Strony

niedziela, 12 kwietnia 2020

,,Zbrodnia wielkiego człowieka''


,,Lipka miał teraz w ręku swą karierę, swoje szczęście. Mógł skazać człowieka na śmierć lub pozaziemską egzystencję, bo dla osób zamkniętych w kabinach jest tylko wieczność lub nagłe zejście ze świata. Podjudzał się: ‘Masz prawo to zrobić, masz pełno prawo usunąć faceta, który tak samo przysłużył się innym. Jeśli tego nie dokonasz dla swojej kariery, to zrób to przynajmniej z zemsty dla tamtych’’’- A. Hollanek ,,Zbrodnia wielkiego człowieka’’






Na studiach przeczytałem powieść Adama Hollanka (1922 – 1998) ,,Zbrodnia wielkiego człowieka’’ z 1988 r. łączącą cechy science fiction, kryminału i sensacji.






Jej akcja rozgrywa się w drugiej połowie XX wieku w rejonie Trójkąta Bermudzkiego i w kurorcie Niebieskie Miasto (USA). Wielu polskich fantastów piszących w latach 80 – tych i 90 – tych XX wieku umieszczało akcję swych utworów w tym kraju, a czasem nawet używało obco brzmiących pseudonimów (przykładowo Jacek Piekara opublikował powieść o Conanie ,,Pani Śmierć’’ jako Jack de Craft, zaś Eugeniusz Dębski podpisywał się min. jako Owen Yeates). Powodem owej mody był boom na fantastykę zagraniczną spowodowany nadrabianiem wieloletnich zaległości w przekładach, a czasem też chęć zmylenia komunistycznej cenzury (jak w przypadku ,,Zbrodni wielkiego człowieka’’, której akcja celowo została umieszczona po politycznie poprawnej stronie Żelaznej Kurtyny).





Głównym bohaterem jest John Lipka – amerykański detektyw pochodzenia polskiego; hipochondryk z problemem alkoholowym. Wciąż lękając się o swoje zdrowie kolekcjonował literaturę medyczną. Był brzydki z wyglądu i ubogi. Przełożeni pomijali go w awansie. Jednocześnie był dociekliwy i uczciwy. Miał narzeczoną Ritę, którą w końcu poślubił.






Tytułowym wielkim człowiekiem był profesor James Green – z pochodzenia Murzyn, który zanim zrobił karierę naukową pracował jako tragarz w porcie. Całe życie zmagał się z rasizmem (z tego powodu za pomocą kosmetyków maskował swój kolor skóry). Dokonał wielu ważnych wynalazków:
- wyhodował mikroby zjadające bakterie tyfusu, duru brzusznego i czerwonki (wbrew jego woli zostały wykorzystane przez wojsko jako broń biologiczna),
- miniaturowe, sztuczne słońca z wodoru i helu niweczące działanie grawitacji,
- ,,wieczni ludzie’’ (chcąc zapewnić ludzkości nieśmiertelność i wielką mądrość błyskawicznie postarzał ludzi, po czym wprawiał cząsteczki tworzące ich ciała w bardzo szybkie drgania, przez co zamknięci w specjalnym akwarium dłużej żyli i przyswajali wiedzę znacznie szybciej niż normalnie. W swoim przedsięwzięciu Green opierał się na teorii względności Einsteina – chodziło o przypadek czasu inaczej upływającego na Ziemi, a inaczej w Kosmosie. Niestety obiekty jego eksperymentu zbuntowały się i zniszczyły aparaturę podtrzymującą ich wieczne życie).
Okrzyczany jako zbrodniarz Green był postacią tragiczną. Współpracownicy (zwłaszcza Malone) manipulowali nim i popchnęli do morderstwa w imię dobra nauki. Nieszczęśliwie kochał piękną aktorkę Zuzannę Hay, która była agentką służb specjalnych i też manipulowała nim.
Powieść jest bardzo smutna, nie ma dobrego zakończenia. Wynikający z niej morał jest następujący:

,, […] Od jednostkowych zbrodni jest tylko krok do masowych. Zaczynasz tak szybko tonąć w błotku codziennych świństw, że wielka idea nagle przestaje być ważna. To wcale nie znaczy, że sam temu nie jesteś winien. O nie! Przeciwnie – człowiek zawsze jest wolny. Ma zawsze prawo wyboru. [...]’’ - op. cit.