piątek, 28 października 2016

Niesamowity Białystok







,,Najbogatszą fantastyczną wizję Białegostoku dał Ignacy Karpowicz w powieści Niehalo [2006]. Jego narrator, włóczący się po mieście, wdaje się w rozmowy z pomnikami Jerzego Popiełuszki oraz Józefa Piłsudskiego, które ożywają i schodzą z cokołów. Marszałek Piłsudski najpierw zżyma się na oazowców, którzy zabierają mu kwiatki i noszą pod pomnik Jana Pawła II przy farze. Następnie wybiera się z narratorem na spacer po mieście, najpierw zwijając rzeczywistość i nawijając ją na kłębek własnych ram przestrzeni i czasu, a potem świecąc [...]. Do spacerujących po mieście dołącza ksiądz Jerzy. Z mostku nad bajorkiem przy pałacu Branickich karmią cukierkami (kalmsami)  hipopotamy, których pojawiło się tam co najmniej sześć, jedna hipopotamica przewraca się i zdycha. Kiedy narrator wypowiada w obecności Jerzego i Józefa życzenie, żeby wszyscy ludzie mówili jednym językiem, objawia mu się białostoczanin Ludwik Zamenhof wygłaszający przemówienie w esperanto. 






Jako, że przed Ratuszem komisarz Unii Europejskiej ma podpisać z wiceprezydentem miasta Konstytucję Europejską, w której nie ma Boga i nie ma Polski, z WszechPolski ściągają do Białegostoku legiony WszechPolaków, aby temu zapobiec. Dochodzi do wielkiej bitwy, w której siły europejskie reprezentowane są przez potwory. Na wieży Ratusza przysiadł brunatny Smok, którego próbuje dosięgnąć wielki pies Cerber o trzech głowach. Hipopotamice atakuje najpierw husaria WszechPolaków. Rzeka krwi sącząca się z tylnej prawej łapy Cerbera dzieli Białystok na dwie części, tak gdzie posoka styka się z budynkami, zapadają one w toń. Wiceprezydent z komisarzem unijnym szukają schronienia w Ratuszu. Wygrywają WszechPolacy, którzy podpalają Ratusz. Zakończenie powieści podaje jednak w wątpliwość, czy wydarzenia te stanowiły rzeczywistość obiektywną, czy były fantasmagoriami osoby, której status ontologiczny jest niejasny i która być może już nie żyje'' - Paweł Dunin - Wąsowicz ,,Fantastyczny atlas Polski''

Pierścienice







Pierścienice są niezwykłym typem zwierząt, który według większości dawnych paleontologów dał początek stawonogom. Pogląd ten był wysnuty na podstawie analogii między segmentową budową ciała, a dowodem miały być wije, krocionogi i gąsienice motyli (stawonogi) i nereidy (pierścienice). Obecna analiza larw morskich wieloszczetów i ślimaka czareczki wykazała pokrewieństwo z mięczakami. Ich ciało składa się bowiem z segmentów równej wielkości. Wygląda to jakby zwierzę było całe w pierścieniach stąd nazwa typu. Zasiedlają wszystkie kontynenty z wyjątkiem Antarktydy. Ich wspólna liczba wynosi 11 000 gatunków z czego niemal połowa prowadzi wodny tryb życia.











Dżdżownica prowadzi podziemny tryb życia. Jej nazwa pochodzi od dżdżu, czyli deszczu, w czasie którego wypełza na powierzchnię ziemi. Przez wiele lat stanowiło to zagadkę dla nauki. Kiedyś uważano, że czyni to z braku tlenu. Obecnie wiemy jednak, że skoro dżdżownica jest beztlenowcem, ta hipoteza jest absurdem. Siarkowodór dla człowieka cuchnący zgniłymi jajami, dla dżdżownicy jest śmiertelny. W czasie deszczu przenika glebę i aby ratować życie dżdżownice muszą opuszczać podziemie. Wiele z nich ginie wówczas w żołądkach ptaków (zwłaszcza kosów), świń, jaszczurek, owadożernych (zwłaszcza kretów) i wielu innych. Anatomia dżdżownicy jest przystosowana do życia pod ziemią. Ciało ma kształt wałka, pokryte jest śluzem, który chroni skórę przed uszkodzeniami mechanicznymi spowodowanymi przez tarcie o glebę. Ze skóry wystają rogowe wyrostki, które są zwane szczecinkami. Kiedy dżdżownica pełznie w swoich podziemnych korytarzach, są ułożone prostopadle do ciała, ale gdy zostanie złapana, wbijają się w glebę i uniemożliwiają wyciągnięcie. Czasem zdarzy się rozerwać ją na pół. Dżdżownica jest w stanie nie tylko to przeżyć, ale i zregenerować utraconą część ciała. Z powodu wspomnianych szczecinek, jeśli dżdżownicę położyć na kartce papieru, będzie słychać chrobotliwe dźwięki. Chociaż dżdżownica nie ma oczu, ma ,,zmysł wzroku'', dzięki czemu wykopana łopatą z ziemi wie o swej sytuacji i chowa się pod ziemię. Jej skóra zawiera bowiem komórki światłoczułe. Poza odbieranie światła, ,,wzrok'' dżdżownicy na nic się nie przydaje. Mimo, iż jest dobrze znana, opowiada się o niej rozmaite bzdury. W mowie potocznej jest nazywana robakiem, lub glizdą, podczas gdy prawdziwa glizda jest obleńcem i poza kształtem ciała nic ją z dżdżownicą nie łączy. Niektórzy ludzie brzydzą się jej, a nawet boją. Całkiem niesłusznie. Dżdżownica jest nieszkodliwa; nie umie zabić człowieka i jest bardzo pożyteczna dla rolnictwa. Należy do saprofitów. Połyka glebę i wierci korytarze, toteż wzbogaca ją w sole mineralne i spulchnia. We Francji (razem z bakteriami) dżdżownice zostały przysposobione do likwidowania śmieci. Jedynym ,,pierścieniem'' większym od innych jest siodełko, wytwarzające śluzowate kokony przeznaczone na jaja. Dżdżownica jest obojnakiem, ale jej zapłodnienia wymaga dwóch osobników (zapłodnienie krzyżowe).







Innymi pierścienicami prowadzącymi podobny tryb życia są mniej znane wazonkowce. Z wyglądu przypominają dżdżownice, ale są białe i mniejsze. Żyją często w doniczkach.










Obydwie pierścienice przypomina ich morski krewniak – piaskówka. Zgodnie z nazwą żyje w piasku, gdzie poszukuje planktonu i odpadków organicznych. W filtrowanym piasku drąży norkę w kształcie litery U. Od dżdżownicy różni się tylną częścią ciała grubszą od przedniej.









Kolejną ciekawą gromadą pierścienic są pijawki. Żyją w wodach słodkich gdzie oddychają całą powierzchnią ciała, a w krajach tropikalnych prowadzą nadrzewny tryb życia. Ich ciało ma zarys wrzeciona z wyjątkiem pijawki kaczej, która ma ciało spłaszczone. W Polsce żyją następujące gatunki: pijawka lekarska, końska i kacza. Frapująca nazwa tej pierwszej wzięła się stąd, że w medycynie ludowej zajmowała poczesne miejsce w leczeniu chorób poprzez spuszczanie krwi. Otwór gębowy pijawek jest zakończony haczykami. Bardzo często pijawka znieczula swoją ofiarę przed rozpoczęciem ssania. Istnieją makabryczne metody zwalczania tych pasożytów poprzez ich przypalanie. Jedyną pijawką nie pijącą krwi jest pijawka końska żywiąca się małymi skorupiakami, ślimakami, owadami wodnymi, kijankami, larwami ryb, rurecznikami itd. W Chinach kandyzowane pijawki są jedzone przez ludzi. Są obojnakami. Jedyną pijawką opiekującą się jajami jest pijawka kacza.











Wspomniany w powyższym tekście rurecznik również jest pierścienicą. Ciało ma wiotkie i czerwone, otwór gębowy wyglądający jak karykatura ludzkich ust, z każdego pierścienia wystają rogowe rurki oddechowe, którym zwierzę zawdzięcza swą nazwę. Żywi się planktonem. Zamieszkuje wody słodkie. Rureczniki są używane jako pokarm dla rybek akwariowych.









,,Skóra'' niektórych pierścienic jest sztywna i wzmocniona wapniem, tworząc ,,futerał'', w którym chronią się miękkie części ciała zwierzęcia. Do takich należy Lanica. Jej rurka jest ustawiona pionowo do dna i przypomina nieco bukiet. W czasie przypływu Lanica wysuwa z niej czułki i chwyta nimi plankton.









Podobny tryb życia prowadzi serpula. Jej rurka jest fantazyjnie powyginana i często osiada na kamieniach, muszlach, a nawet śmieciach. Zdarza się, że występuje w Bałtyku. 

Oniricon cz. 253

Śniło mi się, że:

- w przychodni lekarskiej jadłem obiad, a gdy wyrzuciłem puste opakowanie do kosza na śmieci, nie zmieściło się, pielęgniarka miała pretensję, Mama zaś mówiła, że odtąd obiady będę jadł w piwnicy,
- spotkałem ludzi z psimi nosami,






- byłem na targu w Kenii i na Madagaskarze, gdzie kupowałem dużo słodyczy,






- Diana Fossey była wojowniczką wieszającą kłusowników polujących na goryle,






- na ulicy widziałem ludzi przebranych za czerwone diabły i żałowałem, że nie mam węży strażackich na wodę święconą, aby ich oblać; biegłem, aby ich wyminąć,






- Hellboy miał na plecach smocze kolce,







- chciałem kupić ,,Nietotę. Księgę tajemną Tatr'' Tadeusza Micińskiego, lecz sprzedawca miał tylko jeden wybrakowany egzemplarz, którego nie chciał sprzedać,






- książka ,,Herby, legendy, dawne mity'' zawiera kilka krótkich opowiadań; w jednym z nich syn słowiańskiego wodza spotkał dobrych chrześcijan i był na Księżycu,
- umarła jakaś nieznana mi ciocia, a Babcia przyniosła słodycze, które jadłem,






- trzymałem w rękach czarne małpki pigmejki, które mnie gryzły,
- pojechałem na wycieczkę razem z niejakim Filipem Tęczą (Filipus ov Iris), a potem kładłem głowę na piersi pana Filipusa ov Falconiusa.