W czerwcu
2019 r. obejrzałem turecki film science fiction zawierający również
motywy fantasy i postapokalipsy, tzw. ,,Tureckie
Gwiezdne Wojny’’
znane też pod tytułem: ,,Człowiek,
który uratował świat’’
(tytuł oryginału: ,,Dünyayi
Kurtaran Adam’’)
z 1982 r. w reżyserii Çetina
Inança
(ur. 1941 r.).
Akcja
rozgrywa się w odległej przyszłości; w erze galaktycznej. Po
wojnie atomowej Ziemia została rozbita na wiele mniejszych planet.
Ludzie żyli odtąd jak w czasach sprzed pojawienia się cywilizacji
technicznej. Narody i religie połączyły się. Siła ludzi tkwiąca
w ich mózgach pozwalała im odpierać ataki kosmitów (zwracam uwagę
na obecny w filmie bardzo pozytywny motyw rozumu i dobrego serca jako
odpowiednika Mocy, zamiast bezosobowej, okultystycznej siły ;).
Głównymi
bohaterami są dwaj tureccy piloci – starszy Murat i młodszy Ali
lubiący kobiety i szampana. Bronili oni resztek rozbitej Ziemi przed
najazdem Czarodzieja. Rozbili się na pustynnej planecie, gdzie
odkryli egipskie malowidła ścienne, piramidy, Sfinksa i ruiny
bizantyjskiego kościoła. Obaj Turcy bronili zamieszkujących ową
planetę bezbronnych ludzi przed najazdem kosmitów. W Muracie
zakochała się piękna, niema blondynka. Była matką małego
chłopca, dla którego Murat był wzorem do naśladowania. Tureccy
kosmonauci byli biegli w sztukach walki i honorowi. Używali siły
wyłącznie do walki ze złem. Starzec uczył ich o islamie (,,każda
pliszka swój ogonek chwali’’
- jak mówi przysłowie). Blondynka zaprowadziła Murata do ruin
kościoła, gdzie kosmonauta zdobył złoty, zębaty miecz
(odpowiednik mieczy świetlnych) i ludzki mózg zamknięty w pudełku
– znak, że siła i rozum powinny iść w parze. Wówczas blondynka
odzyskała głos. Po śmierci Alego, Murat przetopił miecz na złote
rękawice i buty zapewniające mu nadludzką siłę i pokonał
Czarodzieja.
Na
czele antagonistów stał Czarodziej
– brodaty człowiek, który osiągnął nieśmiertelność dzięki
zgłębianiu tajemnej wiedzy Majów i Azteków. Nie przyniosła mu
ona szczęścia; przeciwnie – napełniła go nienawiścią do
wszystkich mieszkańców Ziemi, których zapragnął zniszczyć (znów
bardzo wartościowy moment pokazujący, że nieśmiertelność w
połączeniu ze złem w sercu nie daje szczęścia). Czarodziej nosił
kolczastą koronę i złoto – czerwoną maskę. Dysponował
zdolnością unicestwiania swoich wrogów za pomocą magii, w końcu
zginął z ręki Murata. Pierwowzoru tej postaci dopatruję się w
Iblisie – odpowiedniku Lucyfera z wierzeń muzułmańskich.
Żoną
Czarodzieja była Królowa – piękna, czarnowłosa kobieta w kusym,
zielonym stroju. Próbowała uwieść Alego, lecz ten porzucił jej
umizgi gdy spostrzegł, że zadaje się ona z potworami. Czarodziej
ukarał Królową za niewykonanie zadania zamieniając ją najpierw w
staruchę, a potem w tarantulę.
Czarodziejowi
służyły liczne potwory jak: rycerze – kościotrupy, szturmowcy w
blaszanych zbrojach, mumie z wielkimi pazurami, bestie czerwone i
zielone, stwór podobny do Chińczyka itd.
Film
ma bardzo fajne przesłanie pokojowe; podkreśla braterstwo
wszystkich ludzi i ostrzega przed wyniszczającymi wojnami, za to
efekty specjalne słusznie są uważane za kiczowate.