Wśród Zajęczan padła już nadzieja, że zima kiedykolwiek się skończy. Nawet Oxiom i Wydrzanom sprzykrzyły się już sanki, narty i łyżwy. Powszechnie tęskniono za upałem, zielenią, owadami i barwnymi ptakami. Enkowie pocieszali niższe stworzenie, lecz jak nie było nadziei tak nie było. Zima zbudowała sobie zamek na lodach jeziora Lykayuk. Odtąd wznosi go każdego roku, w tym samym miejscu. Tymczasem śpiące pod lodem niczym szynki w wędzarni, jaskółki poczynały się już budzić, a w grubym lodzie, wybijały dziury ogony piętnastometrowych szczupaków. Żaby szły w ślad za jaskółkami, tak samo żmije. Z wyraju powracały kanie i żurawie. ,,Co się dzieje''? - to pytanie zadawały sobie zarówno proste istoty, jak też sama Zima, gdy w twarz uderzył ją zefir. ,,Idą wielkie rzeczy"! - szeptano sobie z ust do ust. Radość wzbierała w sercach, dotąd pełnych pamięci o mrozie i potwornych rzeziach, bo jak ptak przylatywała wieść o Wiośnie.
-
Przypomina Mokoszę, ma skrzydła wielkiego ptaka - wówczas nie było
jeszcze bocianów - a jedzie na grzbiecie Czarnego Tura -
Śnieguliczka mówiła Korze.
Wielu
widziało ją jak szła drogami i lasami, a niektórzy nawet gościli
ją dając chleb i sól. Tam gdzie padł cień jej skrzydeł, lub
stanęło kopyto tura, tam tajały śniegi, wyrastała trawka i
kwiaty. Żar od Słońca był zaś coraz śmielszy i oprócz śniegów,
również lody poddały się jego ciepłu. Wyraj opuściły coraz
liczniejsze rzesze ptactwa, w tym wilgi, remizy, czaple i inne.
Budziły się nietoperze, chomiki i susły, w górach zaś świstaki.
Na dobre rozbudziły się drzemiące dotąd borsuki. Wraz z królową
Betel - Gausse wstały żaby, ropuchy, salamandry i traszki, a z
Altairą, Abajowem, Białą Żmiją i Królem Węży - węże,
jaszczurki i żółwie. ,,Gloriya alden Visna''! - wszystko
krzyczało, ćwierkało i śpiewało. Echa tego radosnego zawołania
dotarły aż na jezioro Lykayuk.
Wiosna
jechała na Czarnym Turze, a dołem pełzały Król Węży, Abajow i
Biała Żmija. Na przedzie jej heroldem była Żweruna - suka, córka
Leśnej Matki. Na rogach tura siedziały orzesznica i popielica, a
między racicami dreptały jeże. Wreszcie nad głową Wiosny leciały
trzmielojady, remizy, słowiki, inne ptaki. Na ich drodze rosły
kwiaty i liście drzew i śpiewały i biegały dzieci Zajęczan,
Oxiów i Wydrzan. Orszak zatrzymał się nad jeziorem Lykayuk, gdzie
jeszcze stał lodowy zamek Zimy.
-
Teraz Wiosna wyprawi to całe tałatajstwo do Čortieńska
- pomyślała Żweruna.
Jednak
wbrew jej przypuszczeniom, Zimy nie pochłonął ogień z nieba.
Wiosna zsiadła z tura i podleciała do bramy. Zastukała kołatką,
a brama się otworzyła. Wewnątrz nastąpiło spotkanie dwóch
sióstr; Wiosna spokojnie i dobrotliwie, lecz stanowczo nakazała
Zimie opuścić świat. Zima po wymienieniu pocałunku z siostrą,
ułożyła się w łodzi z lodu, którą Biały Tur i Śnieżelec
zanieśli nad najbliższą rzekę.
- Teraz
popłynie do Welesa za morze - syknął Król Węży, po czym
gwizdnął na czubku ogona, a wtem zaroiło się od węży i
jaszczurek.
Wiosna
sprawiła, że lodowy zamek zamienił się w wodę, w której
pluskały się wodne smoki podobne do traszek z nietoperzowymi
skrzydłami.
-
Gloriya alden Visna! Chwała Wiośnie! -
rozległy się wiwaty, a pojednani Zajęczanie bawili się i
ucztowali.
Zauważyli
też, że łasice, gronostaje, zające zwane bielakami i Zajęczanie
Białogłowi, przybrali swe zwykłe barwy. Rozległ się wielki błysk
i huk, gdy Jarowit uderzeniem pioruna wzmocnił łańcuch krępujący
Rykara.
*
Kora
I - córka Śnieguliczki, która po śmierci stała się rośliną o
białych jagodach, była matką Kory II, matki Białka, ojca Kory III
(zabitej przez ażdachę), matki Trawa, ojca Knyszyna (założyciela
wsi tegoż nazwiska), ojca Zajęczego Uszka, ojca Kory IV (zabitej
przez strzygi i wąpierze za uśmiercenie mantrykony - zabójczyni
Marchwiosza i Kapustniczyna), matki Sporysza Harcerza, zwanego
Varkyderem. To są ostatni ojcowie i matki Zajęczan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz