Strony

poniedziałek, 2 lutego 2015

Kołowiersza

,, […] Których bogów greckich można przyporządkować poszczególnym Enkom? Jarowitowi – Zeusa, Perperunie Dodoli Gromorodnej – Herę, Świętowitowi – Apolla, Mokoszy – Gaję, Demeter, Afrodytę i Atenę, Welesowi – Hadesa, Borce Welewitce – Korę Persefonę, Rodowi – Kronosa, Srebrennicy – Selene, Dziwicy – Atenę, Juracie – Amfitrytę (żonę Posejdona), Swarogowi – Heliosa, Swarożycowi – Heliosa i Hefajstosa, Rodzenicom – Hory, Borucie – Pana, Dziewannie Šumina Mati – Artemidę, Mar – Zannie – Tanatosa, Mieczysławowi – Aresa, Pochiwstowi – Eola, Zmorze i Zennicy – Hypnosa, Złotej Babie – Asklepiosa, Rigelowi – Apolla, Sowicy – Charona i Kunetejowi – Dionizosa, a Kołowierszy – Hestię'' - ,,Legenda''.



Kołowiersza (Vasta) pojawiła się na świecie w erze czwartej. Była córką Boruty i Dziewanny Šumina Mati. Miała postać szaro – burej kotki w koronie z płomieni; w Roxie rzeźbiarze i malarze miniatur przedstawiali ją bez korony, za to z miotłą i w stroju wiejskiej gospodyni. Z jej łona wyszły domowe koty wszystkich ras, barw i odcieni. Owa Enka roztaczała opiekę nad ogniskiem domowym, mając w opiece wszystkich domowników. Broniła domostw przed myszami i szczurami, vovakami, kunołakami, bobakami, płaczkami, zmorami, nocnicami.... Jej delikatne mruczenie koiło waśnie i odpędzało złe sny. Koty reprezentowały ją i służyły jej. Odkąd ludzie zaczęli wznosić domy, Enka – kotka roztaczała nad nimi swą troskę, a szczególną cześć, ona sama i koty – jej dzieci odbierała od 



Egipcjan. Na ziemiach Wielkiej Sklawinii, w każdej chacie, na cześć opiekunki rodzin płonęło ognisko, które każdy nowy domownik musiał obejść, bądź był wokół niego obnoszony. Sarmaci czcili ją pod imieniem Tabiti, a największą cześć Kołowiersza odbierała w erze trzynastej w Roxie (w jedenastym eonie zaś w Orlandzie). W Dendropolis, stołecznym grodzie królestwa założonego przez Rusa, na cześć macierzy kotów, w Kamiennym Chramie płonął nigdy nie gaszony ogień, nad którym czuwały korgorusze. Był to zakon dziewic w białe szaty odzianych. Wielki szacunek je otaczał; wierzono im na słowo i mogły wybawiać swym dotykiem skazańców od śmierci. Jednak za utratę dziewictwa, bądź zaniedbanie ognia Kołowierszy groziła im śmierć.



*

Kołowiersza o jedwabistym futerku kochała ludzi, lecz nie wszyscy ludzie byli dobrzy dla niej. Przemierzając świat zaszła do wsi Podworze i zatrzymała się w zagrodzie chłopa Gieszka, gdzie łowiła myszy. Ludzie głaskali ją i poili mlekiem jak węża domowego. Żyjąc jak zwykła kotka, poznała kocura i urodziła pięcioro kociąt. Ludzie gdy się o tym dowiedzieli, nie zważając na opór kociej matki, zabrali jej młode i utopili, a one długo marły w męczarniach, aż zginęły. Kołowiersza płacząc opuściła zagrodę Gieszka i wieś Podworze na ziemi późniejszego Aplanu i skierowała swe kroki do pobliskiego lasu. Siadła pod brzozoświerkiem, a na jej szaro – burym futerku perliły się łzy, bo choć była kotką, płakała zupełnie jak człowiek. Zrazu nie zauważyła, gdy podszedł do niej rosły wilk o białym futrze i wielkich, niebieskich oczach. Kotka podniosła główkę i rozpoznała swego brata Ovova Tęczookinsona. Basior czuł w sercu ból ukochanej siostry, aż podkulił ogon. Legł na trawie i w milczeniu lizał pyszczek Kołowierszy, aż przestała płakać. Następnie wyrzekł słowa pocieszenia:
- Rykar cię pokrzywdził złem, zwyciężyć go możesz dobrem – więcej nie mówił jej, bo zresztą w pocieszaniu nie chodzi o wygłaszanie wspaniałych mów.
Wilk pozwolił za to kotce przytulić się do siebie i tak przeleżeli pod drzewem zaginionego dziś gatunku, aż Swaróg zgasił Słońce i udał się do Morza Joldów, do swej żony Juraty. Kiedy Kołowiersza ruszyła w dalszą drogę, była noc, a nad lasem szumiały skrzydła istot podobnych do ogromnych ptaków. Nie były to jednak ptaki. Miały wyłupiaste oczy, ogromne wronie dzioby wypełnione smoczymi kłami, skrzydła kruków i uzbrojone w ogromne, żelazne szpony, szare nogi pokryte brodawkami, z których wyciekał trupi jad – krew owych istot. Ich nagie tułowie przypominały bryły mięsa i ropuszej skóry. Przerażające istoty wielkie jak orły Jarog, Tinez, Tinez Dwugłowy, Ridan, Magaj, Mogut i Magowej, pędziły na podmuchach wichru w stronę sioła Podworze, a od ich krakania pękały pnie starych sosen. Kołowiersza zadarła główkę.
- Dybuki – zamyśliła się. - Ongiś Rykar wyhodował je ze schwytanych udelników – te ostatnie, wyglądające jak kruki, gnieździły się na Wielkim Dębie wraz ze swym królem, Starym Krukiem. Stworzone zostały pędzlem Leśnej Matki; znały wszystkie mowy; ludzkie, zwierzęce, oraz innych istot.... Ogłaszały wolę Ageja, a sprawiedliwym wybranym ukazywały przyszłość. Według ,,Codex vimrothensis'' jeszcze król Analapii, Cztan III kazał czcić kruki, co było śladem wiary w udelniki. Wracając jednak do Kołowierszy i dybuków...



Kotka chciała je jak najszybciej zostawić za sobą; ludzi nie chciała przed nimi bronić, bo wzbudzili jej żal i gniew, a poza tym nie miała dosyć mocy by walczyć z tak dużymi i przerażającymi istotami. Dała susa w zarośla, po czym kluczyła między drzewami, aż pysk osrebrzyły jej promienie Księżyca. W jej sercu ozwał się wówczas głos Ageja: ,,Twe kocięta są teraz w Nawi Jasnej i radują się swym szczęściem. Daję ci moc pokonania dybuków, upadłych udelników. Jeśli chcesz zniweczyć zamiary Rykara, broń przed jego sługami tych c zabrali twe kochanie'' – twarde słowa, ale w takich sprawach sprawdza się charakter tak Enków, jak i ludzi. Kołowiersza kochała Ageja, więc poszła, zresztą Enkom łatwiej przychodziło wybaczać niż ludziom. Gdy dotarła do sioła, ujrzała chmarę dybuków kłębiącą się nad jedną z chat. Ludzie wewnątrz byli przerażeni, wzywali pomocy, a dzieci płakały. ,,Widać Kołowiersza skarała nas za zabicie jej kociąt''! - wołał kmieć Gieszek, a wszyscy w chacie składali śluby Agejowi i Enkom. Dybuki już rozrywały strzechę i już miały wedrzeć się do środka, by pożreć ludzi, gdy wtem usłyszały ciche miauczenie: ,,W imię Ageja zostawcie ten dom''! Potwory roześmiały się, bo umiały wszak rozszarpać niedźwiedzia, więc nie bały się kotki. Tymczasem Kołowiersza spostrzegła, że zmienia się. Stała się wielka jak tygrys, przez krasnoludki zwany ,,tiherną'' i wyrosły jej białe, orle skrzydła. Z wojowniczym okrzykiem i oczyma płonącymi zielonym ogniem, skoczyła ku niewolnikom Rykara, a ci cofnęli się. Od ich krzyku stara jabłoń w ogrodzie rozleciała się w drobne drzazgi. Nieoczekiwanie z mroku nocy nadleciał brat Kołowierszy – ojciec nietoperzy Sirrah pod postacią ognistej kuli i poparzył dybuki. Kilka dobrych nocnic w lekkich powozach ciągniętych przez smoki powietrzne, szyło z łuków, a straszydła padały brocząc zieloną krwią. Niebawem do boju włączył się Ovov Tęczookinson, który stał w zaroślach koło chaty i zapalał skrzydła dybuków blaskiem swych sinych oczu, oraz Gieszkowi sąsiedzi. Potwory, choć lute, nie były odważne, ani wytrwałe, toteż z wrzaskiem rozpłynęły się w szarą chmurę i wróciły do Čortieńska. Ludzie zostali uratowani. Przed ogniskiem domowym przepraszali Kołowierszę za swój niegodny czyn i dziękowali za ocalenie, a nade wszystko sławili Ageja, co był dobry dla niewdzięcznych i złych. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz