Śniło mi się, że:
- Andrzej Duda po starokrasnemu nazywa się Andreus ov Tuatha de Danann (pochodzi od irlandzkiej bogini Danu), Antoni Macierewicz to Antonius ov Matirevicius, Beata Szydło to Viełata ov Zidalova, zaś Lech Kaczyński - Leien ov Anatović ov santyja memora,
- zamówiłem loda, którego posoliłem,
- szedłem ulicą w kalesonach i myślałem o tym by się wykastrować; mówiłem o tym na spowiedzi, a ksiądz powiedział, że to grzech się okaleczać; odparłem, że Bóg musi mnie bardzo kochać skoro zabrania się okaleczać,
- widziałem napisaną przez jakąś kobietę książkę o zagrożeniach duchowych capoeiry i pomyślałem, że skoro trenuje to Alexandrus ov Cocelaise, to nie może być to złe,
- Pan Sołtys z gminy Pawlaczyca miał w domu plakat z Piłsudskim i walczył brzytwą,
- poszedłem do sklepu spożywczego na ul. Monte Cassino w Szczecinie, którego bramy były obite błyszczącą blachą; wewnątrz jeździły samochody i motory, których się bałem,
- w sklepie spotkałem Mateusza Kijowskiego i nazwałem go pechowcem, a ekspedientka była nim zachwycona,
- Neil Gaiman zaangażował się w popieranie eutanazji (we śnie zlał mi się w jedno z Terry'm Pratchettem),
- mówiłem Jenie ov Balckeyovej i jej siostrze Casiyi, że prawo nie zabrania czcić Huitzilopochtli, choć zabrania składania ofiar z ludzi,
- pewna Niemka, blondynka, przeglądała mój poemat ,,Milenium, czyli Nowe Triumfy'' i nie spodobała jej się duża ilość ilustracji, oraz treść, ja zaś zeskoczyłem z kilkupiętrowego murku,
- powiedziałem Mamie, że martwię się o zbawienie Sławomiry, usłyszałem w odpowiedzi, że będzie dobrze,
- Dariusz Kwiecień zamienił się w małe dziecko i nocą, na czworakach zakradł się do kuchni, gdzie wyjadał kiełbasę z lodówki, a jakiś chłopiec patrzył na to zdziwiony,
- na ulicy blisko Placu Rodła w Szczecinie, ksiądz kazał mi siedzieć przed Kalą - straszliwym aspektem Buddy Awalokiteśwary, wyobrażanym razem z chińskim smokiem, wówczas zrozumiałem, że to nie buddyzm prowadzi do zbawienie, ale chrześcijaństwo, UWAGA: To tylko sen, na jawie nigdy nie byłem buddystą, ani nikogo do tego nie namawiam,
- do mojego mieszkania wleciały dwa bociany, a potem włamał się mały chłopiec imieniem Kuba, który mówił, że jego rodzice zaginęli, zabrałem go na spacer i nie wiedziałem co robić dalej, jakaś kobieta powiedziała, że chłopiec mnie okłamał, a inna nazwała nas obu pajacami.
,,- powiedziałem Mamie, że martwię się o zbawienie Sławomiry, usłyszałem w odpowiedzi, że będzie dobrze" Mama ma rację.
OdpowiedzUsuń