Czarownik
Musulus, ,,tiranus Baltis’’
był tyranem w znaczeniu zarówno antycznym jak i współczesnym.
Od ery dwunastej, krwawo i niesprawiedliwie rządził ziemią
Simajdiona i Aukštana, a także tą ziemię, której bohaterem był
Niedźwiedzie Uszko. Mieszkał w zaczarowanym zamku z mgły i gradu,
a był to zamek niewidzialny. Nazywano go ,,Gradowym Zamkiem’’ na
modłę spalonej przez Tatrę siedziby Erydana i Naraicarota I w
Burus. Musulus zwalczając kult Ageja i Enków krzewił kult najpierw
Gorynycza, a potem smoka z Vovel, składając im ofiary z ludzi.
Odbierał krowom mleko, zsyłał burze i śnieżyce, tępił dzikie
zwierzęta, zatruwał rzeki, jeziora i morza trującymi wyziewami,
powstającymi po próbach wynalezienia kamienia filozoficznego, oraz
posyłał do siół służące mu potwory i straszydła. Czarami
ciągle przedłużał swe życie, a jego tyrania zdawała się nie
mieć końca...
*
Bałtowie
znad rzek Nemany i Vilisy żyli rozbici na wiele plemion, rządzonych
przez konatów, tak jak ich pobratymcy z Burus. Pewien konat,
imieniem Margulis miał dobrą, mądrą i piękną córkę o imieniu
Litena. Musulus widział w magicznym lustrze jej narodziny, a znając
przepowiednie, że ,,będzie ona zarzewiem pożaru, który pochłonie
Gradowy Zamek’’, wysłał do dworca konata Margulisa, dwie żmije,
którym zlecił zabić dziewczynkę. Jej piastunka wrzasnęła
przeraźliwie, widząc jadowite gady, lecz na szczęcie w dworcu były
chowane jeż i bocian, znaleziony ze złamanym skrzydłem. Obaj,
podopieczni człowieka rozprawili się ze żmijami, a Litena była
już bezpieczna. Jej ojciec sprawował rządy w osadzie Jevnuta. Żył
tam niejaki Araniełło, co na język starokrasny wykłada się:
,,Aranić’’.
,,Jak wszyscy pragnął miłości – pisał o nim Innowojciech Błyszczyński – ale zamknął się na nią, pragnąc jedynie brać, oraz mając czystość w pogardzie’’.
Nie wylewał za kołnierz, a był tak
rozpustny, że Goplana III, Sybaryci, Kościej, Kania i Paskuda
mogliby się przy nim pokryć rumieńcem wstydu. Niewiasty były dlań
tylko naczyniami na męskie nasienie. Lubił sam się tym chwalić i
być w centrum uwagi. Ponadto lubił gdy go nazywano ,,cesarzem,
królem, lub grafem’’, choć przecież w krajach Bałtów nie
było wówczas ani królów, ani cesarzy, ani nawet grafów.
Niektórych jego przygody bawiły, a byli i tacy co wierzyli, że to
sam Čort Paskuda wcielony w człowieka. Pewnego razu, ów Araniełło,
choć upominany przez przyjaciela Versajaitsa, przodka polskiego rodu
Viernitisów, poszedł nad rzekę, by podglądać kąpiące się
dziewczęta. Ukrył się w zaroślach. Nadeszła Litena. Ledwo
stanęła na brzegu, zrzuciwszy odzienie, usłyszała histeryczny
śmiech.
- Co to za
kawały? – Araniełło pojął, że jego kryjówka została
odkryta.
Wyszedł z
krzaków. Piękno córki konata odebrało mu rozum.
- Jesteś
moja! Oddaj mi się! – Litena rozgniewała się.
- Wódka
czy blekot? – spytała szyderczo, jednak wstrętny Araniełło
rzucił się na nią, aby zgwałcić.
- Pomocy! –
krzyknęła Litena, a jednocześnie wyjęła przymocowany paskiem do
łydki sztylet, stale noszony do obrony przed drapieżnymi
zwierzętami i potworami służącymi Musulusowi. Zamknęła oczy i
wbiła sztylet w Araniełłę. Następnie otworzyła je, ujrzała
rozpustnika leżącego w kałuży krwi i przerażona uciekła w las.
,,Ksiądz Dobrodziej był świetnym kaznodzieją i spowiednikiem, wyznającym zasadę, że trzeba ‘nienawidzić grzech, ale kochać grzesznika’’’ - ,,Pawlaczyca cz. I Słomiane wojny’’
Pewien
rozpustnik opisany w ,,Złotej legendzie’’ bł. Jakuba de
Voragine bardzo chciał się nawrócić, niestety nie zależało na
tym Aranielle. Litena pomyślała, że musi go ratować. Czuła żal,
jakby to ona była winna. Zawróciła z lasu i poszła nad rzekę.
Jednak było za późno. Ciało Araniełły zaczęły już pożerać
wilki i kruki. Jego dusza przeniosła się do Čortnawi, gdzie
torturują ją Paskuda i Kania. W innej wersji, pożałował
umierając i cierpi męki oczyszczające w Nawi Ciemnej. Litena
rozpłakała się i pobiegła do swego sioła, by opowiedzieć ze
skruchą o wszystkim. Ród Araniełły był bardzo wpływowy, toteż
zebrał się wiec, aby osadzić i ukarać Litenę. Większość
mieszkańców Jevnuty współczuła jej, a Araniełłę znała jako
pijaka i rozpustnika. Jednak ród zabitego naciskał na krwawą
zemstę.
- Jesteście
w błędzie – mówił Versajatis, ten sam co ostrzegał Araniełłę.
– Agej dał każdemu życie i prawo do jego obrony! – proces się
ciągnął i ciągnął, aż wreszcie konat Margulis wysłał posłów
do arcykapłana Krive Krivejte, aby on osądził. Odpowiedź była
taka: Litenę należy wygnać na pewien czas nad Morze Srebrne. Cała
Jevnuta, nawet część rodu Araniełły, płakała widząc jak
wygnana dziewczyna znika w kniejach.
*
Litena
obudzila się na słonecznej, srebrnomorskiej plaży. Śniła, że
jest w Jevnucie, razem z ojcem, matką, braćmi, razem z ukochanymi
zwierzętami, krasnoludkami i rusałkami. Widziała Araniełłę,
którego nigdy nie zabiła i który nigdy nie był rozpustnikiem.
Obudziła się głodna i spragniona. Patrzy, przeciera oczy, co to?
Na plaży siedział i naprawiał sieci mąż w czarnej przepasce
biodrowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że miał
głowę śledzia. Brat Liteny, Giedymin, dał jej na wygnanie sztylet
o złotej rękojeści, a także łuk i strzały, aby mogła polować
i bronić się. ,,Czy ten stwór służy Musulusowi’’? –
myślała wygnanka.
- Nie
obawiaj się – rzekł dziwoląg. – Jestem Śledziura, sługa
Juraty. Moja pani ulepiła mnie z rybich łusek zmieszanych z mułem.
Opiekuję się rybakami, nadmorskimi pustelnikami, latarnikami i
żeglarzami. Ty zaś jesteś Litena, córka konata Margulisa z
Jevnuty – dziewczyna zdumiała się tą wiedzą. – Rządy
Musulusa niedługo się skończą – ciagnął Śledziura. –
Wygnano cię, bo zabiłaś, broniąc swego dziewictwa, rozpustnika
Araniełłę, tak nakazał Krive Krivejte. Nie wiesz jednak, że
będziesz królową i matką nowego narodu. – Litena słuchała
grzecznie, lecz burczało jej w brzuchu i trapiło ją pragnienie.
Śledziura spostrzegł to.
- Naści
tu, pieczoną rybę, chleb z wodorostów – przysmak Morganów i to
– wskazał dziwny, okrągławy, brązowy kształt. – To ostatnie
to kokos – orzech z palm w Wyraju. Jest w nim białe, orzeźwiające
mleko – Litena tego dnia była gotowa uwierzyć we wszystko. Zjadła
dary morskiego Enka i otworzyła sztyletem kokos. Smakował jej
wyśmienicie. Od tego czasu dziwny sługa Juraty często ją
odwiedzał i zostali przsyjaciółmi. Pewnego razu rozmawiali o
zabójstwie Araniełły.
- Agej
zakazał zabijać – mówił Śledziura – nie ma od tego wyjątków.
Jednak uprawniona obrona jest dopuszczalna, a ma to skutek dwojaki:
odparcie ataku, lub zabicie napastnika. Słuszność owej uprawnionej
obrony zależy więc od jej intencji. Ty nie chciałaś naprawdę
zabić Araniełły?
- Nie –
rzekła Litena.
- W takim
razie największą winę ponosi ten co nastawał na twe dziewictwo i
sproowkował cię do użycia sztyletu.
Minęło
kilka lat i Litena za radą swego przyjaciela wróciła do Jevnuty z
radością witana przez całą wioskę i las.
*
Tymczasem
w Rzymie żył patrycjusz Aurelian Palemon, człowiek wielkiej
prawości. Jego ród miał się wywodzić od mitycznego Palemonma;
morskiego boga, syna bogini morza Ino – Leukotei, razem z Neptunem
czczonego igrzyskami istmijskimi. Będąc szlachetnym, bolał, jak
jego Ojczyzna, przesławna Roma, pod rządami Nerona została
obrócona w ,,zamtuz i chlew pijacki’’ (,,Codex vimrothensis’’).
Palemon sprawował urząd trybuna w wojsku. Sam cesarz cenił jego
mądrość i waleczność, przeto często go gościł na swym dworze.
Jednak trybun nie mógł znieść panującego tam strachu i
zakłamania. Codziennie narażał się na śmierć, strofując
despotę za jego okrucieństwo i rozpasanie. Wreszcie Neron przysłał
mu list z żądaniem popełnienia samobójstwa. Nieustraszony Palemon
miał lepszy pomysł. Zgromadził w swej posiadłości stu innych
Rzymian niezadowolonych z władzy Nerona, a następnie wszyscy z
rodzinami stanęli na Forum Romanum. Tam, Palemon, donośnym głosem,
obwieścił światu o zbrodniach cesarza, po czym strząsnął z
sandałów przylegający do nich proch. Następnie on i jego druzyna
udali się do Ostii, gdzie wsiedli na przygotowane zawczasu cztery
okręty i popłynęli szukać nowej ojczyzny. Neron nie posiadając
się ze złości, kazał ich ścigać, lecz Jurata broniła
wygnańców; mgłą, falami i potworami. Statek Palemona, zwany
,,Melikartes’’wraz z pozostałymi korabiami: ,,Coraxem’’,
,,Hydrą’’ i ,,Scorpiusem’’ opuścił Morze Śródziemne,
wpłynął na Atlantyk, potem na Morze Północne. Część załogi
osiedliła się w niepodbitym przez Rzym kraju Piktów i Szkotów.
Jednak Palemon pragnął płynąć dalej. ,,Melikartes’’ znalazł
się na Morzu Srebrnym i zawinął do portu w Canum. Królowa Wanda,
litując się nad jego załogą, chciała udzielić im pozwolenia na
osiedlenie się w Analapii, lecz jej doradca, arcykapłan Pizamar
zaproponował co innego.
- Lepiej
będzie jak się osiedlą w kraju Musulusa.
- Przecież
on ich zabije! – zaoponowała królowa.
- Nie –
rzekł Pizamar. – Znam wieszczbę, w której klęska jego przyjdzie
z południa. A oni są przecież Rzymianami – Wanda posłuchała
przyjaciela i nakazała załodze ,,Melikartesa’’ osiedlić się
na litewskiej ziemi. Rzymianie popłynęli tam, spalili okręty w
ofierze Neptunowi i poszli w głąb kraju. Widzieli gęste bory pełne
zwierząt, nimf, krasnoludków, które nazywali ,,Pigmejami’’...
Rybne rzeki i jeziora, wspaniała letnia pogoda, dopełniały obrazu.
,,Italia, Italia’’ – szeptał wzruszony Palemon. Przybysze
natknęli się na leśnych ludzi i Bałtów, zaszli również do
Jevnuty. Początkowo jedni i drudzy żyli w zgodzie, lecz Musulus,
wiedząc, że ,,jego zguba wyjdzie z południa’’, usiłował ich
skłócić. Oto dwóch junaków z Jevnuty prowadzi na postronku wodza
Rzymian, Palemona. Któryś z Rzymian ukradł Bałtom łodzie i zabił
tych co bronili ich przed kradzieżą. W odwecie Palemon został
podczas zasadzki wzięty do niewoli. Już kat miał go ubić toporem,
gdy Rzymianina zasłoniła sobą córka konata, Litena. Kat odłożył
topór, a stary Margulis wzruszony tym aktem odwagi darował
Palemonowi życie. Musulus codziennie wyglądał w swym zaczarowanym
lustrze wojny przybyszów i miejscowych. Nie doszło do niej, bo
Palemon i Litena pobrali się. Więcej! Wódz Rzymian został przez
arcykapłana Krive Krivejte koronowany na króla Bałtów i
wypowiedział wojnę okrutnemu czarownikowi.
*
Ani jeden
człowiek nie pozostał na żołdzie Musulusa. Wszyscy wybrali
Palemona. Potwory wierne czarownikowi zostały wybite. Teraz Gradowy
Zamek znalazł się w oblężeniu. Musulus zrezygnował z walki.
Wylał na gradową podłogę jakiś zielony płyn i cała
czarodziejska budowla wybuchła, raniąc oblegających i pożarły ją
płomienie. Sam tyran Bałtów oprócz siły nie mający żadnych
podstaw do władzy, zamienił się w złotego sępa o srebrnym
dziobie i szponach i o rubinowych oczach, zwanego Nogaj – ptak
(Nogaj – ptica). Odleciał daleko i nigdy już nie powrócił.
*
Król
Palemon I, założyciel dynastii Palemonidów, przyjął wiarę w
Ageja i Enków. Aby uczcić swą żonę, nakazał, by jego kraj zwał
się ,,Litena’’, po łacinie ,,Lithuania’’. Królewska para
obdarzyła królestwo i siebie nawzajem kilkorgiem dzieci: córką
Latyką, panującymi kolejno po sobie synami Troxem i Covinem
(założycielami grodów stołecznych Trox i Coviny) i Palemona II.
Latyka lubiła wędrować po odludziach razem z leśnymi ludźmi i
rusałkami. Pewnego dnia spotkała Rodegasta, co według ciała był
półczłowiekiem i pokochała go mimo, iż jego wygląd był groźny.
Pobrali się i mieli dzieci, z których wyszedł nowy naród –
Latykijczycy, zwani przez Polaków - ,,Łotyszami’’. Rządząca
nimi dynastia nazywała się ,,Rodegastowicze’’. Najbardziej
znanym królem Latyki był Vavulis IV (przez Jana Brzechwę i innych
Polaków zwany ,,Fafułą IV’’), współczesny liteńskiemu
królowi – korsarzowi Palemonowi III.
Rodegast
był Enkiem, stworzonym w erze pierwszej przez Ageja z czaszki
Niepodzielnego; widziano go potężnym mężem o głowie tura.
Uczestniczył we wszystkich walkach Enków z Čortami, lecz choć
wyglądał jak Minotaur był łagodny. Raz gdy szedł lasem, pewien
grzybiarz chciał mu oddać cały koszyk, jako ,,Rogatemu Bogu’’.
Rodegast go upomniał, aby go nie zwał bogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz