Strony

sobota, 13 lipca 2024

Luter i diabeł



 ,,Ślady tych walk, słynna plama atramentu na ścianie, pozostałość po rzucie kałamarzem w diabła, sprawiły, że już w XVIII wieku na Wartburg ciągnęli pielgrzymi, niezachwiani w wierze protestanci oraz podróżnicy zainteresowani kulturą Niemiec. W 1735 roku pisano o tym w Leksykonie Uniwersalnym Zedlera:

   Na ścianie tej izdebki znać wielką plamę atramentu, która jakoby po diable się ostała. Poza tym zaś  widnieje tam ponad tysiąc nazwisk, w środku i na zewnątrz, osób znamienitego jak i nikczemnego stanu, co z ciekawością tam spozierały, by zaraz napis wydrapać.

    Do dziś tłumy ciekawskich szukają zewnętrznych śladów pobytu Lutra w zamku. Toteż kasztelan już w XVIII wieku musiał regularnie odnawiać plamę atramentu - o której zresztą zaczęto mówić dopiero w połowie XVII stulecia - a czynił to nocą, ponieważ za dnia odwiedzający zeskrobywali ją ze ściany, by zabrać ze sobą protestancką relikwię'' - Herfried Münkler ,,Mity Niemców''



Marcin Luter popadł w tak wielki strach przed złymi duchami, że ... wyrzucił psa przez okno, myśląc, że to diabeł (za: Robert Muchembled ,,Dzieje diabła od XII do XX wieku''). 

Pojedynek minnesingerów w Wartburgu


 


 ,,Wedle [...] podań turyngijskich [...] wydarzenia (datowane u Bechsteina na lata 1206 - 1207) mają następujący przebieg: sześciu śpiewaków spotyka się na dworze Hermanna, by dać próbkę swojego kunsztu - są to Heinrich Cnotliwy Skryba, Walther von der Vogelweide, Reinmar von Zweter, Wolfram von Eschenbach, Biterolf i Heinrich von Ofterdingen. Temu kto przegra, kat z Eisenach ma ściąć głowę. 



    W komnacie pojawia się landgraf z wielkim orszakiem, po czym pięciu poetów wyśpiewuje pochwałę Hermanna i jego dworu, natomiast Heinrich von Ofterdingen sławi swojego pana, księcia Austrii. Porównuje go ze słońcem, pozostałym zaś książętom przyznaje tylko walor błyszczących gwiazd. W odpowiedzi inni śpiewacy wychwalają landgrafa Turyngii jako dzień, który już się zaczął, kiedy słońce dopiero wschodzi, i uznają się za zwycięzców. Ofterdingen ma zostać ścięty, ale błaga o wstawiennictwo landgrafinię Sophię; chce udać się na Węgry, do mistrza Klingsora i prosić go o pomoc. Klingsor zna wszystkie cnoty austriackiego władcy, niechaj więc rozstrzygnie, czy on, Heinrich, powiedział prawdę. Ofterdingen dostaje roczny urlop. 




    Klingsor to nie tylko wielki śpiewak, zna się też trochę na astrologii i czarnoksięstwie. Czas mija jak okamgnienie, on jednak nie kwapi się jechać do Turyngii. Heinrich odczuwa lęk, że na zawsze już pozostanie zbiegiem i będzie musiał wyrzec się sztuki śpiewaczej, zatem nalega. Następnego dnia budzi się w Eisenach u stóp Wartburga, dokąd przeniosły go usłużne duchy Klingsora wespół ze swoim panem. Wieść o powrocie Heinricha dociera na zamek i śpiewacy znów podejmują rywalizację. Klingsor dowodzi teraz, że słońce poprzedza dzień, którego wcale nie było, gdyby nie było słońca. Tym samym współzawodnictwa zostaje rozstrzygnięte na korzyść Heinricha'' - Herfried Münkler ,,Mity Niemców''