Michaił Bułhakow należy do moich ulubionych pisarzy, zaś ,,Mistrz i Małgorzata’’ do ulubionych książek (w latach 2003 – 2010 czytałem ją aż dziewięć razy, włączając w to wydanie z zaznaczonymi ingerencjami sowieckiej cenzury, częściej czytałem tylko ,,Biblię’’). Przed poznaniem jego twórczości słyszałem o ,,Mistrzu...’’ w telewizji i w szkolnej bibliotece i myślałem, że jest to dzieło o Jezusie i św. Marii Magdalenie, zwanej ,,Marią Małgorzatą’’ (sic!). Później, będąc licealistą, dostałem w swe ręce książkę ,,Opracowania lektur dla liceów i innych szkół średnich’’ autorstwa Macieja Chrzanowskiego, Jacka Poznańskiego i Stanisława Tarkowskiego. Wśród wielu innych lektur, między ,,Granicą’’ Zofii Nałkowskiej, a ,,Procesem’’ Franza Kafki omówiono ,,Mistrza...’’ Wielce zaciekawiła mnie ta lektura. Z własnej, nieprzymuszonej woli przeczytałem ją w ferie zimowe.
Rok 2003
nazywam ,,rokiem Bułhakowa’’. Byłem nim oczarowany – później to
nieco przygasło, a nawet miałem kryzysy zainteresowania książką. Przeczytałem
wówczas: ,,Mistrza i Małgorzatę’’ (dwa razy; pierwszy egzemplarz był
niekompletny), ,,Białą Gwardię’’ – realistyczną powieść o perypetiach
rodu Turbinów w czasie Kijowie doby wojny domowej, ,,Psie serce’’ –
powieść science fiction o prof. Filipie Filipowiczu Przeobrażeńskim, który za
pomocą operacji zamienił psa Szarika w człowieka i gorzko tego pożałował, bo ów
człowiek pochodzenia psiego, zaczął wierzyć w komunistyczną propagandę,
,,Pana Piłsudskiego i inne opowiadania’’, w którym to zbiorze na uwagę
zasługuje opowiadanie ,,Moskiewska noc’’, przypominające ,,Wielki bal
u szatana’’ (w opowiadaniu tym występuje człowiek o skatologicznym nazwisku
Diermontow), popularnonaukowe ,,Życie
pana Moliera’’ (czytałem ją na miejscu w Kamieniu Pomorskim), oraz
biografię Bułhakowa pióra Marie Gourg (,,M. Bułhakow (1891 – 1939). Mistrz i
jego los’’).
Z owej
biografii dowiedziałem się, że Bułhakow był synem popa, lecz w pewnym momencie
stracił wiarę i po latach na próżno usiłował ją odzyskać. Był muzykalny i lubił
teatr, co odbiło się na jego największym dziele (nazwiska Berlioz i Strawiński
nosili kompozytorzy Hector Berlioz i Igor Strawiński, zaś Fagot – jedno z imion
Korowiowa to nazwa instrumentu muzycznego). Z zawodu był lekarzem. Trzykrotnie
się żenił (polonistka, pani Eva ov Tomas mówiła mi, że to dlatego, że był
rozpustnikiem). Dzięki pomocy pierwszej żony Tatiany Łappy wyszedł z uzależnienia
od morfiny, wówczas stosowanej jako lekarstwo. Służył jako lekarz w Białej
Gwardii i miał odwagę potępiać zbrodnie na Czeczenach. Całe życie był ukrytym
przeciwnikiem komunizmu i cierpiał biedę. Prowadził dziennik, z którego wyłania
się obraz pisarza jako człowieka przeciętnego, pełnego wad i żyjącego w bardzo
smutnym świecie. W swoim dzienniku nie szczędził krytyki tzw. ,,żydokomunie’’,
przez co niektórzy krytycy oskarżają go o antysemityzm (po pierwsze: może się
to komuś nie podobać, ale Lew Trocki, jeden z pierwowzorów Abbadomy, był Żydem
i nazywał się Leib Bronstein, a po drugie, imię Jeszua Ha – Nocri zostało
zaczerpnięte z ,,Talmudu’’ – co to za antysemita, który inspiruje się ,,Talmudem’’?!).
Rozmawiał ze Stalinem i poświęcił mu sztukę ,,Batum’’, która została
zakazana przez dyktatora (do złudzenia przypomina to relację między Mistrzem a
Wolandem). Grał również rolę sędziego w inscenizacji ,,Klubu Pickwicka’’
Charlesa Dickensa. W trakcie pisania ,,Mistrza i Małgorzaty’’ stracił
wzrok, toteż musiał swą powieść dyktować.
Dobrowolnie
sięgnąłem również po książkę, która natchnęła omawianego autora do napisania ,,Mistrza...’’
- ,,Fausta’’ J. W. Goethego. Bułhakow wiele zapożyczył z tego dramatu, min.
motto: ,,Więc kimże w końcu jesteś? Jam częścią tej siły, co zła
wiecznie pragnąc wiecznie czyni dobro’’. Woland jest szlacheckim tytułem
Mefistofelesa, wywodzącym się prawdopodobnie od łac. volans – latający
(w hebrajskich wierzeniach ludowych demony unosiły się w powietrzu), bądź od
mitycznego, germańskiego kowala Wielanda, który moim zdaniem mógł nasunąć
skojarzenia z diabłem, zarówno jako bohater pogańskiej legendy, jak też jako
osoba posługująca się w swej pracy ogniem. (Notabene: w wierzeniach ludowych
kowalom często przypisywano pakt z diabłem, w polskiej baśni kowal wykuł sobie
z żelaza, ożywionego przez siłę nieczystą chłopca Kordka, zaś w skądinąd
aktualnej do dzisiaj, celtyckiej modlitwie ,,Lorica’’, którą ułożył sam
św. Patryk, znajduje się prośba do Boga o obronę przed czarami ,,staruch i
kowali’’). Woland pytany o narodowość powiedział, że jest ,,chyba
Niemcem’’. Główna bohaterka (ros. Margarita) nosi imię nawiązujące
do Małgorzaty (niem. Gretschien) z ,,Fausta’’. W czasie
balu u Wolanda ma na szyi zawieszony medalion z czarnym pudlem, który postać
przybrał Mefistofeles po raz pierwszy ukazując się Faustowi. Zgwałcona Frieda,
która udusiła swoje dziecko chustką, nawiązuje do porzuconej przez Fausta,
Małgorzaty, która postąpiła podobnie.
W
szczecińskim wydaniu ,,Niedzieli’’ natknąłem się wówczas na felietony
pana Przemysława Fenrycha, w których pozytywnie odnosił się do dzieł Bułkakowa
(dowiedziałem się z nich, że omawiany pisarz, choć ateista, to codziennie
czytał ,,Biblię’’, zaś w Kijowie znajduje się muzeum poświęcone jego
pamięci). Ponadto ,,Mistrza...’’ można było nabyć w katolickim katalogu
wysyłkowym PRODOKS (Promotor Dobrej Książki).
W 2004 r.
czytałem ,,Powieść teatralną’’, a w 2005 lub 6 – hasło o Bułhakowie w ,,Encyklopedii
katolickiej’’. W 2007 r. przeczytałem ,,Fatalne jaja’’ – powieść
science fiction o wynalezieniu czerwonych promieni (czerwień jako symbol
komunizmu), które sprawiły, że węże urosły do monstrualnych rozmiarów i
zagroziły Moskwie, aż powstrzymał je mróz. W roku 2008 oglądałem na TVP1,
rosyjski serial na podstawie ,,Mistrza...’’ Emitowano go późnym wieczorem, w czasie trwania roku
akademickiego, toteż później dosłownie zasypiałem na wykładzie, a koleżanki
mnie budziły. Moi ulubieni bohaterowie to: Jeszua Ha – Nocri (Jezus z ,,Ewangelii’’
i ,,Pasji’’ Mela Gibsona podoba mi się bardziej), Mateusz Lewita
(wzbudził we mnie zainteresowanie ,,Ewangelią wg. św. Mateusza’’), Behemot i ... Hella
(występuje w ,,Złotym jeżu’’, jest dla mnie bardzo piękna i pełna
wdzięku, choć zdaniem pani Caroliniany ov Dirdovej jest straszna). Do
tytułowych bohaterów mam pretensję o cudzołóstwo, najbardziej współczuję
niewinnemu mężowi Małgorzaty. Alojzy Mogarycz nasuwa mi skojarzenia ze smokiem
Gorynyczem. W jednym z wypracowań dobrowolnie porównywałem ,,Mistrza...’’
z ,,Harrym Potterem’’ . Na temat tej książki dużo
rozmawiałem z polonistką, panią Evą ov Tomas, a gdy uczyła mnie pani Anna ov
Vyssa nadszedł czas omawiania ,,Mistrza...’’ Otrzymałem wówczas zadanie
opisać jak zekranizowałbym lekturę. Zrobiłem to, a nawet wykonałem projekty
kostiumów. Narysowałem Mistrza, ubraną w czerń i zieleń Małgorzatę, Wolanda z
głową Berlioza w ręku (pisałem, że tego diabła mógłby zagrać Niemiec, Stefen
Möller z programu Moniki Richardson), Behemota z wódką i pistoletem i Korowiowa
(jego kostium podobał się pani Vyssie najbardziej). Na lekcjach języka
angielskiego, kolega Camilus ov Edlin kojarzył mi się z Behemotem, a
nauczyciel, pan Maruć ov Apapiner – z Wolandem.
Wiem, że
diabelskie postaci podobne do Helli i Behemota ukazywały się św. Pio Forglione.
Podejrzewałem nawet, czy nie jest to dzieło satanistyczne, lecz na lekcji
religii, dominikanin o. Markus ov Cosiar rozwiał te obawy. W 2012 r. czytałem
na ten temat archiwalny, bardzo dobry artykuł z ,,Frondy’’ pt. ,,Czy
‘Mistrz i Małgorzata’ jest powieścią satanistyczną’’? broniący
powieści przed zarzutami prawosławnego diakona Andrieja Kurajewa z Rosji (w
Polsce powieść negatywnie ocenia Ewa Polak – Pałkiewicz, zaś o. Aleksander
Posacki twierdzi, że przyczyniła się do ocieplenia wizerunku czarownicy we
współczesnej kulturze). Ktoś mógłby tu z oburzeniem zapytać: jakim prawem autor
uważający się za katolika propaguje powieść, w której najczęściej pojawiającym
się słowem jest słowo ,,diabeł’’?! W której para kochanków przyjmuje
pomoc od diabłów i nie idzie za to w ogień piekielny? Której protagonistką, z
którą utożsamia się wiele kobiet, jest czarownicą i cudzołożnicą? Jak można
chwalić utwór, w którym na złotej papierośnicy Wolanda widnieje masoński
trójkąt, ten sam Woland nosi naszyjnik ze skarabeuszem – w okultyzmie symbolem
Belzebuba jako ,,Władcy Much’’, a cudzołóstwo znajduje się na porządku
dziennym, który przedstawia Jezusa Chrystusa i Piłata w sposób apokryficzny,
daleko odbiegający od ,,Ewangelii’’?! Co dobrego może być w takiej książce,
którą cenią sobie rosyjscy sataniści, spotykający się w budynku w centrum
Moskwy, będącym pierwowzorem kamienicy na ulicy Sadowej? Czy to, że autor tego
bloga będąc katolikiem ją chwali nie jest czasem przypadkiem duchowej
schizofrenii? Już odpowiadam na te poważne zarzuty. ,,Mistrz i Małgorzata’’
jest dziełem trudnym, którego nie należy brać dosłownie i które nie każdy może
czytać, bowiem można się nim zatruć tak jak ziemniakiem (Czytelnik zapewne wie,
że ziemniak ma trujące owoce, lecz jadalne bulwy; cała sztuka polega na tym, by
wiedzieć, która część rośliny nadaje się do spożycia). Sam Bułhakow był mocno
rozdarty między dobrem a złem. Z jednej strony był synem teologa, a jego
krewnym był wybitny teolog prawosławny Siergiej Bułgakow. Pop, który udzielił
pisarzowi ślubu z jego pierwszą żoną obecnie jest czczony przez prawosławnych
jako męczennik. Z drugiej strony Bułhakow wcześnie stracił wiarę i stał się
wojującym antyklerykałem (być może dlatego, że jego ojciec Afanasij dorabiał
jako cenzor). Co gorsze wymusił na swej pierwszej żonie zabicie nienarodzonego
dziecka (sic!). Jednak, kiedy do władzy doszli bolszewicy, wreszcie przejrzał
na oczy, gdy zobaczył do czego prowadzi walka z Bogiem. Choć wielokrotnie
proponowano mu napisanie utworu antyreligijnego – zawsze odmawiał. Motyw
przywiązania do prawosławia przewija się przez ,,Białą Gwardię’’.
Wreszcie umierając, pisarz błogosławił swą trzecią żonę znakiem krzyża. Jakie
więc są zalety powieści? Powieść ,,Mistrz i Małgorzata’’ miała wiele
wersji, z których część Bułhakow palił, a część przeredagowywał. Obnaża
okrucieństwo i głupotę systemu komunistycznego pod płaszczem fantastycznej
przypowieści. Autor z konieczności używał ,,stylu więziennego’’ jak
określiłaby to Eliza Orzeszkowa – dla poetki Anny Achmatowej chrześcijańskie
przesłanie ,,Mistrza i Małgorzaty’’ było czymś oczywistym.
Postaci powieściowych demonów częściowo nawiązują do postaci prominentnych
komunistów. I tak Azazello jest niski i bezwzględny jak Stalin, lubieżna Hella
przypomina Aleksandrę Kołłontaj – propagatorkę ,,wolnej miłości’’, zaś
apokaliptyczny Abbadoma nosi okulary jak Trocki. Czytelnik mógłby tu
zaoponować: no, dobrze. Powieść pokazuje prawdę o bolszewizmie, ale czy w
zamian, teraz kiedy tyle się mówi o rozlicznych zagrożeniach duchowych, nie
przekazuje załaszowanego obrazu złych duchów? Wszak diabły pomagają parze
głównych bohaterów, a tak naprawdę, to przecież nie ma dobrych diabłów! Może
się Czytelnik zdziwić, ale wbrew pozorom Woland nie jest ukazany jako postać
pozytywna, a jedynie sprawia takie wrażenie (podobnie jak np. Piotruś Pan). To,
że z działań jego i jego świty ostatecznie wynika dobro, to dlatego (w
domyśle), że są jakby takim ,,biczem Bożym’’ na bezbożną Moskwę. Jednak
karając nieuczciwych ludzi, demony nie czynią tego z miłości, by uczynić ich
lepszymi, ale po to, by dać upust swej złośliwości. Diabły są ukazane w
powieści jako istoty smutne i samotne, boją się znaku krzyża (Azazello grozi
odcięciem ręki babuszce, która chciała się przeżegnać) i świętego
obrazka, który Iwan Bezdomny przypiął sobie do ubrania. Bułhakowowski szatan
podszywa się pod Boga. Woland używa cerkiewnego złotogłowiu. Azazello ukazał
się lekarzowi, prof. Kieżunowi w przebraniu siostry miłosierdzia. Na wydanym
przez szatana balu gra jazz band złożony z małp (w średniowieczu
nazywano diabła ,,simia Dei’’, czyli ,,małpą Boga’’). Razem z
ekipą Wolanda przybyły do Moskwy istoty z wierzeń pogańskich – rusałki, grecki
bóg Pan, oraz czarny Neptun wymiotujący alkoholem, a przecież bóstwa pogańskie,
jako odwodzące od prawdziwego Boga, były przez dawnych chrześcijan utożsamiane
z diabłami. Kąpiel Małgorzaty we krwi
jest parodią chrztu (takie wyczyny przypisywano Elżbiecie Batory). Ponadto
często rozbrzmiewający na kartach
powieści fokstrot ,,Alelluja’’ był w zamyśle jego autora parodią Mszy
Świętej (z tego wynika, że satanizm w muzyce nie zaczął się od ,,The Devil’s
White Album’’ Beatelsów, ale istniał już wcześniej; tak naprawdę to
już w XVIII wieku, mason Mozart napisał
ateistyczną operę, w której pojawiają się odcięte głowy Posejdona, Mojżesza,
Jezusa Chrystusa i Mahometa). Ich rozległa władza nad Moskwą – stolicą
światowego ateizmu, wynika stąd, że jej mieszkańcy odrzucili Boga, który mógłby
ich ochronić, czego przykładem było to, że w Wielki Czwartek zamiast do cerkwi
udali się tłumnie na pokaz czarnej magii w Varietes i sami sobie zgotowali
komunistyczne ,,piekło na ziemi’’. Jeśli zaś chodzi o tytułowych
bohaterów, to nieraz postępują egoistycznie, krzywdząc bliskich (Mistrz
porzucił swoją żonę, Warię, lub Manię, której imienia nawet nie pamięta, zaś
Małgorzata ciężko zraniła swego męża, który przecież bardzo ją kochał i nigdy
nie krzywdził; przy okazji można jednak dodać, że Małgorzatę z jej mężem –
uczonym raczej nie łączył sakramentalny ślub zawarty w cerkwi, ale wprowadzony
przez państwo kontrakt małżeński, w owym miejscu i czasie łatwy zarówno do
uzyskania, jak i do rozwiązania). W owym smutnym świecie bez Boga, gdzie
zamiast Nieba ostatecznym celem człowieka sowieckiego jest posiadanie własnego
domku, tytułowi bohaterowie spędzają razem wieczność w czymś co mało przypomina
piekło, ale nasuwa skojarzenia z limbusem. W dawnej teologii katolickiej (min.
u św. Tomasza z Akwinu) istniała hipoteza o tzw. limbusie (limbo) –
miejscu gdzie przebywają dusze nieochrzczonych dzieci, patriarchów Starego
Testamentu i tych co przed śmiercią popełnili grzech ciężki bez pełnej
świadomości, wolne od mąk piekielnych, lecz pozbawione kontaktu z Bogiem.
Obecnie Kościół katolicki stanowczo odrzuca tę hipotezę – już bł. Jan Paweł II
w ,,Evangelium vitae’’ pisał, że dusze dzieci pomordowanych w trakcie
aborcji przebywają razem z Bogiem, jednak lefebryści nadal wierzą w limbo. W
owej rzeczywistości Woland podsuwa Mistrzowi pomysł na napisanie apokryfu o
Jezusie i Piłacie – apokryfu, który odbierze pisarzowi szczęście. Opisani w
powieści ludzie, ogłupieni przez bolszewizm, nie potrafią już wierzyć w
prawdziwego Jezusa Chrystusa. Pozostaje im tylko budzący sympatię i litość,
słaby i skrzywdzony Jeszua Ha – Nocri – filozof głoszący pokój, namiastka
ewangelicznego Jezusa i myślę, że również wyraz tęsknoty za Nim. (Alternatywą
wobec Jeszui był nigdy nie istniejący Jezus Berlioza i zły Jezus Iwana
Bezdomnego). Wymowa powieści, mimo licznych elementów humorystycznych jest więc
raczej pesymistyczna. Ów pesymizm łagodzą takie ,,przebłyski dobra’’ jak
potępienie tchórzostwa, a pochwała miłosierdzia, mocy przebaczenia, wierności,
które mogą się ujawnić nawet u jednostek dalekich od świętości.
,,[...] Uderzyło mnie niesłychanie trafne, a jakby pomijane spostrzeżenie Bułhakowa w ‘Mistrzu i Małgorzacie’: szatan jest tam przedstawiony jako twórca złudzeń, pozorów; nie rzeczywistości, prawdy, lecz dokładnie kłamstwa!’’
- powiedział w rozmowie z ks.
infułatem Ireneuszem Skubisiem, zasłużony w walce z satanizmem, biskup
wrocławski Wiesław Mering (,,Kapłaństwa trzeba się uczyć’’ w: ,,Niedziela
47/2003’’). Inny biskup powiedział na kazaniu:
,,[...] Michaił Bułhakow w parę dziesiątków lat później skutki zakłamania ujawni w bezczelnej obecności diabła w życiu ludzkim. Jako czarnoksiężnik pod imieniem Wolanda nawiedzał on różne środowiska. Pewnego razu znalazł się on w hotelowej restauracji. I tam przy bufecie zauważył napis: ‘Wędlina pierwszej świeżości’. Nie mógł się powstrzymać, aby nie wyrazić swojego zdziwienia, opuszczając ten hotel: ‘Nie mam co tu robić. Oni przechytrzyli nawet diabła, bo jakże – wędliny są świeże albo nie są’. I Woland chyba z uśmiechem wyruszył w dalszy obchód ziemi w towarzystwie kota Behemota, także o rysach szatańskich. Nie wiem czy nie wędrują oni nadal. Nie wiem czy nie spotykają się z podobnymi sztuczkami, jak ta z restauracji hotelowej. Ale nie bądźmy na to obojętni [...]’’ – biskup Antoni Pacyfik Dydycz ,,A Słowo Boże rozszerzało się... (Dz 6,7)’’ w: ,,Niedziela 19/2012’’.
Wymyśliłem
wiele nigdy nienarysowanych żartów rysunkowych o tej książce np. Azazello
ciągnięty za nogi orał pole wystającym zębem, Behemot spotyka Millera i Kwaśniewskiego i pyta komu najpierw urwać głowę, Azazello przeglądając ,,Playboya’’
dziwi się, że nie pokazują w nim kobiet bez skóry, zaś Małgorzata ma się
wykąpać we krwi, lecz boi się, że złapie wirusa HIV. ,,Milenium, czyli Nowe
Triumfy’’ jest moją jedyną książką,
w której nie zaczerpnąłem z ,,Mistrza...’’ W ,,Domu’’ kot Norab
przypomina Behemota, a pokojówka Hel – Hellę, jednak postaci te wymyśliłem
wcześniej. Pierwowzorem Noraba był haitański bóg śmierci Baron Ghede a Heli – skandynawska bogini śmierci Hell, córka
Lokiego. Inspiracji dostarczyła mi ,,Ilustrowana
encyklopedia mitów i legend’’ Arthura Cotterella. W ,,Pawlaczycy cz. I
Słomiane wojny’’ leśne zwierzęta grają na weselu Heńka i Lawendycji, co
przypomina rozdział ,,Wielki bal u szatana’’, a w ostatniej części
trylogii, syn Dymitra i Nataszy otrzymuje imię Mateusz. Jest to moje nawiązanie
do Mateusza Lewity. Głupota, rozmawiająca w Warszawie z Mężem Stanu (Lechem
Wałęsą), powiedziała, że jest ,,chyba Niemką’’, co nawiązuje do
wypowiedzi Wolanda na Patriarszych Prudach (,,Pawlaczyca cz. III Powrót
wolności’’). To właśnie pod wpływem ,,Mistrza i Małgorzaty’’
wymyśliłem takie postaci jak ogromna ropucha Betel – Gausse i graf Anatolij
Rdzeniejew – nie mający skóry człowiek odżywiający się żelazem. W mojej
mitologii, czerpiącej garściami z wierzeń dawnych Słowian, Boruta ma jedno oko
zielone, a drugie czarne, tak jak Woland. Czerwonowłosa rusałka Ruta z blizną
na szyi była pierwowzorem córki Lokiego, a pośrednio Helli. Opowiadanie ,,Czarna
księga Boruty’’ wyjaśnia skąd się wzięła złota podkówka, którą Woland dał
Małgorzacie. Ponadto rogaty skrzat Rogasz, dający pierścionki małżonkom
(opowiadanie ,,Jarosław’’) został przeze mnie zapożyczony z biografii
Bułhakowa, gdzie reprodukowano rysunek pisarza, na którym skrzat Rogasz trzymał
w ustach pierścionek dla jego drugiej żony, Lubow Jewgieniewny Biełozierskiej.
Zainspirowany Bułhakowem kończę swoje dzieła miejscem napisania i datą.
Śniło mi się, że:
- widząc na balu przebierańców
(?) dziewczynkę przebraną za czarownicę, pomyślałem, że lepiej, by ją przebrali
za Behemota,
- po Szczecinie szła grupa
ludzi, którzy nagle przeobrazili się w postaci z ,,Mistrza i Małgorzaty’’,
- Woland powiedział do Berlioza,
że ,,zabierze go do miejsca mało romantycznego’’,
- przepraszałem Jenę ov Blackeyovą, która miała na szyi taką samą
bliznę jak Hella,
- gdy się kąpałem w wannie
przyszła do mnie stara i brzydka Hella i bardzo się bałem, że zamieni mnie w
wampira,
- jakaś pani porównywała ,,Mistrza
i Małgorzatę’’ do dobranocki o sowie śnieżnej, którą psotne wiatry
uratowały przed chcącym ją złapać człowiekiem,
- w ,,Niedzieli’’
krytykowano filmową adaptację ,,Mistrza i Małgorzaty’’ za sposób w jaki
ukazano rusałki i Babę Jagę
- Woland, Azazello i Hella
pojawili się w XVI – wiecznych Niemczech w karczmie (był wieczór, na balkonie
padło imię Tego Samego)
- w Szczecinie na balu u Wolanda
zjawiła się słowiańska bogini Mokosza w różowej sukni,
- Woland przybył do Moskwy w
1936 r.,
- nazwiska Michaiła Bułhakowa i
prawosławnego teologa Siergieja Bułgakowa, pochodzą od rosyjskiego określenia
człowieka holującego barki po rzece (we śnie pomyliło mi się to ze słowem ,,burłak’’),
- widziałem na ścianie napis ,,Woland
60’’,
- na balu Wolanda pojawił się
sam Lucyfer,
- kiedy chodziłem do liceum,
Jena ov Blackeyova kazała mojej klasie odpowiadać na klasówce na pytania
związane z ,,Mistrzem i Małgorzatą’’,
- Maryja deptała Wolanda,
- profesor Iwan Nikołajewicz
Ponyriow, który przed laty, jako poeta używał pseudonimu Iwan Bezdomny, spotkał
na Patriarszych Prudach, Jezusa Chrystusa, który mu powiedział, aby nie słuchał
Wolanda, bo ten jest ,,kłamcą i ojcem kłamstwa’’,
- Małgorzata skrycie pragnęła,
aby Woland przerobił jej zamienionego w wieprza sąsiada, Iwana Nikołajewicza na
kiełbasy,
- w ,,Mistrzu i Małgorzacie’’
występowała La Voisin; francuska czarownica z XVII wieku,
- Małgorzata chciała
przeprowadzić egzorcyzm, ale Woland jej nie pozwolił,
- Woland kupił Behemota w worku,
zaś Azazello zamieniał się w fantastyczne zwierzę i służył swemu panu
grzbietem,
- w filmie Disneya, Behemot
wyglądał jak kot Tom z kreskówki ,,Tom i Jerry’’, oraz nosił opaskę ze
swastyką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz