Obroticzestwo,
czyli zmiennokształtność, przez Greków zwana polimorfią, to dana
przez Ageja, bądź nabyta czarami, sztuka brania na siebie postaci
innej niż przyrodzona. Sztuka ta jest wrodzoną cechą Zajęczan,
Jeżan, Dziczan, Leniferów, Łoszan, Żubrzan, Żbiczan, Bastów,
Lynxów, Czarnych Uszu, Neurów, Wydrzan, Oxiów, oraz niektórych
wodników nazywanych ,,kniaziami
ryb'',
które to istoty są władne przybierać postać zajęcy, jeży,
dzików, reniferów, łosi, żubrów, żbików, dzikich kotów z
Nubii, rysiów, karakali, wilków, wyder, fok, czy białych i
czarnych ryb, prowadzących ławicę. Z Enków, sztukę zmiany
postaci najlepiej opanowali Boruta, Weles i Jurata. Pierwszy z nich
może się zmienić w wilka, puchacza, porywisty wiatr, jelenia, kota
darzącego swych wyznawców mlekiem (podszywa się pod niego
Wierzbowy Kot Mlekodaj, dający czarownicom mleko w zamian za duszę),
czy obłąkanego włóczęgi Leśnego. Weles może być wilkiem,
Neurem, turem, kozą, mogącą unieść człowieka sową o głowie
kozła, czy jadącym na czarnym byku Mikolcu, siwobrodym starcem
Nikołą w krasnych szatach. Z kolei Jurata umie zamieniać się w
długą jak pasmo górskie żmiję, pływającą w morzu. Pod tą
postacią zabiła w erze jedenastej morskiego smoka Aglu.
Wodnik
Volch Alabasta, największy z bohaterów obdarzonych mocą
obroticzestwa potrafił zamieniać się w mrówkę i gronostaja –
pod tymi postaciami walczył z najazdem Nagów, w sokoła by toczyć
bój z błotnicą Bołotnikiem czy też w tura o złotych rogach, aby
zwyciężyć czarownika Radasława Burego, Żelazny Młot i potwory
zwane topornikami.
,,Niedługo po koronacji, Margus udał się nad Morze Rajskie, aby zażyć kąpieli. Pławiąc się w nagrzanej, błękitnej wodzie, zanurzył się po szyję, gdy wtem ujrzał podobną do kła płetwę prującą taflę wody. Owa płetwa grzbietowa należała do rekina lamny, zaś do brzegu było zbyt daleko, by zdążyć uciec. Rekin rozdziawił paszczę i już miał zacisnąć szczęki na udzie króla, wyrywając zeń kawał ciała. Ktoś inny przeraziłby się nie na żarty, lecz Margus, który lubił potrawy z lamny, zwane 'morską cielęciną', czym prędzej chwycił ogromnego rekina za płetwy piersiowe. Zamierzał cisnąć rekinem jak piłką o brzeg, by po wyjściu z morza móc go dobić i upiec, lecz oto kłapiący zębami potwór morski stał się niemniej groźnym krokodylem z rzeki Nilus. Margus trzymał wielkiego gada na przednie łapy, ów zaś drapał go tylnymi, a owijając ogon wokół nóg króla, obalił go w wodę. Wtedy do morza, wbiegł rżąc Szarko, choć nie miał szans ocalić przyjaciela. Mądry rumak wiedział o tym, lecz za nic nie chciał zostawić swego pana bez pomocy. Pod wodą król ścisnął z całej siły przednie łapy krokodyla i połamał w nich wszystkie kości, zaś zwierz z bólu rozprostował ogon, uwalniając Margusowe nogi. Wówczas władca a witeź chwycił za ogon, wyciągając wielkiego krokodyla z wody i począł nim wywijać młyńce w powietrzu, aż gad pomyślał: 'Po latach wędrówki wreszcie znalazłem godnego siebie przeciwnika'. Junak kręcił ciężkim krokodylem, aż temu wylatywały kamienie żołądkowe z trzewi, a gdy potwór podobny do smoka, przybrał na ostatek postać delfina, Margus puścił jego ogon i herbowy zwierz królestwa Lascaux z głośnym pluskiem wpadł do morza. Król odsapnął i przytulił do siebie łeb spieszącego na pomoc konia Szarka, gdy wtem w morza wyszedł jakiś mąż, potężny jak tur. Miał oczy barwy Morza Rajskiego, czarne włosy i wąsy; nosił białą przepaskę biodrową, a na szyi srebrną kaptorgę.
- Pozdrawiam was, Margusie Królewiczu, synu Lecha Vukaszyna, wielki carze Valkanicy z przesławnej dynastii Stopanoviców!- Kim jesteś mężu z morza, że zjawiłeś się tu? - spytał groźnie Margus.- Jam Makarka z Orlandu […]. Tak jak wodnika Volcha Alabastę, tak i mnie, Agej obdarzył umiejętnością zmieniania postaci.- Zły zrobiłeś użytek z tego daru, Orze – Margus zazgrzytał białymi zębami, aż poleciały iskry.- Posłuchaj mnie, Obrońco Kresu Południa, bo nie stanąłem z tobą w szranki w złej sprawie. U mnie w Orlandzie nie było nikogo, kto by mnie pokonał, a tylko z kimś równym sobie lub silniejszym, postanowiłem zawrzeć braterstwo krwi. Ruszyłem więc w podróż na południe, by znaleźć kogoś, kto sprostałby mej sile i mej mocy przemiany w groźne zwierzęta. Zawędrowałem do Valkanicy i tu, tego dnia, spotkał mnie zaszczyt bycia pokonanym w nierównym pojedynku przez samego króla herosa, o którym usłyszałem wiele dobrego. Racz zdecydować bohaterski Margusie, czy zechcesz teraz uznać mnie za swego brata, czy wolisz zmierzyć się ze mną w ludzkiej postaci?- Wiedz, Makarko, że napadłeś na mnie skrytobójczo a nieuczciwie, niby strzyga, karakondżul, czy wąpierz. Jeśli chcesz zawrzeć ze mną pobratymstwo, stańmy w szranki na tym brzegu, obaj w ludzkiej postaci. Jeśli będziesz oszukiwać, wędrowcze z Północy, to utnę ci głowę i cisnę ją do morza – po tych słowach na oczach dworu, obaj junacy odziani w białe przepaski na biodrach, stanęli do zapasów, a po upływie trzech godzin, Margus cisnął zlanego potem i krwią Makarkę na piasek plaży. Or, poddany króla Rutysława, uznał swą porażkę i poprosił króla o zawarcie pobratymstwa. Od tego dnia Makarka z Orlandu został przyjęty do drużyny Margusa, otrzymał odeń herb 'Obrot' przedstawiający rekina, krokodyla i delfina, zawołanie 'Cichcem' i dobra ziemskie w dolinie rzeki Savy''
-
można przeczytać w moim latopisie.
Barannus,
późniejszy król Puany, wielki bohater i czarnoksiężnik,
zgłębiając grzeszne sztuki czarodziejskie w Biesogórskiej
Akademii Magicznej na zbudowanym z trupich kości zamku Ossoria,
nabył umiejętność brania na siebie postaci wilka. Aby to
osiągnąć, wbijał nóż w ziemię i trzykrotnie przeskakiwał nad
nim. Chcąc odzyskać ludzką postać musiał powtarzać cały
rytuał, gdyby zaś ktoś w międzyczasie wyrwał nóż z ziemi,
czarownik nie mógłby już wrócić do właściwej sobie postaci.
Dobrynia
został zamieniony w tura przez czarownicę Marynę Kołdobujową,
której zaloty odrzucił. Powrócił do bycia człowiekiem dopiero po
śmierci orskiej czarownicy, którą stratował tur Bogorus.
W
erze dwunastej Żmij Ognisty Wilk otrzymał od jednorożca Divnusa
dar zmieniania postaci. Umiał być wilkiem, niedźwiedziem, wężem
i ogniem. Będąc jeszcze młodym i nieco płochym, dla śmiechu
wziął na siebie postać Króla Węży, co jednak nie wyszło na
dobre, bo w ten sposób nadużył swej mocy. Ponadto walcząc pod
stanicami Gwoździka – księcia Nareczników przeciw Burom,
Idrijczykom, ordzie z Monte Tartari, czy Aranitom zamieniał w groźne
zwierzęta także swoje hufce. Pod postacią wilka, heros ów ocalił
życie swemu panu Gwoździkowi przed morem Murą – duszącym
wilczurem o wielkiej głowie i czterech oczach.
Niektórzy
bohaterowie rozumieją mowę zwierząt. Sztuką tą władali wodnik
Aszkenaz z ery dziewiątej, rusałka Ruta, król Barannus, czy
Wyrwijedlica. [W erze trzynastej rozmawiać ze zwierzętami umieli
Sławomir ze Slavi – witeź królowej Tatry, któremu towarzyszyła
sójka i Jarosław Azajow – badacz stepów Taj – Każk z czasów
Marii Mariewnej, przyjaźniący się z orzesznicą Orzesznikiem –
przyp. T. K.]. Co do Enków, znają oni wszystkie języki, w tym mowę
zwierząt. CDN
Najfajniejsze jest chyba rozumienie mowy zwierząt.
OdpowiedzUsuń