Jeśli będą wam mówić, że jestem
sekciarzem i chcę stworzyć własną religię, opartą na wierzeniach Słowian – nie
wierzcie. Owszem, istnieją sekty, wykorzystujące dawne wierzenia, ale nie mam i
nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, a także stanowczo odcinam się od wszystkich
demagogów religijnych i politycznych. Uważam, że skoro dana religia jest
wymarła, nie zasługuje na wyznawców w obecnych czasach. Istnieje anegdota o
Napoleonie, któremu proponowano, by tak jak wcześniej jakobini, założył własną
religię. Ten jednak odmówił, tłumacząc, że aby stworzyć własny kult trzeba
najpierw ponieść krzyż.
Według
Pawła Jasienicy (,,Polska Jagiellonów’’), pewien biskup w XVI wieku,
powiedział: ,,Możesz wierzyć nawet w kozła, bylebyś dziesięcinę płacił’’.
Tak dzisiaj, obserwując kryzys chrześcijaństwa i ekspansywne neopogaństwo,
można by rzec: ,,Człowieku XXI wieku! Wierzysz nawet w kozła, byleby tylko zapchać pustkę po Bogu’’.
Śniło mi
się, że czytałem książkę o brytyjskich neopoganach, w której było napisane, że
wierzą oni w swe pochodzenie z mitycznej Hyperborei (lądu, z którego wyłoniły
się wszystkie późniejsze lądy, jedną z jej części był ląd Anarchoantarktis), że
swoje dzieci, chodzące w strojach ze słomy, boso i z obnażonymi genitaliami,
wychowują na przyszłych królów i że matka małego neopoganina zamieniała się
nocami w szarego potwora o czerwonych oczach, aby pod tą postacią walczyć ze
złem. W tej książce, wydanej w serii ,,Patrzę – Podziwiam – Poznaję’’,
zobaczyłem też zdjęcie trzech młodych i pięknych czarownic w szarych sukniach,
podobnych do worków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz