Strony

poniedziałek, 3 lipca 2017

,,Bestiariusz słowiański część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach''

,,Obie części 'Bestiariusza słowiańskiego' są próbą usystematyzowania słowiańskiej demonologii ludowej. Przyjęta forma ilustrowanego leksykonu w łatwy i przystępny sposób ukazuje różnorodność wierzeń naszych przodków – jednak z pewnością nie wyczerpuje tematu. Opisane i narysowane przez nas stwory występują w baśniach, opowieściach i legendach, spotykamy je w obrzędach, przesądach i rytuałach, często o bardzo lokalnym charakterze. Dlatego właśnie stworzyliśmy stronę Legendarz pl., gdzie staramy się poruszać zagadnienia, na które zabrakło miejsca w książkach. Chcemy w ten sposób nakreślić szerszy kontekst dla Bestiariusza, nawiązać kontakt z odbiorcami naszych książek, aby wspólnie uzupełnić brakujące elementy mitologicznej układanki. Zapraszamy na stronę Legendarz pl. zarówno czytelników mających uwagi czy spostrzeżenia dotyczące naszych publikacji, jak i fascynatów legend pragnących podzielić się z nami swoją wiedzą'' – Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański część druga. Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach''







Na przełomie czerwca i lipca 2017 r. przeczytałem drugą część ,,Bestiariusza słowiańskiego'' napisanego i zilustrowanego przez Pawła Zycha i Witolda Vargasa a wydanego w serii ,,Legendarz'' przez wydawnictwo ,,Bosz''. Leksykon jest kontynuacją ,,Bestiariusza słowiańskiego. Rzeczy o skrzatach, wodnikach i rusałkach'' pióra i pędzla tych samych Autorów. Na okładce jest narysowane boże siedleczko – nieszkodliwy domowy demon z Łużyc przedstawiony jako podobny do myszy (mojemu przyjacielowi, Voytakusowi ov Višnicowi, który uwielbia myszy, bardzo spodobała się ta istota ;). Książka opowiada o demonach słowiańskich, ale też i niektórych bałtyckich (litewskich). Wśród tych ostatnich są: łauma – władczyni żmudzkich bagien porywająca noworodki, demon śmierci żądlica, zwana po litewsku giltine, oraz takie skrzaty jak barstuki i kautki (kauki) występujące również w folklorze Warmii i Mazur; ziem dawniej zamieszkanych przez Bałtów. Część (i to znaczna) owych istot ma pochodzenie pogańskie (np. samojadek; upiór żywiący się własnym ciałem, turosik – demoniczny tur polujący na myśliwych, czy dawne bóstwo wiatru Pochwiściel, polski odpowiednik ruskiego Striboga). Z kolei wpływ na powstanie innych miały wierzenia chrześcijańskiej Europy, jak w przypadku: niedzielki (demona karzącego za pracę w niedzielę), szpechotki (karzącego łamiących post dosłownie wierceniem dziury w brzuchu), przestępu – jest to odmiana mitu o mandragorze (o roli mandragory w kulturze rumuńskiej pisał Mircea Eliade w książce ,,Od Zalmoksisa do Czyngis – chana''), wyławianych z Bałtyku morskich mnichach i morskich biskupach (jeden z tych ostatnich został wypuszczony z powrotem do morza przez króla Zygmunta Starego, o czym pisał XVI – wieczny szwajcarski zoolog Konrad Gesner), czy Meluzyna ze Śląska – piękna, skrzydlata kobieta – wąż zapożyczona z francuskiej legendy o rodzie de Lusignan. 1 Omawiane w książce istoty zostały zapożyczone z folkloru różnych rejonów Polski: Tatr (panek – demon podobny do niedźwiedzia o czarnej, jakby ludzkiej twarzy bez dziurek w nosie), Kaszub (olbrzymy zwane stolemami, nimfy redunice – niejako rodzimy odpowiednik Meluzyny, sprawca siarczystego mrozu - mrzelc), Śląska (strziczek – istota o szczypcach raka lubiąca płatać nimi psikusy próżnym kobietom, kotszur – podobny do długoszyjej wydry, Pustecki – cieszyński odpowiednik Skarbnika, Rzepiór – olbrzym władający Śnieżką w Karkonoszach), z Warszawy (szpuk), z Łużyc (wspomniane już boże siedleczko zajmujące się ostrzeganiem domowników przez niebezpieczeństwami), oraz z ziem przedrozbiorowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów – ze wspomnianej już Litwy (przypominam, że Litwini to Bałtowie, a nie Słowianie), Białorusi (wużałki – urodziwe nimfy zamiast nóg mające wężowe ogony, czarny król kotów Wargin, jeziornica – złowroga nimfa z Jeziora Czarnego, łojma – postać kobieca, której zielone, czerwone i czarne stroje zapowiadały kolejno nadejście urodzaju, wojny i zarazy, czy białun o wiecznie zasmarkanym nosie), oraz z Ukrainy (kudłaty olbrzym czuhajster zjadający inne demony, rachmany – żyjące pod ziemią karły – ludożercy, olbrzymy wełety o wielkich zębach, miawki – nimfy o kocich rysach, czy olbrzymi wąż połoz o wzroku zamieniającym w kamień; taki ukraiński odpowiednik bazyliszka). Niektóre z kresowych demonów mają swe odpowiedniki w wierzeniach rosyjskich jak: kikimora, och (karzeł, którego wywoływało słowo ,,och''; pisał o nim Aleksander Afanajsew w jednej z baśni) czy ukraińskie złydnie (w folklorze rosyjskim występuje podobny do nich Zlyden, o którym pisała Ekaterina Sedia w powieści ,,Tajemna historia Moskwy''). Można się też dopatrzeć analogii do mitów ludów innych niż słowiańskie np. huculskie, skrzydlate demony harcuki bardzo przypominają harpie z mitologii greckiej. W tej humanistycznej skądinąd książce, znajdą coś dla siebie również miłośnicy zoologii, a ściślej – parazytologii, wiedzący o takich pasożytach jak: płaziniec motylica wątrobowa czy groźny nicień – włosień spiralny. Ich nazwy wcześniej nosiły demony: motylica z Podhala pasożytująca na owcach i podobna z wyglądu do łasicy lub szczura, oraz włosień, który nocą drapał śpiących ludzi pazurami, a wówczas zadrapane miejsca porastały włosiem. Podobnie jak w przypadku poprzednio omawianych książek z serii ,,Legendarz'' i tym razem wypada mi pochwalić pełne twórczej inwencji ilustracje; część z nich przedstawia istoty straszne, a część śmieszne. Takiej wspaniałej wyobraźni mogliby pozazdrościć H. P. Lovecraft i Clark Ashton Smith razem wzięci ;). W niektórych z nich dopatruję się inspiracji klasyką fantasy np. potoplenyk skojarzył mi się z narnijskim błotowijem Błotosmętkiem (C. S. Lewis ,,Srebrne krzesło''), zaś dobry duszek Grzenia – z hobbitem ;). Na zakończenie chciałbym wyznać, że moim ulubionym bohaterem książki jest jarchuk – czarodziejski, bojowy, czarny pies z Ukrainy broniący ludzi przed siłami ciemności (określiłbym go jako psi odpowiednik wiedźmina ;). Sądzę zresztą, że obecna Polska to też jakby taki jarchuk Europy...









1 Polską wersję legendy o Meluzynie, w której była ona żoną księcia Bolka Cieszyńskiego można przeczytać w ,,Księdze smoków polskich'' Bartłomieja Grzegorza Sali, Pawła Zycha i Witolda Vargasa.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz