poniedziałek, 9 lipca 2018

,,Karlikowy ganek. Legendy i podania o polskim srebrze''


,,Srebro (łac. Argentum) Ag, pierwiastek metaliczny, występujący w przyrodzie w postaci rodzimej, często w towarzystwie miedzi i złota (Kongsberg w Norwegji, Meksyk, Chile, Peru, Kalifornja – głównie jednakowoż w postaci rud: […]. S. należy do metali znanych i używanych już od najdawniejszych czasów. Mimo cennych własności i szerokiego zastosowania wartość s. w stosunku do złota (ob.), obniża się coraz bardziej. Przyczyną tego jest ogromny i niewspółmierny z zapotrzebowaniem wzrost produkcji. [...]’’ - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 16 Serbowie do Szkocja’’







W lipcu 2018 r. sięgnąłem po książkę ,,Karlikowy ganek. Legendy i podania o polskim srebrze’’ pióra Kornelii Dobkiewiczowej (1912 – 1990). Akcja prezentowanych w niej opowieści rozgrywa się w wiekach XV, XVI i XIX w Krakowie, Krzemionkach, Olkuszu, Starych Reptach i Tarnowskich Górach.







Z postaci historycznych zasługuje na uwagę Marcin z Olkusza; właśc. Marcin Biem, zwany też Marcinem Młodszym (ok. 1470 – 1540); astrolog, astronom i teolog, który dostrzegał konieczność reformy kalendarza juliańskiego (reforma ta miała miejsce w 1582 r., kiedy papież Grzegorz XIII (1502 – 1585) wprowadził nowy kalendarz na podstawie obliczeń Luigiego Lilio (ok. 1510 – 1576?). Marcin z Olkusza według legendy był synem zamożnego gwarka Pawła Bogatego i Elżbiety. W dzieciństwie został porwany pod ziemię przez Skarbnika, co miało być dla jego ojca karą, za tchórzliwe wyrzeczenie się towarzyszy pracy. Później Skarbnik zwrócił dziecko Pawłowi Bogatemu, zaś Marcinek wyrósł na bardzo mądrego człowieka. Mamy tu do czynienia z baśniowym motywem wędrownym o bohaterze, który spędzał dzieciństwo wśród magicznych istot i wrócił od nich obdarzony tajemną wiedzą.
Olkuscy i tarnogórscy górnicy wydobywający srebro napotykali na całą plejadę istot nie z tego świata ;).






XVI – wieczny polski czarnoksiężnik Twardowski dosiadał olbrzymiego koguta – czarnego z zielonym połyskiem i złotymi skrzydłami, na którego grzbiecie jeździł jak na koniu (aż dziwne, że Maciej Giertych uważający smoka wawelskiego za dinozaura nie uznał tej legendy za dowód na koegzystencję ludzi z diatrymami ;).







Mefistofeles (Mefistofel) – diabeł, z którym zawierali pakt zarówno niemiecki Faust jak i Polak Twardowski. Pod imieniem Woland pojawia się książkach ,,Mistrz i Małgorzata’’ Michaiła Bułhakowa i ,,Powrót Wolanda’’ Witalija Ruczinskiego. Twardowski wezwał go w Krzemionkach i stanęła przed nim szpetna, rogata postać z kosmatymi nogami zakończonymi kopytami, odziana w czarno – czerwone szaty, mająca rozdwojony, wężowy język. Na rozkaz czarownika diabeł zgromadził całe polskie srebro w Olkuszu, jednak cały czas miał na uwadze szkodę doczesną i wieczną człowieka, któremu służył. Aby zaszkodzić górnikom, podprowadził pod kopalnię żyły wodne, co doprowadziło do zatopienia złóż srebra. Jednak dzielni górnicy wybudowali wówczas sztolnie, aby odprowadzić nadmiar wody z kopalni. Wówczas diabeł udał się po pomoc do słowiańskich demonów wrogich ludziom…







W kapryśnej rzece Babie mieszkały wodnice. Miały postać szpetnych kobiet o zielonkawej skórze i włosach podobnych do wodnej roślinności. Im to Mefistofeles polecił zatapianie kopalni srebra w Olkuszu.







Cudzoziemska czarownica Wirgacja była macochą Pawła Bogatego, ojca Marcina z Olkusza; kobietą leciwą o śniadej skórze. Cechowały ją chciwość, skąpstwo i brak miłosierdzia, lecz mimo to Paweł Bogaty szanował ją jak matkę. Wirgacja posiadała liczne skrzynie wypełnione srebrem i komplet noszonych na pasku zazdrośnie strzeżonych kluczy. Skrzynie otwierała z pomocą zaklęć. W ogrodzie uprawiała zioła potrzebne do czarów. Cały czas poganiała Pawła do coraz cięższej pracy nie bacząc na jego potrzeby inne niż zarabianie pieniędzy czy nawet na tragedię w postaci utraty jedynego dziecka. W końcu którejś nocy fizycznie zaciągnęła pasierba do kopalni, aby wydobywał srebro, lecz sama wpadła do środka. Gdy wydobyto ją żywą i położono do łóżka, zamieniła się w dużą, czarną żmiję i uciekła precz. Wirgacja założyła kopalnię srebra noszącą jej imię.








Skarbnik – potężny duch świata podziemnego, sprawujący opiekę nad górnikami i kopalniami. Miał postać niskiego starca o długiej, siwej brodzie i czerwonych oczach, odzianego w roboczy strój górnika ze srebrnymi guzikami, srebrnym sznurem (wykorzystał go do krępowania krnąbrnego górnika Bena w Srebrnej Komnacie), przyświecającego sobie srebrną lampą rzucającą czerwone światło. Był to surowy, lecz sprawiedliwy władca kopalni, karzący za gwizdanie i przekleństwa, oraz za brak solidarności wobec współpracowników, ale też nagradzający przykładnych górników wskazywaniem im nowych złóż i ostrzegający ich przed niebezpieczeństwem. Kornelia Dobkiewiczowa poświęciła mu całą osobną książkę zatytułowaną ,,Miedziana lampa’’, którą już recenzowałem na tym blogu ;).








Patronką górników była św. Barbara (273 – 306). Jednemu z bohaterów książki ukazała się pod postacią pięknej dziewicy w stroju Rzymianki, trzymającej krzyż i miecz, a na głowie mającej srebrną koronę. Św. Barbara wskazała ubogiemu górnikowi Sztenclowi miejsce gdzie znajdowała się wielka bryła srebra z poleceniem, aby z pierwocin wydobytego kruszcu ufundować jej rzeźbę w kościele. Górnik walcząc z ogarniającym go zwątpieniem (był nawet bliski samobójstwa) spełnił polecenie świętej i nie rozczarował się. Ciężką pracą i pobożnością zdobył doczesny majątek, oraz spełnił złożoną obietnicę. W kościele stanął misternie wykonany posąg świętej. Niestety mimo ostrzeżeń Sztencla kościół zawalił się z powodu chciwości innych górników, którzy szukali pod nim srebra, zaś sam posąg św. Barbary przepadł.








Rodzimym odpowiednikiem germańskich gnomów i koboldów były dobre duszki kopalni – karzełki, zwane ziemnikami, lub piędzimężykami. Nosiły ze sobą miniaturowe narzędzia górnicze i pomagały górnikom w ich pracy.







Szarlej – zły duch kopalni, antyteza Skarbnika. Jego imię nosił cyniczny demeryt z ,,Trylogii husyckiej’’ Andrzeja Sapkowskiego. XIX – wieczni górnicy panicznie bali się Szarleja słysząc w kopalni dziwne odgłosy i widząc rude, rogate stworzenie o zielonych oczach. Tymczasem okazało się, że rzekomym demonem był zabłąkany kozioł bezoarowy z Turcji należący do powszechnie szanowanego przyrodnika, Jakuba Liszki.








Górnicze legendy zawierają pochwałę takich tradycyjnych wartości jak: pracowitość, koleżeństwo, pobożność, miłosierdzie, szacunek do rodziców i autorytetów (nauczyciel, starsi górnicy), ganione są zaś chciwość, pycha i brak szacunku dla starszych. Książka zawiera duża dawkę wiedzy o warunkach pracy i wierzeniach dawnych górników (min. noszenie ochronnych, filcowych kapeluszy w XIX wieku, czy wyjaśnienie różnicy między gwarkiem, a górnikiem) podaną w atrakcyjnej literacko formie.