,,I w przekazach folklorystycznych zawsze mówi się, że znanym czarownikom – Twardowskiemu czy Kabatowi – pomagał diabeł. To zaś pozwala na postawienie pytania o liczbę dusz w człowieku i ich życie pozagrobowe'' – Andrzej Szyjewski ,,Religia Słowian''
Już
w wieku przedszkolnym, lub wczesnoszkolnym obejrzałem po raz
pierwszy film Teatru Telewizji ,,Igraszki
z diabłem'' z 1979 r. w
reżyserii Tadeusza Lisa na podstawie dramatu czeskiego autora Jana
Drdy (1915 – 1970). Pamiętam, że wówczas bałem się pokazanych
na filmie diabłów. Minęły lata i w ,,Gościu
Niedzielnym'' czytałem
jak w dodatku telewizyjnym, polski poeta i publicysta Wojciech Wencel
napisał recenzję, w której bardzo pozytywnie ocenił ,,Igraszki
z diabłem''.
Dowiedziałem się wówczas, że choć Jan Drda był komunistą, to
warto oddzielić życiorys tego autora od jego dzieła. Zachęcony
tym obejrzałem film w listopadzie 2015 r.
Akcja
rozgrywa się w bliżej nieokreślonej krainie, pod koniec XVII, lub
na początku XVIII wieku (na ten ostatni okres wskazuje strój i
peruka diabła dr. Solfernusa). Jeden z diabłów wspominał o
wojnie trzydziestoletniej (1618 – 1648). W roli protagonisty
obsadzony został siwiejący już dragon Marcin Kabat, weteran wojen
z Turkami. Jego antagonistami są diabły – zarówno te znane z
,,Biblii''
jak: Belzebub (stary i zdziecinniały książę piekła narzekający,
że mu ,,muchy pstrzą na
nosie'') i dr. Belial,
oraz te wymyślone przez Jana Drdę jak: brany na zielono Lucjusz
Magister, który nakłonił księżniczkę Disperaldę i jej służącą
Kasię do podpisania cyrografu w zamian za obietnicę dostarczenia
idealnego męża1,
jego mistrz – dr. Solfernus (jego imię wywodzi się od siarki, po
łacinie: ,,sulfur'',
po włosku: ,,zolfo'')
i przygłupie, słowiańskie diabły straszące w Czarcim Młynie, z
którymi Kabat grał w karcianą grę - ,,marjasza''.
Antagonistami są również
tchórzliwy rozbójnik i morderca Sarka Farka i pełen pychy i
obłudy, pustelnik Scholastyk, który cieszył się z groźby
potępienia obu dziewczyn. Sprzymierzeńcem protagonisty jest
natomiast anioł Teofil (jego imię znaczy ,,Przyjaciel
Boga''), który
ostatecznie uratował Kabata i Kasię z piekła.
Film
ostrzega przed satanizmem. ,,Igraszki
z diabłem'' zawsze
kończą się źle dla człowieka, który sam z siebie nigdy nie może
pokonać złego ducha, bo jest na to za słaby. Jest ponadto pochwałą
miłosierdzia, współczucia i Bożej Opatrzności, która okazuje
się silniejsza od diabelskich knowań.
,,Gdybym
mówił językami ludzi i aniołów,
a
miłości bym nie miał,
stałbym
się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym
też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał
wszelką wiedzę, i '
miał
tak wielką wiarę, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie
miał,
byłbym
niczym.
I
gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność swoją,
a
ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał,
nic
mi nie pomoże.
Miłość
cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka
poklasku, nie unosi się pychą;
nie
jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta
złego;
nie
cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko
znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko
przetrzyma.
Miłość
nigdy nie ustaje,
nie
jest jak proroctwa,
które
się skończą, choć zniknie dar języków i choć wiedzy już nie
stanie.
Po
części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy.
Gdy
zaś przyjdzie to co doskonałe, zniknie to co jest tylko częściowe.
[…]
Tak
więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy, największa z
nich jednak jest miłość'' – 1 Kor 13. 1 - 13
1
Disperalda i Kasia ze swoimi wygórowanymi pragnieniami przypominają
nieco Bellę Swan, która przedkładała związek z romantycznym
wampirem nad normalne kontakty ze zwykłymi ludźmi, jednak morał
,,Igraszek z diabłem'' jest krańcowo inny niż ,,morał''
,,Zmierzchu'' ;). Zainteresowanych odsyłam do posta ,,Wokół
'Zmierzchu'''.