poniedziałek, 12 czerwca 2017

Zwierzęta stepowe cz. 1








Zamieniane na pola uprawne, wioski i miasta w pochodzie (nie tylko XX – wiecznej) technokracji, dzikie tereny trawiaste są w ciągle istniejącą ostoją dzikich zwierząt, z których bierze swój rodowód człowiek. Przecież to wysokie trawy, zasłaniające widok, mogły się przyczynić do pojawienia się ludzkiej postawy wyprostowanej. Owe tereny trawiaste to nie tylko osławione przez ,,Trylogię'' Henryka Sienkiewicza ukraińskie Dzikie Pola, ale także: węgierska pusta, stepy Mongolii i Kazachstanu, afrykańskie sawanny, północnoamerykańskie prerie, argentyńskie pampy i australijskie scruby. Celem tego artykułu jest zapoznanie Czytelnika z fauną tych terenów.







Popularnym motywem w sztuce jubilerskiej starożytnego Egiptu są tzw. skarabeusze; figurki chrząszczy wkładane zmarłym do grobu. W egipskich wierzeniach taki skarabeusz był na sądzie bogów pewniejszym świadkiem od własnego serca, ponieważ zapamiętywał tylko dobre uczynki, a więc był zawsze lżejszy od pióra. Pierwowzorem tego wyrobu jest należący do żuków gnojaków, skarabeusz zwany poświętnikiem czczonym. Czytelnik, być może zapoznany z religijnymi upodobaniami Egipcjan, może się dziwić, czemu razem z pszczołą miodną, skarabeusz należy do duetu czczonych owadów, powiększających zoologiczno – boski panteon egipski. Trudno ustalić prawdziwą przyczynę, możemy jedynie dyskutować nad egipską znajomością fauny, bo skoro Egipcjanie byli najbardziej zżytym ze zwierzętami narodem świata, przecież posiadali dużą wiedzę o nich. Prawdopodobnie, wyśmiewany przez inne starożytne narody kult skarabeusza, narodził się od chwili spostrzeżenia małego żuczka toczącego kulę z nawozu i to skojarzyło się ze Słońcem i jego (tak naprawdę tylko pozornym) ruchem po niebie. Ponieważ Egipcjanie czcili Słońce, to i w ich wyobrażeniach, poruszający nim skarabeusz też musiał zajmować uprzywilejowaną pozycję w religijnych wyobrażeniach. Możliwe, że miało to zapewnić ochronę pożytecznym owadom. Skarabeusze w zależności od gatunku mogą być czarne, matowo niebieskie, lub połyskliwie różowe z niebieskimi odnóżami. Zamieszkują tereny nie tylko Afryki, ale i południa Europy (w tym ostatnim miejscu nie doczekał się kultu). Przez średniowiecze i niemal cały okres nowożytny zapomniano o biologii skarabeuszy, aż do czasu działalności francuskiego entomologa Jeana Henriego Fabre'a. Hodował on te owady i nie wiem czy Czytelnik chciałby pójść w jego ślady ze względu na ich pożywienie, którym jest kał. W okresie godowym skarabeusze toczą swe słynne kulki, w których składają jaja. Oczywiście nie wszystkie chcą pracować i zdarzają się przypadki kradzieży kulki. Zupełnie jak u ludzi (!), ale nie potępiajmy chrząszczy, bo nie mają one rozumu i nie umieją wartościować. Aby zdobyć dla swoich skarabeuszy pokarm dla larw, Fabre korzystał początkowo z usług parobka, który dawał mu nawóz koński. Szybko to jednak zostało zabronione i nasz naukowiec szukał nawozu po ulicach (były one na tyle brudne, że mógł znaleźć), ale był za to uważany za wariata. Dopiero później okazało się, że pokarmem larw skarabeuszy może być wyłącznie kał owczy. Jak widać droga do sławy może być nie tylko cierniowa, ale i śmierdząca. W Polsce niszę ekologiczną skarabeusza zajmuje żuk leśny.








W czasach kiedy się toczy akcja ,,Trylogii'' Henryka Sienkiewicza była nieco inna przyroda. Może pamięta Czytelnik co wymieniał autor na początku ,,Ogniem i mieczem''? A więc: kometa, ciepła zima, no i najciekawszy dla naszego tematu nalot szarańczy. Dawną Polskę szarańcza pustoszyła wręcz notorycznie, grasowała u nas np. w czasach młodości Jana Kochanowskiego (wydarzenie to opisała Janina Porazińska w ,,Kto mi dał skrzydła''?). Europejskimi wylęgarniami szarańczy były właśnie tereny stepowe Ukrainy, Węgier, Rumunii. Ostatni nalot tych owadów w Polsce miał miejsce w XIX wieku, czemu poświęcono kamień pamiątkowy. Chociaż obecnie szarańcza nie zagraża już polskiemu rolnictwu, strach przed nią pozostał. Świadczy o tym skarga łodzian o pojawieniu się w latach 50 – tych w ich mieście szarańczy – w rzeczywistości były to ważki. Zresztą nie tylko w Polsce szarańcza cieszy się złą sławą. Od tysięcy lat, nie bez słuszności uważa się te owady za jedną z najstraszliwszych plag, również tych egipskich. Zdarzało się, że na ogołoconych przez nie terenach ginęły z głodu nawet myszy i szczury! Szarańcza może nawet pokonywać zbiorniki wodne; żywe owady poruszają się po ,,pontonie'' z ciał osobników utopionych. Pustoszące naloty szarańczy miały miejsce już miliony lat temu o czym świadczą ciała tych owadów uwięzione w amerykańskich lodowcach – w wielkiej liczbie, a więc podczas wędrówki! Wyglądem szarańcza przypomina zwykłego konika polnego, ubarwienie zależne od gatunku. Bronią szarańczy pienistej jest uwidoczniona w nazwie biała, gorzka piana, będąca mieszaniną krwi z powietrzem. Są wyłącznie roślinożerne, dlatego człowiek przy nich powinien bać się nie o własną skórę, ale o własny żołądek. Tym co czyni szarańczę taką groźną jest nie tylko żarłoczność, ale i plenność i zwyczaj łączenia się w stada. Człowiek bierze za to odwet na szarańczy, tępiąc ją niemiłosiernie, często nawet z miotaczy ognia. Pod wpływem niebezpieczeństwa ze strony tych owadów, podejmują współpracę nawet wrogie sobie państwa. Hmm... Dziwne, że to gołębia wybrano na symbol pokoju, skoro szarańcza byłaby bardziej odpowiednia.








Liczne owady a nawet pająki i skorpiony (zazwyczaj zjadające owady, a nie na odwrót) padają łupem pewnego insekta kryjącego się wśród traw. Mantis religiosa, jedyny polski przedstawiciel grupy najbliżej spokrewnionej z karaluchami, w Polsce nazywa się: modliszka zwyczajna. Nie sposób pomylić tych owadów z żadnymi innymi przedstawicielami tej gromady. Zielona barwa maskująca chitynowego pancerza. Głowa w kształcie trójkąta, na którego bokach znajdują się wyłupiaste oczy złożone. Czułki długie i cienkie. Aparat gębowy typu gryzącego jest zdolny przeciąć ludzką skórę (niektóre tropikalne gatunki mogą nawet przecinać drobne kręgowce). Nazwę całego rzędu utworzono od potężnych odnóży chwytnych, składanych jak do modlitwy. Co za mylne wrażenie! Są to składane jak scyzoryk imadła łowne, wyposażone w kolce, najlepsze sidła funkcjonujące miliony lat przed człowiekiem. Niektóre modliszki mają czarno – biały rysunek oczu odstraszający drapieżniki. Długie, zdolne do lotu skrzydła. Odwłok wydłużony, pęcznieje po posiłku. Jak już nadmieniłem na początku, modliszki są mięsożerne. Ciekawy jest sposób w jaki zjadają swoją zdobycz. Konsumpcję rozpoczynają od odgryzienia żywej ofierze żuwaczek, a zaraz potem głowy. Jedynymi śladami po zjedzonym owadzie są: jelita, skrzydła i końce odnóży. Kanibalizm modliszek zaprzątnął ludzką wyobraźnię. Tymczasem jest to tylko część prawdy. Mały samiec modliszki zaleca się do samicy kiwając głową, zaś po zapłodnieniu spokojnie, bez ryzyka się oddala. Zjedzenie przyszłego ojca ma miejsce tylko wtedy gdy teren, na którym żyją owady jest ograniczony (np. w terrarium). Pozwala to samicy uzyskać zapas energetyczny potrzebny do złożenia jaj. Jaja są składane w kokonach. Rozwój przebiega bez stadium larwy. Modliszce zwyczajnej zagraża nie tylko nieodpowiednia gospodarka, ale i zmiany klimatu. Znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze.







Na stepach żyją również termity.
Świat stepowych bezkręgowców obfituje nie tylko w owady, ale i pajęczaki: pająki i skorpiony. Nie mający polskiej nazwy pająk Bothricytum californicum o małych rozmiarach ciała i niepozornym, czarnym ubarwieniu, żyje wśród traw prerii Ameryki Północnej. Czatuje na swą zdobycz głębiej niż inne ,,mikrodrapieżniki''. Łupem jego padają naziemne owady, chwytane nie do pajęczyny, ale pod ziemią. Serio. Pająk znajduje się w ziemnym tuneliku, którego wylot jest zasłonięty ruchomym krążkiem z ziemi i pajęczyny. Działa on jak zapadnia; pod własnym ciężarem owad leci w dół, a pająk atakuje. Nawet jeśli owad może latać, to oszałamiające, nagłe zapadnięcie się gruntu, daje naszemu pająkowi czas na zaspokojenie głodu.
Niemniej dziwaczne są aspekty biologii niektórych pająków gryzieli, również żyjących w Nowym Świecie, prowadzące ziemny tryb życia. Samica jednego z nich prowadzi półosiadły, ale i tak dziwny jak na pająka tryb życia. Jej pajęczyna nie znajduje się między gałązkami, liśćmi, w jamach, załomach, ale na ziemi. I to nie w jakiejś szczelinie, ale przypomina worek wystający z ziemi. Oczywiście ów ,,worek'' wytwarzany bez żadnych podpór może tylko leżeć, w środku jest całkowicie zamknięty pająk. Z pozoru nic nie mąci tego pustelniczego trybu życia, aż do czasu pojawienia się jakiegoś owada. Pająk wówczas rozrywa swoją ,,mini – pustelnię'', zdobywa mięso i po konsumpcji przystępuje do naprawy ,,worka''. I tak przez całe życie.
Inny pająk – gryziel żyje w ciasnych, ziemnych tunelach. Przeszkodą w ich przemieszczaniu się jest pękaty odwłok. Przystosowaniem anatomicznym naszego gryziela jest spłaszczenie odwłoka. Ułatwia to podziemną lokomocję, a płaski koniec podobnego do rakiety odwłoka, służy jako zatyczka nory.
Południowoamerykańskie ptaszniki dobrze sobie radzą nie tylko w amazońskich puszczach, ale i na argentyńskich pampach. Stepowe ptaszniki prowadzą naziemny tryb życia, kryją się w norach.








W bogatej w pająki i skorpiony Australii niszę ekologiczną ptaszników zajmuje nie mający polskiej nazwy Atrax robustus. Największy pająk australijskiego scrubu przypomina ptasznika w wielu dziedzinach pajęczego życia. Prowadzi naziemny tryb życia, kryje się w ziemnych jamach. Duże wymiary ciała pozwalają mu polować nie tylko na owady, ale także na małe kręgowce jak: gryzonie, żaby i jaszczurki. Jest niebezpieczny dla ludzi. Wydaje dźwięki i to przypominające szczekanie! Powstają one jako efekt uboczny pocierania o siebie ostrych, chitynowych wyrostków naskórka, a ich biologiczna rola jest nieznana.



*



Surowy, gorący klimat stepów nie sprzyja rozwojowi drzew, skąpe opady również wystawiły możliwości ewolucji na ciężką próbę. Jest jednak pewna grupa kręgowców, którym gorąco sprzyja i z powodzeniem zasiedlają stepy całego świata. Oczywiście mam na myśli gady.







Świeżo zielone, lub pożółkłe od promieni słonecznych trawy afrykańskich sawann, gdzie sięgają kopyta i pyski najbardziej oklepanych przedstawicieli fauny afrykańskiej, kryją w sobie udzielny mikroświatek, który zamieszkują zwierzęta nie mniej fascynujące od ,,tych z góry'' i nie mniej piękne. Prawdziwą ozdobą tego środowiska jest mała jaszczurka, agama zwyczajna. Wbrew skromnej nazwie jest pięknie ubarwiona: przód jasnopurpurowy, tył – ciemnoniebieski. Żywi się owadami.







Na stepach Azji Środkowej jej niszę ekologiczną zajmuje inna agama. Krągłogłówka uszata przypomina trochę miniaturowego smoka niż realnie istniejącą jaszczurkę. Idealnie okrągły łeb, podkreślony w nazwie, z pyskiem, w którym giną owady i charakterystycznymi ,,uszami'', które jednak nie mają nic wspólnego ze słuchem, a są tylko sterczącymi płatkami skóry, które mają odstraszać drapieżniki. Mimo, że wygląda jak potworek, jest całkowicie nieszkodliwa.







W Australii żyją agama kołnierzasta i agama brodata. Są to dwie duże, mięsożerne jaszczurki, którym zagrażają dingo, ptaki drapieżne i drapieżne torbacze. Nazwy uwidaczniają wygląd ich skórnych przydatków. Pod gardłem agamy brodatej znajduje się skórny, w razie podniecenia nadymany worek skórny – z jego powodu ową agamę nazwano ,,agamą żydowską'', ale ponieważ obecnie zarost zdobył większą popularność u innych ludzi, więc nazwa straciła na słuszności i wyszła z użycia.







Agama kołnierzasta ma dłuższe niż u brodatej łapy, szyję i ogon. Mimo dość okazałego wzrostu nie budzi przerażenia i wygląda na zwierzę całkiem bezbronne. Pozornie łatwa do upolowania przez wymienionych na początku wrogów, w chwili zagrożenia, przechodzi oszałamiającą ,,metamorfozę'' z jaszczurki zmieniając się w potwora. Wówczas bardziej podobna do smoka niż do realnie istniejącego zwierzęcia – na swoich czterech łapach wyprostowuje się, macha ogonem i rozdziawia szeroko pysk. Pod wpływem rozluźnienia mięśni, rozpościera się skórna kreza wokół szyi – wystarczający ,,efekt specjalny'' do budzenia grozy. Uciekając osiąga zawrotną szybkość, biegnąc na tylnych kończynach, z przednimi spuszczonymi, oraz z balansującym ogonem. Co ciekawe agama kołnierzasta razem z azjatyckim fyzjognatem jest członkiem duetu współczesnych gadów poruszających się na tylnych kończynach. Przed nimi powszechnie robiły to dinozaury.







Wśród traw prerii Ameryki Północnej kryją się dziwaczne jaszczurki. Swoim wyglądem daleko odbiegają od innych jaszczurek, tak, że bywają mylone z żółwiami lub ropuchami. W dodatku sposób ich obrony jest tak niesamowity, że nie powstydziłby się go twórca horroru czy science fiction. Dosyć zagadki. Tym zwierzęciem jest frynosoma. Jej ciało jest pękate, z krótkim ogonem i okrągłą głową z szerokim pyskiem, w którym giną owady. Porusza się na czterech krótkich łapach. Skóra szara, pokryta dużymi kolcami. Nie są one jedyną i wystarczającą bronią tej jaszczurki. W razie niebezpieczeństwa z gruczołów usytuowanych przy oczach, frynosoma spryskuje wroga własną krwią (sic!). Oczywiście taki ciekawy sposób obrony nie może przynosić szkody broniącemu się zwierzęciu i dlatego wystrzelony zapas krwi regeneruje się.



C. D. N.