Strony

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Jaskiniowcy




,,Tańczył z radości,
kiedy schwytał rybę
w nurcie potoku zanurzywszy rękę,
lub słodkie plastry miodu
wybrał pszczele.

Czasu miał dosyć,
więc niekiedy w niebo
spoglądał nocą,
wyszedłszy z jaskini,
i łączył śmieszne, naiwne pytania
w niezręczne myśli,
nie wiedząc co czyni.

Ciemny był, dziki,
a przecież od niego
cała dzisiejsza wiedza się zaczyna.
Kiedy na palcach owce swoje liczył,
by je przekazać pieczy swego syna,
także nas, przyszłych,
pierwszych cyfr nauczał.

To z jego marzeń
przemieszanych z lękiem,
tak prymitywnych jeszcze, tak niezdarnych,
biorą początek
pierwsze słowa mocy:
dzisiejsze loty międzyplanetarne –
a nikt mu dotąd nie stawił pomnika’’ – Janina Brzostowska ,,Praczłowiek’’.


Już w wieku przedszkolnym wiedziałem o istnieniu w zamierzchłych czasach prehistorycznych ludzi, zwanych potocznie ,,jaskiniowcami''. Przez długi czas fascynowałem się prehistoryczną fauną, a pierwotni ludzie podobali mi się jako część ówczesnej przyrody. W książce ,,Świat przyrody'' na stronie 11 zobaczyłem obrazek przedstawiający dwóch nagich neandertalczyków, mamuta, nosorożca włochatego, tygrysa szablozębnego, antylopę i jakiegoś drapieżnego ptaka, gdzieś nad jeziorem. Znalazłem też informację o neandertalczykach:



,,CZŁOWIEK NEANDERTALSKI
Ludzie ci żyli od ok. 120 tys. do 35 tys. lat temu. Należeli do tego samego gatunku co my, ale byli niżsi. Kiedy pojawił się człowiek współczesny (Homo sapiens), ludzie neandertalscy wymarli'' - ,,Świat przyrody''.



W dzieciństwie oglądałem amerykańską kreskówkę wytwórni Hanna – Barbera o rodzinie Flinstonów. Żyli oni w czasach prehistorycznych ucharakteryzowanych na współczesność, razem z oswojonymi dinozaurami (jednym z nich był różowy brontozaur służący za psa). Mieszkali w kamiennym mieście Bedrock. Głową rodziny był pracujący w kamieniołomie Fred Flinstone, który miał żonę Wilmę. Jego kolegą z pracy był Barney, który miał żonę Pebls. W owej kreskówce ludzie ubierali się w skóry zwierząt, chodzili boso, mieli kamienne samochody z napędem nożnym, dinozaury zastępowały im dźwigi etc. Miałem kiedyś książeczkę, w której do domostwa Flinstonów włamał się złodziej zwany Muchą latający na pterozaurze. W późniejszych odcinkach pojawiał się pokryty futrem Kapitan Jaskiniowiec – prehistoryczny odpowiednik Supermana. Chciałbym dodać, że aż do klasy V, wyobrażałem sobie, że prehistoryczni ludzie i dinozaury żyli w tej samej epoce.



Jednym z najwcześniejszych tworów mojej wyobraźni była odległa planeta Pterotyjandia, mająca kształt prostokąta i zamieszkana przez dinozaury, mamuty i inne kopalne zwierzęta pochodzące z wszystkich epok geologicznych. Na Pterotyjandii mieszkali również prymitywni ludzie, przed tysiącami lat sprowadzeni z Ziemi przez Marsjan. Byli podobni do nas, lecz mieli złote oczy jak Dziecięca Cesarzowa z ,,Niekończącej się historii'' Michaela Ende. Dzielili się na wiele plemion, używających różnych języków (jednym z nich byli Karborunowie mieszkający na Bagnach Karboruńskich, czyli karbońskich i polujący na wielkie płazy – ichtiostegi). Ludzie ci nie mieli własnego pisma, żyli z polowań, zbieractwa i rybołówstwa, a ich prymitywny tryb życia nie zmieniał się ani o jotę przez całe tysiąclecia. Pterotyjandia przez długi czas była kolonią Marsa, później zaś została podbita przez międzyplanetarne Imperium. Po jego upadku w 1997 r. Pterotyjandia uzyskała niepodległość, a jej mieszkańcy utworzyli idealne państwo; demokratyczne i ekologiczne, zbudowane na konserwatywnych wartościach. Prezydentem został robot Calista (Kalikst), zaś konstytucja była wyryta na złotej blasze pokrywającej skorupę morskiego żółwia archelona.

W drugiej lub trzeciej klasie szkoły podstawowej oglądałem kreskówkę o jaskiniowym chłopcu imieniem Cro (nawiązanie do człowieka z Cro – Magnon). Narratorem był mamut w naszych czasach wydobyty z bryły lodu (tak naprawdę mamuty znajduje się nie w bryłach lodu, ale w zamarzniętym błocie). W kreskówce występowały mamuty, wilki i tygrys szablozębny.




W 1997 r. oglądałem francuski serial animowany o ,,największym wędrowcy pradziejów'' – Rahanie. Rodzice tego bohatera zginęli pożarci przez tzw. ,,goraki'', czyli tygrysy szablozębne. Chłopca przygarnął myśliwy Crao z sąsiedniego plemienia. Rahan został po raz drugi osierocony w wyniku wybuchu wulkanu. Miał długie blond włosy. Ciekawy świata zamierzał odnaleźć jaskinię, w której chowało się na noc Słońce (trudno, aby w jego czasach ktoś słyszał o teorii heliocentrycznej...). Jego bronią był nóż. Gdy bohater nie wiedział dokąd chce iść, obracał nóż na ziemi i szedł tam gdzie wskazywało ostrze. W czasie swych wędrówek walczył z licznymi zwierzętami kopalnymi – tygrysami szablozębnymi, którym poprzysiągł zemstę za śmierć rodziców, olbrzymimi krabami, ośmiornicą, bawołem pustorogim, gigantopitekiem (oszczędził mu życie ze względu na podobieństwo małpy do człowieka), niedźwiedziami jaskiniowymi, a nawet z dinozaurami. Ludzi zawsze traktował życzliwie, pomagał potrzebującym. W kreskówce spodobało mi się: potępienie narkotyków (,,Szczęścia nie można wypić, ani zjeść''), odrzucenie rasizmu i to, że główny bohater nie chciał się mścić na plemieniu, które go prześladowało, ale uratował je przed wybiciem (czyżby wątek mesjanistyczny, nawiązujący do Jezusa przebaczającego tym, którzy Go ukrzyżowali?).


O ludziach pierwotnych uczyłem się w klasie czwartej (wówczas nauczycielka uatrakcyjniała lekcję za pomocą albumu ,,Pradzieje ludzkości''), oraz w klasie piątej na lekcjach historii (z panią Anną ov Scayapakovą), plastyki i … techniki. Usłyszałem wówczas o epokach kamienia łupanego i gładzonego, o prehistorycznych szałasach i ziemiankach, a także o malowidłach naskalnych w Lascaux w Francji (słynny wizerunek konia widziałem już znacznie wcześniej w książce ,,Prehistoria'' z serii ,,Tajemnice zwierząt'') i w Altamirze w Hiszpanii. Notabene w mojej mitologii, a zwłaszcza w powieści ,,Tatra'', Lascaux i Altamira to nazwy dwóch królestw z ery jedenastej, które założyli herosi Las i Altamir.





W pierwszej klasie gimnazjum przeczytałem powieść fantasy ,,Wielkie wędrowanie'' Cezarego Wodzińskiego, w której grupka dzieci udała się w pełną przygód podróż razem z Pomysłem – Gościem. W owej książce występował min. neandertalczyk. Sięgnąłem wówczas po bodaj jedyną polską powieść prehistoryczną - ,,Bizona z jaskini Dewy'' Jerzego Cepika opowiadającą o kulisach powstania malowideł naskalnych w Lascaux. Głównym bohaterem był myśliwy Sin. Książka opowiadała min. o udomowieniu psów.



Wówczas to na lekcję biologii, której uczyła pani Okiena ov Zilendana z własnej woli sporządziłem w cienkim zeszycie prezentację o ewolucji człowieka od australopiteka do Homo sapiens sapiens, o rasach ludzkich i krótkim rozważaniu o relacjach między teorią ewolucji a religią, którą sam zilustrowałem i dostałem za to szóstkę. Moja klasa bardzo mi zazdrościła.



Studiując historię na Uniwersytecie Szczecińskim, w 2006 r. uczęszczałem na wykłady o prehistorii ziem polskich prowadzone przez prof. Marianusa ov Remvkova. Dowiedziałem się wówczas o kulturach mustierskiej, oryniackiej i lewaluaskiej (nie mylić z celtycką kulturą lateńską), o łowach na mamuta w Łowiczu w Polsce, oraz o neandertalskim grobie w Shanidar w Iraku, gdzie po raz pierwszy wykorzystano przy pochówku kwiaty (z tego powodu porównywano neandertalczyków do subkultury Dzieci Kwiatów).




W 2008 r. obejrzałem film fantasy o tematyce prehistorycznej - ,,10 000 BC''. Głównym bohaterem był myśliwy D'Leh. Na filmie były mamuty, tygrys szablozębny, groźne ptaki – fororaki, murzyńskie plemię nie potrafiące się uśmiechać, oraz zaawansowana cywilizacja z Atlantydy, bądź nawet z Kosmosu, której przedstawiciele zamieniali w niewolników pierwotnych ludzi i mamuty. D'Leh zabił włócznią ich wodza o twarzy zakrytej welonem – czyżby aluzja do Mahometa?



Nieco później obejrzałem na you tube kreskówkę dla dorosłych ,,Fire and Ice'' autorstwa samego Franka Frazetty. Pamiętam pojawiającą się w niej piękną księżniczkę Teegrę, walki z najazdem neandertalczyków i wojownika w masce.





Prehistoryczni ludzie są więc bardzo wdzięcznym tematem dla fantastów. Można by tu wymieniać takie postaci jak: Am – Ra (jeden z mniej znanych bohaterów z uniwersum Roberta Ervina Howarda; jeden z pierwowzorów Conana), Ayla i Jondalar, Rahan, Wi (bohater powieści Henry'ego Ridera Haggarda ,,Allan i Bogowie Lodów''), oraz uprawiający kanibalizm neandertalczycy z Dębinki, przeciw którym walczył Jakub Wędrowycz (szczególnie polecam tu tom ,,Homo bimbrownikus'', w którym Dębinka została ochrzczona i ucywilizowana, zaś szaman – dziadek Radka Oranguta knuł spisek by wrócić do prehistorii).



W mojej mitologii neandertalczycy występują pod wymyśloną przez mnie słowiańską nazwą Naradów (pan Filipus ov Falconius dziwił się dlaczego ich tak nazwałem). Żyli w erach dziesiątej i jedenastej, ich niedobitki przetrwały ponoć także w erach dwunastej i obecnej, trzynastej. Kończąc nasze rozważania, pozostaje mi wyrazić zdziwienie, dlaczego w Polsce (poza wymienioną już powieścią Jerzego Cepika) nie ma powieści prehistorycznej?! (w Internecie jeden z fanów proponował jej napisanie znającemu się na archeologii Andrzejowi Pilipiukowi, lecz ten odmówił).



Śniło mi się, że:

- Rahan trafił w nasze czasy, gdzie próbował pomóc dzieciom alkoholika
- na jakiejś odległej planecie żyło dwóch bohaterów; tyranozaur będący rycerzem i jaskiniowiec w futrze niedźwiedzia polarnego,
- w czasach kiedy żył Rahan, pewien plateozaur (?) brodzący w jeziorze, zginął w erupcji wulkanu, w jego pogrzebie uczestniczył szary mamut, który skarżył się w mowie pogrzebowej, że Rahan upolował jego ojca, lecz zwierzę przebaczyło mu, w tym śnie występował też kolorowy olbrzym z Kosmosu, który wysłał Rahana na inną planetę w zamian za innego człowieka.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz