,,Józef z Hamadanu [...] pracował właśnie nad dziełem swego życia, gdy jego izdebkę wypełniła niezwykła jasność. Podniósł wzrok i ujrzał piękną kobietę. Przekonany, że wizytę składa mu sama Matronit, wyciągnął ku niej ramiona (był jeszcze mężczyzną w sile wieku), lecz w tejże chwili ciało na powrót stało się słowem i zdumiony rabi Józef spostrzegł, że to nie Matronit, ale dopiero co zapisana jego własną ręką litera chet, niczym kobieta z trzech stron zamknięta, z czwartej zaś otwarta na jego kaligraficzne zaloty'' - Robert Pucek ,,Siedemnaście zwierząt''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz