,,Demon (greck.), początkowo nazwa bóstwa, oznaczała później istoty pośrednie, między bogami a ludźmi, dobre albo złe. Dawni Egipcjanie, Indowie, Chaldejczycy i Persowie mieli wielką liczbę d., podobnie jak obecnie jeszcze ludy pierwotne. Żydzi przypisywali wpływom d. epilepsję i choroby umysłowe. U Greków początkowo nazwa ta oznacza wogóle bóstwo, które udziela człowiekowi natchnienia, albo też może zaciemniać jego umysł. Wcześnie jednak już zaczynają Grecy pojmować d. jako bóstwa podrzędne i duchy przydzielone poszczególnym ludziom, którym przynoszą dobro i zło. Demonologja odgrywa dużą rolę w filozofji neoplatońskiej. U Rzymian miejsce d. zajmują genjusze (ob.). Z biegiem czasu przyjęły się w demonologji również pojęcia wschodnie. Chrześcijanie pierwszych wieków widzieli d. w dawnych bóstwach pogańskich i przejęli także starożydowskie wierzenia w istnienie licznych ‘nieczystych’ lub ‘złych duchów’, które mogą ludzi opętać. (...)’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 3 Cauer Emil do Dewon’’
Słowo
,,demon’’
usłyszałem po raz pierwszy w wieku wczesnoszkolnym oglądając w
telewizji anime o Yattamanie. Z punktu widzenia religioznawstwa
demony to bardzo zróżnicowana grupa istot pośredniczących między
bogami a ludźmi. Zaliczają się do nich diabły ale też np. elfy.
Rozpatrując rzecz z pozycji religioznawstwa (choć nie teologii)
również anioły należą do szeroko rozumianej grupy demonów
(sic!). Z kolei w chrześcijańskiej demonologii demonami określa
się wyłącznie upadłe anioły, zwane też diabłami lub szatanami.
Dział teologii im poświęcony to demonologia, zaś aniołami
zajmuje się angelologia. Kiedyś na spowiedzi pytałem się o rolę
bóstw pogańskich w tej materii i otrzymałem odpowiedź, że te
ostatnie zostały wymyślone przez ludzi, a realnie istniejące
diabły mogą się najwyżej pod nie podszywać (w fałszywych
przeżyciach mistycznych). Swoje demonologie posiadają wszystkie
kultury i wszystkie epoki (najwięcej postaci liczy demonologia
japońska, zaś na drugim miejscu jest demonologia słowiańska ;).
Dla ciekawostki: jeszcze w XXI wieku w Szczecinie spotkałem na ulicy
obcą kobietę, która powiedziała: ,,Tak
wieje jakby się ktoś powiesił’’
(sic!), co stanowi relikt wiary w słowiańskiego demona wisielca.
Około
2012 r. przeczytałem po raz pierwszy pracę religioznawcy i
etnografa Leonarda Pełki (ur. 1929) ,,Polską
demonologię ludową’’
z 1987 r. Zapożyczyłem z niej liczne inspiracje przydatne w pracy
pisarzy fantasty ;). Autor przedstawia ewolucję polskich wyobrażeń
demonów. Ich korzenie sięgają czasów pogańskich, kiedy to
dominowały wyobrażenia przyjaznych bądź wrogich sił przyrody. Po
966 r. nasza demonologia zaczęła się powoli zmieniać pod wpływem
chrześcijaństwa. Dawne słowiańskie bóstwa i demony w ramach
procesu inkulturacji zostały powiązane z biblijnym szatanem jak
np. diabły Boruta i Rokita, czy diablice Marzanna, Dziewanna i …
Wanda. Wówczas w naszym folklorze pojawiły się anioły (w miejsce
domowych skrzatów), zapożyczone z Zachodu czarownice – kobiety
obdarzone przez szatana magiczną mocą (w miejsce rodzimych wiedźm
i jędz), oraz diabły (w miejsce prasłowiańskich biesów i
czartów). Im bliżej naszych czasów tym bardziej zanikają
wierzenia w tradycyjne demony przyrodnicze i społeczne takie jak:
utopce, rusałki, południce, płanetnicy, skrzaty, zmory, mamuny,
upiory, strzygi i wilkołaki. W swojej szczątkowej formie (w drugiej
połowie XX wieku) polska demonologia ludowa zawierała takie
uwspółcześnione motywy jak: diabły przybierające postać
hitlerowców, śmierć jadąca na motorze, czy nowa kategoria postaci
– UFO jako ,,demony
kosmiczne’’.
Książka
jest kopalnią ciekawych opowieści o słowiańskich demonach,
zaczerpniętych zarówno z literatury etnograficznej XIX i XX wieku
jak również z badań terenowych głównie z rejonu Rzeszowszczyzny.
Autor jednakże pisał pracę z pozycji marksistowskich i nie
przewidział (po prostu nie mógł przewidzieć) współczesnego
odrodzenia demonologii słowiańskiej w takich postaciach jak:
rodzimowierstwo, turbosłowianie, działalność podlaskich szeptuch,
fantazje Dariusza Kwietnia o wilkołakach jako wyniku nazistowskich
eksperymentów czy pseudonaukowy blog ,,Zmiennokształtne’’
prowadzony przez Krzysztofa Dreczkowskiego.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBlog zmiennokształtne nie jest pseudonaukowy, ale związany z nauką przyszłości, do której zbliża się fizyka kwantowa ;) Ateistyczny trzywiekowy system, pada w obliczu rzeczywistości jaką ona jest: https://slavic-reality.blogspot.com/2018/06/niesamowite-doswiadczenia-z-zycia-wziete.html
OdpowiedzUsuń