,,W czasach rewolucji żyła na przykład Teresa Urrea, czyli Święta Dziewczynka z Cabory, której biografię można uznać za wręcz modelową dla nieformalnych świętych. Była córką Indianki i miejscowego właściciela ziemskiego, który [...] po śmierci matki uznał dziecko za swoje. Teresą opiekowała się indiańska niania La Huila, odgrywająca pożyteczną rolę miejscowej znachorki - czyli curandery. La Huila dostrzegła w dziewczynce uzdrowicielski talent, ale prawdziwym początkiem cudotwórczej kariery stała się domniemana śmierć Teresy. Dziewczynka popadła w coś w rodzaju katalepsji i ostatecznie uznaną ją za zmarłą, ruszyły przygotowania do pogrzebu, ona jednak nagle wróciła do siebie i od tego czasu jeszcze intensywniej zajmowała się leczeniem ludzi. [...] Święta Dziewczynka stała się kimś w rodzaju patronki tych ruchów [rewolucyjnych], co oczywiście nie uszło uwadze rządzących. Teresa musiała uciekać na drugą stronę granicy, zamieszkała w Arizonie i tam dalej prowadziła działalność medyczną i wywrotową. Meksykańskie władze ponoć nawet nasłały na nią zbira, który rozkochał w sobie dziewczynę, namawiał do małżeństwa, a kiedy ta odmówiła - miał ją zgładzić. Plan się nie powiódł, acz Teresa zmarła krótko później na gruźlicę. Jej kult jednak przetrwał i rozwijał się, przede wszystkim na północy kraju'' - Tomasz Pindel ,,Śmierć i inni święci. Ameryka Łacińska i jej wierzenia''
Strony
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz