,,Piastowie, [...] Imię pochodzi od rzekomego twórcy rodu, kołodzieja Piasta, aczkolwiek nowsze badania usiłują wytłumaczyć je jako nazwę urzędu (ob. Wojciechowski, O Piaście i piaście 1895)’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 12 Optymaci do Polowanie’’.
Piast wzorując się na
Przemyśle Oraczu, gdy został królem, nad bramą wspaniałej
siedziby królewskiej w Neście, zawiesił swe chłopskie chodaki z
lipy, aby przypominały jemu i potomnym o chłopskim pochodzeniu
dynastii. Ostatni władcy Analapii panowali w pokoju, a kraj bogacił
się na handlu z arabskimi kupcami. Jako monety używano wówczas
srebrnego dirhemu. Królowie dbali by możni nie uciskali uboższych
od siebie. Innowojciech Błyszczyński poświęcił pierwszemu z
Panów Przyrodzonych opowiadanie ,,Piast w Niebie’’ wchodzące w
skład ,,Codex vimrothensis’’.
Król Piast i królowa Rzepicha
objeżdżali swe państwo, pilnując pracy urzędników i wysłuchując
skarg poddanych. Pewnego razu, zatrzymali się przed świętym gajem
Peruna.
- Tu nie wolno wchodzić – wyjaśnił
im kapłan. – To miejsce wybrał Perun, największy z bogów.
Chodzi po tym lesie, razem ze swą żoną Perperuną – Dodolą, a
ich obecność uświęca drzewa, ziemię, zwierzynę, wszystko. Kto
naruszy to święte miejsce, narazi się na gniew gromowładnego
boga – Piastowi serce zabiło żywiej. Czcił co prawda złoty
krzyż, znaleziony w ruinach w Krišvicy, ale oprócz tego czcił też
bożki. Od dziecka miłował Peruna, a Jezusa uważał za boga
Niemców, ludu, który wydał przeniewierczą królową Brunhildę
Apostatkę, żonę Popiela II Gnuśnego. Pomyślał, że jeśli
wejdzie do zakazanego gaju, nareszcie ujrzy władcę piorunów twarzą
w twarz. ,,Liczę się z tym, że może mnie zabić za to
zuchwalstwo, ale tyle lat czekałem na spotkanie z nim. Niech mnie
zabije, bylebym go ujrzał’’ – pomyślał, po czym ucałował
Rzepichę przykazując jej: ,,nie idź za mną, bo możesz zginąć’’,
po czym na oczach kapłanów spiął konia i przeskoczył na nim płot
gaju. ,,Gdzie ty, tam ja’’ – rzekła królowa Rzepicha i też
przeskoczyła przez płot. Oboje byli już starzy, a ich syn Ziemowit
przygotowywał się do objęcia tronu. Konie i jeźdźcy pędzili
przez gaj, a na niebie zbierały się czarne chmury i grzmiało.
Nagle z nieba spadły dwa pioruny i uderzyły w króla i królową.
Ciała Piasta i Rzepichy zostały teraz spalone na węgiel, a kapłani
padli na twarze, błagając Perperunę, by wyjednała u swego męża
przebaczenie, za to, że nie udało się im powstrzymać królewskiej
pary przed zbeszczeszczeniem świętego gaju. Nikt, nawet Ziemowit
nie odważył się wejść za plot, by odnaleźć zwłoki.
Gdy król i królowa otworzyli oczy,
spostrzegli, że są w jakimś miejscu niezwykłej piękności, niby
na jakiejś polanie, pokrytej kwieciem. W miejscu tym panowała
nieopisana radość; podobne było do książki, której każdy
następny rozdział jest lepszy od poprzedniego. Zaiste – piekło
łatwiej jest sobie wyobrazić. Wokół Maryi ujrzeli Apostołów
Piotra i Andrzeja, Chrystolubca, świętą Weronikę, królową
Wandę, Libuszę, Marię Mariewną, Laurę z Raweny, królewnę Liyę,
króla Bogdala, biskupa Pandulfa, opata Marka, świętych Cyryla i
Metodego, misjonarzy Jana i Pawła, pana Bożywoja Błyszczyńskiego
i jego żonę Anej, nawróconą czarownicę Danikę z Vompierska,
nawróconego druida Merlina, który właśnie wrócił z czyśćca i
wielkie tłumy ludzi z wszystkich narodów, ludów, języków,
pokoleń i stuleci. Podczas gdy Rzepicha radowała oczy widokiem
zbawionych, Piast usiadł na głazie i trapił się, że nie ujrzy
Peruna. Wtedy zobaczył przed sobą Jezusa, który zapraszał go, by
dzielił radość z innymi. Piast wstał i rzecze:
- Czy Ty, Panie jesteś Bogiem Niemców?
- Jestem Bogiem wszystkich ludzi –
odpowiedział Jezus.
- Całe życie czciłem Peruna i innych
bogów. Znalazłem w ruinach Twój Krzyż i jemu oddałem chwałę.
Czy oprócz Ciebie są inni bogowie? – spytał Piast.
- Jestem Bogiem Jedynym i tylko Moje
Imię, Jezus Chrystus przynosi zbawienie.
- W takim razie nie jesteś tym samym co
Perun?
- Nie – odparł Jezus. – Nie można
w Moje Imię czynić zła, ani w imię bożków czynić dobra. Kto w
Moje Imię czyni zło, robi to dla bożków. Kto w imię bożków
czyni dobro, robi to dla Mnie. Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem –
poza Mną nie ma zbawienia. Jednak tobie wskazałem okrężną drogę
do siebie, bo cię kocham.
- A czy mój ojciec jest tu? – spytał
Piast.
*
Ziemowit
(Siemovitus, Siemowit, Samowitaj) był znany z mądrości, dobroci i
sprawiedliwości. Pewnego razu gościł na swym zamku arabskich
kupców i chciwie słuchał o cudach świata. Jako pierwszy król
Analapii od czasów Abrahama Prochownika i Popiela I Okrutnego
dowiedział się o cesazru Abisynii, Janie III Presterze, zwanym w
Europie Księdzem Janem. Był to władca chrześcijański, lecz nie
katolicki, czy prawosławny. Znakiem jego wiary był Krzyż wpisany w
gwiazdę Dawida, oprócz chrztu, podlegający jego władzy
chrześcijanie poddawali się obrzezaniu, a jako świętego czcili
Poncjusza Piłata (dwóch poprzedników Księdza Jana nazywało się
Piłat I Artakali i Piłat II Tarava). Władca był zarazem cesarzem
i arcykapłanem, niczym pogańscy cesarze Rzymu noszący tytuł
,,pontifex maximus’’ (najwyższy kapłan). Oprócz
chrześcijan, poddanymi Księdza Jana byli Żydzi i wyznawcy Allaha.
Wszyscy oni nosili znaki wypalone żelazem, każdą wiarę oznaczał
inny wzór.
,,W owym czasie żyła założycielka mego rodu, królowa Saby Balkis Wielka, która gościła u króla Salomona, ojca zacnego Menelika I’’
- pisał Jan III Prester w jednym ze
swych listów. Presterowie odbierali hołdy od siedemdziesięciu
władców muzułmańskich, pisali listy i przesyłali dary do władców
chrześcijańskich i pogańskich. W dobie krucjat, cesarz Jan VI
Prester napisał list do Papieża, a marzeniem krzyżowców było
uzyskać jego pomoc w walkach z Arabami i Turkami. Na próżno.
Dynastia Księży Janów wygasła w XVI wieku. Owi cesarze i
jednocześnie arcykapłani posiadali z ojca na syna czarodziejskie
zwierciadło, w którym widzieli wszystko co się działo w kraju i
żaden spisek nie mógł ujść ich uwagi. Na wojnę wyruszali w
zbrojach sporządzonych przez Akefale, a ich ulubionymi
wierzchowcami, tak jak w przypadku królów starożytnej Tassilii,
były zebry. Jan III Prester lubił gdy jego rydwan ciągnęły
jednorożce, lewarty, nosorożce lub strusie, a jego żona, cesarzowa
Balkis XV uwielbiała mknąć jak wiatr na strusim grzbiecie. Władcy
z dynastii Presterów żyli znacznie dłużej niż inni ludzie. Gdy
chcieli przedłużyć sobie życie, kąpali się w wodach ostatniej
czarodziejskiej fontanny w Afryce, a następnie razem z drużyną
udawali się na Dalekie Południe, aż za Saharę, Czad i Kongo, aż
do Gór Smoczych, gdzie żyły smoki. Razem z cesarzem mógł się
tam udać każdy poddany, ale mało było odważnych. W Górach,
cesarz kąpał się w smoczym ogniu, a ten połączywszy swe
działanie z mocą czarodziejskiej wody, odmładzał go. Jan I
Prester żył dwieście lat. Jako prezent z Abisynii, król Analapii,
Abraham Prochownik otrzymał bawoła, a jego następca Popiel I
Okrutny – stado lwów. Stolicą cesarstwa było Christopolis.
Poddani Presterów byli zamożni, nie było wśród nich ni jednego
żebraka, nie znano głodu, kwitły higiena i sztuka medyczna,
wszyscy umieli czytać i pisać, a napadać na Abisynię bały się
nawet smoki i olbrzymy. Kraj ów był bezpieczny. Cesarz wydawał
dekrety w języku amharskim, a oprócz niego znał mowę arabską,
hebrajską, perską, grecką, koptyjską i łacińską. Kupcy arabscy
opowiadali Ziemowitowi o abisyńskim cesarzu z niekłamnym podziwem,
choć byli innej wiary. Również król Analapii zainteresował się
Księdzem Janem. Podyktował kupcowi Musie al - Inrikowi list do Jan
III Prestera i polecił przy najbliższej okazji zawieźć go do
Abisynii. Długo czekał na odpowiedź, aż w końcu zaczął wątpić
w istnienie Księda Jana. Wreszcie Musa al – Indrik wrócił do
Analapii. Miał przy sobie list z Christopolis i dary od cesarza:
szakala, papugę żako, oraz lewarta. Uszczęśliwiony Ziemowit
podyktował następny list, a ze swego zwierzyńca wybrał jako dar
wilka, dudka i rysia. Korespondencja obu władców trwała wiele lat,
dotyczyła licznych zagadnień i była bardzo serdeczna. Tak jak
ongiś Libusza, królowa Bohemii i przyjaciółka Wandy, tak teraz on
zapragnął przyjąć chrzest, lecz nie po to, by upodobnić się do
przyjaciela, ale po to by dołączyć do grona zbawionych. Miał to
być oczywiście chrzest w obrządku abisyńskim. Ksiądz Jan
ucieszył się niezmiernie i wysłał misjonarzy. Ci jednak pomylili
kraje i miast do Analapii, udali się do już ochrzczonego kraju,
który w erze jedenastej nazywał się Puana. Tymczasem Ziemowit
zmarł nie doczekawszy chrztu.
*
Lestek II odziedziczył tron po królu
Lestku I Złotniku, który fortelem zwyciężył Aleksandra Wielkiego.
Jego serce nie zaznało szczęścia. Poślubił pannę miłą i
wielkiej piękności. Siedzieli razem w sali tronowej, goszcząc
kupców z Niemiec. Ci opowiadali o swym kraju, jego zwyczajach i
wierze. Ledwo królowa usłyszała imiona Jezus i Maryja, poczęła
się zmieniać. Jej nos stał się zakrzywiony jak dziób sowy, oczy
wielkie i żółte, uszy spiczaste, a zdobiona liliowym wieńcem i
złotą koroną głowa poczęła się obracać jak karuzela. Na
palcach dłoni i stóp wyrosły czarne szpony, a od nadgarstków do
pach – sowie pióra. Wrzasnęła przeraźliwie, odsłaniając
ostre zęby jak u wąpierza, zostawiając męża pogrążonego w
smutku, a kupców w przerażenie. Nieszczęsny! Nie wiedział, że
przyjął za żonę Straszojkę (Stregoica), królową strzyg z
mandatu smoka z Vovel. Ich stolica, gród Strzygi (Strixen)
znajdowała się w Analapii od czwartej ery, po potopie została
odbudowana. Lestek II miał wiele żon, lecz wciąż tęsknił za tą,
która okazała się być strzygą. Tymczasem Analapię zaatakował
wróg, mordujący i pożerający ludzi i zwierzęta. Zapłonęły
grody, sioła, pola i lasy. Wróg nie darował nikomu. Kły i szpony
rozdzierały ciała mężów, niewiast i dzieci, młodych i starców.
Rozkopywał kurhany. Wrogiem tym nie był żaden z sąsiadów
Analapii, lecz służąca pod rozkazami królowej Straszojki armia
strzyg, wąpierzy, wilkołaków, latawców, nocnic, południc, mor,
dusiołków, czarownic, kikimor, oraz wszelkich innych straszydeł.
Pod wpływem złych czarów ludzie parzyli się ze strzygami, płodząc
i rodząc straszliwe plemię półstrzyg (alavis – strixen), o
skórze głowy gęsto pokrytej ludzkimi włosami i sowimi piórami,
mające zęby wąpierzy i szpony drapieżnych ptaków. Król zebrał
wojsko i rozpoczął walkę, chyba najbardziej zaciętą w dziejach
Analapii od czasu wojny z Sarmatami. Wysłał posłów do Niemiec
prosząc cesarza o pomoc, lecz cesarz był zajęty w Italii, a
niektórzy jego możni cieszyli się z nieszczęścia niewygodnego
sąsiada. Jednak rycerz saski Ulryk żałował Analapów, a ponadto
obawiał się, że jeśli straszydła zniszczą Słowian, Niemcy
wkrótce podzielą ich smutny los. Zebrał drużynę i przekonawszy
do swego pomysłu paru przyjaciół udał się za Odirnę, a widząc
wrogów, myślał, że to najprawdziwsze diabły. Analapowie byli mu
wdzięczni za pomoc, lecz strzyg i innych strasznych istot było
niczym piasku nad morzem, lub gwiazd na niebie. Ponadto rzucały się
na ludzi ze wszech stron. Wojna zdawała się nie mieć końca. W
pewnej rodzinie, w grodzie Lubli, ojciec i matka mieli młodego i
silnego syna imieniem Kadłub. Już jego imię świadczy, że byli to
kmiecie mieszkający na podgrodziu. Ledwo posłyszał o wojnie,
postanowił pójść się bić. Na próżno ojciec i matka starali
się go odwieść od tego. Kadłub po ojcu był uparty jak osioł.
Zamówił u kowala miecz, a u płatnerza kolczugę. Wziął ze stajni
roboczego Siwka, po czym wyruszył bić się. Rozeszła się wieść,
że wojska króla i grafa Ulryka odnoszą coraz liczniejsze
zwycięstwa i dotarła do Lubli, lecz macierz Kadłuba, Jarosława
odchodziła od zmysłów lękając się o syna. Wreszcie coś jej
zaświtało w głowie. Kadłub uwielbiał chleb, jaki piekła i
mówił: ,,Takiego przedniego chleba, to nawet na stole królewskim
nie ma’’. Upiekła więc bochen chleba i włożyła go do torby,
którą nosiła na plecach. Następnie nie bez oporu męża udała
się na poszukiwanie syna. Przemierzyła wiele prowincji, często
idąc samemu przez puszcze, pełne wrogów. Nie raz i nie dwa, goniły
ją strzygi i wąpierze, a zawdzięczała życie jedynie dwóm
półstrzygom, które zachowały w sobie jeszcze coś dobrego z
ludzkiej natury. Wreszcie doszła do prowincji Goplani i tam
odnalazła syna, który zdążył już ubić siedemdziesiąt strzyg.
Ofiarowała mu ciągle świeży chleb, a on, by nie musiała
powtarzać niebezpiecznej drogi kazał jej się schronić za wałami
Krišvicy. Każdego dnia, Kadłub brał kawałek chleba i jadł, a
gdy ten był na wyczerpaniu, dotykał go z czcią. Czyniąc tak czuł,
że jego siły rosną. Tymczasem w coraz liczniejszych miejscach,
strzyg było jak na lekarstwo. Król Lestek II przystąpił do
oblężenia ich stolicy, a Kadłub brał w tym udział. Straszydła
poczynały niepostrzeżenie opuszczać królową. Do Čortieńska
wróciły wąpierze i inne złe istoty, Straszojce pozostali wierni
jedynie jej pobratymcy. Oblężenie było długie i wyjątkowo
krwawe. Wreszcie najsilniejsi wojownicy rozbili taranem bramę grodu
i armia wjechała konno do siedliska potworów, walcząc z nimi
zaciekle. Sama Straszojka poległa z toporem w niewieściej,
uzbrojonej w szpony dłoni, budząc podziw swych zabójców. Głupi i
okrutny człowieku rozumny! Nie masz pod ręką potworów, więc
zabijasz swych bliźnich. Wojna się skończyła, a król Lestek II
panował mądrze i sprawiedliwie przez długie lata. Kadłub przeżył
te zmagania. Jego odległym potomkiem był bł. Wincenty Kadłubek.
*
Siemomysł (Simomislus) miał żonę
Górkę (Gorka, Montka), którą poznał w Montanii u źródeł
Visany. Była to górska rusałka, w mowie Greków – oreada,
nosząća suknię olśniewająco białą. Wielka była ich miłość.
Dla niej, król odesłał do domów wszystkie swe nałożnice,
legalne w oczach Zakonu Cztana III, bo wiedział jak wielkim
upokorzeniem byłoby dla niej dzielić go z innymi niewiastami. Choć
Siemomysł na nikogo nie napadał, budził respekt u wszystkich
sąsiadów. Raz rozbił wielką armię Niemców, którą dowodził
sam cesarz Otto I Wielki, co zwyciężył Węgrów na Lechowym Polu,
a także margrabia Bernhard, Tietmar i Gero. Gdy wrócił z wojny,
ujrzał z radością jak Górka karmi pierwszego syna. Niestety
niemowlę było ślepe, więc z powodu zmieszania się rodziców i
calego kraju, otrzymało imię Mieszko (Metytlałos), tak
przynajmniej twierdził bł. Wincenty Kadłubek, odległy potomek
Kadłuba Strzygogromcy. Niektórzy tłumaczyli jego imię jako
Mieczysław (Metytlałos), lecz nie mieli racji. Chłopiec nic nie
widział, aż do siódmego roku życia, kiedy na zamku w Neście
zjawili się misjonarze, Karol i Piotr. Mocą Chrystusa uzdrowili
Mieszka, przepowiadając mu: ,,Za jego pośrednictwem, Bóg oświeci
Analapię’’. Siemomysł i Górka mieli też inne dzieci, które
widziały od urodzenia. Byli to synowie Czcibór (Cideburo) i
Budzimir, którego imienia nie notują kroniki, a tylko ,,Codex
vimrothensis’’, oraz córkę Jagodę. Ta ostatnia po przyjęciu
chrztu, przyjęła imię Adelajda i została żoną św. Stefana,
króla Węgier i matką jego syna, św. Emeryka. Tak opisuje ją
Innowojciech Błyszczyński:
,,Piękna była nowa królowa węgierska, siostra wielkiego Mieczysława. Jej włosy barwy miodu i bursztynu sięgały kostek, a oczy były błękitne jak jej suknia jedwabna. Nosiła wiele ozdób ze złota: diadem zdobiony kwiatem lilii i szafirem, zwisający z niego żołądź, kolczyk w nosie, kolczyki będące kombinacją pierścienia, żołędzia i kasztana, obręcz opinająca włosy zdobiona szmaragdem i szafirami, naszyjnik z białym orłem Tinezem w koronie, oraz wielkie berło w dziwnym kształcie, ni to trójzęba, ni to wiązki liści, zdobione trzema szafirami i pięcioma rubinami. Jednak najbardziej zdobiły ją mądrość, dobroć i miłość do męża i nowej Ojczyzny’’.
Śmierć każdego z
pierwszych Piastów, cała Analapia czciła rzewnie i szczerze,
wylewając potoki łez, jak wówczas, gdy umierali Lech I Dalmacki,
Poznan, Jurand I, Częstogniew I, Krak, Wanda, Wilk I, Olszan,
Bogdal, Abraham Prochownik i inni znakomici królowie. Gdy umarł
Siemomysł, łzy syren i okeanid z Morza Srebrnego zamieniły się w
perły przedziwnej piękności i ceny. Wiele lat później, Mieszko
dał je w prezencie ukochanej Dobrawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz