mówił leśny skrzat. Otóż wy zwierzęta
macie instynkt i on sprawia, że nie możecie zboczyć z już
ustalonych szlaków zachowania, lecz człowiek nie ma instynktu, ale
rozum, który w połączeniu z wolną wolą tworzy uzasadnienia dla
stosowania oceny moralnej, która was nie obowiązuje, ale ludzi
tak...
- W takim razie - powiedziała
Avardob – człowiek zasługuje na ocenę negatywną i jest tak
złym stworzeniem, że nie widać w nim dzieła Bożego.
- To dlatego ciągnął skrzat, -
że zgrzeszył i to go niszczy, ale Bóg stał się jednym z nich i
przyjął na siebie karę należną temu stworzeniu, aby nie musiało
ginąć.
- To jest niepojęte – odezwał
się Szarek – przecież człowiek nadal jest zły i nadal prowadzi
wojny, dlaczego nie został wyniszczony jak dinozaury i dlaczego
jest ssakiem?
- Myślę, że gdyby nie był
ssakiem też byłby jaki jest, a tu chodzi o co innego – mówił
leśny autorytet. Wy tego nie rozumiecie, ale grzech istniał już
przed człowiekiem...
- Dinozaury nie prowadziły wojen
– zaoponował lis Przechera.
- Nie o to chodzi – zganił lisa
Hałabała – wśród aniołów znalazł się uzurpator nazywający
dobro złem, a zło dobrem. Od was się nie wymaga
odpowiedzialności, ale ludzie muszą to zrozumieć, ale wy
spróbujcie zrozumieć ludzi...
- Ludzi nie trzeba rozumieć, bo
są podli i bezwartościowi!
- To nie jest prawda –
zaprzeczył Kasztan, lecz wiele zwierząt szeptem nazywała go
konfidentem, aż krasnal ponownie doszedł do głosu.
- Kasztan ma rację - powiedział.
– Człowiek jest stworzony do bycia dobrym i nie może być podły
ani bezwartościowy, bo niezależnie od zbrodni zawsze będzie
bardziej lub mniej świadomie dążył ku dobremu, choć u jednych
widać to na pierwszy rzut oka, u innych mniej, a jeszcze u innych
wcale. Niemniej jest przystosowany do miłości, aby za pomocą
rozumu i wolnej woli dawać jej głębszy, bo świadomy wyraz niż
wy za pomocą instynktu. Teraz jednak możecie go zawstydzić, ale
nie można nikim gardzić.
- W takim radzie, gdyby wtedy nie
zgrzeszył – byłby całkiem sympatyczny – zaklekotał von
Heister.
- Otóż to! – powiedział
Hałabała – Prawda jest taka, że Bóg jest biały, a diabeł
czarny, a człowiek szary. To niedobrze. Musi się wybielić.
- Niedawno przejeżdżało tędy
dwoje młodych ludzi z pobliskiej wsi, jakiejś Pawlaczycy, czy
inaczej nazywanej i wcale nie robili coś złego; nie hałasowali,
nie palili ognisk gdzie nie trzeba i dla siebie też byli bardzo
mili; nie łapali młodych jeleniowatych i zajęcy, nie kaleczyli
drzew – piskliwym głosem wyliczała nornica Norcia Ayirarna,
nazwana tak na cześć niegdyś żyjącej w eocenie samicy
ayirariusa, członkini Ligi Messelskiej.
- Gdybym ja tak mówił –
nazwalibyście mnie konfidentem – rzekł Kasztan – podobała mi
się klacz pochodząca z Pawlaczycy; sam stamtąd pochodzę -
rozmarzył się koń.
- Ci ludzie nazywają się chyba
Heniek i Lawendycja - wtrącił rzeczowo kruk – Ciekawe gdzie
teraz się podziewają?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz