,, […] Brückner, […] Welesowi przypisał władzę nad szarym państwem cieniów, nad zaziemskim światem zmarłych. Nazywano je wśród Słowian nawie, co dobrze poświadczone w literaturze staroruskiej i staroczeskiej, u nas może jakiś uczony refleks pozostawiło w Plutonie polskiego, Długoszowego Olimpu, nazwanym przez jego twórcę Niją'' – Aleksander Gieysztor ,,Mitologia Słowian''
O
polskim pisarzu Tomaszu
Duszyńskim dowiedziałem się w 2013 r. sięgając po jego zbiór
opowiadań,,Pietia i
Witia. Co złego to nie my''
z gatunku ,,rural
fantasy'' opowiadający
o przygodach (min. o ratowaniu Marzanny) dwóch walczących ze złem
sowieckich klonów zbiegłych z laboratorium. Owa książka bardzo mi
się spodobała i wpisałem ją do kanonu (zobacz posta: ,,Dopisane
do kanonu'').
W
listopadzie 2015 r. przeczytałem powieść Duszyńskiego ,,Droga
do Nawi'', którą
dostałem w prezencie na imieniny od Voytakusa ov Višnica
:). Akcja rozgrywa się na początku XXI wieku w Polsce (Warszawa i
okolice Katowic), w Rosji (w Moskwie; mieście, o którym pisali tacy
fantaści jak: Bułhakow, Witalij Ruczinski, Siergiej Łukjanienko i
Ekaterina Sedia), w Afganistanie, oraz w Nawi – mitycznej,
słowiańskiej krainie zmarłych, do której wejście miało się
mieścić w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Sercem Nawi była
Biała Wieża.
W
powieści występuje tercet głównych bohaterów. Alek Bielski
był polskim żołnierzem walczącym w Afganistanie, a do tego
Niezniszczalnym; nie można było go zabić. Po powrocie do Polski
został zatrudniony w tajemniczej Agencji M – jego zwierzchnikiem
był Mentor. Po śmierci Mentora, Bielski pojechał z misją do
Moskwy, gdzie spotkał Miszę Asieniewicza i Ksienię Morozową.
Misza
Asieniewicz był moskiewskim milicjantem, zakochanym w Ksieni
Morozowej. W odróżnieniu od wielu innych rosyjskich milicjantów
był człowiekiem uczciwym. Otrzymał magiczne moce i podjął służbę
w Departamencie Wschodnim, gdzie jego zwierzchnikiem był sam bóg
Perun.
Ksenia
Morozowa, córka boga Peruna i bogini Doli, wychowana w sierocińcu
była kobietą piękną, samotną, wrażliwą na ludzką krzywdę i
życzącą wszystkim dobrze. Pracowała jako ekspedientka w
moskiewskim butiku, a jej pracodawcą był Azer Walerik, który
później okazał się być krasnoludem. Perun odnalazł po latach
swą córkę i chciał aby w niego wierzyła, pozwalając mu istnieć.
Ku oburzeniu Alka i Miszy zaaranżował jej śmierć, aby dostała
się do Nawi, co mógłby wykorzystać na potrzeby walki z władcą
zaświatów – Welesem. Misza i Alek udali się do Nawi, aby
wyciągnąć stamtąd Ksenię. W końcu drogi całej trójki rozeszły
się. Misza pozostał agentem Departamentu Wschodniego, Alek zamienił
się w anioła, zaś nad brzegiem pięknego morza, Ksenia spotkała
trzy zaprzyjaźnione wieszczki - rodzenice, które miały jej pomóc
w odrodzeniu się (żeby było jasne, jako katolik nie wierzę, że
zbawiony człowiek zamienia się w anioła, czy w reinkarnację; jest
to wyłącznie fikcja literacka).
,,Droga
do Nawi'' wykorzystuje
różne mitologie, a w szczególności mitologię słowiańską.
Zostały z niej zaczerpnięte bóstwa, takie jak: Perun (miał długie
włosy i potrafił rzucać piorunami kulistymi), Świętowit
(rozmawiał z Perunem pod postacią drewnianej rzeźby), Weles
(Perun zamienił go w człowieka, Marka Batlera), bogini Nyja (miał
moc zabijać i wskrzeszać), oraz hipotetyczne bóstwa – bliźnięta
Lel i Polel (jeden z nich był informatykiem). Oprócz bóstw
pojawiają się też słowiańskie demony jak: Rachaman (podziemna
istota z ukraińskiego folkloru; Andrzej Pilipiuk poświęcił
rachmanom ciekawe opowiadanie ,,Wieczorne
dzwony'' ze zbioru
,,2586 kroków''),
pogodnik (płanetnik), który oszukany przez Peruna zamierzał
wyruszyć do Nawi po swą siostrę Godę, zmora Arina przybierająca
postać kotki należącej do Kseni (nawiązanie do demona hurboża;
kociej zmory z czeskich wierzeń – patrz Barbara i Adam Podgórscy
,,Encyklopedia
demonów''), dobry
wilkołak Roman, wąpierze, bezkosty1
(szczególnie obrzydliwa odmiana wampira z polskich wierzeń),
topielice (Weles – Marek Batler spotkał jedną w parkowej
sadzawce), morowice (demony zarazy; miały postać ubranych na biało,
zakapturzonych kobiet), południce, nocnice (miały nietoperzowe
skrzydła) i strzygi.
Z
mitologii germańskiej został zapożyczony heros Sygurd Fafnesbane –
zabójca smoka Fafnira wspierający Alka Bielskiego, walkirie (jedną
z nich była sama Brunhilda), Kraken, który w Nawi pożarł duszę
wilkołaka Romana (istota ta przypomina Czatownika z Morii z ,,Władcy
Pierścieni'' J. R. R.
Tolkiena) oraz krasnolud Walerik z Azerbejdżanu udający człowieka.
Z
mitologii arabskiej zostały zapożyczone moskiewskie dżiny –
rosły Marid i dwie kobiety dżinów; nagie pływaczki, które omal
nie utopiły Alka i Miszy.
Wreszcie
z wierzeń chrześcijańskich pochodzą anioły. Jednym z nich
okazała się Anna, asystentka Alka Bielskiego.
Nie
brakuje również odwołań do współczesnej popkultury – do
twórczości Sapkowskiego (magiczne znaki podobne do tych
wiedźmińskich, padające w tekście słynne słowa: ,,Coś
się kończy, coś się zaczyna''),
Łukjanienki (Departamenty Wschodni i Zachodni mogą nasuwać
skojarzenia ze Strażą Nocną i Dzienną, Kiera zamieniająca się w
czarną panterę przypomina kobietę zamieniającą się w tygrysicę
z ,,Nocnej Straży'',
Rozjemcy strzegący równowagi mogą przypominać Inkwizycję z
powieści owego kontrowersyjnego, rosyjskiego pisarza), a nawet do
serialu ,,Lubow kak
lubow'' (rosyjska wersja
polskiego ,,M jak
miłość'' ;).
W
powieści spodobała mi się najbardziej, wręcz świetlana postać
Ksieni, oraz to, że nie porzuciła wiary w chrześcijańskiego Boga,
choć jej ojcem był Perun. Podoba mi się też to, że Alek Bielski
też został wierny chrześcijaństwu mimo spotkania z pogańskimi
bóstwami i poszedł do Nieba. Dodatkowym plusem jest przypomnienie o
rosyjskiej nędzy i snobizmie
nowobogackich. Choć
występują tu pozytywne postaci Rosjan, Autor bynajmniej nie
gloryfikuje reżimu Putina.
1
,,BEZKOST […]
Podobnie jak inne upiory, powstawał z człowieka, który po
śmierci, miast gnić sobie spokojnie w płytkiej mogile, uparcie
wracał na powierzchnię, by wysysać krew z żywych. Jednak podczas
gdy zwykłe wampiry zachowywały zachowywały z grubsza ludzkie
kształty (choć zamiast kości miały elastyczną chrząstkę), u
bezkosta szkielet w ogóle nie istniał. Demon przypominał worek,
który wypełnia się krwią ofiary. Taka budowa pozwalała mu
przeciskać się przez najmniejsze szczeliny i docierać do
najlepiej nawet ukrywających się ludzi'' – Paweł Zych, Witold
Vargas ,,Bestiariusz słowiański''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz