,,A był tam niedźwiadek, alias in forma człowiek, circiter koło 13 lat mający, którego na Litwie, parkany stawiając, Marcin Ogiński żywcem osocznikom kazał do sieci nagnać i złapać z wielką strzelców szkodą, bo go niedźwiedzie srogo bronili, osobliwie jedna wielka niedźwiedzica najbardziej broniła, znać, że to była jego matka. Tę skoro osocznicy położyli, zaraz też i chłopca złapano, który był taki właśnie, jaki powinien być człowiek, nawet u rąk i nóg nie pazury niedźwiedzie, ale człowiecze paznokcie; ta tylko od człowieka była dyferencyja, że był wszystek długimi tak jak niedźwiedź obrosły włosami, nawet i gęba wszystka, oczy mu się tylko świeciły; o którym różni różnie konwertowali, konkludując jedni, że się to musiało zawiązać ex semine viri cum ursa; drudzy zaś mówili, że to znać niedźwiedzica porwała gdzieś dziecko bardzo młode i wychowała, które że wymiona ssało, i dlatego też owę przybrało podobieństwo zwierzęcia. Nie miało to chłopczysko ani mowy, ani obyczajów ludzkich, tylko zwierzęce. W tenże czas podała mu królowa z gruszki łupinę, pocukrowawszy ją; z wielką ochotą włożył do gęby; posmakowawszy wypluł to na rękę i z ślinami cisnął królowej między oczy. Król począł się śmiać okrutnie. Królowa rzekła coś po francusku; król jeszcze bardziej w śmiech. Ludowika, jak to była gniewliwa, poszła od stołu; król też na ową furyją kazał nam wszystkim pić, wina dawać, muzyce, fraucymerom przyjść, nuż w ochotę'' - Jan Chryzostom Pasek ,,Pamiętniki''.
Strony
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz