,,Na prowincji można też było spotkać 'płanetnika'. Był to mężczyzna zwykle chory na jakąś przypadłość jak padaczka lub ułomny, kulawy, garbaty czy zezowaty. Trafiali się też płanetnicy pijacy. W każdym razie najczęściej byli odludkami. Niechętnie rozmawiali z ludźmi, chodzili po nocy, znali się na ziołach i czarach. Zdarzało się, że po niszczącym zbiory gradobiciu wieśniacy wymierzali płanetnikowi sprawiedliwość. Ale najczęściej korzystali z ich pomocy przy leczeniu. Niektórzy cieszyli się takim szacunkiem, że nawet aptekarze sprzedawali zalecane przez nich leki'' - Przemysław Semczuk ,,Magiczne dwudziestolecie''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz