Dziś, kiedy kończy się bardzo burzliwy, ale i niosący pewną nadzieję rok 2015, chciałbym podziękować wszystkim Czytelnikom i Komentatorom, a w szczególności tym najbardziej aktywnym: Sławomirze i liryckowi, oraz Pavlasowi ov Vidłarowi, Dziękuje też wszystkim, którzy mnie cytowali, podawali linki do mojego bloga, oraz ... nieznanemu mi Tłumaczowi, który co prawda bez mojej wiedzy, ale ku mojej radości, przełożył na język angielski fragment tekstu o pradawnej krainie Bharacji. Składam podziękowania wszystkim sześciu Obserwatorom mojego bloga. Chciałbym też wyrazić wdzięczność Alexandrusowi ov Cocelaise za słowa zachęty do opublikowania pisanych przeze mnie książek. Wszystkim Wam składam najserdeczniejsze życzenia Szampańskiego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku! Iriakielnoy Navłay Lat!
Strony
▼
czwartek, 31 grudnia 2015
środa, 30 grudnia 2015
Mitologia w moim życiu
,,[...]
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak
zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj
wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co
szli przez pustynię i ginęli w piasku
[...] idź
bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona
twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców
królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź
wierny Idź’’
W
mojej
twórczości, jak łatwo zauważyć przeglądając bloga
..Mitoslavia''
ważną rolę odgrywają mitologie różnych ludów i kultur, w
szczególności Słowian. Czym jest mitologia? Jej nazwa pochodzi z
greckiego ,,mythos''
– opowieść i ,,logos''
– słowo. Termin ten, wymyślony przez greckiego filozofa Platona
(427 p. n. e. - 347 p. n. e.) oznacza zbiór wymyślonych opowieści
o bogach i herosach, demonach, początku i końcu świata, o
pochodzeniu rodzaju ludzkiego i jego przeznaczeniu, właściwych
danej kulturze. Mitologia nie jest jednak tym samym co religia; może
funkcjonować niezależnie od niej jako część kultury, a nie
kultu. Owe barwne opowieści są właściwe wszystkim epokom, kręgom
cywilizacji i nawet najbardziej prymitywnym ludom. Przez tysiąclecia
wywarły i nadal wywierają znaczny wpływ na światową literaturę
i sztukę, w tym na literaturę fantasy.
Z
różnymi przejawami mitologii spotykamy się od dzieciństwa. W moim
rodzinnym Szczecinie na Wałach Chrobrego znajduje się pomnik
Heraklesa walczącego z Centaurem, który już w wieku przedszkolnym
inspirował mnie do wymyślania fantastycznych historii. Ponadto w
tym samym Szczecinie znajdują się ulice noszące swe nazwy na cześć
słowiańskich bogów: Swarożyca,
Światowida (poprawna forma, którą poświadcza Helmold w ,,Kronice Słowian'' brzmi: Świętowit) i Jarowita, zaś jeden ze statków pasażerskich pływających po Odrze nosi imię Dziewanny – czyżby chodziło o słowiańską boginię lasów, o której pisał Jan Długosz? Na studiach zrodziło się we mnie pytanie, czy w Grecji ulice miast również noszą imiona bóstw i innych mitologicznych postaci. Za sprawą książki dla dzieci ,,Diogenes w beczce'' Hanny Doskočilovej wcześnie poznałem niektóre greckie mity (tu odsyłam Czytelników do posta: ,,Mitologia grecka – początek przygody''). Z książki
tej dowiedziałem się o też po raz pierwszy o babilońskim bogu Marduku. Jako przedszkolak, w jakiejś innej popularnonaukowej książce dla dzieci widziałem również po raz pierwszy podobiznę
strasznej bogini Kali mordującej ludzi. Bardzo wcześnie dowiedziałem się też o azteckim bogu Pierzastym Wężu – Quetzalcoatlu, którego ujrzałem w jednej z dobranocek Postać ta tak mi się spodobała, że stała się pierwowzorem wymyślonego przeze mnie stwora – Bag Daga. Był to czarny wąż z głową szczura, skrzydłami nietoperza i czerwonymi oczami, jako, że w dzieciństwie oprócz wielu innych zwierząt, fascynowały mnie węże i nietoperze. Ulepiłem go nawet z plasteliny i nosiłem ze sobą (więcej na ten temat w poście: ,,Bag – Dag, Dusiciel i Butogłowy''). Chyba już w klasie pierwszej szkoły podstawowej w jakimś filmie dokumentalnym w telewizji, dowiedziałem się o
potworze, zwanym Pożeraczką Serc z mitologii egipskiej. Stwór ten tak mi się spodobał, że aż chciałem go ulepić z plasteliny (ulepiłem eohippusa1 – eoceńskiego przodka konia i nazwałem go Pożeraczką Serc). W jednym z odcinków amerykańskiego programu dla dzieci ,,Ulicy Sezamkowej'' fabuła toczyła się wokół sądu Ozyrysa nad ludzką duszą, polegającego na ważeniu serca i pióra (aby sąd zakończył się pomyślnie, serce musiało ważyć mniej niż pióro).
Światowida (poprawna forma, którą poświadcza Helmold w ,,Kronice Słowian'' brzmi: Świętowit) i Jarowita, zaś jeden ze statków pasażerskich pływających po Odrze nosi imię Dziewanny – czyżby chodziło o słowiańską boginię lasów, o której pisał Jan Długosz? Na studiach zrodziło się we mnie pytanie, czy w Grecji ulice miast również noszą imiona bóstw i innych mitologicznych postaci. Za sprawą książki dla dzieci ,,Diogenes w beczce'' Hanny Doskočilovej wcześnie poznałem niektóre greckie mity (tu odsyłam Czytelników do posta: ,,Mitologia grecka – początek przygody''). Z książki
tej dowiedziałem się o też po raz pierwszy o babilońskim bogu Marduku. Jako przedszkolak, w jakiejś innej popularnonaukowej książce dla dzieci widziałem również po raz pierwszy podobiznę
strasznej bogini Kali mordującej ludzi. Bardzo wcześnie dowiedziałem się też o azteckim bogu Pierzastym Wężu – Quetzalcoatlu, którego ujrzałem w jednej z dobranocek Postać ta tak mi się spodobała, że stała się pierwowzorem wymyślonego przeze mnie stwora – Bag Daga. Był to czarny wąż z głową szczura, skrzydłami nietoperza i czerwonymi oczami, jako, że w dzieciństwie oprócz wielu innych zwierząt, fascynowały mnie węże i nietoperze. Ulepiłem go nawet z plasteliny i nosiłem ze sobą (więcej na ten temat w poście: ,,Bag – Dag, Dusiciel i Butogłowy''). Chyba już w klasie pierwszej szkoły podstawowej w jakimś filmie dokumentalnym w telewizji, dowiedziałem się o
potworze, zwanym Pożeraczką Serc z mitologii egipskiej. Stwór ten tak mi się spodobał, że aż chciałem go ulepić z plasteliny (ulepiłem eohippusa1 – eoceńskiego przodka konia i nazwałem go Pożeraczką Serc). W jednym z odcinków amerykańskiego programu dla dzieci ,,Ulicy Sezamkowej'' fabuła toczyła się wokół sądu Ozyrysa nad ludzką duszą, polegającego na ważeniu serca i pióra (aby sąd zakończył się pomyślnie, serce musiało ważyć mniej niż pióro).
Jedną
z ulubionych książek mojego dzieciństwo o tematyce innej niż
przyrodnicza, było historyczne ,,Życie
dzieci w dawnych wiekach''.
W książce tej wyczytałem o bóstwach egipskich co następuje:
,,Przeciętny Egipcjanin oddawał w domu cześć takim bogom jak Bes, wesoły bóg – karzeł i jego żona Taueret, bogini o postaci hipopotama. […]'' - Rosalie David, Angus McBride ,,Starożytny Egipt'' [w]: ,,Życie dzieci w dawnych wiekach''
Po
latach, postaci zeuhemeryzowanych Besa – teraz już nie boga, lecz
wodza afrykańskiego plemienia leśnych karłów Bambutów i jego
żony, którą nazwałem Toeris włączyłem do swojej mitologii
(pisałem o nich w książce ,,Tatra,
Suplement'').
Z tej samej książki dowiedziałem się też po raz pierwszy o
greckiej bogini Artemidzie, oraz o bóstwach
,,Wikingowie oddawali cześć wielu bogom.
Najważniejszym z nich był Odyn oraz jego małżonka Frigg. Każdy z bogów patronował innej sferze życia ludzkiego. Egin był bogiem morza, Njord bogiem żeglarzy, a Freja boginią miłości. Szczególnie szanowanym przez mieszkańców Islandii był jednak Thor, władca piorunów, panujący nad Asgard – siedzibą bogów. Thor był bardzo silny, zawsze nosił wielki młot, którym rozprawiał się z wrogami. […]'' - Dominic Tweddle, Angus Mc Bride ,,Czasy Wikingów'' [w]: ,,Życie dzieci w dawnych wiekach''
W
1995 r. jako nagrodę na zakończenie klasy drugiej otrzymałem
książkę Dinah Starkey ,,Atlas
odkryć'',
z której dowiedziałem się min. o dawnych wyobrażeniach
dotyczących nieznanych lądów. Szczególnie duże wrażenie zrobił
na mnie opis wierzeń średniowiecznych, do którego potem
nawiązywałem w swojej twórczości:
,,Europejczycy uważali, że Afryka to ląd tajemnic. Nasłuchali się opowieści o ludziach z głowami psów, ludożercach i magicznych fontannach. Gdzieś w głębi kontynentu miał podobno istnieć kraj chrześcijański, którego królem był Jan Prester. Wierzono też w rzekę złota i w to, że płynący nią podróżnicy mogą dotrzeć do Edenu otoczonego ścianą ognia'' – Dinah Starkey ,,Atlas odkryć''
Omawiana
książka, oprócz europejskich odkrywców przedstawiała też – co
uznałem za wielką zaletę - napotkane przez nich ludy takie jak np.
Aztekowie:
,,Aztekowie wierzyli w wielu różnych bogów.
Prawdopodobnie najstarszym bóstwem był Tláloc, bóg deszczu. Jego siostrą lub żoną była bogini płynącej wody. Chroniła również małżeństwa i noworodki. Istniało kilku bogów rolnictwa: Cintéotl był bogiem kukurydzy, a Chicomecóatl boginią pszenicy. Quetzalcóatl (…) był bogiem wiatrów i sztuki. Jednym z najważniejszych bóstw azteckich był bóg wojny, Huitzilopochtli. […] Aztekowie czcili Słońce. Wierzyli, że istniało pięć słońc, które kolejno wygasały, aż zostało jedno. Można je było ocalić jedynie dzięki krwawym ofiarom.
Codziennie mężczyźni, kobiety i dzieci nakłuwali uszy kolcami kaktusa, żeby wywołać krwawienie. Krople krwi ofiarowywali bogu Słońca. Kapłani azteccy składali ofiary z jeńców wojennych. Rozcinali im klatkę piersiową i wyjmowali serce, które ofiarowywali bogu Słońca. Aztekowie wierzyli, że ofiary nie umierają, lecz dostają się do nieba, gdzie żyją szczęśliwie wraz z bogiem Słońcem'' – Dinah Starkey ,,Atlas odkryć''
Dowiedziałem
się również o pewnym legendarnym lądzie - Terra Australis
Incognita, który użyczył nazwy rzeczywiście istniejącej
Australii:
,, […] Przez wiele lat wierzono w istnienie ogromnego południowego lądu, który nazywano 'Terra Australis'. Uważano ten kontynent za czarodziejską krainę zamieszkaną przez smoki i jednorożce, w której rzekach płynęły klejnoty. Sporo czasu upłynęło, zanim poznano prawdę'' – Dinah Starkey ,,Atlas odkryć''
W
roku 1995 lub 1997 widziałem w telewizji fragment filmu ,,Maska'',
o pewnym człowieku, który znalazł starą maskę, która zamieniła
go w superbohatera. Wówczas dowiedziałem się po raz pierwszy o
Lokim – skandynawskim bogu – oszuście (fachowo mówi się na
takie postaci: trickster), do którego należała właśnie owa
maska.
Średniowieczem
zainteresowałem się we wczesnych latach szkoły podstawowej pod
wpływem książki ,,Tak
żyli ludzie. W średniowiecznym zamku''.
Czytając w niej ustęp o Orderze Złotego Runa po raz pierwszy
zetknąłem się z greckim mitem o Jazonie:
,,Filip Dobry, książę Burgundii, chcąc uhonorować swoich wasali i zachęcić do dalszej wiernej służby, ustanowił w roku 1429 Order Złotego Runa (Ordre de la Toison d'Or). […]. Nazwa orderu przywołuje znany mit o Jazonie, mitologicznym bohaterze greckim, który z narażeniem życia wyruszył do Tessalii na poszukiwanie runa złotego baranka. Stąd na złotym łańcuchu znalazł się wisior w kształcie baranka. […]'' - Régine Pernoud, Philippe Brochard, Patrice Pellerin ,,Tak żyli ludzie. W średniowiecznym zamku''
Latem
1996 roku (?) oglądałem kreskówkę inspirowaną mitologią
afrykańską. Opowiadała o murzyńskim herosie, który służył
pewnej bogini (zwanej chyba Koli?). Jego dziewczyna była zamieniona
w gazelę. Pomagał mu dziwny bożek podobny do uczłowieczonego
zająca, zaś przeciwnikiem był zły duch (zwany chyba Wa – zum?),
który przybierał postać czarnej małpy (widać tu podobieństwo do
średniowiecznej symboliki chrześcijańskiej, w której małpa
symbolizowała diabła).
W
klasie piątej przeglądając podręcznik do języka polskiego
znalazłem w nim afrykański mit o buszmeńskiej dziewczynie Mbi,
która stworzyła gwiazdy rzucając żar z ogniska w niebo, oraz
legendę o Latającym Holendrze – bezbożnym kapitanie statku
ukaranym zamianą jego okrętu w zwiastujący sztormy statek –
widmo. W innym podręczniku do języka polskiego znalazłem czytanka
o pochodzeniu Marzanny od słowiańskiej bogini zimy i śmierci (z
czytanki tej zapożyczyłem do swojej twórczości postaci Pochwista
– boga wiatru i Dziecileli – bogini dzieci).
W
roku 1996 lub 1997 dostałem książkę ,,Kim
oni byli?'',
w której jeden z rozdziałów traktował o postaciach mitycznych i
legendarnych. Wówczas to poznałem grecki mit o Jazonie:
,,Pewnego razu złoty baran miał przewieźć dwoje dzieci przez morze. Później jego runo (wełna) zostało zawieszone na drzewie, którego strzegł smok. Jazon, syn króla Aizona, władcy Jolkos w Tessalii wypłynął z Grecji na pokładzie statku Argo, żeby odnaleźć ten skarb.
Gdy Jazon był dzieckiem, brat Aizona, Pelias, zagarnął tron i wygnał chłopca z kraju. Później obiecał bratankowi udział we władzy, ale pod warunkiem, że ten odnajdzie i przywiezie mu złote runo.
Jazon zbudował statek, który ochrzcił Argo, i wyruszył z Grecji wraz z załogą złożoną z 50 bohaterów. Po wielu przygodach żeglarze dopłynęli do Kolchidy nad Morzem Czarnym. Władca tej krainy zadał Jazonowi szereg trudnych prac, obiecując, że w zamian przekaże mu runo. Z pomocą córki króla, czarodziejki Medei, bohater wykonał zadanie, ale władca nie dotrzymał słowa. Wówczas Medea pomogła Jazonowi pokonać smoka i wziąć runo, a następnie wyruszyła z nim do Jolkos'' – Bridget Daly (red.) ,,Kim oni byli? Księga pytań i odpowiedzi o sławnych ludziach''.
Z
książki tej dowiedziałem się również o Muzach (już dużo
wcześniej słyszałem z telewizji regionalnej o ,,Klubie
13 Muz''
znajdującym się w moim rodzinnym Szczecinie):
,,Starożytni Grecy bardzo wysoko cenili muzykę, sztuki plastyczne i poezję. Boginiami sztuk pięknych były muzy.
Mitologia podaje, że rodzicami wszystkich dziewięciu sióstr zwanych muzami byli Zeus i Mnemosyne (Pamięć). Mieszkały one na górze Helikon w Beocji, gdzie biło legendarne źródło obdarzające natchnieniem poetyckim tych, którzy skosztowali jego wód. Jedynym zajęciem sióstr był taniec i śpiew.
Każdy kto odważył się zmierzyć z nimi w zawodach poetyckich lu tanecznych i przegrał, był karany. Los dziewięciu córek króla Pierosa służył śmiałkom jako przestroga – gdy zostały pokonane w konkursie, Apollo, bóg muzyki i śmierci, zamienił je w sroki! Ponadto Muzy potrafiły przewidywać przyszłość, a z czasem stały się opiekunkami wszystkich dziedzin sztuki. Poezją zajmowały się Erato, Kaliope i Terpsychora, muzą komedii była Talia, tragedii – Melpomene, a mimy – Polihymnia. Euterpe opiekowała się fletnistami, Klio historią, Urania astronomią, zaś Terpsychora była też muzą tańca'' – Bridget Daly (red) ,,Kim oni byli? Księga pytań i odpowiedzi o sławnych ludziach'
Tworząc
własną mitologię umieściłem w niej postać Natchniuzy; Muzy
natchnienia, którą zaczerpnąłem z wiersza Mirona
Białoszewskiego.
W
pierwszej klasie gimnazjum duży wpływ na moje fantazje, a zwłaszcza
na zbiór opowiadań ,,Dom'',
wywarła lektura książki Arthura Cotherella ,,Ilustrowana
encyklopedia mitów i legend świata''.
Wówczas to dowiedziałem się min. wyprawie fenickiego Baala do
świata podziemnego, o hurysach mających moc odzyskiwać dziewictwo,
o dzieciństwie Jezusa Chrystusa oczami apokryfistów, o przygodach
germańskich bogów – Thora uzbrojonego w młot Mjöllnir,
Lokiego, o potwornym potomstwie tego ostatniego: bogini Hel, wilku
Fenrirze i wężu morskim Midgardsormie (Jormundgandrze),
o walce indyjskiej bogini Kali z demonicznym bawołem Raktabiją, o
Amrycie – cudownym napoju z mitologii indyjskiej uzyskanym przez
bogów i demony w czasie Bełtania Oceanu, o Hanumanie jako bohaterze
chińskiej kreskówki, o bogu śmierci – Baronie Gede czczonym na
Haiti przez wyznawców voodoo, o eskimoskiej bogini Sednie, z której
uciętych palców powstały ssaki morskie, o Alcherze –
aborygeńskim Czasie Snów, kiedy to duchy i bóstwa kształtowały
oblicze Ziemi, o Ragnaröku
– skandynawskiej apokalipsie, na który olbrzymy miały przypłynąć
upiornym okrętem, zwanym Naglfar, zbudowanym z trupich paznokci,
chińskiej wersji mitu o potopie, o bogini Isztar patronującej
prostytutkom, o ruskim skrzacie banniku, o pięknej Dilwicy z wierzeń
serbskich, a nawet o Drakuli, który przybił tureckim posłom
turbany do głów, oraz o wielu innych ciekawych sprawach.
Ciekawe
mity znalazłem również na łamach cytowanego na tym blogu
czasopisma ,,Wally
zwiedza świat''.
Oto mit o maoryskim bogu Tane Mahuta:
,, […] W jednym z maoryskich mitów niebo – Rangi pokochało ziemię – Papa. Z ich związku urodziło się wiele dzieci. Niestety, gdy Rangi i Papa przytulali się, miażdżyli swoje dzieci, a na świecie zapadała ciemność! Dlatego też Tane Mahuta, jeden z synów, używając całej swej siły, rozdzielił rodziców i w końcu światło dotarło do świata. Maorysi wierzą, że deszczowe krople są łzami Rangi, a poranne mgły to westchnienia Papy tęskniącej za swoim małżonkiem. […] Dawno temu bóg Tane Mahuta ulepił z czerwonej gliny żonę dla siebie. Maui był jednym z potomków boga Tane. Któregoś dnia łowił ryby z bratem. Gdy pływali na pełnym morzu, Maui rzucił kotwicę. Gdy Maui zakotwiczył łódź, na końcu linki przymocował coś niezwykłego [szczękę swojej babki – przyp. T. K.]. Kiedy tak łowili , w pewnej chwili coś połknęło haczyk. Ogromna ryba podjęła straszliwą walkę. Po morderczej walce Maui wyciągnął wielką rybę. Ryba stała się Wyspą Północną Nowej Zelandii, którą Maorysi nazywają 'rybą Maui'. Wyspa Południowa jest znana jako 'czółno Maui'. Także inne części Nowej Zelandii wywodzą swe nazwy z tej pięknej legendy'' - ,,,,Legenda o rybie'' [w]: ,,Wally zwiedza świat część 46 Nowa Zelandia''
W
ciągu swojego życia czytałem różne teksty źródłowe dotyczące
mitów i legend, poszukując w nich inspiracji do tworzenia własnej
mitologii. Należy tu wymienić:
,,Gilgamesz''
– najstarszy epos świata napisany na glinianych tabliczkach w
starożytnej Mezopotamii. Opowiada o częściowo historycznym,
sumeryjskim królu miasta Uruk; jego przyjaźni z półdzikim
mocarzem Enkidu, o potopie, walce z potworami (Niebiański Byk,
Huwawa) i o bezowocnym poszukiwaniu nieśmiertelności. Z pisarzy
fantastów inspirujących się eposem o Gilgameszu należy wymienić
Roberta Silverberga, autora książki ,,Gilgamesh
teh King''.
,,Apokryfy
Nowego Testamentu''
– kilka tomów wydanych pod redakcją polskiego badacza apokryfów,
ks. Marka Starowieyskiego. Odsyłam do posta ,,Apokryfy
'Biblii'''
,,Księga
królewska''
(,,Szahname'')
– perski epos autorstwa poety Ferdousiego (940 – 1025),
opowiadający o przygodach herosów, z których najwięcej uwagi
poświęca się Rostamowi.
,,Baśnie
1001 nocy''
– dwa pierwsze, niecenzurowane tomy, które pożyczyłem od Pavlasa
ov Vidłara. Powszechnie uważane za dzieło kultury arabskiej, w
rzeczywistości zawierają wiele motywów z wierzeń perskich
(pochodzenia perskiego są choćby imiona takie jak Szeherezada, czy
Szahrijam).
,,Kojiki''
– japoński epos, niegdyś święta księga szintoizmu. Spisany
został w 712 roku przez Ō
no Yosumaro. Zawiera mity min. o stworzeniu Japonii i kropli wody
spływającej z miecza, oraz o walce boga burzy Susano – o – No –
Mikoto z wielogłowym smokiem. Zastrzeżenia budzi polski przekład,
w którym sake nazywa się okowitą, zaś imiona japońskich bóstw
są tłumaczone na język polski.
Greckie
eposy ,,Iliada''i
,,Odyseja''
Homera, opowiadające o udziale Achillesa w wojnie trojańskiej, oraz
o powrotnej tułaczce Odysa po jej zakończeniu, a także
,,Teogonia''
Hezjoda, opowiadająca historię świata od Chaosu aż do czasów
heroicznych. Innym przeczytanym przeze mnie (na studiach) dziełem
antycznym był dramat ,,Prometeusz
w okowach''
Ajschylosa, opowiadający o przybiciu Prometeusza do skał Kaukazu.
Jeśli zaś chodzi o rzymski epos ,,Eneida''pióra
Wergiliusza, odsyłam Czytelników do posta ,,Eneida''.
Z
tematyką arturiańską zapoznałem się dzięki lekturze takich
utworów jak: ,,Opowieści
Okrągłego Stołu''
Jacquesa Boulengera – zbioru średniowiecznych opowieści o
Merlinie, Lancelocie i Arturze (odsyłam do posta ,,Legendy
arturiańskie''),
a także średniowieczne romansy – dobrze znany ,,Tristan
i Izolda''
oraz już mniej znany ,,Cliges'',
opowiadający o miłości rycerza Cligesa do Fenice. Innym, bardzo
ciekawym tekstem jest ,,Historia
królów Brytanii''
Geoffreya z Monmouth – poczet legendarnych władców Brytanii,
zaczynający się od Brutusa; uchodźcy z Troi. W księdze tej
szczególnie dużo miejsca poświęcono Arturowi.
Odsyłam
ponadto do posta ,,Pieśni
Osjana'',
gdzie pisałem o przeczytanym na studiach XVIII – falsyfikacie
opowiadającym o życiu w dawnej Szkocji.
,,Beowulf''
– to staroangielski epos opowiadający o germańskim wojowniku,
zabójcy trolla Grendela, jego matki i smoka. Utwór ten wywarł
wpływ na literaturę fantasy w tym na samego J. R. R. Tolkiena.
Inne
mniej lub bardziej znane utwory to: ,,Pieśń
o Rolandzie'',
,,Boska
komedia''
Dantego (zawiera liczne wątki mitologiczne w opisie Piekła), ruski
epos ,,Słowo
o wyprawie Igora''
(niektórzy uważają go za falsyfikat), ,,Vlesova
kniga''
– falsyfikat opisujący legendarne pradzieje starożytnej Rusi,
monumentalny, fiński epos ,,Kalevala'',
który inspirował samego Tolkiena, ,,Popol
vuh''
– świętą księgę Majów, a także klasyczne prace naukowe i
popularnonaukowe: ,Złotą
gałąź''
George'a Frazera i ,,Potęgę
mitu'',
czyli zapis rozmowy Billa Moyersa z Josephem Campbellem.
Moją
ulubioną mitologią jest mitologia słowiańska (odsyłam do postów:
,,Mitologia
słowiańska – początek przygody''
i ,,Mitologia
słowiańska – pasja studenta'').
Ktoś mógłby spytać jakie są moje ulubione postaci i istoty z
mitów i legend. Należałoby tu wymienić: Perseusza, greckiego boga
medycyny Asklepiosa (przez Rzymina zwanego Eskulapem),
skandynawskiego, umierającego boga światła Baldera (był to
ulubiony, fikcyjny bohater C. S. Lewisa; fascynacja mitem o Balderze
doprowadziła go do głębokiego przeżywania Pasji i
Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa), Ilję Muromca – legendarnego
obrońcę dawnej Rusi, królewicza Marka – legendarnego obrońcę
dawnej Serbii, Perłowica – poczętego w cudowny sposób bohatera
jednej z polskich legend, wielkiego, celtyckiego żeglarza św.
Brendana, perskiego herosa Rostama, Amazonki, rusałki i gryfy.
Podejmowałem też liczne próby tworzenia własnej mitologii,
których opisy i przykłady może Czytelnik znaleźć na tym blogu.
Jedną z tych prób był fantastyczno - groteskowy zbiór opowiadań
,,Dom''.
Pisząc go czerpałem z mitologii greckiej, indyjskiej,
afrokaraibskiej, germańskiej, słowiańskiej, bałtyckiej, a także
z ,,Biblii'',
,,Boskiej
komedii'',
,,Silmarillionu''
,,Mistrza i
Małgorzaty'',
legend arturiańskich, a nawet własnych snów.
Ktoś
mógłby się spytać, jaki jest sens zajmowania się mitologią w
naszych czasach, skoro z jednej strony ,,wyręczają''
ją nauka, a z drugiej – prawdziwa, chrześcijańska wiara. Czy te
dwa czynniki nie sprawiają raczej, że mity i legendy stały się
niepotrzebnym, a nawet szkodliwym anachronizmem, dla którego nie ma
miejsca w dzisiejszym świecie? Odpowiedź na to pytanie musi być …
przecząca, bowiem mity, legendy i baśnie towarzyszyły ludziom
przez cały okres jej dziejów, naszych czasów nie wyłączając. W
starożytności były to opowieści o Gilgameszu, czy bogach Olimpu,
w średniowieczu – o bogach Asgardu i Rycerzach Okrągłego Stołu,
w czasach nowożytnych – o krainach takich jak Eldorado, w XIX
wieku – o Lemurii, Mu, czy o rzekomych pradziejach mormonów w
starożytnym Nowym Świecie, zaś w wiekach XX i XXI – o UFO,
Slender Manie, czarnookich dzieciach, czy nazistach ukrywających się
w Nowej Szwabii na Antarktydzie. Do czego więc są nam potrzebne
mity, skoro nie mogą nam zastąpić ani nauki, ani ,,Biblii''?
Mitologie
wszystkich ludów mają wartość poznawczą. Choć z reguły nie
mówią o wydarzeniach historycznych, są źródłem do poznania
ludzkiej mentalności, wrażliwości, marzeń i lęków naszych
przodków, a ponadto stanowią niemal niewyczerpane źródło
inspiracji artystycznych (literackich, muzycznych, malarskich,
rzeźbiarskich). Mity i legendy są ważnym składnikiem narodowej
tożsamości, nawet w Polsce, gdzie większość Polaków posiada tak
naprawdę znikomą wiedzę o własnych legendach i baśniach
(przypuszczam, że większość polskich dzieci lepiej orientuje się
co to są Pokemony, niż kim byli Wizimir czy Perłowic:(.
Jako
katolik często zadawałem sobie pytanie, czy moja fascynacja mitami,
często przecież opowiadającymi o wymyślonych bogach, nie jest
sprzeczna z wyznawaną wiarą w Jezusa Chrystusa? Mój niepokój
wzbudzały przejawy krytyki dawnych wierzeń u Ojców Kościoła, a
zwłaszcza utożsamianie bóstw pogańskich z demonami. Aby wyjaśnić
tę kwestię podam cytat znaleziony w Internecie:
,, [...] Semiramis, Wenus, Mars, Artemida czy Zeus – także w ścisłym tego słowa znaczeniu, nie istniały. [...] Biblia i Ojcowie Kościoła nazywali te wymyślone przez pogan istoty, czartami. [...]. Nie przeszkadza mu [tj. diabłu], że ludzie czczą go i honorują pod imionami wymyślonych postaci’’ – Mirosław Salwowski.
Nie
zgadzam się z p. Salwowskim w wielu sprawach, ale tym razem ma
rację.
Czy
oznacza to, że mity są kłamstwem, czymś czego chrześcijanin musi
się wystrzegać? Trzeba wiedzieć, że wbrew pozorom Kościół
katolicki nie traktuje tego aż tak rygorystycznie. Wręcz
przeciwnie – to dzięki całym pokoleniom chrześcijańskich
skrybów ocalały do naszych czasów mity greckie, rzymskie,
celtyckie, a nawet te skąpe dane jakie posiadamy o wierzeniach
Słowian – zostały spisane przez chrześcijan. Jak uczył św.
Tomasz z Akwinu, człowiek pochodzi od Boga i w każdym z ludzkim
pragnień zawiera się odwieczne pragnienie Boga, a mity przecież
mówią o marzeniach!
,,Ojcowie Kościoła nauczali, że religie pogańskie są fałszywe jako całości, ale zawierają dobre i prawdziwe treści, pochodzące od jedynego Boga, sprzed Objawienia Nowego Testamentu'' – Adam Danek ,,Pogańska nadinterpretacja chrześcijaństwa''
Kościół
odrzuca stanowisko Tertuliana negującego całość kultury
pogańskiej i uczy, że nawet w fałszywych religiach są ziarna
prawdy stanowiące ,,przygotowanie do Ewangelii''. Można więc
powiedzieć, że nawet najdziwniejsze mity i legendy wyrażają
podświadomą tęsknotę do Prawdziwego Boga; źródła Piękna,
Prawdy i Dobra, tęsknotę, którą tylko Jezus Chrystus może
zaspokoić. W ,,Katechizmie Kościoła Katolickiego'' jest to
sformułowane następująco:
,,2112. Pierwsze przykazanie potępia politeizm. Domaga się od człowieka, by nie wierzył w innych bogów poza Bogiem i nie oddawał czci innym bóstwom poza Jedynym Bogiem. […] Te czcze bożki czynią człowieka pustym: 'Do nich podobni ci, którzy je robią i każdy kto im ufa' (Ps. 115, 4 – 5,8). Bóg natomiast jest 'Bogiem żywym' (Joz. 3. 10), który daje życie i działa w historii. [...]2114. […] Bałwochwalstwo jest wypaczeniem wrodzonego zmysłu religijnego człowieka. Bałwochwalcą jest ten, kto 'niezniszczalne pojęcie Boga odnosi do wszystkiego, tylko nie do Boga''' - ,,KKK''
,,842. Więź Kościoła z religiami niechrześcijańskimi jest przede wszystkim więzią pochodzenia i wspólnego celu rodzaju ludzkiego. [...]843. Kościół uznaje, że inne religie poszukują 'po omacku i wśród wyobrażeń' Boga nieznanego, ale bliskiego. […] W ten sposób to wszystko, co znajduje się dobrego i prawdziwego w religiach, Kościół traktuje 'jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który oświeca każdego człowieka, aby ostatecznie miał życie'.
844. Jednak w swoich postawach religijnych, ludzie okazują także ograniczenia i błędy, które deformują w nich obraz Boży. [...]845. Aby na nowo zgromadzić wszystkie swoje dzieci rozproszone i błądzące z powodu grzechu, Ojciec zechciał zwołać cała ludzkość w Kościele swego Syna. Kościół jest miejscem, w którym ludzkość powinna na nowo odnaleźć swoją jedność i swoje zbawienie. […]'Bez Kościoła nie ma zbawienia'. [...]847. Stwierdzenie to nie dotyczy tych, którzy bez własnej winy nie znają Chrystusa i Kościoła:'Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła, szczerym sercem szukają jednak Boga, a Jego wolę poznawaną przez nakaz sumienia, starają się pod wpływem łaski wypełnić w swym postępowaniu, mogą osiągnąć wieczne zbawienie'.848. 'Chociaż więc Bóg znanymi sobie drogami mógłby doprowadzić ludzi nie znających Ewangelii z przyczyn przez siebie niezawinionych do wiary […], to jednak na Kościele ciąży obowiązek, a zarazem święte prawo ewangelizowania wszystkich ludzi''' - KKK
Czy
mit, jako ważna część kultury, może szkodzić? Czasami tak.
Wiele upośledzonych dzieci zostało w dawnych czasach zabitych przez
zabobonnych rodziców, którzy brali je za odmieńców – potomstwo
podrzucone przez istoty demoniczne, nie mówiąc już o tym ile ofiar
w XX wieku pochłonął pseudonaukowy mit o Aryjczykach....
Na
koniec chciałbym się pochylić nad koncepcją Tolkiena i Lewisa
Ewangelii jako ,,mit prawdziwy'' i tego czy ,,Biblia''
jest mitem? Owi chrześcijańscy, cenieni przez Kościół autorzy
twierdzili, że Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa wypełniło z
nawiązką to co mgliście przeczuwały stare mity o umierających
bogach. Jednak papież Benedykt XVI w książce ,,Jezus z
Nazaretu'' pisał, że opowieść o Jezusie nie jest mitem. Jak
więc należy to rozumieć? Czy Tolkien i Lewis ,,zagalopowali
się'' w zestawieniu ,,Biblii'' i mitów?
Żeby
odpowiedzieć na to pytanie należałoby się zastanowić, jak należy
rozumieć słowo ,,mit''. W starożytności elity pogańskiego
świata rozumiały mity jako ezoteryczne alegorie wyjaśniane w
trakcie misteriów – trzeba zaś przyznać, że takie rozumienie
,,Ewangelii'' byłoby nie do przyjęcia dla chrześcijan, dla
których całe życie Jezusa jest zdarzeniem historycznym. Z tego
punktu widzenia ,,Ewangelia'' nie jest mitem. Jak pisał
Andrzej Szyjewski w ,,Religii Słowian'' mit pełni trzy
funkcje: opowiada, wyjaśnia i ustanawia a przecież ,,Biblia''
też pełni te trzy funkcję, z tą różnicą, że opowiada o
prawdziwych wydarzeniach. Z tego punktu widzenia jest to więc jakby
Mit Prawdziwy. Myślę więc, że oba te stwierdzenia tak naprawdę
nie są ze sobą sprzeczne ;).
1
,,Eohippus, jeden z pierwszych koni, żył na zalesionych
terenach ponad 50 mln lat temu. Miał zaledwie 60 cm wysokości. W
procesie ewolucji konie stopniowo stawały się coraz większe i
zaczęły żyć na otwartych obszarach trawiastych'' - ,,Świat
przyrody''
wtorek, 29 grudnia 2015
Oniricon cz. 174
Śniło mi się, że:
- zamierzałem obejrzeć wszystkie odcinki serialu o Xenie, lecz nie miałem czasu, bo do mojej Babci przyszła ciocia Ursula ov Sienitica, którą częstowałem czekoladą (sam też dużo zjadłem); w pierwszym odcinku Xeny, Herkules miał nową narzeczoną, bardzo piękną kobietę, która chyba nazywała się Iola,
- razem z Babcią i Pavlasem ov Vidłarem poszedłem w okolice Bramy Portowej w Szczecinie, gdzie chciałem sobie kupić zapiekankę, lecz krępowałem się przy Pavlasie, bojąc się, że zażąda wówczas pieniędzy; on jednak pozwolił mi kupić fast fooda,
- widziałem olbrzymią, uczłowieczoną żabę włochatą z Afryki obdarzoną rozumem,
- islamiści grozili mi śmiercią w związku z jednym z wpisów na blogu,
- na tym samym piętrze co Arnold Boczek mieszkali ludzie nazywani świniami, z którymi nikt nie chciał się spotykać,
- w rozmowie z ojcem Jeny ov Blackeyovej porównywałem siebie do hrabiego Szemiota, a Jenę do Julii Dowgiełło,
- Włodzimierz Stanimirski przebierał się za Tarzana i palił świeczkę przed zdjęciem Jeny ov Blackeyovej.
poniedziałek, 28 grudnia 2015
Oriana - pamięci Oriany Fallaci
,,To mówi Duk [Duch] do Oriany, córki Omeny, królowej Amazonek, uśpionej przez Kwiat Śpionu i wiszącej głową w dół: 'Ludu z Daleka, co nie znasz słowa Wolność, chcemy być twymi braćmi, lecz nie niewolnikami. Przychodząc do naszego domu, będziesz szanował jego prawa, tak jak my szanujemy prawo cudzoziemca, tak ty szanuj prawa i zwyczaje, tego kto cię przyjmuje, bo tak chce Unyj [Jedyny]. Strzeż się wiary bez miłości i rozumu, bo zarówno ślepa wiara i ślepy rozum są dziełem Arcywroga'' - ,,Wizja Oriany'' (,,Visio Orianae'').
Kroniki
Atlantów i innych starożytnych cywilizacji wymieniają liczne ludy
semickie, pochodzące od Grabu i Jodły, takie jak: Solimowie, z
których rodu wyszedł król i kapłan Melchizedek, pobici przez
herosa Bellerofonta z Grecji, Hapiru, Libijczycy i Hyksosi –
ciemiężcy Egiptu, Egipcjanie, Żydzi, Fenicjanie, czarnoskórzy
Etiopowie, Akadyjczycy, Asyryjczycy, Chaldejczycy, których mową
rozbrzmiewał Babilon, Amoryci, Amalekici, Girgaszyci – potomkowie
smoka Girginicza, z którego rodu wyszedł okrutny i pyszny Haman,
Setyci, Hiramici, Berberowie, Edomici, Moabici, Amonici,
Kanaanejczycy, Syryjczycy, Filistyni, Perezyci, Jebuzyci, Magańczycy,
Sabejczycy, Aramejczycy, oraz Arabowie, których ojczyzna zwana
Arabią (Arabiya),
lub Arabistanem, w erze dwunastej uboga była w pustynie, za to
obfitowała w wodę, lasy i stada dzikich zwierząt typowych dla
Afryki i Bharacji. Ich praojcem był Arabiel, zwany w ,,Biblii''
– Izmaelem (Ismaelus),
brat Solimosa (Izaaka).
Żyli podzieleni na liczne plemiona, utrzymujące się z pasterstwa,
rolnictwa, polowań, łowienia ryb, handlu i rozbójnictwa. Czcili
wielu bogów i bogiń; wielu Arabów władało też sztuką magiczną.
Największym magiem arabskim był mistrz Abdul al – Hazred z Sany,
który w ruinach Iremu – przez Słowian zwanego Słupogrodem,
doznał fałszywego objawienia i począł czcić demony. Swoje chore
rojenia zapisał w księdze ,,Al
– Azif'',
po łacinie: ,,Necronomicon''
(jeden z egzemplarzy znajdował się w bibliotece w Wymroczu). Al –
Hazred zginął rozszarpany przez ifryta w biały dzień na ulicach
Sany na oczach tysięcy ludzi. W owym narodzie tak jak wszędzie na
świecie byli i są ludzie dobrzy i źli, mądrzy i głupi, łagodni
i okrutni. Arabowie wznieśli takie miasta jak wspomniany już Irem,
Riad, Zapomniane Miasto na Pustyni Arabskiej – zamieszkane przez
duchy i ifryty, a pełne złej magii, Jatreb dziś zwany Medyną,
Sanay – sabdt, Al – Quarmasin, Al – Amazon, Al – Azrael,
Habirupur, gdzie Semici – monoteiści czcili boga Ełąj, czy w
końcu zbudowany z czarnego marmuru Al – Azazel, z którego wiało
grozą. W erze trzynastej wielu Arabów nawróciło się na zakon
Mojżesza i na zakon Jezusa Chrystusa. Po upadku Rzymu i
Błogosławionego Królestwa Logres, przyjęli zakon Mahometa, który
wyznają do dziś. Wiele zła uczynili w jego imię, jak chociażby
prześladowanie chrześcijan, które odbywa się na naszych oczach,
szczególnie okrutnie w Arabii Saudyjskiej (Arabiya
Saudis)
i niestety nie jest to fikcja literacka.
Oriana,
matka Marii Ognistej, córka Omeny, córki Kamisy, córki Oceanny,
córki Dejaniry z Grecji, córki Palos – kalamiry III, córki Ofir
– karazaraki, córki Hypatii II, córki Sułdżak – aviermany IV,
córki Sułdżak – aviermany III, córki Ofir – palomy, córki
Palomy I, córki Hypatii I wyglądała niczym Wenus i Diana (Mokosza
i Dziewanna) nierozerwalnie złączone w jednym obrazie niewieściego
piękna. Miała na sobie zbroję z brązu i smoczej skóry, białą
suknię do ziemi, złote ozdoby, w tym kolczyki olbrzymich rozmiarów,
płaszcz z tygrysiej skóry ,,z
podbiciem koloru krwawnika'',
zaś jej długie, czarne jak pkieł i miękkie niczym kitajka włosy
wiły się w tysiącach pierścieni niby węże. Nosiła ponadto
złotą koronę, długi, germański miecz, łuk i strzały, chodziła
boso jak wszystkie inne Amazonki. Na szyi miała zawieszony pektorał
z klejnotem – wielkim, zaczarowanym rubinem o nazwie Serce Teosta
(Amazonki czciły go jako swego jedynego boga, syna jedynej bogini
Vardavy), Jej czoło, oraz nagie ramiona pokrywały wykłute kolorową
farbą ornamenty roślinne, symbole ciał niebieskich i akty
strzeliste do Teosta i Vardavy. Za podnóżek służyła jej czaszka
pierwszego zabitego w boju mężczyzny, a ponadto scytyjskim
zwyczajem zbierała skalpy pokonanych wojowników. Jak na królową
Amazonek przystało, mogłaby swą odwagą okryć wstydem niejednego
męża. Choć wygląd miała dziewczęcy, pełen wdzięku i
niewinności, bez trudu łamała podkowy i rozrywała kolczugi,
dusiła lwy i tygrysy, skręcała głowy turom, żubrom, nosorożcom
i bawołom arni z Bharacji (Bharatawarsza).
Lubiła łowy z sokołami, oraz podziwianie na arenie walk jeńców
wojennych z Hyrkanii – Krainy Wilków ze smokami z Montanii, przez
uczonych teutońskich nazywanych ,,Draco
carpathicus''.
Ci, którzy zwyciężyli, zyskiwali wolność.
W
dniu owocowania granatów, w miesiącu Złotej Pantery, na dwór
królowej Oriany w stołecznym Arxgardzie (perskie: Arxagird,
greckie: Tomyskra,
słowiańskie: Babiniec)
leżącym na wyspie Arx (Horx)
na jeziorze Aspin, przez Greków zwanym Morzem Hyrkańskim, przybyło
poselstwo Beduinów z dalekiego Arabistanu. Cały orszak liczył
sobie sto osób; pięciu szejków – wodzów plemiennych, po grecku
zwanych ,,patriarchoi''
wraz z niewolnikami, zbrojnymi strażami, żonami, nałożnicami i
ich odaliskami, eunuchami, kucharzami, lekarzami, błaznami, poetami,
pieśniarzami i pieczeniarzami. Cedrowe, pozłacane i skrzące się
od pereł a drogich kamieni wozy dostojnych gości ciągnęły białe
jak śnieg konie, zrodzone z morskiej piany, białe onagry, antylopy
zwane oryksami, lwy, tygrysy, pantery, pilnowane przez dżiny, aby
,,nie
weszły w szkodę'',
a nawet olbrzymie, żyjące tylko w Arabii … myszy chodzące na
dwóch nogach i sponiewierane niewolnice ledwo okryte barwnym
muślinem. W stolicy Amazonii widziano owego dnia tyle białych
turbanów i burnusów, że patrząc na przybyszów z wysoka można by
pomyśleć, że to spadł śnieg.
-
Tu są rządy niewiast – ozwała się królowa Oriana do delegacji
– tu nie ma niewolnic. Jeśli chcecie, głupi fanatycy, abym z wami
rozmawiała, zakręt, w tej chwili macie, zakręt, uwolnić nasze
nieszczęsne siostry, które zmuszacie teraz do ciągnięcia waszych
wozów jak bydlęta! - Beduini zmieszali się na te słowa, lecz
chcąc nie chcąc, zrezygnowali z okrutnego obyczaju, praktykowanego
przez Awarów na Słowianach. Wyzwolone w jednej chwili niewolnice, o
nagich plecach obitych korbaczami zostały przez straż pałacową
odprowadzone do komnat, gdzie Amazonki opatrzyły ich rany, napoiły,
nakarmiły i przyjęły do swego ludu. Oriana spytała posłów:
-
Z czym do mnie przybywacie? Może jesteście szpiegami? Jeśli tak,
wasza śmierć będzie naprawdę straszna, zakręt wasza mać –
Oriana wciąż była wzburzona widokiem znęcania się na słabszymi.
-
Pani – rzekł leżący twarzą na szafirowej posadzce szejk
Karambuk – wybacz nam ten incydent, wynikający z naszej tradycji i
w pełni akceptowany przez te niewiasty – Oriana położyła dłoń
na rękojeści miecza, więc szejk zmienił pospiesznie temat. -
Niech nasze dary uradują Twe serce, Pani! - królowa dała znak
poselstwu, by powstało z podłogi, a wtedy murzyńscy niewolnicy
zaczęli znosić przed jej tron stosy mirry i kadzidła, kości
słoniowej, pachnideł, skór panterczych, pereł, złota, srebra,
bursztynu z Morza Srebrnego, drogich kamieni, ozdób z koralu,
hebanowych mebli. Oprócz tego Murzyni przyprowadzili arabskie konie,
tak rzadkiej piękności, że aż się serce radowało na sam ich
widok, oswojone tygrysy i pantery mgliste z Bharacji, uczonego kota
znającego ludzką mowę, cameloleoparda,
żyli żyrafę, papugi zwane dziś aleksandrettami obrożnymi, żako
i nierozłączkami, małpy rezusy i pawie. Jednak najcenniejsze dary
przyszły na koniec. Były to skrzydlaty dromader imieniem Alabanda i
niesiona na jedwabnej poduszeczce korona skrząca się tysiącem
klejnotów.
-
Nadal nie wiem jaki jest cel waszego przybycia – rzekła chłodno
Oriana.
-
Pani, Korono Stworzenia! - najwymowniejszy z posłów, szejk Hakim al
– Hamun zwrócił się do królowej Amazonek starym tytułem,
używanym już przez Tomirę I Chrobrą. Prosimy o pomoc, za której
udzielenie, dowodem naszej wdzięczności będzie ta oto sporządzona
przez karły korona Arabistanu. Alabanda zaś, zwierzę magiczne,
znające ludzką mowę będzie dla was dobrym wierzchowcem, lepszym
niż najlepszy koń.
-
Chcecie więc unii; zjednoczenia Amazonii i Arabii moją osobą –
zamyśliła się Oriana.
-
Mądrość mówi waszymi ustami, Pani. Potrzebujemy waszej pomocy.
-
Wy – zaśmiała się królowa – co zaprzęgacie niewiasty do
ciągnięcia wozów; prosicie mnie, niewiastę o przysługę? Gdzie
wasze, posypane pieprzem męstwo?! - siwobrody patriarcha
zaczerwienił się na te słowa, ale puścił je mimo uszu. - Wiedz,
o boska, że nasza ziemia z wolna zamienia się w pustynię, a to za
sprawą Kapituły Azazelitów, co siedzibę ma na zamku Riad.
Przeklęte to kolegium, mające na swe usługi hordy ghuli i ifrytów,
smoki, strzygi, ożywione kościotrupy i pijące krew demony takie
jak estrie, ekimmu, alukah, ardat lili i wszelkie inne czarnoksięskie
plugastwo, rozkazuje ciemnościom i burzom piaskowym. Łupią oni lud
arabski w wszelkiego dobra, ich poborcy podatkowi czynią więcej
szkody niż czterdziestu rozbójników, prześladowców naszego
bohatera Ali Baby... Co gorsze każą czcić Asala – Azazela, ghule
i ifryty, składają im w ofierze nasze dziatki, naszym dziewicom
rozpruwają łona....
-
Nie dość tego – zabrał głos szejk Chaldeus z ludu Hapiru. -
Nienawidzą naszej wiary Hapiru w jedynego boga Ełaj, którego
Słowianie zwą Agejem, jeszcze bardziej niż arabskich bałwanów.
Mówią o nas, że cuchniemy jak małpy, psy i wielbłądy. Obalają
nasze ołtarze, gwałcą nasze żony i córki, a nas mordują i
torturują. Mają wielu bożków, lecz brak im serca.
-
Czy zechcesz nam pomóc, o boska? - spytał Hakim al – Hamun.
-
Pomogę wam – odpowiedziała królowa Oriana – bo obowiązkiem
każdej Amazonki jest, trzymając z dobrymi duchami Enx, których
królową jest Vardava, wszędzie zwalczać devy. Jednak jeśli
chcecie należeć do Amazonii, szanujcie jej prawa. Rozkazuję wam
uwolnić wszystkie niewolnice, aby mogły, jeśli będzie taka ich
wola, zostać przyjęte do mojego ludu – szejkowie zwiesili nakryte
turbanami głowy jak sitowie, ale nie ośmielili się protestować,
bo zależało im na ocaleniu Arabii. - Możecie jeno zachować sobie
niewolników płci męskiej, jako, że mężowie są jeno półludźmi,
którzy bez stanowczego nadzoru niewiast popadają w gnuśność i
pijaństwo – audiencja się skończyła. Potem odbyła się uczta.
*
Gdy
na nocnym niebie ukazał się Księżyc podobny do wielkiej, trupiej
czaszki, na Zamku Węża w mieście Riad, Muktada, szef Kapituły
Azazelitów wraz ze świtą swych konfratrów, przyjmował poselstwo
aż z Tmu – Tarakanu nad Morzem Czarnym.
-
My, synowie Karalucha – zaczął uroczyście stojący na czele
poselstwa basza Mormozd – apilijev – czciciele piekielnego Smoka
i Ognia, pozdrawiamy was, o potężna i straszna Kapituło Sług
Azazela; demona bezwodnej pustyni; demona – mordercy i boga
asasynów! W imieniu naszego króla; Pultychara XIII, ofiarujemy
Kapitule miecze i strzały Tmu – Tarakanu, jego konnicę i flotę,
rycerzy i skrytobójców. Do waszej dyspozycji są teraz wasze
pieniądze (waluta tmutarakańska nazywała się ,,karakon''
– przyp TK), spyże, konie, woły, wielbłądy, a także dziewice i
niemowlęta na potrzeby kultu! - mówiąc to, poseł klęczał przed
okrutnym Muktadą, mistrzem czarnej magii, swe dłonie złożone jak
do pacierza wkładał w jego dłonie, zaś połowieccy niewolnicy
Tmutarakańczyków, w glinianych dzbanach nieśli ziemię i wodę,
oraz różne kosztowności. - Pultychar XIII, z łaski boga
Karalucha, pan Tmu – Tarakanu, niczego tak nie pragnie jak zostać
wasalem prześwietnej Kapituły...
-
Kapituła zaś – przerwał mu srogi Muktada siejący strach nawet u
Sumerów – niczego tak nie pragnie jak bycia waszym suzerenem.
Przyjmujemy wasz hołd, przysięgając na Eblisa, że hojnie
wynagrodzimy wierność, bezlitośnie zaś ukarzemy zdradę.
Powstańcie z klęczek, nasi umiłowani sojusznicy i wspólnie
uczcijmy naszych bogów defloracją i ciałopaleniem, aby byli
przychylni naszym planom....
-
Na potęgę ludowładztwa, niech się tak stanie! - rzekli
Tmutarakańczycy.
Trzeba
bowiem wiedzieć, że prastare, złowrogie królestwo Tmu –
Tarakan, którego nazwa oznaczała Miejsce Karalucha, lub Carstwo
Ciemności, zagrożone było ciągłymi najazdami Słowian, Kimerów,
Płowców, Lidyjczyków, Frygów, oraz Greków, co skłaniało je do
szukania wsparcia u potężniejszych ludów. Ponadto król Pultychar
XIII i jego przodkowie, od Mazdasa VIII poczynając, borykali się z
pustym skarbcem, który mieli nadzieję napełnić dzięki
wyniszczającym lud podatkom i coraz to nowym sojuszom politycznym.
Tymczasem
królowa Oriana, rozesławszy wici po całych Górach Jasowskich
(Promecie),
zebrała wielką armię Amazonek, na której czele, dosiadając
Alabandy, ruszyła ku ziemicom arabskim. Oriana przyjęła do swego
wojska dwóch bliźniaków – Zidżera i Kidżarana, z pochodzenia
Arabów; mężów biegle władających szablą, a silnych jak tury.
Zostali osieroceni i wydziedziczeni przez Kapitułę, teraz zaś
przyświecała im zemsta. Z Arabii przybyła również na pomoc
królowej Orianie, wojowniczka Ahusat (Agusati);
olśniewająco piękna zbiegła niewolnica i zabójczyni potworów.
Pochodziła z plemienia Matosza (Al
– Matosch).
Jako dziecko trafiła do haremu szejka Idumei jako łup wojenny.
Bita, upokarzana i gwałcona, przy pierwszej nadarzającej się
okazji zbiegła na pustynię, gdzie uczyła się walczyć we
wspólnocie podobnych jej wygnańców. Z czasem zaczęły jej się
lękać ghule i ifryty. Ścigana przez Kapitułę za odmowę
współpracy, po wielu przygodach dostała się do królestwa
Amazonek, które z radością zawarły z nią braterstwo. Ahusat
zaskarbiła sobie przyjaźń samej królowej walecznych niewiast.
Jako pełnoprawna Amazonka została dopuszczona przez nią do
poznania tajemnicy somy (haomy).
Był to magiczny ponoć napój, który Amazonki podbijając Bharację
przejęły od zwyciężonych przez siebie Ariów, ludu butnego a
potężnego. Soma miała dodawać pijącym ją nadludzkiego wręcz
męstwa i siły.
-
Przecież to zwykła woda! - Ahusat nie kryła rozczarowania.
-
Istotnie – rzekła Oriana. - Siła i odwaga Amazonki kryje się w
jej sercu, a nie w eliksirach.
-
To w takim razie, po co jest soma? - spytała Ahusat.
-
Hmm – Oriana zamyśliła się. - To stara tradycja. Może po to,
aby mobilizować do wysiłku? Sama nie wiem zbyt dobrze.
W
czasie, gdy Amazonki zmierzały do celu, idąc przez Iran i Turan,
Kapituła już sposobiła się do obrony swej władzy. Na wezwanie
mistrza Muktady zjawiły się potwory i demony, których sam widok
mroził krew w sercu. Pustyniami ciągnęły hordy ghuli; cuchnących
zjadaczy trupów o głowach psów, ludzkich tułowiach i wężowych
nogach, ifrytów; czarnych, skrzydlatych demonów, mających ogień
miast krwi i trzewi, ludzie – skorpiony o palącym jadzie,
sprowadzeni z przyszłości przez swego bożka Bafometa – zakuci w
zbroję Rycerze Świątyni (po słowiańsku: Witezie Chramu), mający
czerwone krzyże na białych płaszczach i inne straszydła podobne
do tych co nękały św. Antoniego Pustelnika.
Wielki
Muktada w bezksiężycową noc stał w blasku zaczarowanych pochodni,
na marmurowym balkonie Zamku Węża w mieście Riad i przyjmował
wyrażony okrzykiem ,,Azif''!,
hołd od mieszkańców piekieł: czarnego, rogatego olbrzyma
Bafometa, sypiącego iskrami, wyższego niż najwyższe szczyty pasma
górskiego Kaf, psiogłowego Vahabitosa, poruszającego się na
tylnych łapach a podpierającego się ogonem smoka Bilata, potwora
Huwawy – mocarnego prześladowcę sumeryjskiego króla Gilgamesza z
Uruk, pięknej, złotowłosej kusicielki Ghuli o śnieżnobiałych,
kończystych zębach, o piersiach i sromie zakrytych czarną tkaniną,
pożerającej młodzieńców pod postacią bezwłosej hieny, Sili –
upiornej wielbłądzicy o smoczej głowie i skórze, Ufryta –
olbrzyma
o głowie orła, Samaela – potwornego, czarnego psa, którego czerwone ślepia wysyłały wiązki wszystko niszczących, czerwonych promieni, pełzającego po pustyni na żabich łapach wieloryba Bahmuta, Asala – wielkiego jak gdańska szafa, rudego psa zionącego ogniem i zsyłającego burzę piaskową, walczącego zatrutymi szablami, sześciorękiego olbrzyma Asmadaja mającego trzy głowy rogatych likaonów, Bel – Zibaaja rozkazującego charom much o żądłach zatrutych trupim jadem i samego Baal – Iblisa. Gdy owe straszliwe, obmierzłe bożki, na rozkaz Kapituły (a tak naprawdę z własnej woli) opuściły swe pełne ognia i siarczanego smrodu jaskinie pod górami Kaf, otaczającymi pierścieniem krainę Huristan, gdzie ongiś bawił Żmij Ognisty Wilk, Słońce się zaćmiło na wiele miesięcy i strach wielki padł na całą Arabię. Zdawało się, że zło jest wszechpotężne, dobro zaś jeno iluzją, czasy człowieka zaś dobiegły końca....
o głowie orła, Samaela – potwornego, czarnego psa, którego czerwone ślepia wysyłały wiązki wszystko niszczących, czerwonych promieni, pełzającego po pustyni na żabich łapach wieloryba Bahmuta, Asala – wielkiego jak gdańska szafa, rudego psa zionącego ogniem i zsyłającego burzę piaskową, walczącego zatrutymi szablami, sześciorękiego olbrzyma Asmadaja mającego trzy głowy rogatych likaonów, Bel – Zibaaja rozkazującego charom much o żądłach zatrutych trupim jadem i samego Baal – Iblisa. Gdy owe straszliwe, obmierzłe bożki, na rozkaz Kapituły (a tak naprawdę z własnej woli) opuściły swe pełne ognia i siarczanego smrodu jaskinie pod górami Kaf, otaczającymi pierścieniem krainę Huristan, gdzie ongiś bawił Żmij Ognisty Wilk, Słońce się zaćmiło na wiele miesięcy i strach wielki padł na całą Arabię. Zdawało się, że zło jest wszechpotężne, dobro zaś jeno iluzją, czasy człowieka zaś dobiegły końca....
*
-
Mam wrażenie jakbym była teraz w Krainie Ciemności (Amente)
na północ od Mogol – Tartarii – mówiła Ahusat lecąca na
Pegazie do królowej Oriany, przemierzającej mroczne niebo na
garbatym grzbiecie Alabandy.
-
Mówisz o tej ziemicy, gdzie włada Lelwa – królowa nocnic o
głowie kruka – upewniła się Oriana. - Kiedy w dziecięcych
latach poznawałam naukę jeografii u stóp mistrza Uczonka,
dowiedziałam się nie tylko o plemieniu Obodrytów z Bliskiego
Zachodu, co nigdy nie jedzą mięsa, ale i o tym jak Mogol –
Tartarzy idąc łupić Krainę Ciemności zostawiają u jej rubieży
źrebięta, sami zaś jadą na klaczach, ich matkach. Po skończonej
wyprawie, klacze macierzyńskim instynktem wiedzione, odnajdują swe
źrebaki; w przeciwnym razie powrót z królestwa Lelwy byłby
niemożliwy. Słyszałam też, że oprócz Krainy Ciemności
istnieje też taka kraina, gdzie nigdy nie zachodzi Słońce... -
Amazonki w blasku pochodni, uparte i nieustraszone, przedzierały się
przez chłód i ciemność, aż zatrzymały się nieopodal budzących
grozę ruin Zapomnianego Miasta na Pustyni Arabskiej, przepojonych
diaboliczną magią.
Tam
doszło do wielkiej, nie dającej się zapomnieć bitwy ze sługami
Kapituły. Bitwa rozpoczęła się nagle, wybuchła jak pożar, wróg
nie dał czasu na odśpiewanie hymnu.
W
pierwszym starciu, Ghula wielka jak słonica, rozszarpała Zidżera;
pożarła go razem z turbanem i karacenową zbroją, co gorsza mając
na to jego przyzwolenie, uzyskane po wielu nocach upojnych i
męczących snów. Ledwo ostatnia kość Zidżera pękła w zębach
potworzycy, Kidżaran pomścił brata; srebrną szablą łeb uciął
zwodzicielce, a gdy zionąc ogniem, podbiegła w jego stronę Sila;
wielbłądzica
pokryta smoczą łuską, Arab zdekapitował również ją.
Wojowniczka
Ahusat, przyjęta do ludu Amazonek, nosiła na plecach zaczarowany
kołczan ze skóry rekina, albo płaszczki, w którym nigdy nie
brakło strzał. Lecąc na grzbiecie białego jak śnieg i jak śnieg
połyskującego Pegaza o jednym, spiczastym rogu niby jednorożec,
uśmierciła swymi niechybiającymi celu, zatrutymi strzałami sto
ghuli i ifrytów. Wszelkie straszydła pierzchały na widok srebrnej
gwiazdki na jej czole i dłoni zdobionych srebrzystą, połyskującą
w mrokach nocy henną. To właśnie Ahusat posłała zabójczą,
zatrutą krwią hydry strzałę w zionące cuchnącym dymem nozdrza
wieloryba Bahmuta, śliniącego się wrzącą smołą.
Z
ręki Oriany; mistrzyni tak miecza jak i łuku, zginął smok Bilat,
którego imię wspak wypowiedziane oznacza człowieka budzącego
trwogę, a który na próżno starał się wepchać z powrotem na swe
miejsce kiszki, wypływające z brzucha rozprutego mieczem Germanem.
Psiogłowy olbrzym Vahabitos; ojciec sekty głupich i krwiożerczych
fanatyków, chcąc pochwycić Orianę niesioną na skrzydłach
Alabandy, utracił wszystkie pace u lewej ręki, zaś gdy zawył z
bólu, królowa strzeliła mu do otwartej paszczy pięć płonących
strzał, po czym dobiła przecinając gardło mieczem. Vahabitos
upadł z łoskotem na spieczoną ziemię miażdżąc tysiące ghuli.
Asmadajowi,
niosącemu spustoszenie za pomocą sześciu szabli, podcięła
ścięgna, a gdy upadł z łoskotem wywracającym góry, dobiła go
wraziwszy mu cała kopię w pępek.
Nie
lepszy spotkał zionącego ogniem rudego psa Asala, który przeniósł
się na łono swego ojca Azazela, po tym jak Oriana naszpikowała go
trzydziestoma strzałami, a następnie odcięła jego nieśmiertelną
jak u hydry głowę, którą następnie rzuciła w twarz Arafat –
chana; emira olbrzymów z gór Kaf.
Mimo
tych przewag do zwycięstwa wciąż było daleko. Ahusat zginęła
zatruta trupim jadem przez muchy Bel Zibaja. Podobny los spotkał
Kidżarana. Demonów i potworów było coraz więcej i więcej; szef
Kapituły obserwował bitwę w pękniętym zwierciadle i sikając ze
strachu, wciąż przyzywał z piekieł nowe bestie. W końcu królowa
Oriana widząc nadciągające widmo klęski, zwróciła swój umysł
ku tronom Teosta i Vardavy, a ci wysłuchali jej modlitwy. Niebo się
rozwarło i wielka jasność padła na ruiny przeklętego grodu
czarowników. Dał się słyszeć szczęk oręża, łopot wielkich,
orlich skrzydeł i ryk złotych trąb wojennych. Serca Amazonek
napełniły się radością, bo oto przybyły zastępy czczonych
przez nie, czystych duchów Enx, przez Słowian zwanych Enkami, o
wyglądzie pięknych młodzieńców i dziewic w złotych zbrojach.
Owi posłańcy Teosta i jego matki Vardavy rozgromili armię Kapituły
i zniszczyli czary jej szefa. Zaćmienie dobiegło końca. Droga na
Riad stanęła otworem.
*
-
Będę ci ja męczennikiem, o, o, o, polegnę w świętej wojnie, o,
o. o, Azazel mnie pomści... uch... - wył, stękał i jęczał
wielki mistrz Muktada dopiero co wbity na pal (albo nawet ukrzyżowany
jak to było w zwyczaju u Persów).
-
Wiesz co, świński ryju – rzekła mu Oriana – swoje diabelskie
męczeństwo możesz sobie o kant rzyci potłuc. Przeklinaj mnie, ile
wlezie, a ja i tak się ciebie nie boję – w erze dwunastej, długo
przedtem i długo potem, zwycięzcy nie mieli litości dla
pokonanych. Myśli Czytelnik, że teraz jest lepiej?
-
Skrytobójca jest jak poeta – rzekła do Oriany jej siwowłosa,
podpierająca się laską piastunka, uczyniona przez swą dorosłą
już wychowankę członkinią Rady Królewskiej. - Możesz zabijać
asasynów do woli, a ich miejsce wciąż będą zajmować nowi i
nowi, coraz bardziej zażarci. Nie tędy droga.
Amazonki
zdobyły szturmem zamek Riad; zburzyły go, całą Kapitułę
powbijały na pale, sprawiając tym miłą ucztę sępom a krukom.
Pustynie znów się zazieleniły, khory obróciły się w strumienie,
Arabistan
rozkwitł niby Eden, zaś jego mieszkańcy koronowali Orianę na
swoją królową. Oriana wzniosła łuk triumfalny na ruinach zamku
Riad i postawiła Święte Trofeum, złożone z wbitego w ziemię
miecza obwieszonego tarczami. Po śmierci doczekała się wśród
Arabów kultu jako anielica Al – Uzza, której kult trwał aż do
początków średniowiecza.