Strony

środa, 22 maja 2013

Spor




-Ludzie Aplanu i świata całego! – na rynku ojcowskiej wsi Patrit wołał pustelnik Bronisz (Vroniš), który mieszkał w grocie pod wzgórzem Vovel (Wawel). – Odwróciliście się od Ageja i Enków, by czcić bożka Spora, który jakoby przysparza wam kruszców, kamieni, jadła i napojów! W Niście, przed pomnikiem Spora – Złotego Tura palicie kadzidła, odprawiacie libacje, palicie sprzęty, zwierzęta i ludzi. Wy dla których złoto stało się bóstwem, a lichwa nabożeństwem! Którzy za posłańców Spora uznajecie Mamona i Srebrzynkę, Diament, Rubin, Szafir, Szmaragd, Jantar, Perłę, Jedwab i Bisior! – z każdym dniem słuchało go coraz mniej ludzi, lecz Bronisz nie ustawał w nawoływaniach. – Wy, którzy poważacie bogatych, a gardzicie biednymi. Biada wam możni, żyjący z pracy chłopów i niewolników. Jytnas, królowa Tatra Wielka oddała życie, by polepszyć ich dolę, a teraz kupuje się pięciu ludzi za krowę, beczkę śledzi, zbroję, czy jedwab, a ci co ich nabywają mogą im dowolnie zabierać, lub oszczędzać życie! Dłużnicy, dzieci niewolników, ofiary chąsiebników idą w niewolę, a rataje mrą głodem, bo tylko jednego dnia mogą pracować na własnych zagonach, a resztę dni na polach panów. Ojciec może zabić lub sprzedać syna, lub córkę, a nie ponosi kary. Biada tym, co przerywają życie płodów, lub wyrzucają niemowlęta w góry, czy lasy. Biada gwałcicielom dzieci i żyjącym w związkach kazirodczych! Rozpustę nazywacie oddawaniem czci Sporowi, Srebrzynce i Perle, bierzecie zastępy żon i mężów, żyjecie niczym w czasach przed objęciem tronu przez Teosta. Mężowie współżyją z mężami, niewiasty z niewiastami, ba! Ludzie oddają się zwierzętom i zmarłym! Pijące napoje mające powstrzymać poczęcie, a nawet zjadacie poterczuki!!! Wymieniacie kobiety na krowy i świnie, a nawet słodko śpiewające zięby, a gdy mąż umrze, jego żonę pali się na stosie pogrzebowym. Nie ratujecie tonących, mówiąc, ze osłabia to wodę, a składacie krwawe ofiary Čortom. Biada wam prawodawcy – złodzieje, przyjmujący i dający podarki. Choć wynalazek przeklętego Kościeja – papierowa moneta odeszła w niebyt, jej miejsce zajęły srebro i złoto. Nie karze się złoczyńców, morderców i złodziei. Zbójnicy i chąsiebnicy robią co chcą, a nie spotyka ich kara! Biada wam mordercy zwierząt, zabijający dla samego zabijania; biada wam szczującym niedźwiedzia, lub byka psami, topiący kocięta, ucinający na wiosnę głowę kani, lub kogutowi, organizujący walki psów, lub kogutów! Biada wam sprawcy głodu, zabierający całą żywność dla siebie! – ludzie byli oburzeni.
- Milcz psie! – ktoś z wrzaskiem obrzucił Bronisza zgniłymi jajami. W jego stronę leciały też kamienie, jabłka, gruszki, kości... Mieszkańcy Patritu zwlekli pustelnika z podwyższenia i zdarli z niego odzież. Następnie nacinali mu skórę nożami.
- Przynieście sól! Będziemy z niego pasy drzeć! – niejeden ucieszył się myślać o widowisku. Wtem – nagie i krwawiące ciało Bronisza okryła biała płachta. Starodawny znak wybawienia od śmierci przez kobietę. Mieszkańcy Patritu ze zdziwieniem spostrzegli, że zrobiła to Anej, córka leśnych ludzi.
- Zburaczaj stąd przybłędo – burknął jeden z chłopów – leśni ludzie to parchy i trzeba ich tępić na równi z nawiedzonymi pustelnikami! – leśna dziewczyna nie zamierzała odejść. – Zburaczaj, do grzyba pana! – gbur podniósł pięść, by uderzyć Anej między oczy, gdy nagle chłopi zaczęli padać na kolana i na twarze, bo oto na białym koniu przyjechał wystrojony w złotogłów wójt patricki. Spojrzał z niesmakiem na to co się wydarzyło, po czym rozkazał uwolnić pustelnika. ,,Pan każe sługa musi’’... Oprawcy odstąpili Bronisza i Anej. Dziewczyna okryła nagość starca białym płótnem, po czym opatrzyła mu rany i razem wyszli z Patritu, aż roztopili się w lesie.




Wesele w Svantemocie



,,Ich ślub i wesele miały miejsce w grodzie Svantemot nad rzeką Żvinie’’ - ,,Tatra cz I Misja’


W tym samym miejscu, w którym w erze trzynastej przyszła na świat Caroliniana ov Dirdova, kiedy pozbawiony swego królestwa Kościej był uwięziony w jeziorze Mamir, zaślubiona tego samego dnia Tatra klęczała przed królem Lechem III, a ten nakładał na jej skronie złotą koronę. Tatra miała na sobie ciemnozieloną suknię wyszywaną perłami, liliowy wieniec na głowie, naszyjnik z krwawnika, bransoletki z bratków i złote pierścienie. Poza tym dniem niechętnie nosiła klejnoty, jej ulubionym strojem była prosta, biała suknia, taka jak ta, w której na co dzień żyła i pracowała w Montanii, oraz w której wyruszyła na wielką misję. Rozległy się oklaski i wiwaty, wzywano kosmicznej Łabędzicy Łady, sokołów Lelum i Polelum, a nade wszystko Mokoszy. Lecha III nazywano w pieśni ,,gardziną’’, czyli mocarzem, co zwyciężył Kościeja. Kochankowie udali się, aby się pobrać do grodu Svantemot. W erach dwunastej i trzynastej nosił nazwę ,,Sinetov’’, a obecnie ,,Świnoujście’’. Zaprosił ich chorujący na umyśle rataj Ludek – mocą Enków jego chatynka pomieściła wielu gości, a stoły uginały się od potraw i napojów. Razem z Tatrą i Lechem III weselili się Ruta i Arvot Baldas, trzy białe niedźwiedzie poznane przez nich na Svalbardzie: miejscowy Gotard Urmeier, Igor Lorenzkrafft z Krainy Białych Pól i Wilson Eaneawatt z Sonoru. Ponadto przybyli kapłani z Wolina i Velehradu, książęta, chłopi, wojowie z drużyny króla, dziadowie, żebracy, skrofulicy i trędowaci, liczący, że król i nowa królowa ich uzdrowią, co też się stało, król Płanetników Ixovodrav i jego syn Ixlavok, rusałki i wodniki, żmijowie, krasnoludki, leśni ludzie, olbrzym Stolim, Mokosza, która objawiła swą tożsamość tylko królowej, leśne i domowe zwierzęta, a nawet mewy i foki. Lech III posadził Tatrę przy stole i nalał jej kwasu chlebowego.
- Mów, malkieš ysena janloitenaya ad janlovienaya1 – powiedział – życzenie, które spełnię, ku twej radości – Tatra bez namysłu rzekła:
- Chcę, aby moi niewolnicy Wsiewołd i Pojata, których mi dałeś, byli wolni i mogli się pobrać – wszyscy oniemnieli.
Byli to pierwsi niewolnicy, których królowa wyzwoliła, lecz nie ostatni. Tatra zmarła w mękach w wieku sześćdziedzięciu lat otruta przez handlarzy niewolników, których rujnowała. Tymczasem zagrała skoczna muzyka i książę Ixlavok zaprosił do tańca Rutę, zaś Gotard Urmeier tańcował z foką, która w innej sytuacji byłaby jego żerem. Niektórzy goście postanowili zabawić pańśtwa młodych niezwykłymi opowieściami.
- Czy wiecie co mam wspólnego z kryształową czaszką Kościeja? – spytał Wilson Eaneawatt. – Oboje pochodzimy z Sonoru! Jest to ogromny ląd na zachód od Ultima Thule; są tam lodowe pola, lasy, stepy, rzeki, jeziora, bagna, pustynie, miasta, góry. Żyje tam wielu ludzi o miedzianej skórze, tudzież kudłate istoty podobne do ludzi. Sonor roi się od zwierząt – wiele z nich jest takich samych co w Aplanie. Dawnymi czasy mój kontynent należał do pańśtwa Lynxów. Ich utrapieniem był mój przodek, Inilatus. Polował na Lynxów; zabijał i pożerał ich ciała i łupił kosztowności. Pewnego razu ubił go w ciężkiej walce wojownik Leliva, zwany potem Ravicz. Syn zbója został jako łup wojenny przywieziony do Ynańska, gdzie się wychowywał i dał początek rodowi Eaneawattów – na tym opowieść się skończyła.
Głos zabrał Igor Lorenzkrafft:
- Państwo Lynxów obejmowało również Krainę Białych Pól, zwaną też ,,Bialopolem’’, lub ,,Białopolską’’. Pewnego razu żył sobie w Lesie Północnowschodnim na orskiej ziemi Lynx imieniem Rysie Uszko. Był bardzo leniwy – całymi dniami leżał na mchu przed ziemianką i nic nie chciał robić, kyu zmartwieniu rodziców. Gdy tak leżał, ujrzał trzech synów Boruty; białego rysia Deneba, białego wilka Ovova Tęczookinsona i zionącego ogniem Wiłkokuka o ludzkim ciele, mającego wilczą głowę z wilczym ogonem.
- Znam ich wszystkich! – radośnie wykrzyknęła Tatra. – Wiłkokuk prowadził mnie do Presnau, Ovov do Aplanu, a Deneb uratował mi życie w Burus! – po tych słowach biały niedźwiedź kontynuował.
- Powiedzieli Rysiemu Uszku, że za Roxyzorem jest dużo złota i że jeśli tylko chce może pójść z nimi na wyprawę. Jak królowa sama wie z doświadczenia, Enkom się nie odmawia, rodzice ucieszyli się, że ich leniwy syn będzie miał jakieś zajęcie, toteż niechętnie, ale jednak Lynx wyruszył. Przeszli wiele wiorst, przeżyli wiele przygód, lecz złota nie znaleźli. Za to Rysiemu Uszku coraz bardziej podobało się w moim kraju. Wędrowcy poznali bharatyjskiego geparda Akkona Jubastina, który opowiadał im cuda o Bharacji, oraz zaprowadził przed oblicze króla Białopolski, ogromnego tygrysa Jaguna. Tymczasem w Oceanie Białopolskim wybuchła krwawa walka o władzę. Pożarli się między sobą dwugłowy smok Aglu i wieloryb Kilu o ciosach i przednich łapach mamuta. Zwyciężył smok i wieloryb musiał opuścić Ocean. Ponieważ był bardzo ciężki nie mógł dłużej pełzać i pochłonęło go łono Ziemi. Stał się za to ojcem Dudinki i wszystkich innych mamutów. Mój ród, założony już w erze czwartej przez czcigodnego Ursa Lorenzkraffta cały czas popierał wieloryba Kilu. Aglu był okrutny, prześladował więc moich antenatów. Skazywał ich na najwymyślniejsze męki. Pewnego razu nasi bohaterowie szukali złota na skutej lodem plaży, gdy tymczasem w wodzie coś się kotłowało. Ktoś potrzebował pomocy. Rysie Uszko i Wiłkokuk skoczyli i wyciągnęli parę białych niedźwiedzi, obu płci. Uratowali je przed sadłożercami, morskimi potworami, które wy nazywacie ,,orkami’’, nasłanymi przez smoka Aglu. Byli to moi przodkowie, Vlad i Vlada Lorenzkrafftowie; okazali wielką wdzięczność swoim wybawcom. Tymczasem orki powiadomiły o wszystkim Aglu i ten wpadł w straszny gniew. Groził, że zatopi całą Białopolskę, lecz miejscowi Lynxowie postraszyli go możliwością ugodzenia kopią i niezbyt szlachetnie obiecali, że Vlad i Vlada nie wrócą już do swej ojczyzny. Tak też się stało – zamieszkali w Lesie Północno – Wschodnim i obdarzyli wędrowców złotem i klejnotami. Dopiero mój ojciec pogodził się z Aglu i zyskał przywilej posłowania do ludzi – Igor Lorenzkrafft zakończył opowieść.
Wesele trwało jeszcze trzy dni i wspominano je jeszcze za króla Ćwieczka I.



1 moja perło, najpiękniejsza i najukochańsza

Redaria




- Kwik! W jakim to kraju niewiasty ujarzmiają niedźwiedzie? – z mrocznego jeziora pośrodku lasu wylazł na brzeg dzik wielki jak dwa wymienione zwierzęta.
- A w jakim to kraju dziki mówią ludzkim głosem? – spytała smukła niewiasta o długich, czarnych włosach i niebieskich oczach.
- Panienki są w Redarii, na Bliskim Zachodzie. Jestem Dzikiem z Jeziora – przedstawił się zwierz.
- Tatra, Ruta, Arvot Baldas z Jeziora Niedźwiedzi – rzekła cała trójka.
- A panienki tresują tego niedźwiedzia, by zarabiać na jego występach?
- Nie, to nasz przyjaciel – powiedziała czerwonowłosa rusałka z siną blizną na szyi, a następnie opowiedziała całą historię.
- Kościej jest moim wrogiem – zachrumkał dzik. – Czy spotkaliscie już Redarów? Jeśli nie, to tłumacze, że ilekroć zbliża się wojjna, opuszczam to jezioro, idę między ludzi i tarzam się w błocie, aby ich ostrzec. Urodziła mnie sama Dziewanna, czyli Leśna Matka już w erze czwartej. W ostatnich czasach mam dużo roboty, bo zły Kościej harcuje ile wlezie! A wiedzą panienki skąd wiem, czy będzie wojna? Boruta nie dał mi daru wieszczenia. Zato służą mi wszystkie zwierzęta w tym lesie i donosza mi jak zbliża się wojna, a wtedy ostrzegam ludzi. Mogę wiedzieć dokąd was Agej prowadzi?
- Do Velehradu, a potem do Presnau – odpowiedział Arvot Baldas.
- Tam, to znaczy w tym Velehradzie mieszka szczur, wielki jak wilk – powiedział dzik. – Zapraszam do siebie, na miodek, grę w kulki, coś do zjedzenia.
- Dobrze, ale bez śprychów1, panie dziku – rzekła Ruta, po czym spiąwszy Arvota Baldasa dała nura w otchłań jeziora.
- Mogłem się domyśleć, ze panienka jest rusałką, bo ma turkusową bliznę – po tych słowach dotknął racicą nosa Tatry.
- Hul w wodę! – kwiknął wesoło, a dziewczyna usiadła na jego grzbiecie i razem zanurkowali.
Gdy znaleźli się na dnie, ujrzeli rzęsiście oświetlony pałąc z kryształu, dom dzika. Bramę otworzył im bóbr, a już po chwili Tatra, Ruta i Arvot Baldas siedzieli przy marmurowym stole, na trójnogach wyciętych z rubinu. Bobry, wydry i łosie podawały kielichy z pienistym, aromatycznym i słodkim miodem i sokiem jabłkowym, oraz srebrne półmiski z potrawami. Było tłókno, jeże i barany pieczone w glinie, figi z makiem, kwas chlebowy, jesiotr z koprem, cietrzew, kołacze, kasze, placki, kawior. Grała orkiestra leśnych ptaków, a także żaby, świerszcze i koniki polne. Po pewnym czasie Tatra odciągnęła gospodarza na stronę i szepnęła do kosmatego ucha:
- Będąc przy Kosciehju wiem, ze szykuje nową wojnę; z Aplanem.
Dzik miast się rozgniewać, polizał ją w policzek i oznajmił:
- Dzkiękuję ci. Nie zapomnę ostrzec ludzi.
Razem z Tatrą i Ruta tańczyły wodniki, a z Arvotem Baldasem – rusałka o czarnych włosach. Zabawa w Jeziorze Redarskich trwałą do białego rana. Wtedy dzik, dmuchnięciem wysuszył suknie dziewczyn i dał im podkówki: Tatrze – złotą, a Rucie – srebrną.
Kościej widział to wszystko w kryształowej czaszce i nie posiadał się ze złości.




1 Śprychy – po kaszubsku żarty

Wesele Neurów



,,Człowiek – Śmierć zostanie pokonany przez niewiastę z kraju Białej Żmii’’ – proroctwo Teosta


Amosow zniszczył ulicę Bliźniąt z pomocą Neurów. Najpierw zamienił ich w jeże, a gdy zgromadzili się na nieszczęsnej ulicy, przybrali wilczą postać i rozpoczęli masakrę. Pierwszą ofiarą był niewolny woźnica znad Visany. Niewielu ludzi ocalało. Neurowie przesłuchiwani przez Mięsojada wskazali na Bractwo Twierdzy. Kościej posłyszawszy o tym okrucieństwie, postanowił uśmiercić służącą mu z woli Ageja Tatrę z Montanii, mającą sprowadzić nań klęskę przez wydarcie tajemnicy, wysyłając ją do Neurów. Był bowiem głupi i sądził, że wszyscy Neurowie to fanatycy i mordercy. Z woli Kościeja Tatra udała się nie wiedząc tego na neuryjskie wesele w Teutmanii. Weszła do domu, w którym miała się odbyć uroczystość i gdy służba wniosła obłożonego lodem żubra, z przerażeniem ujrzała jak wszyscy zamieniają się w wilki prócz niej samej. Jednak wilkołaki nie chciały zabijać Tatry. Przyjęły ją serdecznie i kazały opowiedzieć swą historię... Gdy dziewczyna opowiedziała o tym jak w Presnau torturował ją Mięsojad, pewien Neur zrobił łapą zagłębienie w klepisku i napełnił je wodą ze słowami:
- Wypij tę wodę; zamienisz się w wilczycę i będziesz mogła zagryźć tę szuję. Kościeja niestety nie, ale zawsze coś – w owych czasach wierzono, że picie wody z wilczego śladu czyni wilkołakiem.
- Pozwól panie, że odmówię – odrzekła Tatra – ja mu wybaczyłam.
- A może się boisz? – spytał inny Neur.
- Magia jest niebezpieczna – rzekła dziewczyna – czy znacie dzieje Ancylusa, albo Joldów? – zaczęła opowieść. – Ancylus żył w erze dziesiątej, a Joldowie w obecnej. Wszyscy oni czarowali. Ancylus zmienił się w ślimaka, nie mógł się odczarować i musiał zamieszkać na dnie morza, nazwanego jego imieniem. Rodzina Joldów – Włodzimierz, Mamielfa, Stanisław i Lilia zamieniła się w małże i też osiadła w morzu – po chwili Tatra rzekła: - niektóre moje koleżanki marzyły, by zostać czarownicami, lecz mnie to nigdy nie korciło. Słyszałam, że duchy, które mogłyby mi służyć pochodziłyby z Čortlandu.
- A znacie dzieje Leuty? – ciszę przerwał pan młody. – Toropiec Leuta żył w erze ósmej, za panowania Nyri V. Jego i jego siostrę Toropię ogromnie interesował wschód, a Dziewanna Šumina Mati na znak życzliwości dała im białe łanie z porożami obwieszonymi klejnotami, o spiżowych racicach. Zbadali jezioro Nordlin, gdzie ugościł ich Car Wodnik, zwany też ,,Ayałakayem’’, aż zaszli w wysokie góry nad oceanem. Sprowadzili tam renifery i białe króliki, a na plażach widzieli opasłe stwory podobne do fok w niedźwiedzich futrach. Toropiec Leuta nazwał to miejsce Górami Toropii Leuty. Nie umiem opowiadać bajek; dla mnie trzy kości to zawsze trzy kości. A czy nasz gość zna jakieś gawędy z Montanii?

Wolfburg




- Morderca! Drań! Szuja! Zbrodniarz! Kawał drania! – krzyczał Kościej w stronę Amosowa. Był ubrany na czarno, nosił pelerynę i kapelusz z piórami czarnego sylfa.
- A ty to kto? – zawołał Amosow. Siedział na pająku wielkości krowy, pochodzącym z Britainy, trzymał obsydianowy miecz i tarczę.
Za ogonem Nürmana stali Mięsojad, Uszak, Kąsacz i hufiec rycerzy teutnmańskich. Za odwłokiem pająka – olbrzyma kryli się syn Amosowa, Azaratiel, oraz członkowie Bractwa Twierdzy, wśród których znajdowały się nocnice owinięte gorącymi jak konie, pomarańczowymi pytonami z Valkanicy, które wybuchały po nakłuciu. Była północ. ,,Głupi są Kościej i mój ojciec, że chcą bić się o babę, głupią Toeris, żonę głupiego Besa Bambuta, kuzynkę głupiego Teosta’’ – myślał Azaratiel. Król dobył z bogato zdobionej pochwy, ogromny, srebrny miecz i zamachnął się na pokrytego twardą i grubą skórą pająka. Daremnie! Z szeregu wybiegł tetmański wojownik i rzuciwszy się pod osiem nóg bestii, przebił jej miękki brzuch sztyletem. Kościej i Amosow walczyli mieczami, a nocnice rzucając się pod nogi koni wylatywały w powietrze. Kościej uciął ucho zdrajcy, nie wiadomo: prawe, czy lewe? Teutmanowie chętnie bili Bractwo Twierdzy – wielu ich bliskich zginęło z jego powodu. Bitwa stała się rzezią, aż zacuchnęło siarką i cała banda Amosowa gdzieś się przeniosła. Kościej nakazał zrównać Wolfburg z ziemią. Następnie wracając do Presnau zajrzał do kryształowej czaszki, by dowiedzieć się co się stało z jego wrogiem.
- Te szmaty złożyły hołd Krwawemu Burkowi! – warknął. Był to król Neurów znad rzeki Rinin; zawsze miał postać wilka w złotej koronie. Amosow obiecał, ze jeśli wpadnie w ręce wroga, zabije go jego syn Azaratiel. Pewnego razu zaatakowali Chlobębę, aby stamtąd uderzyć na kopalnię gwiezdników. Miały one sfinansować dalszą działalność Bractwa Twierdzy. Jednak dozorca Uszak (Gliša) zdobył i spalił Chlobębę, a jej mieszkańców; ludzi i Neurów kazał powbijać na pale. Azaratiel bał się zabić ojca, toteż Amosow sam pchnął się nożem. Uszak uciął mu głowę i zakonserwował w spirytusie, a Azaratiela przywiózł do Presnau, gdzie na Placu Ryb zabił go Kościej.




Kościej



,,Kościej z rosyjskich bajek’’ – słowa pewnej pani na widok mojego rysunku


Kosa Oppman uważał go za Lemura. Były to nocne istoty z rejonu rajskomorskiego, przypominające obciągnięte bladą skórą szkielety o pustych oczodołach, wyszczerzonych zębach, jako całe owłosienie mające dwa, lub trzy włoski na głowie. W jednym z mitów ze zbioru ,,Codex vimrothensis’’ jest napisane, że Kościej (Costen – Lemurus) był zwykłym człowiekiem z zachodniej Tassilii, który jak wszyscy bardzo bał się bólu i śmierci. Pewnego razu smok Rykar dał mu czarodziejski napój,

,,który uczynił go nieśmiertelnym, a jednocześnie zdolnym zrezygnować z nieśmiertelności; stracił ją gdy nakazał Grabiukowi torturować królową Tatrę, która wydała się w jego ręce, by ocalić poddanych’’.

Gdy wypił łyk stał się

,,niczym szkielet obciągnięty skórą’’.


Jako król kazał, aby go nazywano Kościejem I Nieśmiertelnym (Costen – Lemurus ov Peresyj Einkiroviyen). Choć nie miał oczu, widział tak jakby je miał. Lubił chodzić nago, lub w jedwabiach szkarłatnych, lub czarnych, a także w kapeluszach z piórami. Jego godłem był biała, trupia czaszka na czarnym polu – tak samo wyglądały jego sztandary. Przez długi czas za wierzchowca służył mu czarny jednorożec Nürman, który utonął podczas bitwy na jeziorze Mamir, stoczonej z wojskami Lecha III. Towarzyszył mu afrykański potwór Mięsojad, w ,,Codex vimrothensis’’ zwany też ,,Mesojedow’’, a w ,,Żywocie Tatry’’ - ,,Carnivorios’’. Był wysoki i pokryty czarnym futrem, miał dłonie i okryte czerwonymi butami stopy jak u człowieka, lecz z pazurami, ogon i łeb pantery, uszy zająca i zielone oczy. Potrafił zamieniać się w czarnego lewarta. Innym towarzyszem Kościeja był przeniewierczy Lynx Uszak uczyniony przezeń dozorcą kopalni gwiezdników w Presnaulandzie, a także żmij Kąsacz. Obu zabił król Lech III. Władzę otrzymał od Rykara i służył mu ku urągowisku Ageja i Enków i szkodzie ludzkiej. Czarnoksiężnik Czarny Ładysław Amosow znał Koscieja jeszcze przed tym wydarzeniem. Syn Czerwonego Wiaczesława ubierał się w czarną szatę i spiczasty kapelusz, a do tego miał zielone włosy – zmieniły bowiem barwę, gdy prowadził badania nad kamieniem filozoficznym. Zniechęcony zebrał bandę i począł rabować. W Teutmanii (kraju Teutmana, syna Niemnira) zdobył twierdzę Wolfburg i kazał sobie płacić daninę. Miał syna Azaratiela i swymi czarami pomagał w podbojach Kościejowi. W ciągu prawie trzech wieków, czarna flaga z białą czaszką powiewała na Ultima Thule, w Altamirze, Lascoaux, Jutii, Nürcie, Tassilii, Alpenlandzie, Apapie, Britainie, Irlandii, Valkanicy, Puanie, Kraju Stepów, Teutmanii i Bliskim Zachodzie, o który walczył z królem Aplanu Lechem II, ojcem Oplana, ojca Lecha III, męża Tatry. Podbiwszy Lascoaux, zajął następnie Presnauland, a jego stolicę Presnau, założoną przez Bruxa, wnuka Niemnira uczynił stolicą swego imperium. Altamirę podbił na czele Čortów i innych straszydeł, potem zaczęli służyć mu ludzie. W przeddzień podboju Ultima Thule z morza wyskoczył krabb – świnia o zębach morsa i płetwach foki, chlapiąc wodą na ludzi posilających się na plaży. Krabby zawsze tak robią przed wojną, zarazą, pożarem, czy innym nieszczęściem. W czasie podboju Apapu, Amosow rzucił zaklęcie zamieniające kraj w pustynię, którego skutki przezwyciężyła dopiero córka Tatry, Anej Tabiena zwana Pomoną. Irlandia omal nie została wzięta czarami. W okolicach dzisiejszego Dublina rządził król Cerunas, którego Celtowie włączyli do swego panteonu. Amosow zaczarował niemal wszystkie wody na wyspie, tak, że ci co je pili mylili czarne z białym, a zło z dobrem. Cerunas z trwogą widział jak jego poddani szaleją. Sam miał dostęp do krystalicznie czystych górskich źródeł. Unikał wody ze studni i górską wodą poił dzieci. Te szły za nim, potem opamiętali się dorośli, aż cała Irlandia poszła w góry, a miasta opustoszały i czar przestał działać. Cerunas dumny, że nie dał się omamić, kazał sobie zrobić szczerozłotą koronę, przedstawiającą poroże jelenia naturalnej wielkości – było mu ciężko dźwigać to na głowie i ledwo mieścił się w drzwiach. Tymczasem Kościej zaatakował Irlandię, wysyłając okręty z Britainy i Lascoaux. Cerunas uciekał konno, lecz zawadził złotym porożem o gałęzie i spadł z konia. Słudzy Kościeja zabili go, a Irlandia stała się częścią imperium. Jego władca posiadał czarodziejską czaszkę z kryształu z zamorskiego kontynentu Sonor, w której mógł obserwować co tylko chciał. Czasem w złości tłukł ją, a wtedy wybuchała zielonym ogniem i powracała do całości. Po Kościeju odziedziczył ją król wąpierzy Naraicarot I. Od jakiegoś czasu życie Kościeja splotło się z życiem prostej dziewczyny z Montanii imieniem Tatra, przez którą został zwyciężony.

Lodowy Znachor



,,Miałam takiego człowieka, który bardzo mnie kochał i któremu dałam całą jaskinię lodu, aby mógł leczyć. A ten lód to było panaceum. Jak nim leczył mijały wszystkie choroby, aż Mar – Zanna bojąc się, że uczynimy ją niepotrzebną zabiła tego znachora i usunęła z twego łona jaskinię, w której leczył. Teraz mieszka w Nawi razem z Welesem – mówiła Złota Baba’’ - ,,Tatra cz I Misja’


Gdy Kościej był dopiero królem Altamiry im szykował się do podboju Lascoaux, Złota Baba powędrowała do Montanii Wschodniej, czyli w Góry Biesów i Čadów. Szła przez lasy i wioski; zbóje bali się towarzyszącego jej węża Abajowa. Na końcu jej drogi stanęła samotna chatynka Zbigniewa, położona obok jaskini pełnej lodu.
- Witaj opiekunko wraczy! – pozdrowił ją Zbigniew. – Co cię sprowadza ku mnie?
- Słuchaj – ozwała się Złota Baba – dałam ci ów lód, byś nim leczył. Widzę, ze dobrze się sprawujesz. Przychodzą do ciebie chorzy na trąd i dżumę, koklusz, histerię, bóle głowy i zębów, bezpłodność, rusałki i wodniki chore na białą dżumę, a nawet zwierzęta. Prawdę mówiłam – tym lodem nawet zmarłych stawiasz na nogi. Dlatego Mar – Zanna i jej córka Zaraza są złe na ciebie, że niweczysz ich knowania. Bacz zatem, by się wystrzegać smukłych kobiet w czerni, mających długie, czarne włosy, bladych, noszących wieniec z chryzantemy, lub czerwoną chustkę. Inaczej ty będziesz zabity, a jaskinia z lodem – zniszczona.
- Tak zrobię – zapewnił Zbigniew, a Złota Baba rozwiała się niczym mgła.
Nazajutrz z samego ranka do chaty lodowego znachora przybył konno jakiś ogorzały mąż o krótkiej płowej czuprynie. Nie miał na sobie koszuli bo było gorąco.
- Czy to ty jesteś znany jako Lodowy Znachor? Nazywam się Witold z Crinix – po przedstawieniu się zdjął lipowy chodak. Zraniłem się siekierą w stopę, prawie że odrąbałem. Słyszałem, że od Złotej Baby otrzymałeś jaskinię pełną lodu, który leczy. Racz mnie wyleczyć! – Zbigniew odwrócił się, by przynieść w wiadrze owego panaceum, gdy nagle poczuł w plecach lodowate ostrze. Padł twarzą na ziemie i umarł. Zamieszkał na najjaśniejszej z wysp Nawi Jasnej. Tymczasem w miejscu męża i konia stały dwie niewiasty w czerni. Były to Mar – Zanna i Zaraza.
- A teraz: Niech się to zapadnie w ziemi! – wykrzyknęła pani śmierci i górami wstrząsnął nieopisany huk, aż drzewa wypadały z ziemi, korzeniami do góry.
Jaskinia pełna leczącego lodu znikła jakby nigdy jej nie było. Historia działa się na polskiej ziemi, w górach zwanych Bieszczadami. Może Czytelnik będąc tam kiedyś odnajdzie jaskinię pełną lodu leczącego wszystkie choroby?



Królowie ludzi



Między Ultima Thule, a Roxyzorem początkowo nie było królów. Rządzili przywódcy plemion; jaskiniowych, leśnych, nadrzecznych i nadmorskich, stepowych, górskich, a także książęta grodów i siół. Z czasem książęta grodów podporządkowali sobie naczelników sielskich, potem zaś innych grododzierżców. Było tak, aż Europa znalazła się we władaniu dwóch królów: Niemnira i Wiła Sławicza (Vilus ov Slavič). Ten ostatni miał synów: Nissusa, Montusa, Orusa, Oýusa, Nurtusa i Apusa. Po śmierci ojca sześciu synów podzieliło jego królestwo na sześć części. Nissus założył państwa Aplan, Kraj Stepów i Valkanicę. W Aplanie zbudował stołeczne miasto Nist, późniejszą Nestę, a obecnie – Gniezno. Swym godłem uczynił białozora w koronie, stojącego w kierunku zachodnim na niebieskim polu. Jego brat Montus przyjął inne godło – Białą Żmiję w koronie na czerwonym polu. Założył Montanię – lenno Aplanu, ze stolicą w Śnieżelicy (obecnie Zakopane). Orus wyspę Cortix na Tinerpie i gród Oska uczynił stolicami Orlandu. Wytruł Strażników Kurhanów na uczcie. Byli to potomkowie rusałczych królowych Mari, Mordvy, Tuvy, Udmurii, oraz księżniczki Kałmakii; ludzie a nie wodniki. Następnie przyłączył ich ziemie do Orlandu. Montańczycy często napadali na Oýów – potomków Oýusa. Nurtus I na terenach byłego Wielkiego Księstwa Nordyckiego założył państwo Nürt, zaś Apus był twórcą Apapu na włoskiej ziemi. Powstało tam miasto Sybaris (Sibaris) słynące z rozpusty, lenistwa , pijaństwa. Sybarytami pogardzał nawet sam niewiele lepszy Kościej. Z dzieci Niemnira znamy córki Altamirę i Jutę, oraz syna Teutmana. W erach dziesiątej i jedenastej ludzie byli jednym narodem i mówili jednym językiem – najpierw staroludzkim, a potem – nowoludzkim.



Święto Wiosny



,,Więc Igor Strawiński
co
Świętem swym wiosny
Paryż cały zaszokował’’ - ,,Milenium, czyli Nowe Triumfy’’


,,Era jedenasta była czasem największego w dziejach rozlewu krwi niewinnej’’ - ,,Obraz świata’’

Zjedzenie żołędzi z dębu Baublis w erze dziesiątej zatarło w umysłach ludzi granicę między dobrem, a złem. Niczym nalot szarańczy plenił się kult Rykara, Lochy, Licha, Obłędka, Kani, Przegrzechy, którego ważną częścią były krwawe ofiary z ludzi i zwierząt, oraz rozpusta. Również wyznawcy Enków polubili te bezeceństwa i tak Świętowit, Swaróg, Swarożyc i Mieczysław otrzymywali żertwy z jeńców i łupów wojennych, zaś dla Jarowita zabijano niemowlęta i koguty. Noce Kupały czczono rozpustą, zaś przyjście Wiosny – ucięciem głowy kani, lub kogutowi. Uważano, że ratowanie tonącego osłabia wodę, dlatego w Śnieżelicy krzywo patrzono, gdy młoda Tatra uratowała dziecko. Dzieci zabijano przed i po narodzeniu, wierzono, że te, którym nie pozwolono narodzić się (poterczuki) i poronione (porońce) są bardzo złe z powodu przerwanego życia. Enków, jytnas i Čorty zwano bogami, zapomniano o istnieniu Ageja
Pewnej wiosny w pierwszym wieku ery jedenastej na polanie, gdzie jak wierzono Jarowit uderzył piorunem, by spętać Rykara, zgromadziły się tłumy. Byli dostojnicy siół i grodów, ubrani na biało kapłani w wieńcach z liści dębu i jemioły, tłumy mężów i niewiast oraz dzieci. Prowadzono stada bydła, owiec, świń, kóz, koni, niesiono klatki z ptakami. Obok nich szli mężowie w pętach, ubrane na biało dziewczyny w wiankach, trzymano niemowlęta. Grała muzyka, stoły uginały się od potraw, wina, piwa, wódki, tańczono i śpiewano. Kapłani przeprowadzili białego rumaka przez rozłożone włócznie. Ponieważ żadna nie została potrącona, uznano to za pomyślny znak i wolę ,,bogów’’ otrzymania ofiary. Dziewczyny w bieli stały w rządku a kapłan mówiąc ,,Ene due like fake’’ wylosował młodziutką Gryfinę o czarnych włosach. Potem wybierano dla niej rodzaj śmierci. Zabicie nożem na kamiennym ołtarzu, spalenie w wiklinowej figurze człowieka, utopienie, powieszenie? Związaną Gryfkę położono na ołtarzu i kapłan w bieli już wznosił nóż, by przebić jej serce, a potem spalić. Już miała umrzeć, gdy nagle uderzył w ołtarz piorun i zburzył go. Widziano jak Jarowit, albo któryś z jego synów unosi ją w górę. Potem ujrzano ogromna postać niewiasty w zielonej sukni, lecz miała skrzydła bociana, choć wyglądała jak Mokosza. Zasłoniła skrzydłami wszystkie ofiary, lecz kapłani kazali rzucać w nią kamieniami.
- Co robicie?! Ukamienujecie Wiosnę! – ktoś krzyknął, lecz rzucono go w ogień.
Wtem przyleciał smok Girginicz, sługa Rykara i pożarł kapłanów, dostojników siół i grodów, oraz gapiów i każdego kto nie pobiegł pod skrzydła Wiosny.




Kunetej



,, [...] on zaś zwabiał dzieci do siebie, gwałcił je, zabijał i chował pod ziemią. Poczuł zimno obsydianu na szyi trzymanego ręką Kuneteja, syna Boruty, a obok na koniu siedziała Tatra’’ – K. Oppman ,,Perłowy latopis’’


Kunetej podpadł swemu ojcu Borucie. Leśna Matka wzięła go w obronę, ale karę poniósł. Nie wiadomo co było powodem tej draki. Może syn obraził swą siostrę Żwerunę, a może w Rokitnicy miało miejsce jakieś święto (np. początek wiosny lub lata) i Kunetej, bolejąc nad nieobecnością Dzikofiejewa i Kłobucha, którzy wybrali Rykara, kłócił się o nich z ojcem, aż go obraził. Jakkolwiek by było, Boruta wygnał Kuneteja z lasu, by poszedł między ludzi i pracował. Enk wyglądający jak mąż z głową kuny leśnej wędrował od wioski do wioski. Raz przyjmowano go dobrze, a raz źle. Pewnego razu, znużony zaszedł tam gdzie rósł dziki chmiel i legł do snu. Obudziwszy się ujrzał dziwne rośliny z szyszeczkami – co to takiego? ,,Te rośliny są dzikie’’ – pomyślał. Nagle coś mu przyszło do głowy. Nazrywał chmielu i jako pierwszy w dziejach poddając go rozmaitym zabiegom uzyskał napój. ,,Nazwę to ‘piwo’ bo służy do picia’’ – zdecydował. Napił się, po czym z pełnym dzbanem pobiegł do lasu.
- Wybacz ojcze – mówił do Boruty – abyś się nie gniewał uwarzyłem pyszny napój z chmielu, który nazwałem ,,piwem’’.
- Nawet bez tego ,,piwa’’, jak ty to mówisz, przebaczyłbym ci – Boruta pogłaskał syna po zwierzęcym łebku i napił się.
Zasmakowało mu, więc pił, aż opróżnił cały dzban, następny, jeszcze następny... Nos mu poczerwieniał, a on sam legł na podłodze i chrapał, a Kunetej przerażony złapał się za kunią głowę. Powtórzyła się historia z poprzedniej ery z Sinea, w której brał udział król, kucharz i wino ryżowe. Leśna Matka machnęła ręką i przegoniła kaca. Boruta wstał i rzekł:
- Nigdy więcej nie skosztuję tego piwska! Idź, wylej je, niech nikt nie pije tych jadów! – nieszczęsny Kunetej wziął piwo i już miał je wylać do opuszczonej borsuczej nory, gdy jakaś myśl zagościła mu w głowie. ,,Może ludzie zrobią zeń dobry użytek’’ – poszedł do najbliższej wioski i zostawił tam cały zapas. ,,O ja głupi – biadolił potem – powinienem był wiedzieć, ze skoro piwo tak działa na Enków, to cóż dopiero na ludzi’’! Ludzie upijali się nim, uzależniali jak niegdyś Żbiczanie od čorciego ziela, urządzali burdy, bili żony i dzieci. Piwem zaczęto napełniąc rogi, będące własnością Świętowita (w tym celu używano tez miodu) i wróżyć z niego.

Zbrodnia Amosowa



,,Niektórzy powiadają, że swój przydomek Wiaczesław Amosow wziął nie od koloru szaty, lecz z powodu popełnionych zbrodni’’ - ,,Obraz świata’’


Łzy Kory ciekły na wypaloną ziemię ściekając do rzeki Nilus, gdzie miast wody płynęła krew. Wdowa po Zdenku była już w poważnym wieku – jej twarz pokryły zmarszczki, a włosy siwizna. Była sama – wokół panowała taka ciemność, że niemal można było dotknąć mroku, w którym szalały nocnice; z trudem Kora dostrzegała Księżyc. Prawie nie było zwierząt, prócz hien i szakali, spaleniu uległa trawa i drzewa. Domy były teraz pełnymi trupów ruinami. Na świecie nie ocalała ni jedna książka. Przepadło gdzieś żelazo. W ramionach Kory spoczywało bezgłowe, nagie ciało Teosta. Bronił go pies Agip. Był duży i czarny, miał ogon lewarta, lecz co najdziwniejsze – miał sześć łap! Podobno zionął ogniem. W każdym bądź razie knajacy Amosowa zasiekli Agipa szablami z ości buruskich ryb. Czerwony Wiaczesław przybył z wielką armia zbójów; Teost nie chcąc rozlewu krwi wydał się w jego ręce, lecz zły czarownik rzucił klątwę na jego państwo. Wybuchł wielki pożar, woda zamieniła się w krew, ziemia się trzęsła, ludzie kładli się obok zwierząt i umierali z nimi. Nagiego Teosta wsadzono na pozbawione liści drzewo, ciągnąc go na linie; wyłupiono oczy, ucięto uszy i nos, wybito zęby, obcięto język, bito i raniono ostrzami strzał, a na koniec, Amosow wstając z tronu z ludzkich czaszek, uciął głowę Teosta i przy akompaniamencie przerażającego śmiechu, przeniósł się wśród oparów dymu i siarki na wyspy Nawi Čortów. Korę trzymali zbóje i przeszkadzali podejść do syna. Teraz było już po wszystkim. Kora szukała czegoś, by zbudować stos pogrzebowy, lecz nie znalazła. ,,Teost zasługuje na coś lepszego, lecz teraz mogę go jedynie zakopać w ziemi’’ – matka przysypała syna warstwą piasku i popiołu. Nic nie jadła i nie piła przez kilka dni, aż zasłabła. Od płaczu nad śmiercią Teosta i jego poddanych straciła wzrok. Dni mijały, aż ostatniego...

*
Kora odzyskała wzrok. Ujrzała zieleń, błękit nieba i wody. Podszedł do niej jakiś mąż złocisty w koronie z ognia.
- Jestem Swarogiem, który jako człowiek nosił imię Teost – oznajmił Korze. – Do nikogo nie mam żalu. Uczynię cię jytnas matko, tak jak Zdenka - wziął Korę za rękę. – Chodź, poznasz moją żonę Juratę i syna Swarożyca – następnie przenieśli się na koronę Wielkiego Dębu, gdzie ogień uwieńczył skronie Kory.

*

Co stało się z Amosowem? Wygrał zakład i Rykar i Locha dali mu złoty gród, złoty korab i siedemset niewiast o oczach z drogich kamieni i zębach z pereł. Dodać należy, że to wszystko mieściło się na Księżycu. Czarnoksiężnik wszedł przez złotą bramę i usiadł na złotym tronie. Nagle w jego nozdrza uderzył silny zapach siarki.
- Ratunku! – wrzasnął, gdy wszystkie jego skarby zapaliły się.
Rykar i Locha oszukali Amosowa. Spalił się na sypki popiół, który wiatr rozwiał, a dusza cierpi męki w Nawi Čortów. Pozostał po nim syn – Czarny Ładysław Amosow. Pismo, żelazo i geografię ludzie ponownie opanowali dopiero w erze dwunastej, znali jednak wyto złota i srebra, oraz zapis liczb. Zbrodniarz nie zdołał jednak zniszczyć małżeństwa, ni hodowli zwierząt. W niedługi czas po zamieszkaniu Kory na Wielkim Dębie Murzyn Sambo (Samvo) założył nowe państwo – Tassilię.

Locha


,,- Otus sie! – rozległy się szepty, gdy wraz z wyciem wichru i dalekim odgłosem bitwy, nadleciały dwie mamuny, trzymając tron trzeciej, pozbawionej skrzydeł. Gdy postawiły tron na ośnieżonym szczycie, siedziała na nim młoda i szczupła kobieta. Miała długie, rude włosy, a kły niczym wampirzyca. Na palcach dłoni i stóp miała czarne, hakowate pazury na modłę ptaków drapieżnych. Od klatki piersiowej w dół nosiła czarną, jedwabną suknię, a zamiast piersi miała dwie wijące się żmije. Na kolanach trzymała swoją żywą maskotkę – ludzką głowę na pajęczych nogach ze stepów Orlandu’’ - ,,Tatra, cz. III Ona i on’’


Pewnego razu w siole Baranówce niemiłosiernie biły pioruny. Krowy miast mleka dawały krew, znajdującą się również w kurzych jajach. W stawach hodowlanych ryby przetrzebiła zaraza, a na dachach tańczyły wąpierze. Świetłana, żona Mikuły powiła dwie córki. Jedna z nich otrzymała imię Kalina, a druga Lesena, przez Polaków zwana ,,Lochą’’. Kalina miała włosy blond, zaś Locha – rude. Rodzice kochali obie córki, lecz bardziej tę, która zawdzięczała imię lasom. Aby się mogła uczyć, oddali ją do chramu Mokoszy Aredvi, gdzie była duża biblioteka i gdzie wykładali nauczyciele z państwa Teosta. Locha lubiła marzyć, że jest królowa znacznej części świata, spotyka wielką miłość, że wszyscy podziwiają jej piękno. Agej miał wobec niej wielkie plany, lecz Rykar chciał je pokrzyżować. W wolne od zajęć wieczory słuchała bylin, pieśni rybałtów i wajdelotów – marzyła by być jak Nastazja, albo Aivalsa. Podziwiała piękno chramu i kolorowych obrazków w książkach. Kochała w Mokoszy jej piękno i łagodność. Jednak nie lubiła długich modlitw, prac porządkowych i nauki. Po paru miesiącach wróciła do Baranówki, by spędzić czas wolny z rodzicami i siostrą. Mikuła kazał obu siostrom, by zagłębiły się w las nazbierać chrustu do rozpalenia ogniska. ,,Dlaczego Kalina nie może sama pójść i to zrobić’’? – myślała Locha. Siostry wypatrywały patyków w trawie, lecz było ich niewiele. Szły w las, nad którym Swaróg gasił Słońce. Nagle ukazał im się kolorowa chatka na kurzej nóżce. Przed nią siedziała jakaś niewiasta – na kolanach trzymała czarnego kota, a ku Kalinie i Losze wybiegł biały pies.
- Czy panienki zabłąkały się? – spytała niewiasta.
- W tym lesie nie ma chrustu! – odpowiedziała Locha.
- Będziecie go miały pod dostatkiem – uspokoiła tajemnicza rozmówczyni i zaprosila obie siostry do chaty. Zabawiły tam dwa dni – jadły ze złotych i srebrnych naczyń, spały w puchu, mialy stroje i klejnoty. Czarownica kazała im jednak pracować i nie było jej całymi dniami. Podczas gdy Locha obijała się i stroiła, nic nie dbając ni o psa, ni o kota, jej siostra nakarmiła oba zwierzęta, wyprowadziła psa, pomyła naczynia i zamiotła podlogę. Wieczorem, gdy ich gospodyni wróciła, rozmawiała o czymś z psem i kotem, po czym obdarowała siostry skrzyneczkami. Kalina otrzymała zieloną, a Locha – czarną. Następnie wróciły do domu uginając się pod ciężarem chrustu. Ojciec i matka myśleli, że ich córki były w lesie zaledwie pół godziny.
- Ciekawe co ta pani dała wam? – spytał Mikuła otwierając skrzyneczkę Lochy.
Gwałtu – rety! Wszyscy poczuli odór gnoju i zgniłych jajek, wydobywający się z masy przypominającej ni to padlinę, ni to wymiociny. Wtem Świetłana podniosła wieczko zielonej skrzynki i poprzedni fetor znikł usunięty niezwykłym aromatem róż i fiołków, a w środku pełno było najprzedniejszej mirry i kadzidła.
Locha, królowa Čortlandu i żona smoka Rykara powoli wracała do rzeczywistości. Miała koronę z zielonego ognia, dwadzieście złotych pierścieni, cztery srebrne branzoletki wysadzane rubinami, platynowe kolczyki ze szmaragdami i naszyjnik z pereł i drogich kamieni, zaś rude włosy zdobił diadem z kości słoniowej. Miała na sobie czarną, jedwabną suknię, zaś siedziała na bursztynowym tronie na jednej z Wysp Przeklętych. Kazała zabić ażdachom całą swoją rodzinę. Wcześniej razem z Kaliną spotkały w lesie dwie kobiety. Imię jednej Miłość, a drugiej Przyjemność. Locha wybrałą tę drugą, bo uważała, że cierpienie jest bezwartościowe. Później Obłędek obiecał jej: ,,Jeśli wybierzesz Rykara nigdy nie zaznasz bólu’’. Jeszcze później mamuny zechcialy przyjąć ją za siostrę. Dały jej dziecko wyprute z łona matki na półmisku. ,,Jedz siostro’’! – usłyszała i pokonując żal i wstręt i wyrzuty sumienia pożarła trupa. Pociemniało jej w zielonych oczach, które rozbłysły silnym blaskiem, wyrosły jej kły i szpony. Od innych mamun różniła się brakiem skrzydeł.

,,Nie było okrutniejszej, ni rozpustniejszej niewiasty od niej, ni to w osobach Kazi Trucicielki, ni Messaliny’’ - ,,Obraz świata’’.

Umarła w erze trzynastej i dotąd cierpi męki w Čortnawi. Tymczasem wokół niej siedziały liczne Čorty i szubrawcy.
- Doprowadzę do samobójstwa! – mówił Przegrzecha.
- Dorośłi będą współżyć cieleśnie z dziećmi! – chwalił się Kania.
- Jeśłi dostanę złoty gród, złoty korab i siedemset niewiast o zębach z pereł, oczach z turkusu, złota, szafiru i szmaragdu, oraz bursztynu, to mogę zabić Teosta! – zapowiedział Czerwony Wiaczesław Amosow.