Co
niektórzy wojownicy, nie zadowalają się walką w samotności czy
nawet w drużynie, lecz łączą się w zakony rycerskie, mające
własną hierarchię, cele i zadania, dyscyplinę i organizację
terytorialną. Niekiedy pewne zakony wojowników prowadzą własną
politykę, popadając w konflikt z królami. Zostały ustanowione, by
bronić ludzi i innych istot wiernych Agejowi przed sługami
Czarnoboga, lecz w większości wybrały Zło.
Najstarszym
z zakonów wojowników są rycerze stuha. Pierwsi z nich rekrutowali
się z Płanetników powołanych przez Pochwista już w erze drugiej.
Wraz z upływem eonów do zakonu tego przystępowały inne rasy
rozumne, zwłaszcza żmijowie jak skrzydlaty Sulimir, Lynxowie,
wodniki jak Wodowicz, rusałki, Wiły i ludzie jak starzec Światopluk
i jego wnuk Świętopełk. Stuha szczególnie czcili Pochiwsta i
Mokoszę, których mocą mogli się swobodnie unosić w powietrzu
nawet nie mając skrzydeł. W ich szeregi przyjmowano nie tylko mężów
w pełni sił, ale też starców, niewiasty, dzieci, a nawet
zwierzęta. Niektórzy stuha potrafili latać na ławach jak
czarownice na miotłach. Zakon miał bronić istot wiernych Agejowi
przed latającymi straszydłami: ałami, ażdachami, ognistymi
latawcami, smokami, wąpierzami, strzygami, harpiami, larwami, kerami
i Čortami. Pomagały im dobre smoki powietrzne, powstałe ze żmij,
obdarzonych szponiastymi łapami i nietoperzowymi skrzydłami.
Opisując godne uwagi zdarzenia ery jedenastej, wspomniałem też o
tym jak stuha Światopluk i Świętopełk uratowali w Valkanicy
drużynę królowej Tatry przed ałami i ażdachami. Rycerze stuha
nigdy nie oddali pokłonu wcieleniom Czarnoboga, a przynależność
do nich jest wielkim zaszczytem.
Ariokowie
to półlegendarne, waleczne istoty żyjące w Bharacji w świątynnej
twierdzy Aśram. Osiągając wzrost ludzi są ptakami o piórach
błękitnych i czerwonych, ich spiczaste dzioby mieszczą ostre zęby,
ich skrzydła są zakończone szponiastymi palcami, ogony zaś mają
sztywne i kościste. Żywią się drobnymi zwierzętami; owadami,
rybami, żabami, jaszczurkami, ptakami, szczurami, uzupełniają to
owocami. Wykluwają się z jaj. Od pisklęcia ćwiczą się w walce
mieczem i szablą, by strzec swej twierdzy i bronić swych niewolnych
chłopów z rasy ludzkiej.
Zakon
ludzi – lewartów działał w erze jedenastej w afrykańskim
królestwie Tassilii. Założył go murzyński bohater Nubi, którego
wiernym przyjacielem był lampart, czyli lewart.
,, [Szyłka i Nerka] Słuchały o Nubim – założycielu zakonu ludzi lewartów, o jego przyjaźni z panterą, o walkach z bazyliszkiem, Gorgoną, o przepłynięciu Morza Ciemności […]''
-
wspominałem w swoim latopisie. Pierwszymi ludźmi – lewartami byli
synowie Nubiego – wojownicy odziani w skóry pantercze, ślubujący
ochraniać ludzi. Królowie Tassilii nadali im grody Levartov i
Lubartov. Rychło jednak zakon stanął po stronie Odwiecznego Zła i
począł odprawiać krwawe rytuały, w czasie których przegryzano
gardła niewinnym ludziom tak jak czynią to lamparty. W czasie
najazdu Kościeja na Tassilię, zakon udzielił mu wsparcia, a po
podboju pomagał w gnębieniu swojej ojczyzny. Po zrzuceniu jarzma
przez Tassilię, ludzie – lewarty popadli w niełaskę; ścigani i
tępieni przez hufce królewskie, kryli się w puszczach i podstępnie
chwytali swe ofiary, by je dręczyć. Ostatecznie wygubił ich potop.
W
starożytnym Sonorze działały zakony rycerskie Małp i Węży.
,, […] Ich członkowie wraz z wielkim mistrzem podlegający bezpośrednio królom Sonoru, nosili pióropusze z długich, zielonych piór ptaków drogocennych, tak kochających wolność, że umierających w niewoli, złote obręcze, naszyjniki z zębów małp, węży i pokonanych wrogów, oraz pozwalające odróżnić ich przynależność tatuaże. Używali ponadto kołczanów wykonanych ze skóry zabitych wrogów, tak bestii jak i ludzi. Pili z ludzkich czaszek, praktykowali wyjątkowo bolesne obrzezanie, nie mogli zakładać rodzin, choć pozwalano im odwiedzać zamtuzy i utrzymywać kochanki, a ponadto mieli prawo bezkarnie zabić każdego prostego Sonorczyka, który im się naraził. Występki Małp i Węży gromadziły gniew Enków nad Sonorem''
Zakon
Rycerzy Świątyni został ustanowiony w pierwszych wiekach ery
dwunastej w Arabistanie przez wojownika Molanusa. Podlega
bezpośrednio Kapitule Asalitów – dwudziestoosobowemu kolegium,
składającemu się z przełożonych świątyń poszczególnych
bogów, któremu podlegają wszystkie plemiona Arabistanu. Rycerze
Świątyni noszą żelazne zbroje i białe płaszcze z czerwonym
krzyżem. Szczególną czcią otaczają demona Bafometa, któremu
składają ofiary z ludzi i wielbią go sodomią, oraz wszelką
możliwą rozpustą. Świeżo przyjętych do zakonu, Rycerze Świątyni
całują poniżej pleców. Na rozkaz Kapituły porywają ludzi;
zwłaszcza dzieci i cudzoziemców, by mogli je składać w ofierze na
ołtarzach Asala, Bafometa i innych czczonych przez Arabów Čortów,
ghuli i ifrytów. Ponadto porywają i wrzucają do przepastnych
pieców wyznawców Jedynego Boga, świętego znaku kras i kapłanów
wiernych następcom jytnas Petrysława. [Wiele lat po śmierci Kosy
Oppmana, Rycerze Świątyni wraz z samym Bafometem zginęli w bitwie
z hufcami amazońskiej królowej Oriany – przyp. T. K.].
Nin
– ju działają w Cipangu, przez Słowian zwanym Aponskim Carstwem
(dawny Jomon). Jest to tajny zakon rycerski walczący przeciw
cipangijskim królom, bezlitośnie mordujący i grabiący cały
archipelag. Noszą czarne stroje i maski zakrywające twarze, używają
wymyślnych rodzajów broni, której ostrza zatruwają własnym
kałem. Zabijają skrytobójczo, a są ponoć tak samo zwinni, szybcy
i wytrzymali na ból jak słowiańscy bohaterowie szkoleni w Domu
Mężów. W górach Aponskiego Carstwa, Nin – ju mają mieć
twierdze, ale jak dotąd żadnej z nich nie udało się wykryć i
zdobyć.
Skończywszy
przegląd zakonów rycerskich, wspomnę jeszcze o Varkyderacie.
Varkyderowie, których nazwa oznacza Dzieci Wojny (starokrasne:
,,vara''
i ,,kydar'')
nie zostali co prawda ustanowieni by walczyć, niemniej w chwilach
próby, wielokrotnie dawali przykłady męstwa i ofiarności na polu
walki. Varkyderat założył w erze czwartej Sporysz Harcerz z rasy
Zajęczan. Księga ,,Gesta
hybridorum''
przytacza jego słowa, wypowiedziane do małych Zajęczan,
osieroconych i pozbawionych domu w wyniku najazdu Żbiczan.
,, […] - pobawmy się hmm... w Varkyderat, dobrze?- A to mamy się chwalić, że jesteśmy dziećmi wojny? - oburzyło się Drzewko Owocowe.- Przecież to prawda – zaprzeczył Sporysz. - Czym będzie się zajmował Varkyderat? Powstanie nie dla zemsty, ale dla waszego rozwoju. Zamierzamy bronić Zajęczan i wskazywać im bezpieczne kryjówki, poznawać otaczający nas świat i go chronić ku chwale Ageja i Enków, unikać przemocy, a stosować siłę tylko w ostateczności. Lilię umieścimy na swym sztandarze, a barwą naszą będzie zieleń. Będziemy uczciwi, uczynni i życzliwi, szczególnie dla ojców i matek, braci i sióstr. Nie będziemy za to kraść, kłamać, ani robić niczego co jest sprzeczne z wolą Enków i naszych sumień. Czy chcecie tego? - zapadła cisza.- Chcemy! - krzyknęły dzieci.- Ustanawiam was Varkyderami, albo Harcerzami. Drzewko Owocowe i Radziwiłła jako młodzi zaliczać się będą do tak zwanych Zuchów. Starsi (Marchwiosz, Królicze Uszko, Szyszkojagoda, Cis) to będą właściwi Varkyderowie. Macie być odważni, wierni, miłosierni, czyści i wolni. Przyrzekacie?!- Tak! - odrzekły dzieci i tak Sporysz otrzymał przydomek Harcerza'' - ..Gesta hybridorum''.
Zamysł
utworzenia Varkyderatu był widać miły Agejowi, bo do drużyny
Sporysza Harcerza wciąż napływali nowi ochotnicy. Zbudowali oni
twierdzę Opołonek, gdzie chronili się Zajęczanie bezlitośnie
tępieni przez Żbiczan. Rzezie trwały, a ostatni ludzie z głowami
zajęcy przetrwali na kilku wysepkach na Morzu Środziemnym i właśnie
w Opołonku. Żbiczanie nigdy nie zdobyli tego zamku, ale jego
obrońcy wyginęli z głodu. Kiedy król Mrukva I i inni Żbiczanie
pod wpływem słów Białej Damy z Opołonka porzucili zgubny kult
Rykara i Mieczywłada – Čorta wojny, by wrócić do Ageja i
Enków, stworzyli własny Varkyderat. Na przestrzeni eonów,
Varkyderami zostawali członkowie niemal wszystkich ras rozumnych,
w tym ludzi, zaś rozliczni tyrani prześladowali ich jak rycerzy
stuha, bądź usiłowali podporządkować swej wojennej polityce.
Wśród władców ery siódmej, do Varkyderatu należał Ostrowidz II
Harcerz, król Lynxów. CDN
Szkoda, że ludzie-lewarty tak skończyli. Fajni są.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się też Varkyderat.