-Ludzie Aplanu i świata całego!
– na rynku ojcowskiej wsi Patrit wołał pustelnik Bronisz
(Vroniš), który mieszkał w grocie pod wzgórzem Vovel (Wawel). –
Odwróciliście się od Ageja i Enków, by czcić bożka Spora, który
jakoby przysparza wam kruszców, kamieni, jadła i napojów! W
Niście, przed pomnikiem Spora – Złotego Tura palicie kadzidła,
odprawiacie libacje, palicie sprzęty, zwierzęta i ludzi. Wy dla
których złoto stało się bóstwem, a lichwa nabożeństwem! Którzy
za posłańców Spora uznajecie Mamona i Srebrzynkę, Diament, Rubin,
Szafir, Szmaragd, Jantar, Perłę, Jedwab i Bisior! – z każdym
dniem słuchało go coraz mniej ludzi, lecz Bronisz nie ustawał w
nawoływaniach. – Wy, którzy poważacie bogatych, a gardzicie
biednymi. Biada wam możni, żyjący z pracy chłopów i niewolników.
Jytnas, królowa Tatra Wielka oddała życie, by polepszyć ich dolę,
a teraz kupuje się pięciu ludzi za krowę, beczkę śledzi, zbroję,
czy jedwab, a ci co ich nabywają mogą im dowolnie zabierać, lub
oszczędzać życie! Dłużnicy, dzieci niewolników, ofiary
chąsiebników idą w niewolę, a rataje mrą głodem, bo tylko
jednego dnia mogą pracować na własnych zagonach, a resztę dni
na polach panów. Ojciec może zabić lub sprzedać syna, lub córkę,
a nie ponosi kary. Biada tym, co przerywają życie płodów, lub
wyrzucają niemowlęta w góry, czy lasy. Biada gwałcicielom dzieci
i żyjącym w związkach kazirodczych! Rozpustę nazywacie oddawaniem
czci Sporowi, Srebrzynce i Perle, bierzecie zastępy żon i mężów,
żyjecie niczym w czasach przed objęciem tronu przez Teosta. Mężowie
współżyją z mężami, niewiasty z niewiastami, ba! Ludzie oddają
się zwierzętom i zmarłym! Pijące napoje mające powstrzymać
poczęcie, a nawet zjadacie poterczuki!!! Wymieniacie kobiety na
krowy i świnie, a nawet słodko śpiewające zięby, a gdy mąż
umrze, jego żonę pali się na stosie pogrzebowym. Nie ratujecie
tonących, mówiąc, ze osłabia to wodę, a składacie krwawe ofiary
Čortom. Biada wam prawodawcy – złodzieje, przyjmujący i dający
podarki. Choć wynalazek przeklętego Kościeja – papierowa moneta
odeszła w niebyt, jej miejsce zajęły srebro i złoto. Nie karze
się złoczyńców, morderców i złodziei. Zbójnicy i chąsiebnicy
robią co chcą, a nie spotyka ich kara! Biada wam mordercy zwierząt,
zabijający dla samego zabijania; biada wam szczującym niedźwiedzia,
lub byka psami, topiący kocięta, ucinający na wiosnę głowę
kani, lub kogutowi, organizujący walki psów, lub kogutów! Biada
wam sprawcy głodu, zabierający całą żywność dla siebie! –
ludzie byli oburzeni.
- Milcz psie! – ktoś z wrzaskiem
obrzucił Bronisza zgniłymi jajami. W jego stronę leciały też
kamienie, jabłka, gruszki, kości... Mieszkańcy Patritu zwlekli
pustelnika z podwyższenia i zdarli z niego odzież. Następnie
nacinali mu skórę nożami.
- Przynieście sól! Będziemy z niego
pasy drzeć! – niejeden ucieszył się myślać o widowisku. Wtem –
nagie i krwawiące ciało Bronisza okryła biała płachta.
Starodawny znak wybawienia od śmierci przez kobietę. Mieszkańcy
Patritu ze zdziwieniem spostrzegli, że zrobiła to Anej, córka
leśnych ludzi.
- Zburaczaj stąd przybłędo –
burknął jeden z chłopów – leśni ludzie to parchy i trzeba ich
tępić na równi z nawiedzonymi pustelnikami! – leśna dziewczyna
nie zamierzała odejść. – Zburaczaj, do grzyba pana! – gbur
podniósł pięść, by uderzyć Anej między oczy, gdy nagle chłopi
zaczęli padać na kolana i na twarze, bo oto na białym koniu
przyjechał wystrojony w złotogłów wójt patricki. Spojrzał z
niesmakiem na to co się wydarzyło, po czym rozkazał uwolnić
pustelnika. ,,Pan każe sługa musi’’... Oprawcy odstąpili
Bronisza i Anej. Dziewczyna okryła nagość starca białym płótnem,
po czym opatrzyła mu rany i razem wyszli z Patritu, aż roztopili
się w lesie.