Strony

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Wielbłąd Nilusa







,, [...] Mam na myśli słynną ofiarę z wielbłąda, opisaną przez niejakiego Nilusa, mnicha żyjącego w klasztorze na Górze Synaj w drugiej połowie IV wieku. Po napadzie Beduinów na klasztor Nilus miał okazję bezpośrednio zapoznać się z ich życiem i wierzeniami. Swoje obserwacje zawarł w obszernej rozprawie pt. Wymordowanie mnichów z Góry Synaj. Szczególnie dramatyczny jest jego opis ofiary z wielbłąda, składanej, jak pisze, 'w porze Gwiazdy Zarannej'. Wielbłąd, skrępowany i leżący na ołtarzu ułożonym naprędce z głazów, zostaje rozszarpany na sztuki i pożarty na surowo w takich pośpiechu, że - jak podkreśla Nilus -  
w krótkim czasie pomiędzy wzejściem Gwiazdy Zarannej, znaczącym początek ofiary, a jej zniknięciem w blasku wschodzącego słońca, zwierzę jest całkowicie zjedzone razem z kośćmi, skórą, krwią i wnętrznościami''' - Mircea Eliade ,,Okultyzm, czary, mody kulturalne''

,,Szpital dr. Schtroisemana''


,,Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją‘‘ - ,,Przysięga Hipokratesa‘‘






W pierwszej klasie gimnazjum fantazjowałem o tym jak wybitny polski zoolog, paleontolog, wynalazca wehikułu czasu i lekarz pochodzenia żydowskiego, dr. Jan Schtroiseman w Warszawie pod koniec lat 90 – tych XX wieku prowadził własny szpital. Przybytek ten nosił imię Lucy – samicy australopiteka odkrytej w Tanzanii w latach 50 – tych XX wieku, zaś dr. Schtroiseman sam jeden leczył wszystkich pacjentów (raz przyjął poród).







Jednym z jego podopiecznych był człowiek chory psychicznie, który zakochał się w podłodze do tego stopnia, że nie chciał deptać po niej. W związku z tym dostał specjalne buty do chodzenia po suficie.
Innym razem dr. Schtroiseman jako dentysta zminiaturyzował się i wszedł pacjentowi do jamy ustnej, aby czyścić mu zęby. Niestety pacjent obudził się z narkozy i połknął dentystę. Dr. Schtroiseman palił ognisko w jego żołądku i śpiewał:

,,Płonie ognisko i trzęsie się bebech,
Drużynowego nie ma wśród nas.
Był w kawie, herbacie, galarecie
Lecz został strawiony i został się kał‘‘.

Główny bohater został wydalony z kałem i spłukany w klozecie. Po wielu przygodach trafił na wysypisko śmieci gdzie żyły krasnoludki śmietnikowe (skrzaty kloszardzi).
Gdy lekarz wrócił do swych właściwych rozmiarów, odnalazł poniemiecki skarb pod podłogą, po której jego podopieczny nie chciał chodzić.