Strony

czwartek, 31 grudnia 2015

Sylwester 2015




Dziś, kiedy kończy się bardzo burzliwy, ale i niosący pewną nadzieję rok 2015, chciałbym podziękować wszystkim Czytelnikom i Komentatorom, a w szczególności tym najbardziej aktywnym: Sławomirze i liryckowi, oraz Pavlasowi ov Vidłarowi, Dziękuje też wszystkim, którzy mnie cytowali, podawali linki do mojego bloga, oraz ... nieznanemu mi Tłumaczowi, który co prawda bez mojej wiedzy, ale ku mojej radości, przełożył na język angielski fragment tekstu o pradawnej krainie Bharacji. Składam podziękowania wszystkim sześciu Obserwatorom mojego bloga. Chciałbym też wyrazić wdzięczność Alexandrusowi ov Cocelaise za słowa zachęty do opublikowania pisanych przeze mnie książek. Wszystkim Wam składam najserdeczniejsze życzenia Szampańskiego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku! Iriakielnoy Navłay Lat!



środa, 30 grudnia 2015

Mitologia w moim życiu

,,[...] powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
[...] idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź’’
 – Zbigniew Herbert ,,Przesłanie Pana Cogito’’




W mojej twórczości, jak łatwo zauważyć przeglądając bloga ..Mitoslavia'' ważną rolę odgrywają mitologie różnych ludów i kultur, w szczególności Słowian. Czym jest mitologia? Jej nazwa pochodzi z greckiego ,,mythos'' – opowieść i ,,logos'' – słowo. Termin ten, wymyślony przez greckiego filozofa Platona (427 p. n. e. - 347 p. n. e.) oznacza zbiór wymyślonych opowieści o bogach i herosach, demonach, początku i końcu świata, o pochodzeniu rodzaju ludzkiego i jego przeznaczeniu, właściwych danej kulturze. Mitologia nie jest jednak tym samym co religia; może funkcjonować niezależnie od niej jako część kultury, a nie kultu. Owe barwne opowieści są właściwe wszystkim epokom, kręgom cywilizacji i nawet najbardziej prymitywnym ludom. Przez tysiąclecia wywarły i nadal wywierają znaczny wpływ na światową literaturę i sztukę, w tym na literaturę fantasy.



Z różnymi przejawami mitologii spotykamy się od dzieciństwa. W moim rodzinnym Szczecinie na Wałach Chrobrego znajduje się pomnik Heraklesa walczącego z Centaurem, który już w wieku przedszkolnym inspirował mnie do wymyślania fantastycznych historii. Ponadto w tym samym Szczecinie znajdują się ulice noszące swe nazwy na cześć słowiańskich bogów: Swarożyca,



Światowida (poprawna forma, którą poświadcza Helmold w ,,Kronice Słowian'' brzmi: Świętowit) i Jarowita, zaś jeden ze statków pasażerskich pływających po Odrze nosi imię Dziewanny – czyżby chodziło o słowiańską boginię lasów, o której pisał Jan Długosz? Na studiach zrodziło się we mnie pytanie, czy w Grecji ulice miast również noszą imiona bóstw i innych mitologicznych postaci. Za sprawą książki dla dzieci ,,Diogenes w beczce'' Hanny Doskočilovej wcześnie poznałem niektóre greckie mity (tu odsyłam Czytelników do posta: ,,Mitologia grecka – początek przygody''). Z książki



tej dowiedziałem się o też po raz pierwszy o babilońskim bogu Marduku. Jako przedszkolak, w jakiejś innej popularnonaukowej książce dla dzieci widziałem również po raz pierwszy podobiznę




 strasznej bogini Kali mordującej ludzi. Bardzo wcześnie dowiedziałem się też o azteckim bogu Pierzastym Wężu – Quetzalcoatlu, którego ujrzałem w jednej z dobranocek Postać ta tak mi się spodobała, że stała się pierwowzorem wymyślonego przeze mnie stwora – Bag Daga. Był to czarny wąż z głową szczura, skrzydłami nietoperza i czerwonymi oczami, jako, że w dzieciństwie oprócz wielu innych zwierząt, fascynowały mnie węże i nietoperze. Ulepiłem go nawet z plasteliny i nosiłem ze sobą (więcej na ten temat w poście: ,,Bag – Dag, Dusiciel i Butogłowy''). Chyba już w klasie pierwszej szkoły podstawowej w jakimś filmie dokumentalnym w telewizji, dowiedziałem się o



potworze, zwanym Pożeraczką Serc z mitologii egipskiej. Stwór ten tak mi się spodobał, że aż chciałem go ulepić z plasteliny (ulepiłem eohippusa1 – eoceńskiego przodka konia i nazwałem go Pożeraczką Serc). W jednym z odcinków amerykańskiego programu dla dzieci ,,Ulicy Sezamkowej'' fabuła toczyła się wokół sądu Ozyrysa nad ludzką duszą, polegającego na ważeniu serca i pióra (aby sąd zakończył się pomyślnie, serce musiało ważyć mniej niż pióro).
Jedną z ulubionych książek mojego dzieciństwo o tematyce innej niż przyrodnicza, było historyczne ,,Życie dzieci w dawnych wiekach''. W książce tej wyczytałem o bóstwach egipskich co następuje:



,,Przeciętny Egipcjanin oddawał w domu cześć takim bogom jak Bes, wesoły bóg – karzeł i jego żona Taueret, bogini o postaci hipopotama. […]'' - Rosalie David, Angus McBride ,,Starożytny Egipt'' [w]: ,,Życie dzieci w dawnych wiekach''



Po latach, postaci zeuhemeryzowanych Besa – teraz już nie boga, lecz wodza afrykańskiego plemienia leśnych karłów Bambutów i jego żony, którą nazwałem Toeris włączyłem do swojej mitologii (pisałem o nich w książce ,,Tatra, Suplement''). Z tej samej książki dowiedziałem się też po raz pierwszy o greckiej bogini Artemidzie, oraz o bóstwach
skandynawskich:




,,Wikingowie oddawali cześć wielu bogom.
Najważniejszym z nich był Odyn oraz jego małżonka Frigg. Każdy z bogów patronował innej sferze życia ludzkiego. Egin był bogiem morza, Njord bogiem żeglarzy, a Freja boginią miłości. Szczególnie szanowanym przez mieszkańców Islandii był jednak Thor, władca piorunów, panujący nad Asgard – siedzibą bogów. Thor był bardzo silny, zawsze nosił wielki młot, którym rozprawiał się z wrogami. […]'' - Dominic Tweddle, Angus Mc Bride ,,Czasy Wikingów'' [w]: ,,Życie dzieci w dawnych wiekach''

W 1995 r. jako nagrodę na zakończenie klasy drugiej otrzymałem książkę Dinah Starkey ,,Atlas odkryć'', z której dowiedziałem się min. o dawnych wyobrażeniach dotyczących nieznanych lądów. Szczególnie duże wrażenie zrobił na mnie opis wierzeń średniowiecznych, do którego potem nawiązywałem w swojej twórczości:




,,Europejczycy uważali, że Afryka to ląd tajemnic. Nasłuchali się opowieści o ludziach z głowami psów, ludożercach i magicznych fontannach. Gdzieś w głębi kontynentu miał podobno istnieć kraj chrześcijański, którego królem był Jan Prester. Wierzono też w rzekę złota i w to, że płynący nią podróżnicy mogą dotrzeć do Edenu otoczonego ścianą ognia'' – Dinah Starkey ,,Atlas odkryć''



Omawiana książka, oprócz europejskich odkrywców przedstawiała też – co uznałem za wielką zaletę - napotkane przez nich ludy takie jak np. Aztekowie:



,,Aztekowie wierzyli w wielu różnych bogów.
Prawdopodobnie najstarszym bóstwem był Tláloc, bóg deszczu. Jego siostrą lub żoną była bogini płynącej wody. Chroniła również małżeństwa i noworodki. Istniało kilku bogów rolnictwa: Cintéotl był bogiem kukurydzy, a Chicomecóatl boginią pszenicy. Quetzalcóatl (…) był bogiem wiatrów i sztuki. Jednym z najważniejszych bóstw azteckich był bóg wojny, Huitzilopochtli. […] Aztekowie czcili Słońce. Wierzyli, że istniało pięć słońc, które kolejno wygasały, aż zostało jedno. Można je było ocalić jedynie dzięki krwawym ofiarom.



Codziennie mężczyźni, kobiety i dzieci nakłuwali uszy kolcami kaktusa, żeby wywołać krwawienie. Krople krwi ofiarowywali bogu Słońca. Kapłani azteccy składali ofiary z jeńców wojennych. Rozcinali im klatkę piersiową i wyjmowali serce, które ofiarowywali bogu Słońca. Aztekowie wierzyli, że ofiary nie umierają, lecz dostają się do nieba, gdzie żyją szczęśliwie wraz z bogiem Słońcem'' – Dinah Starkey ,,Atlas odkryć''




Dowiedziałem się również o pewnym legendarnym lądzie - Terra Australis Incognita, który użyczył nazwy rzeczywiście istniejącej Australii:

,, […] Przez wiele lat wierzono w istnienie ogromnego południowego lądu, który nazywano 'Terra Australis'. Uważano ten kontynent za czarodziejską krainę zamieszkaną przez smoki i jednorożce, w której rzekach płynęły klejnoty. Sporo czasu upłynęło, zanim poznano prawdę'' – Dinah Starkey ,,Atlas odkryć''



W roku 1995 lub 1997 widziałem w telewizji fragment filmu ,,Maska'', o pewnym człowieku, który znalazł starą maskę, która zamieniła go w superbohatera. Wówczas dowiedziałem się po raz pierwszy o Lokim – skandynawskim bogu – oszuście (fachowo mówi się na takie postaci: trickster), do którego należała właśnie owa maska.
Średniowieczem zainteresowałem się we wczesnych latach szkoły podstawowej pod wpływem książki ,,Tak żyli ludzie. W średniowiecznym zamku''. Czytając w niej ustęp o Orderze Złotego Runa po raz pierwszy zetknąłem się z greckim mitem o Jazonie:




,,Filip Dobry, książę Burgundii, chcąc uhonorować swoich wasali i zachęcić do dalszej wiernej służby, ustanowił w roku 1429 Order Złotego Runa (Ordre de la Toison d'Or). […]. Nazwa orderu przywołuje znany mit o Jazonie, mitologicznym bohaterze greckim, który z narażeniem życia wyruszył do Tessalii na poszukiwanie runa złotego baranka. Stąd na złotym łańcuchu znalazł się wisior w kształcie baranka. […]'' - Régine Pernoud, Philippe Brochard, Patrice Pellerin ,,Tak żyli ludzie. W średniowiecznym zamku''




Latem 1996 roku (?) oglądałem kreskówkę inspirowaną mitologią afrykańską. Opowiadała o murzyńskim herosie, który służył pewnej bogini (zwanej chyba Koli?). Jego dziewczyna była zamieniona w gazelę. Pomagał mu dziwny bożek podobny do uczłowieczonego zająca, zaś przeciwnikiem był zły duch (zwany chyba Wa – zum?), który przybierał postać czarnej małpy (widać tu podobieństwo do średniowiecznej symboliki chrześcijańskiej, w której małpa symbolizowała diabła).
W klasie piątej przeglądając podręcznik do języka polskiego znalazłem w nim afrykański mit o buszmeńskiej dziewczynie Mbi, która stworzyła gwiazdy rzucając żar z ogniska w niebo, oraz legendę o Latającym Holendrze – bezbożnym kapitanie statku ukaranym zamianą jego okrętu w zwiastujący sztormy statek – widmo. W innym podręczniku do języka polskiego znalazłem czytanka o pochodzeniu Marzanny od słowiańskiej bogini zimy i śmierci (z czytanki tej zapożyczyłem do swojej twórczości postaci Pochwista – boga wiatru i Dziecileli – bogini dzieci).
W roku 1996 lub 1997 dostałem książkę ,,Kim oni byli?'', w której jeden z rozdziałów traktował o postaciach mitycznych i legendarnych. Wówczas to poznałem grecki mit o Jazonie:




,,Pewnego razu złoty baran miał przewieźć dwoje dzieci przez morze. Później jego runo (wełna) zostało zawieszone na drzewie, którego strzegł smok. Jazon, syn króla Aizona, władcy Jolkos w Tessalii wypłynął z Grecji na pokładzie statku Argo, żeby odnaleźć ten skarb.
Gdy Jazon był dzieckiem, brat Aizona, Pelias, zagarnął tron i wygnał chłopca z kraju. Później obiecał bratankowi udział we władzy, ale pod warunkiem, że ten odnajdzie i przywiezie mu złote runo.
Jazon zbudował statek, który ochrzcił Argo, i wyruszył z Grecji wraz z załogą złożoną z 50 bohaterów. Po wielu przygodach żeglarze dopłynęli do Kolchidy nad Morzem Czarnym. Władca tej krainy zadał Jazonowi szereg trudnych prac, obiecując, że w zamian przekaże mu runo. Z pomocą córki króla, czarodziejki Medei, bohater wykonał zadanie, ale władca nie dotrzymał słowa. Wówczas Medea pomogła Jazonowi pokonać smoka i wziąć runo, a następnie wyruszyła z nim do Jolkos'' – Bridget Daly (red.) ,,Kim oni byli? Księga pytań i odpowiedzi o sławnych ludziach''.

Z książki tej dowiedziałem się również o Muzach (już dużo wcześniej słyszałem z telewizji regionalnej o ,,Klubie 13 Muz'' znajdującym się w moim rodzinnym Szczecinie):



,,Starożytni Grecy bardzo wysoko cenili muzykę, sztuki plastyczne i poezję. Boginiami sztuk pięknych były muzy.
Mitologia podaje, że rodzicami wszystkich dziewięciu sióstr zwanych muzami byli Zeus i Mnemosyne (Pamięć). Mieszkały one na górze Helikon w Beocji, gdzie biło legendarne źródło obdarzające natchnieniem poetyckim tych, którzy skosztowali jego wód. Jedynym zajęciem sióstr był taniec i śpiew.
Każdy kto odważył się zmierzyć z nimi w zawodach poetyckich lu tanecznych i przegrał, był karany. Los dziewięciu córek króla Pierosa służył śmiałkom jako przestroga – gdy zostały pokonane w konkursie, Apollo, bóg muzyki i śmierci, zamienił je w sroki! Ponadto Muzy potrafiły przewidywać przyszłość, a z czasem stały się opiekunkami wszystkich dziedzin sztuki. Poezją zajmowały się Erato, Kaliope i Terpsychora, muzą komedii była Talia, tragedii – Melpomene, a mimy – Polihymnia. Euterpe opiekowała się fletnistami, Klio historią, Urania astronomią, zaś Terpsychora była też muzą tańca'' – Bridget Daly (red) ,,Kim oni byli? Księga pytań i odpowiedzi o sławnych ludziach'

Tworząc własną mitologię umieściłem w niej postać Natchniuzy; Muzy natchnienia, którą zaczerpnąłem z wiersza Mirona Białoszewskiego.




W pierwszej klasie gimnazjum duży wpływ na moje fantazje, a zwłaszcza na zbiór opowiadań ,,Dom'', wywarła lektura książki Arthura Cotherella ,,Ilustrowana encyklopedia mitów i legend świata''. Wówczas to dowiedziałem się min. wyprawie fenickiego Baala do świata podziemnego, o hurysach mających moc odzyskiwać dziewictwo, o dzieciństwie Jezusa Chrystusa oczami apokryfistów, o przygodach germańskich bogów – Thora uzbrojonego w młot Mjöllnir, Lokiego, o potwornym potomstwie tego ostatniego: bogini Hel, wilku Fenrirze i wężu morskim Midgardsormie (Jormundgandrze), o walce indyjskiej bogini Kali z demonicznym bawołem Raktabiją, o Amrycie – cudownym napoju z mitologii indyjskiej uzyskanym przez bogów i demony w czasie Bełtania Oceanu, o Hanumanie jako bohaterze chińskiej kreskówki, o bogu śmierci – Baronie Gede czczonym na Haiti przez wyznawców voodoo, o eskimoskiej bogini Sednie, z której uciętych palców powstały ssaki morskie, o Alcherze – aborygeńskim Czasie Snów, kiedy to duchy i bóstwa kształtowały oblicze Ziemi, o Ragnaröku – skandynawskiej apokalipsie, na który olbrzymy miały przypłynąć upiornym okrętem, zwanym Naglfar, zbudowanym z trupich paznokci, chińskiej wersji mitu o potopie, o bogini Isztar patronującej prostytutkom, o ruskim skrzacie banniku, o pięknej Dilwicy z wierzeń serbskich, a nawet o Drakuli, który przybił tureckim posłom turbany do głów, oraz o wielu innych ciekawych sprawach.
Ciekawe mity znalazłem również na łamach cytowanego na tym blogu czasopisma ,,Wally zwiedza świat''. Oto mit o maoryskim bogu Tane Mahuta:




,, […] W jednym z maoryskich mitów niebo – Rangi pokochało ziemię – Papa. Z ich związku urodziło się wiele dzieci. Niestety, gdy Rangi i Papa przytulali się, miażdżyli swoje dzieci, a na świecie zapadała ciemność! Dlatego też Tane Mahuta, jeden z synów, używając całej swej siły, rozdzielił rodziców i w końcu światło dotarło do świata. Maorysi wierzą, że deszczowe krople są łzami Rangi, a poranne mgły to westchnienia Papy tęskniącej za swoim małżonkiem. […] Dawno temu bóg Tane Mahuta ulepił z czerwonej gliny żonę dla siebie. Maui był jednym z potomków boga Tane. Któregoś dnia łowił ryby z bratem. Gdy pływali na pełnym morzu, Maui rzucił kotwicę. Gdy Maui zakotwiczył łódź, na końcu linki przymocował coś niezwykłego [szczękę swojej babki – przyp. T. K.]. Kiedy tak łowili , w pewnej chwili coś połknęło haczyk. Ogromna ryba podjęła straszliwą walkę. Po morderczej walce Maui wyciągnął wielką rybę. Ryba stała się Wyspą Północną Nowej Zelandii, którą Maorysi nazywają 'rybą Maui'. Wyspa Południowa jest znana jako 'czółno Maui'. Także inne części Nowej Zelandii wywodzą swe nazwy z tej pięknej legendy'' - ,,,,Legenda o rybie'' [w]: ,,Wally zwiedza świat część 46 Nowa Zelandia''



W ciągu swojego życia czytałem różne teksty źródłowe dotyczące mitów i legend, poszukując w nich inspiracji do tworzenia własnej mitologii. Należy tu wymienić:




,,Gilgamesz'' – najstarszy epos świata napisany na glinianych tabliczkach w starożytnej Mezopotamii. Opowiada o częściowo historycznym, sumeryjskim królu miasta Uruk; jego przyjaźni z półdzikim mocarzem Enkidu, o potopie, walce z potworami (Niebiański Byk, Huwawa) i o bezowocnym poszukiwaniu nieśmiertelności. Z pisarzy fantastów inspirujących się eposem o Gilgameszu należy wymienić Roberta Silverberga, autora książki ,,Gilgamesh teh King''.



,,Apokryfy Nowego Testamentu'' – kilka tomów wydanych pod redakcją polskiego badacza apokryfów, ks. Marka Starowieyskiego. Odsyłam do posta ,,Apokryfy 'Biblii'''



,,Księga królewska'' (,,Szahname'') – perski epos autorstwa poety Ferdousiego (940 – 1025), opowiadający o przygodach herosów, z których najwięcej uwagi poświęca się Rostamowi.



,,Baśnie 1001 nocy'' – dwa pierwsze, niecenzurowane tomy, które pożyczyłem od Pavlasa ov Vidłara. Powszechnie uważane za dzieło kultury arabskiej, w rzeczywistości zawierają wiele motywów z wierzeń perskich (pochodzenia perskiego są choćby imiona takie jak Szeherezada, czy Szahrijam).



,,Kojiki'' – japoński epos, niegdyś święta księga szintoizmu. Spisany został w 712 roku przez Ō no Yosumaro. Zawiera mity min. o stworzeniu Japonii i kropli wody spływającej z miecza, oraz o walce boga burzy Susano – o – No – Mikoto z wielogłowym smokiem. Zastrzeżenia budzi polski przekład, w którym sake nazywa się okowitą, zaś imiona japońskich bóstw są tłumaczone na język polski.



Greckie eposy ,,Iliada''i ,,Odyseja'' Homera, opowiadające o udziale Achillesa w wojnie trojańskiej, oraz o powrotnej tułaczce Odysa po jej zakończeniu, a także ,,Teogonia'' Hezjoda, opowiadająca historię świata od Chaosu aż do czasów heroicznych. Innym przeczytanym przeze mnie (na studiach) dziełem antycznym był dramat ,,Prometeusz w okowach'' Ajschylosa, opowiadający o przybiciu Prometeusza do skał Kaukazu. Jeśli zaś chodzi o rzymski epos ,,Eneida''pióra Wergiliusza, odsyłam Czytelników do posta ,,Eneida''.



Z tematyką arturiańską zapoznałem się dzięki lekturze takich utworów jak: ,,Opowieści Okrągłego Stołu'' Jacquesa Boulengera – zbioru średniowiecznych opowieści o Merlinie, Lancelocie i Arturze (odsyłam do posta ,,Legendy arturiańskie''), a także średniowieczne romansy – dobrze znany ,,Tristan i Izolda'' oraz już mniej znany ,,Cliges'', opowiadający o miłości rycerza Cligesa do Fenice. Innym, bardzo ciekawym tekstem jest ,,Historia królów Brytanii'' Geoffreya z Monmouth – poczet legendarnych władców Brytanii, zaczynający się od Brutusa; uchodźcy z Troi. W księdze tej szczególnie dużo miejsca poświęcono Arturowi.
Odsyłam ponadto do posta ,,Pieśni Osjana'', gdzie pisałem o przeczytanym na studiach XVIII – falsyfikacie opowiadającym o życiu w dawnej Szkocji.



,,Beowulf'' – to staroangielski epos opowiadający o germańskim wojowniku, zabójcy trolla Grendela, jego matki i smoka. Utwór ten wywarł wpływ na literaturę fantasy w tym na samego J. R. R. Tolkiena.
,,Księga Oera linda'' – to XIX – wieczny falsyfikat opisujący legendarne dzieje Fryzów.




Inne mniej lub bardziej znane utwory to: ,,Pieśń o Rolandzie'', ,,Boska komedia'' Dantego (zawiera liczne wątki mitologiczne w opisie Piekła), ruski epos ,,Słowo o wyprawie Igora'' (niektórzy uważają go za falsyfikat), ,,Vlesova kniga'' – falsyfikat opisujący legendarne pradzieje starożytnej Rusi, monumentalny, fiński epos ,,Kalevala'', który inspirował samego Tolkiena, ,,Popol vuh'' – świętą księgę Majów, a także klasyczne prace naukowe i popularnonaukowe: ,Złotą gałąź'' George'a Frazera i ,,Potęgę mitu'', czyli zapis rozmowy Billa Moyersa z Josephem Campbellem.




Moją ulubioną mitologią jest mitologia słowiańska (odsyłam do postów: ,,Mitologia słowiańska – początek przygody'' i ,,Mitologia słowiańska – pasja studenta''). Ktoś mógłby spytać jakie są moje ulubione postaci i istoty z mitów i legend. Należałoby tu wymienić: Perseusza, greckiego boga medycyny Asklepiosa (przez Rzymina zwanego Eskulapem), skandynawskiego, umierającego boga światła Baldera (był to ulubiony, fikcyjny bohater C. S. Lewisa; fascynacja mitem o Balderze doprowadziła go do głębokiego przeżywania Pasji i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa), Ilję Muromca – legendarnego obrońcę dawnej Rusi, królewicza Marka – legendarnego obrońcę dawnej Serbii, Perłowica – poczętego w cudowny sposób bohatera jednej z polskich legend, wielkiego, celtyckiego żeglarza św. Brendana, perskiego herosa Rostama, Amazonki, rusałki i gryfy. Podejmowałem też liczne próby tworzenia własnej mitologii, których opisy i przykłady może Czytelnik znaleźć na tym blogu. Jedną z tych prób był fantastyczno - groteskowy zbiór opowiadań ,,Dom''. Pisząc go czerpałem z mitologii greckiej, indyjskiej, afrokaraibskiej, germańskiej, słowiańskiej, bałtyckiej, a także z ,,Biblii'', ,,Boskiej komedii'', ,,Silmarillionu'' ,,Mistrza i Małgorzaty'', legend arturiańskich, a nawet własnych snów.
Ktoś mógłby się spytać, jaki jest sens zajmowania się mitologią w naszych czasach, skoro z jednej strony ,,wyręczają'' ją nauka, a z drugiej – prawdziwa, chrześcijańska wiara. Czy te dwa czynniki nie sprawiają raczej, że mity i legendy stały się niepotrzebnym, a nawet szkodliwym anachronizmem, dla którego nie ma miejsca w dzisiejszym świecie? Odpowiedź na to pytanie musi być … przecząca, bowiem mity, legendy i baśnie towarzyszyły ludziom przez cały okres jej dziejów, naszych czasów nie wyłączając. W starożytności były to opowieści o Gilgameszu, czy bogach Olimpu, w średniowieczu – o bogach Asgardu i Rycerzach Okrągłego Stołu, w czasach nowożytnych – o krainach takich jak Eldorado, w XIX wieku – o Lemurii, Mu, czy o rzekomych pradziejach mormonów w starożytnym Nowym Świecie, zaś w wiekach XX i XXI – o UFO, Slender Manie, czarnookich dzieciach, czy nazistach ukrywających się w Nowej Szwabii na Antarktydzie. Do czego więc są nam potrzebne mity, skoro nie mogą nam zastąpić ani nauki, ani ,,Biblii''?
Mitologie wszystkich ludów mają wartość poznawczą. Choć z reguły nie mówią o wydarzeniach historycznych, są źródłem do poznania ludzkiej mentalności, wrażliwości, marzeń i lęków naszych przodków, a ponadto stanowią niemal niewyczerpane źródło inspiracji artystycznych (literackich, muzycznych, malarskich, rzeźbiarskich). Mity i legendy są ważnym składnikiem narodowej tożsamości, nawet w Polsce, gdzie większość Polaków posiada tak naprawdę znikomą wiedzę o własnych legendach i baśniach (przypuszczam, że większość polskich dzieci lepiej orientuje się co to są Pokemony, niż kim byli Wizimir czy Perłowic:(.
Jako katolik często zadawałem sobie pytanie, czy moja fascynacja mitami, często przecież opowiadającymi o wymyślonych bogach, nie jest sprzeczna z wyznawaną wiarą w Jezusa Chrystusa? Mój niepokój wzbudzały przejawy krytyki dawnych wierzeń u Ojców Kościoła, a zwłaszcza utożsamianie bóstw pogańskich z demonami. Aby wyjaśnić tę kwestię podam cytat znaleziony w Internecie:




,, [...] Semiramis, Wenus, Mars, Artemida czy Zeus – także w ścisłym tego słowa znaczeniu, nie istniały. [...] Biblia i Ojcowie Kościoła nazywali te wymyślone przez pogan istoty, czartami. [...]. Nie przeszkadza mu [tj. diabłu], że ludzie czczą go i honorują pod imionami wymyślonych postaci’’ – Mirosław Salwowski.



Nie zgadzam się z p. Salwowskim w wielu sprawach, ale tym razem ma rację.
Czy oznacza to, że mity są kłamstwem, czymś czego chrześcijanin musi się wystrzegać? Trzeba wiedzieć, że wbrew pozorom Kościół katolicki nie traktuje tego aż tak rygorystycznie. Wręcz przeciwnie – to dzięki całym pokoleniom chrześcijańskich skrybów ocalały do naszych czasów mity greckie, rzymskie, celtyckie, a nawet te skąpe dane jakie posiadamy o wierzeniach Słowian – zostały spisane przez chrześcijan. Jak uczył św. Tomasz z Akwinu, człowiek pochodzi od Boga i w każdym z ludzkim pragnień zawiera się odwieczne pragnienie Boga, a mity przecież mówią o marzeniach!


,,Ojcowie Kościoła nauczali, że religie pogańskie są fałszywe jako całości, ale zawierają dobre i prawdziwe treści, pochodzące od jedynego Boga, sprzed Objawienia Nowego Testamentu'' – Adam Danek ,,Pogańska nadinterpretacja chrześcijaństwa''

Kościół odrzuca stanowisko Tertuliana negującego całość kultury pogańskiej i uczy, że nawet w fałszywych religiach są ziarna prawdy stanowiące ,,przygotowanie do Ewangelii''. Można więc powiedzieć, że nawet najdziwniejsze mity i legendy wyrażają podświadomą tęsknotę do Prawdziwego Boga; źródła Piękna, Prawdy i Dobra, tęsknotę, którą tylko Jezus Chrystus może zaspokoić. W ,,Katechizmie Kościoła Katolickiego'' jest to sformułowane następująco:

,,2112. Pierwsze przykazanie potępia politeizm. Domaga się od człowieka, by nie wierzył w innych bogów poza Bogiem i nie oddawał czci innym bóstwom poza Jedynym Bogiem. […] Te czcze bożki czynią człowieka pustym: 'Do nich podobni ci, którzy je robią i każdy kto im ufa' (Ps. 115, 4 – 5,8). Bóg natomiast jest 'Bogiem żywym' (Joz. 3. 10), który daje życie i działa w historii. [...]2114. […] Bałwochwalstwo jest wypaczeniem wrodzonego zmysłu religijnego człowieka. Bałwochwalcą jest ten, kto 'niezniszczalne pojęcie Boga odnosi do wszystkiego, tylko nie do Boga''' - ,,KKK''

,,842. Więź Kościoła z religiami niechrześcijańskimi jest przede wszystkim więzią pochodzenia i wspólnego celu rodzaju ludzkiego. [...]843. Kościół uznaje, że inne religie poszukują 'po omacku i wśród wyobrażeń' Boga nieznanego, ale bliskiego. […] W ten sposób to wszystko, co znajduje się dobrego i prawdziwego w religiach, Kościół traktuje 'jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który oświeca każdego człowieka, aby ostatecznie miał życie'.
844. Jednak w swoich postawach religijnych, ludzie okazują także ograniczenia i błędy, które deformują w nich obraz Boży. [...]845. Aby na nowo zgromadzić wszystkie swoje dzieci rozproszone i błądzące z powodu grzechu, Ojciec zechciał zwołać cała ludzkość w Kościele swego Syna. Kościół jest miejscem, w którym ludzkość powinna na nowo odnaleźć swoją jedność i swoje zbawienie. […]'Bez Kościoła nie ma zbawienia'. [...]847. Stwierdzenie to nie dotyczy tych, którzy bez własnej winy nie znają Chrystusa i Kościoła:'Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła, szczerym sercem szukają jednak Boga, a Jego wolę poznawaną przez nakaz sumienia, starają się pod wpływem łaski wypełnić w swym postępowaniu, mogą osiągnąć wieczne zbawienie'.848. 'Chociaż więc Bóg znanymi sobie drogami mógłby doprowadzić ludzi nie znających Ewangelii z przyczyn przez siebie niezawinionych do wiary […], to jednak na Kościele ciąży obowiązek, a zarazem święte prawo ewangelizowania wszystkich ludzi''' - KKK

Czy mit, jako ważna część kultury, może szkodzić? Czasami tak. Wiele upośledzonych dzieci zostało w dawnych czasach zabitych przez zabobonnych rodziców, którzy brali je za odmieńców – potomstwo podrzucone przez istoty demoniczne, nie mówiąc już o tym ile ofiar w XX wieku pochłonął pseudonaukowy mit o Aryjczykach....
Na koniec chciałbym się pochylić nad koncepcją Tolkiena i Lewisa Ewangelii jako ,,mit prawdziwy'' i tego czy ,,Biblia'' jest mitem? Owi chrześcijańscy, cenieni przez Kościół autorzy twierdzili, że Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa wypełniło z nawiązką to co mgliście przeczuwały stare mity o umierających bogach. Jednak papież Benedykt XVI w książce ,,Jezus z Nazaretu'' pisał, że opowieść o Jezusie nie jest mitem. Jak więc należy to rozumieć? Czy Tolkien i Lewis ,,zagalopowali się'' w zestawieniu ,,Biblii'' i mitów?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie należałoby się zastanowić, jak należy rozumieć słowo ,,mit''. W starożytności elity pogańskiego świata rozumiały mity jako ezoteryczne alegorie wyjaśniane w trakcie misteriów – trzeba zaś przyznać, że takie rozumienie ,,Ewangelii'' byłoby nie do przyjęcia dla chrześcijan, dla których całe życie Jezusa jest zdarzeniem historycznym. Z tego punktu widzenia ,,Ewangelia'' nie jest mitem. Jak pisał Andrzej Szyjewski w ,,Religii Słowian'' mit pełni trzy funkcje: opowiada, wyjaśnia i ustanawia a przecież ,,Biblia'' też pełni te trzy funkcję, z tą różnicą, że opowiada o prawdziwych wydarzeniach. Z tego punktu widzenia jest to więc jakby Mit Prawdziwy. Myślę więc, że oba te stwierdzenia tak naprawdę nie są ze sobą sprzeczne ;).




1 ,,Eohippus, jeden z pierwszych koni, żył na zalesionych terenach ponad 50 mln lat temu. Miał zaledwie 60 cm wysokości. W procesie ewolucji konie stopniowo stawały się coraz większe i zaczęły żyć na otwartych obszarach trawiastych'' - ,,Świat przyrody''

wtorek, 29 grudnia 2015

Oniricon cz. 174

Śniło mi się, że:



- zamierzałem obejrzeć wszystkie odcinki serialu o Xenie, lecz nie miałem czasu, bo do mojej Babci przyszła ciocia Ursula ov Sienitica, którą częstowałem czekoladą (sam też dużo zjadłem); w pierwszym odcinku Xeny, Herkules miał nową narzeczoną, bardzo piękną kobietę, która chyba nazywała się Iola,
- razem z Babcią i Pavlasem ov Vidłarem poszedłem w okolice Bramy Portowej w Szczecinie, gdzie chciałem sobie kupić zapiekankę, lecz krępowałem się przy Pavlasie, bojąc się, że zażąda wówczas pieniędzy; on jednak pozwolił mi kupić fast fooda,



- widziałem olbrzymią, uczłowieczoną żabę włochatą z Afryki obdarzoną rozumem,
- islamiści grozili mi śmiercią w związku z jednym z wpisów na blogu,



- na tym samym piętrze co Arnold Boczek mieszkali ludzie nazywani świniami, z którymi nikt nie chciał się spotykać,
- w rozmowie z ojcem Jeny ov Blackeyovej porównywałem siebie do hrabiego Szemiota, a Jenę do Julii Dowgiełło,



- Włodzimierz Stanimirski przebierał się za Tarzana i palił świeczkę przed zdjęciem Jeny ov Blackeyovej. 

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Oriana - pamięci Oriany Fallaci

,,To mówi Duk [Duch] do Oriany, córki Omeny, królowej Amazonek, uśpionej przez Kwiat Śpionu i wiszącej głową w dół: 'Ludu z Daleka, co nie znasz słowa Wolność, chcemy być twymi braćmi, lecz nie niewolnikami. Przychodząc do naszego domu, będziesz szanował jego prawa, tak jak my szanujemy prawo cudzoziemca, tak ty szanuj prawa i zwyczaje, tego kto cię przyjmuje, bo tak chce Unyj [Jedyny]. Strzeż się wiary bez miłości i rozumu, bo zarówno ślepa wiara i ślepy rozum są dziełem Arcywroga'' - ,,Wizja Oriany'' (,,Visio Orianae'').




Kroniki Atlantów i innych starożytnych cywilizacji wymieniają liczne ludy semickie, pochodzące od Grabu i Jodły, takie jak: Solimowie, z których rodu wyszedł król i kapłan Melchizedek, pobici przez herosa Bellerofonta z Grecji, Hapiru, Libijczycy i Hyksosi – ciemiężcy Egiptu, Egipcjanie, Żydzi, Fenicjanie, czarnoskórzy Etiopowie, Akadyjczycy, Asyryjczycy, Chaldejczycy, których mową rozbrzmiewał Babilon, Amoryci, Amalekici, Girgaszyci – potomkowie smoka Girginicza, z którego rodu wyszedł okrutny i pyszny Haman, Setyci, Hiramici, Berberowie, Edomici, Moabici, Amonici, Kanaanejczycy, Syryjczycy, Filistyni, Perezyci, Jebuzyci, Magańczycy, Sabejczycy, Aramejczycy, oraz Arabowie, których ojczyzna zwana Arabią (Arabiya), lub Arabistanem, w erze dwunastej uboga była w pustynie, za to obfitowała w wodę, lasy i stada dzikich zwierząt typowych dla Afryki i Bharacji. Ich praojcem był Arabiel, zwany w ,,Biblii'' – Izmaelem (Ismaelus), brat Solimosa (Izaaka). Żyli podzieleni na liczne plemiona, utrzymujące się z pasterstwa, rolnictwa, polowań, łowienia ryb, handlu i rozbójnictwa. Czcili wielu bogów i bogiń; wielu Arabów władało też sztuką magiczną. Największym magiem arabskim był mistrz Abdul al – Hazred z Sany, który w ruinach Iremu – przez Słowian zwanego Słupogrodem, doznał fałszywego objawienia i począł czcić demony. Swoje chore rojenia zapisał w księdze ,,Al – Azif'', po łacinie: ,,Necronomicon'' (jeden z egzemplarzy znajdował się w bibliotece w Wymroczu). Al – Hazred zginął rozszarpany przez ifryta w biały dzień na ulicach Sany na oczach tysięcy ludzi. W owym narodzie tak jak wszędzie na świecie byli i są ludzie dobrzy i źli, mądrzy i głupi, łagodni i okrutni. Arabowie wznieśli takie miasta jak wspomniany już Irem, Riad, Zapomniane Miasto na Pustyni Arabskiej – zamieszkane przez duchy i ifryty, a pełne złej magii, Jatreb dziś zwany Medyną, Sanay – sabdt, Al – Quarmasin, Al – Amazon, Al – Azrael, Habirupur, gdzie Semici – monoteiści czcili boga Ełąj, czy w końcu zbudowany z czarnego marmuru Al – Azazel, z którego wiało grozą. W erze trzynastej wielu Arabów nawróciło się na zakon Mojżesza i na zakon Jezusa Chrystusa. Po upadku Rzymu i Błogosławionego Królestwa Logres, przyjęli zakon Mahometa, który wyznają do dziś. Wiele zła uczynili w jego imię, jak chociażby prześladowanie chrześcijan, które odbywa się na naszych oczach, szczególnie okrutnie w Arabii Saudyjskiej (Arabiya Saudis) i niestety nie jest to fikcja literacka.


*




Oriana, matka Marii Ognistej, córka Omeny, córki Kamisy, córki Oceanny, córki Dejaniry z Grecji, córki Palos – kalamiry III, córki Ofir – karazaraki, córki Hypatii II, córki Sułdżak – aviermany IV, córki Sułdżak – aviermany III, córki Ofir – palomy, córki Palomy I, córki Hypatii I wyglądała niczym Wenus i Diana (Mokosza i Dziewanna) nierozerwalnie złączone w jednym obrazie niewieściego piękna. Miała na sobie zbroję z brązu i smoczej skóry, białą suknię do ziemi, złote ozdoby, w tym kolczyki olbrzymich rozmiarów, płaszcz z tygrysiej skóry ,,z podbiciem koloru krwawnika'', zaś jej długie, czarne jak pkieł i miękkie niczym kitajka włosy wiły się w tysiącach pierścieni niby węże. Nosiła ponadto złotą koronę, długi, germański miecz, łuk i strzały, chodziła boso jak wszystkie inne Amazonki. Na szyi miała zawieszony pektorał z klejnotem – wielkim, zaczarowanym rubinem o nazwie Serce Teosta (Amazonki czciły go jako swego jedynego boga, syna jedynej bogini Vardavy), Jej czoło, oraz nagie ramiona pokrywały wykłute kolorową farbą ornamenty roślinne, symbole ciał niebieskich i akty strzeliste do Teosta i Vardavy. Za podnóżek służyła jej czaszka pierwszego zabitego w boju mężczyzny, a ponadto scytyjskim zwyczajem zbierała skalpy pokonanych wojowników. Jak na królową Amazonek przystało, mogłaby swą odwagą okryć wstydem niejednego męża. Choć wygląd miała dziewczęcy, pełen wdzięku i niewinności, bez trudu łamała podkowy i rozrywała kolczugi, dusiła lwy i tygrysy, skręcała głowy turom, żubrom, nosorożcom i bawołom arni z Bharacji (Bharatawarsza). Lubiła łowy z sokołami, oraz podziwianie na arenie walk jeńców wojennych z Hyrkanii – Krainy Wilków ze smokami z Montanii, przez uczonych teutońskich nazywanych ,,Draco carpathicus''. Ci, którzy zwyciężyli, zyskiwali wolność.
W dniu owocowania granatów, w miesiącu Złotej Pantery, na dwór królowej Oriany w stołecznym Arxgardzie (perskie: Arxagird, greckie: Tomyskra, słowiańskie: Babiniec) leżącym na wyspie Arx (Horx) na jeziorze Aspin, przez Greków zwanym Morzem Hyrkańskim, przybyło poselstwo Beduinów z dalekiego Arabistanu. Cały orszak liczył sobie sto osób; pięciu szejków – wodzów plemiennych, po grecku zwanych ,,patriarchoi'' wraz z niewolnikami, zbrojnymi strażami, żonami, nałożnicami i ich odaliskami, eunuchami, kucharzami, lekarzami, błaznami, poetami, pieśniarzami i pieczeniarzami. Cedrowe, pozłacane i skrzące się od pereł a drogich kamieni wozy dostojnych gości ciągnęły białe jak śnieg konie, zrodzone z morskiej piany, białe onagry, antylopy zwane oryksami, lwy, tygrysy, pantery, pilnowane przez dżiny, aby ,,nie weszły w szkodę'', a nawet olbrzymie, żyjące tylko w Arabii … myszy chodzące na dwóch nogach i sponiewierane niewolnice ledwo okryte barwnym muślinem. W stolicy Amazonii widziano owego dnia tyle białych turbanów i burnusów, że patrząc na przybyszów z wysoka można by pomyśleć, że to spadł śnieg.
- Tu są rządy niewiast – ozwała się królowa Oriana do delegacji – tu nie ma niewolnic. Jeśli chcecie, głupi fanatycy, abym z wami rozmawiała, zakręt, w tej chwili macie, zakręt, uwolnić nasze nieszczęsne siostry, które zmuszacie teraz do ciągnięcia waszych wozów jak bydlęta! - Beduini zmieszali się na te słowa, lecz chcąc nie chcąc, zrezygnowali z okrutnego obyczaju, praktykowanego przez Awarów na Słowianach. Wyzwolone w jednej chwili niewolnice, o nagich plecach obitych korbaczami zostały przez straż pałacową odprowadzone do komnat, gdzie Amazonki opatrzyły ich rany, napoiły, nakarmiły i przyjęły do swego ludu. Oriana spytała posłów:
- Z czym do mnie przybywacie? Może jesteście szpiegami? Jeśli tak, wasza śmierć będzie naprawdę straszna, zakręt wasza mać – Oriana wciąż była wzburzona widokiem znęcania się na słabszymi.
- Pani – rzekł leżący twarzą na szafirowej posadzce szejk Karambuk – wybacz nam ten incydent, wynikający z naszej tradycji i w pełni akceptowany przez te niewiasty – Oriana położyła dłoń na rękojeści miecza, więc szejk zmienił pospiesznie temat. - Niech nasze dary uradują Twe serce, Pani! - królowa dała znak poselstwu, by powstało z podłogi, a wtedy murzyńscy niewolnicy zaczęli znosić przed jej tron stosy mirry i kadzidła, kości słoniowej, pachnideł, skór panterczych, pereł, złota, srebra, bursztynu z Morza Srebrnego, drogich kamieni, ozdób z koralu, hebanowych mebli. Oprócz tego Murzyni przyprowadzili arabskie konie, tak rzadkiej piękności, że aż się serce radowało na sam ich widok, oswojone tygrysy i pantery mgliste z Bharacji, uczonego kota znającego ludzką mowę, cameloleoparda, żyli żyrafę, papugi zwane dziś aleksandrettami obrożnymi, żako i nierozłączkami, małpy rezusy i pawie. Jednak najcenniejsze dary przyszły na koniec. Były to skrzydlaty dromader imieniem Alabanda i niesiona na jedwabnej poduszeczce korona skrząca się tysiącem klejnotów.
- Nadal nie wiem jaki jest cel waszego przybycia – rzekła chłodno Oriana.
- Pani, Korono Stworzenia! - najwymowniejszy z posłów, szejk Hakim al – Hamun zwrócił się do królowej Amazonek starym tytułem, używanym już przez Tomirę I Chrobrą. Prosimy o pomoc, za której udzielenie, dowodem naszej wdzięczności będzie ta oto sporządzona przez karły korona Arabistanu. Alabanda zaś, zwierzę magiczne, znające ludzką mowę będzie dla was dobrym wierzchowcem, lepszym niż najlepszy koń.
- Chcecie więc unii; zjednoczenia Amazonii i Arabii moją osobą – zamyśliła się Oriana.
- Mądrość mówi waszymi ustami, Pani. Potrzebujemy waszej pomocy.
- Wy – zaśmiała się królowa – co zaprzęgacie niewiasty do ciągnięcia wozów; prosicie mnie, niewiastę o przysługę? Gdzie wasze, posypane pieprzem męstwo?! - siwobrody patriarcha zaczerwienił się na te słowa, ale puścił je mimo uszu. - Wiedz, o boska, że nasza ziemia z wolna zamienia się w pustynię, a to za sprawą Kapituły Azazelitów, co siedzibę ma na zamku Riad. Przeklęte to kolegium, mające na swe usługi hordy ghuli i ifrytów, smoki, strzygi, ożywione kościotrupy i pijące krew demony takie jak estrie, ekimmu, alukah, ardat lili i wszelkie inne czarnoksięskie plugastwo, rozkazuje ciemnościom i burzom piaskowym. Łupią oni lud arabski w wszelkiego dobra, ich poborcy podatkowi czynią więcej szkody niż czterdziestu rozbójników, prześladowców naszego bohatera Ali Baby... Co gorsze każą czcić Asala – Azazela, ghule i ifryty, składają im w ofierze nasze dziatki, naszym dziewicom rozpruwają łona....
- Nie dość tego – zabrał głos szejk Chaldeus z ludu Hapiru. - Nienawidzą naszej wiary Hapiru w jedynego boga Ełaj, którego Słowianie zwą Agejem, jeszcze bardziej niż arabskich bałwanów. Mówią o nas, że cuchniemy jak małpy, psy i wielbłądy. Obalają nasze ołtarze, gwałcą nasze żony i córki, a nas mordują i torturują. Mają wielu bożków, lecz brak im serca.
- Czy zechcesz nam pomóc, o boska? - spytał Hakim al – Hamun.
- Pomogę wam – odpowiedziała królowa Oriana – bo obowiązkiem każdej Amazonki jest, trzymając z dobrymi duchami Enx, których królową jest Vardava, wszędzie zwalczać devy. Jednak jeśli chcecie należeć do Amazonii, szanujcie jej prawa. Rozkazuję wam uwolnić wszystkie niewolnice, aby mogły, jeśli będzie taka ich wola, zostać przyjęte do mojego ludu – szejkowie zwiesili nakryte turbanami głowy jak sitowie, ale nie ośmielili się protestować, bo zależało im na ocaleniu Arabii. - Możecie jeno zachować sobie niewolników płci męskiej, jako, że mężowie są jeno półludźmi, którzy bez stanowczego nadzoru niewiast popadają w gnuśność i pijaństwo – audiencja się skończyła. Potem odbyła się uczta.


*

Gdy na nocnym niebie ukazał się Księżyc podobny do wielkiej, trupiej czaszki, na Zamku Węża w mieście Riad, Muktada, szef Kapituły Azazelitów wraz ze świtą swych konfratrów, przyjmował poselstwo aż z Tmu – Tarakanu nad Morzem Czarnym.







- My, synowie Karalucha – zaczął uroczyście stojący na czele poselstwa basza Mormozd – apilijev – czciciele piekielnego Smoka i Ognia, pozdrawiamy was, o potężna i straszna Kapituło Sług Azazela; demona bezwodnej pustyni; demona – mordercy i boga asasynów! W imieniu naszego króla; Pultychara XIII, ofiarujemy Kapitule miecze i strzały Tmu – Tarakanu, jego konnicę i flotę, rycerzy i skrytobójców. Do waszej dyspozycji są teraz wasze pieniądze (waluta tmutarakańska nazywała się ,,karakon'' – przyp TK), spyże, konie, woły, wielbłądy, a także dziewice i niemowlęta na potrzeby kultu! - mówiąc to, poseł klęczał przed okrutnym Muktadą, mistrzem czarnej magii, swe dłonie złożone jak do pacierza wkładał w jego dłonie, zaś połowieccy niewolnicy Tmutarakańczyków, w glinianych dzbanach nieśli ziemię i wodę, oraz różne kosztowności. - Pultychar XIII, z łaski boga Karalucha, pan Tmu – Tarakanu, niczego tak nie pragnie jak zostać wasalem prześwietnej Kapituły...
- Kapituła zaś – przerwał mu srogi Muktada siejący strach nawet u Sumerów – niczego tak nie pragnie jak bycia waszym suzerenem. Przyjmujemy wasz hołd, przysięgając na Eblisa, że hojnie wynagrodzimy wierność, bezlitośnie zaś ukarzemy zdradę. Powstańcie z klęczek, nasi umiłowani sojusznicy i wspólnie uczcijmy naszych bogów defloracją i ciałopaleniem, aby byli przychylni naszym planom....
- Na potęgę ludowładztwa, niech się tak stanie! - rzekli Tmutarakańczycy.
Trzeba bowiem wiedzieć, że prastare, złowrogie królestwo Tmu – Tarakan, którego nazwa oznaczała Miejsce Karalucha, lub Carstwo Ciemności, zagrożone było ciągłymi najazdami Słowian, Kimerów, Płowców, Lidyjczyków, Frygów, oraz Greków, co skłaniało je do szukania wsparcia u potężniejszych ludów. Ponadto król Pultychar XIII i jego przodkowie, od Mazdasa VIII poczynając, borykali się z pustym skarbcem, który mieli nadzieję napełnić dzięki wyniszczającym lud podatkom i coraz to nowym sojuszom politycznym.


*






Tymczasem królowa Oriana, rozesławszy wici po całych Górach Jasowskich (Promecie), zebrała wielką armię Amazonek, na której czele, dosiadając Alabandy, ruszyła ku ziemicom arabskim. Oriana przyjęła do swego wojska dwóch bliźniaków – Zidżera i Kidżarana, z pochodzenia Arabów; mężów biegle władających szablą, a silnych jak tury. Zostali osieroceni i wydziedziczeni przez Kapitułę, teraz zaś przyświecała im zemsta. Z Arabii przybyła również na pomoc królowej Orianie, wojowniczka Ahusat (Agusati); olśniewająco piękna zbiegła niewolnica i zabójczyni potworów. Pochodziła z plemienia Matosza (Al – Matosch). Jako dziecko trafiła do haremu szejka Idumei jako łup wojenny. Bita, upokarzana i gwałcona, przy pierwszej nadarzającej się okazji zbiegła na pustynię, gdzie uczyła się walczyć we wspólnocie podobnych jej wygnańców. Z czasem zaczęły jej się lękać ghule i ifryty. Ścigana przez Kapitułę za odmowę współpracy, po wielu przygodach dostała się do królestwa Amazonek, które z radością zawarły z nią braterstwo. Ahusat zaskarbiła sobie przyjaźń samej królowej walecznych niewiast. Jako pełnoprawna Amazonka została dopuszczona przez nią do poznania tajemnicy somy (haomy). Był to magiczny ponoć napój, który Amazonki podbijając Bharację przejęły od zwyciężonych przez siebie Ariów, ludu butnego a potężnego. Soma miała dodawać pijącym ją nadludzkiego wręcz męstwa i siły.
- Przecież to zwykła woda! - Ahusat nie kryła rozczarowania.
- Istotnie – rzekła Oriana. - Siła i odwaga Amazonki kryje się w jej sercu, a nie w eliksirach.
- To w takim razie, po co jest soma? - spytała Ahusat.
- Hmm – Oriana zamyśliła się. - To stara tradycja. Może po to, aby mobilizować do wysiłku? Sama nie wiem zbyt dobrze.
W czasie, gdy Amazonki zmierzały do celu, idąc przez Iran i Turan, Kapituła już sposobiła się do obrony swej władzy. Na wezwanie mistrza Muktady zjawiły się potwory i demony, których sam widok mroził krew w sercu. Pustyniami ciągnęły hordy ghuli; cuchnących zjadaczy trupów o głowach psów, ludzkich tułowiach i wężowych nogach, ifrytów; czarnych, skrzydlatych demonów, mających ogień miast krwi i trzewi, ludzie – skorpiony o palącym jadzie, sprowadzeni z przyszłości przez swego bożka Bafometa – zakuci w zbroję Rycerze Świątyni (po słowiańsku: Witezie Chramu), mający czerwone krzyże na białych płaszczach i inne straszydła podobne do tych co nękały św. Antoniego Pustelnika.






Wielki Muktada w bezksiężycową noc stał w blasku zaczarowanych pochodni, na marmurowym balkonie Zamku Węża w mieście Riad i przyjmował wyrażony okrzykiem ,,Azif''!, hołd od mieszkańców piekieł: czarnego, rogatego olbrzyma Bafometa, sypiącego iskrami, wyższego niż najwyższe szczyty pasma górskiego Kaf, psiogłowego Vahabitosa, poruszającego się na tylnych łapach a podpierającego się ogonem smoka Bilata, potwora Huwawy – mocarnego prześladowcę sumeryjskiego króla Gilgamesza z Uruk, pięknej, złotowłosej kusicielki Ghuli o śnieżnobiałych, kończystych zębach, o piersiach i sromie zakrytych czarną tkaniną, pożerającej młodzieńców pod postacią bezwłosej hieny, Sili – upiornej wielbłądzicy o smoczej głowie i skórze, Ufryta – olbrzyma 






o głowie orła, Samaela – potwornego, czarnego psa, którego czerwone ślepia wysyłały wiązki wszystko niszczących, czerwonych promieni, pełzającego po pustyni na żabich łapach wieloryba Bahmuta, Asala – wielkiego jak gdańska szafa, rudego psa zionącego ogniem i zsyłającego burzę piaskową, walczącego zatrutymi szablami, sześciorękiego olbrzyma Asmadaja mającego trzy głowy rogatych likaonów, Bel – Zibaaja rozkazującego charom much o żądłach zatrutych trupim jadem i samego Baal – Iblisa. Gdy owe straszliwe, obmierzłe bożki, na rozkaz Kapituły (a tak naprawdę z własnej woli) opuściły swe pełne ognia i siarczanego smrodu jaskinie pod górami Kaf, otaczającymi pierścieniem krainę Huristan, gdzie ongiś bawił Żmij Ognisty Wilk, Słońce się zaćmiło na wiele miesięcy i strach wielki padł na całą Arabię. Zdawało się, że zło jest wszechpotężne, dobro zaś jeno iluzją, czasy człowieka zaś dobiegły końca....

*

- Mam wrażenie jakbym była teraz w Krainie Ciemności (Amente) na północ od Mogol – Tartarii – mówiła Ahusat lecąca na Pegazie do królowej Oriany, przemierzającej mroczne niebo na garbatym grzbiecie Alabandy.






- Mówisz o tej ziemicy, gdzie włada Lelwa – królowa nocnic o głowie kruka – upewniła się Oriana. - Kiedy w dziecięcych latach poznawałam naukę jeografii u stóp mistrza Uczonka, dowiedziałam się nie tylko o plemieniu Obodrytów z Bliskiego Zachodu, co nigdy nie jedzą mięsa, ale i o tym jak Mogol – Tartarzy idąc łupić Krainę Ciemności zostawiają u jej rubieży źrebięta, sami zaś jadą na klaczach, ich matkach. Po skończonej wyprawie, klacze macierzyńskim instynktem wiedzione, odnajdują swe źrebaki; w przeciwnym razie powrót z królestwa Lelwy byłby niemożliwy. Słyszałam też, że oprócz Krainy Ciemności istnieje też taka kraina, gdzie nigdy nie zachodzi Słońce... - Amazonki w blasku pochodni, uparte i nieustraszone, przedzierały się przez chłód i ciemność, aż zatrzymały się nieopodal budzących grozę ruin Zapomnianego Miasta na Pustyni Arabskiej, przepojonych diaboliczną magią.
Tam doszło do wielkiej, nie dającej się zapomnieć bitwy ze sługami Kapituły. Bitwa rozpoczęła się nagle, wybuchła jak pożar, wróg nie dał czasu na odśpiewanie hymnu.






W pierwszym starciu, Ghula wielka jak słonica, rozszarpała Zidżera; pożarła go razem z turbanem i karacenową zbroją, co gorsza mając na to jego przyzwolenie, uzyskane po wielu nocach upojnych i męczących snów. Ledwo ostatnia kość Zidżera pękła w zębach potworzycy, Kidżaran pomścił brata; srebrną szablą łeb uciął zwodzicielce, a gdy zionąc ogniem, podbiegła w jego stronę Sila; wielbłądzica pokryta smoczą łuską, Arab zdekapitował również ją.





Wojowniczka Ahusat, przyjęta do ludu Amazonek, nosiła na plecach zaczarowany kołczan ze skóry rekina, albo płaszczki, w którym nigdy nie brakło strzał. Lecąc na grzbiecie białego jak śnieg i jak śnieg połyskującego Pegaza o jednym, spiczastym rogu niby jednorożec, uśmierciła swymi niechybiającymi celu, zatrutymi strzałami sto ghuli i ifrytów. Wszelkie straszydła pierzchały na widok srebrnej gwiazdki na jej czole i dłoni zdobionych srebrzystą, połyskującą w mrokach nocy henną. To właśnie Ahusat posłała zabójczą, zatrutą krwią hydry strzałę w zionące cuchnącym dymem nozdrza wieloryba Bahmuta, śliniącego się wrzącą smołą.







Z ręki Oriany; mistrzyni tak miecza jak i łuku, zginął smok Bilat, którego imię wspak wypowiedziane oznacza człowieka budzącego trwogę, a który na próżno starał się wepchać z powrotem na swe miejsce kiszki, wypływające z brzucha rozprutego mieczem Germanem. Psiogłowy olbrzym Vahabitos; ojciec sekty głupich i krwiożerczych fanatyków, chcąc pochwycić Orianę niesioną na skrzydłach Alabandy, utracił wszystkie pace u lewej ręki, zaś gdy zawył z bólu, królowa strzeliła mu do otwartej paszczy pięć płonących strzał, po czym dobiła przecinając gardło mieczem. Vahabitos upadł z łoskotem na spieczoną ziemię miażdżąc tysiące ghuli.






Asmadajowi, niosącemu spustoszenie za pomocą sześciu szabli, podcięła ścięgna, a gdy upadł z łoskotem wywracającym góry, dobiła go wraziwszy mu cała kopię w pępek.






Nie lepszy spotkał zionącego ogniem rudego psa Asala, który przeniósł się na łono swego ojca Azazela, po tym jak Oriana naszpikowała go trzydziestoma strzałami, a następnie odcięła jego nieśmiertelną jak u hydry głowę, którą następnie rzuciła w twarz Arafat – chana; emira olbrzymów z gór Kaf.






Mimo tych przewag do zwycięstwa wciąż było daleko. Ahusat zginęła zatruta trupim jadem przez muchy Bel Zibaja. Podobny los spotkał Kidżarana. Demonów i potworów było coraz więcej i więcej; szef Kapituły obserwował bitwę w pękniętym zwierciadle i sikając ze strachu, wciąż przyzywał z piekieł nowe bestie. W końcu królowa Oriana widząc nadciągające widmo klęski, zwróciła swój umysł ku tronom Teosta i Vardavy, a ci wysłuchali jej modlitwy. Niebo się rozwarło i wielka jasność padła na ruiny przeklętego grodu czarowników. Dał się słyszeć szczęk oręża, łopot wielkich, orlich skrzydeł i ryk złotych trąb wojennych. Serca Amazonek napełniły się radością, bo oto przybyły zastępy czczonych przez nie, czystych duchów Enx, przez Słowian zwanych Enkami, o wyglądzie pięknych młodzieńców i dziewic w złotych zbrojach. Owi posłańcy Teosta i jego matki Vardavy rozgromili armię Kapituły i zniszczyli czary jej szefa. Zaćmienie dobiegło końca. Droga na Riad stanęła otworem.


*

- Będę ci ja męczennikiem, o, o, o, polegnę w świętej wojnie, o, o. o, Azazel mnie pomści... uch... - wył, stękał i jęczał wielki mistrz Muktada dopiero co wbity na pal (albo nawet ukrzyżowany jak to było w zwyczaju u Persów).
- Wiesz co, świński ryju – rzekła mu Oriana – swoje diabelskie męczeństwo możesz sobie o kant rzyci potłuc. Przeklinaj mnie, ile wlezie, a ja i tak się ciebie nie boję – w erze dwunastej, długo przedtem i długo potem, zwycięzcy nie mieli litości dla pokonanych. Myśli Czytelnik, że teraz jest lepiej?
- Skrytobójca jest jak poeta – rzekła do Oriany jej siwowłosa, podpierająca się laską piastunka, uczyniona przez swą dorosłą już wychowankę członkinią Rady Królewskiej. - Możesz zabijać asasynów do woli, a ich miejsce wciąż będą zajmować nowi i nowi, coraz bardziej zażarci. Nie tędy droga.






Amazonki zdobyły szturmem zamek Riad; zburzyły go, całą Kapitułę powbijały na pale, sprawiając tym miłą ucztę sępom a krukom. Pustynie znów się zazieleniły, khory obróciły się w strumienie, Arabistan rozkwitł niby Eden, zaś jego mieszkańcy koronowali Orianę na swoją królową. Oriana wzniosła łuk triumfalny na ruinach zamku Riad i postawiła Święte Trofeum, złożone z wbitego w ziemię miecza obwieszonego tarczami. Po śmierci doczekała się wśród Arabów kultu jako anielica Al – Uzza, której kult trwał aż do początków średniowiecza.