piątek, 14 sierpnia 2020

,,Mio, mój Mio''

 

,,Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Zwycięzcy dam manny ukrytej i dam mu biały kamyk, a na kamyku wypisane imię nowe, którego nikt nie zna oprócz tego, kto [je] otrzymuje’’ - Ap 2, 17





W sierpniu 2020 r. przeczytałem powieść fantasy ,,Mio, mój Mio’’ (tytuł oryginału: ,,Mio, min Mio’’) z 1960 r. pióra wybitnej szwedzkiej pisarki Astrid Lindgren (1907 – 2002). 1 Parę lat wcześniej oglądałem ekranizację powieści z 1987 r. (polecam!).





Akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XX wieku (znano już wówczas radio, lecz nie telewizję) w Sztokholmie, oraz w Sztokholmie i rajskiej Krainie Dalekiej. Ta ostatnia, rozciągająca się bardzo daleko we wszystkich kierunkach i położona w dalekim zakątku Kosmosu była pełna zieleni, a zamieszkujące ją dzieci i dorośli już w szczęściu i harmonii. Władał nimi dobry król, którego siedzibą była Wyspa Zielonych Łąk. W Krainie Dalekiej znajdował się Ciemny Las zamieszkany przez białe konie oraz studnia bez wody opowiadająca baśnie. Żyła w niej tkaczka tkająca magiczne tkaniny (tak jak u Tolkiena i Lewisa biała magia jest tu ekwiwalentem cudu, a nie okultyzmem), oraz czarny Ptak Żałoby śpiewający pieśni.






Głównym bohaterem jest 9 – letni sierota Bo Wilhelm Olsson, zwany Bose. Został zabrany z sierocińca przez ciotkę Edlę i wuja Sixtena – ludzi wiecznie niezadowolonych i apodyktycznych, którzy nie okazywali malcowi żadnej czułości, której tak potrzebował. Jego jedynymi przyjaciółmi był chłopiec Benka (Bengt) i koń należący do browaru. Pewnego razu Bose trafił do fantastycznego świata nazwanego Krainą Daleką, której król był jego ojcem i bardzo go kochał. Bo otrzymał odeń nowe imię – Mio (por. motto niniejszego posta) oraz wiernego rumaka Miramisa; białego konia o złotej grzywie, ogonie i kopytach. Zdobył też w miejsce Benki, który został w Sztokholmie nowego przyjaciela; syna królewskiego ogrodnika imieniem Jum – Jum. Mio i jego przyjaciel udali się na niebezpieczną wyprawę do Krainy Zagranicznej, aby walczyć z władającym nim rycerzem Kato i uwolnić porwane przezeń dzieci. Może tu pobrzmiewać echo ,,Władcy Pierścieni’’ J. R. R. Tolkiena; opisującego wyprawę dwóch hobbitów – Froda i Sama do Mordoru. Przypadek?






Powieściowy antagonista – rycerz Kato (greckie: ,,katho’’ - w dół; w domyśle: do piekła) łączy w sobie Saurona i biblijnego szatana. Odziany cały na czarno, zamiast ręki miał żelazny szpon. Wyrywał nim serca swoich ofiar i umieszczał w ich piersiach serca z kamienia (por. ,,I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała’’ - Ez 36, 26). Sam również posiadał kamienne serce, które sprawiała mu wielki ból. Ciemiężył Krainę Zagraniczną, którą uczynił miejscem ponurym, ciemnym i pełnym nienawiści. Z okna jego wieży padało światło przypominające wielkie oko – łatwo dopatrzyć się tu podobieństwa do wieży Minas Morgul w Mordorze. Służyli mu spowici w czerń, okrutni wojownicy (odpowiednik Nazguli). Dzieci porwane z Krainy Dalekiej zamieniał w czarne ptaki kołujące nad ponurym Czarnym Jeziorem. Rycerz Kato zginął zabity mieczem przecinającym kamień przez księcia Mio, który otrzymał ten cudowny oręż od płatnerza uwięzionego w Krainie Zagranicznej. Kiedy rycerz Kato zginął, jego ofiary odzyskały ludzką postać i wróciły do domów, zaś uwolniona od zła Kraina Zagraniczna znów stała się piękna i zielona.

Jak więc Czytelnik widzi w książce można dopatrzeć się ciekawych zapożyczeń.





Do arabskich dżinów z ,,Baśni 1001 nocy’’ nawiązuje dobry duch, którego Bose uwolnił z zamkniętej drewnianą zatyczką butelki po piwie. W podzięce duch zabrał go w podróż przez Kosmos do Krainy Dalekiej.






Sprzedająca owoce pani Lundin, która zawsze była miła dla Bosego i dała mu złote jabłko przypomina nieco skandynawską boginię Idunn strzegącą złotych jabłek zapewniających bogom Asgardu wieczną młodość.





Wreszcie w postaci płatnerza z Krainy Zagranicznej, którego rycerz Kato zmusił do wykuwania śmiercionośnej broni, a który potajemnie wykuł miecz przecinający kamień – można dopatrzeć się postaci kowala Völunda z mitologii germańskiej. Völund był niewolnikiem króla Niduda, który wywarł okrutną zemstę na swoim panu.

Jednak najwięcej zapożyczeń pochodzi z religii chrześcijańskiej. W Krainie Dalekiej rosły lilie i róże (kwiaty o symbolice chrystologicznej i maryjnej). Jej król może nawiązywać do postaci Boga Ojca,. Mio zwyciężający rycerza Kato mieczem przecinającym kamień może być figurą Jezusa Chrystusa, który pokonał szatana dzięki ofierze na krzyżu (notabene: dawne miecze miały rękojeści w kształcie krzyży). Pani Lundin w sposób zamierzony bądź nie, może nawiązywać do Maryi (pomogła chłopcu spotkać ojca tak jak Maryja pomaga w dostaniu się do Nieba; ponadto dała chłopcu złote jabłko, co stanowi odwrócenie roli Ewy, a przecież Kościół nazywa Maryję ,,nową Ewą’’). Wreszcie w chlebie sycącym głód, jakie spożywano w Krainie Dalekiej – podobnie jak w Tolkienowskich lembasach – można widzieć odpowiednik Eucharystii.

,,Mio, mój Mio’’ to przepiękna, niesłusznie zapomniana opowieść dla czytelników w każdym wieku ;).


1 Zainteresowanych jej twórczością odsyłam do posta: ,,Szwedzka Narnia, czyli ‘Bracia Lwie Serce’’’.

Oniricon cz. 620

 Śniło mi się, że:




 


- młoda Włoszka Sandra Mancuso każdego potężnie zbudowanego mężczyznę o długich, czarnych włosach, wąsach i brodzie nazywała Jezusem,





- nazwałem Wojciecha Cejrowskiego ,,bosym jastrzębiem'' i zaraz potem przypomniałem sobie, że w polskich wierzeniach ludowych jastrząb jest diabłem prześladującym ptaki,





- w Meksyku kwitnie proceder wytwarzania ozdób z zatopionych w szkle żuków crotona (rohatyniec herkules),





- byłem faraonem Nechao z dynastii ptolemejskiej,

- Janes ov Calcium pływał w ubraniu w akwarium razem z rybami i próbował mnie pocałować przez szybę, UWAGA: To tylko sen, nie jestem homoseksualistą, ani nie pochwalam tego zboczenia,





- po szkole poszedłem razem z koleżanką z gimnazjum Casiyą ov Drayadovą do sklepu zoologicznego, w którym widziałem min. żółwia jaszczurowatego, żółwia czerwonolicego, kota i mysz pływającą w akwarium pełnym wody, Casiya brała na ramiona żółwia jaszczurowatego i zachęcała mnie, abym go dotknął, lecz ja się bałem, potem widziałem żółwia jaszczurowatego chodzącego po podłodze i bałem się, że mnie ugryzie w stopę,

- na początku XX wieku Murzyn zabił czarnoskórego kandydata na prezydenta Rosji, po czym sam w 1918 r. został carem Jugosławii,






- oglądałem film satyryczny z lat 90 - tych XX wieku o polskich politykach, Wanda Nowicka została w nim pokazana jako brzydka i złośliwa syrena Wrzaskanda,





- powiedziałem, że w ,,Zdrowiu bez leków'' publikują lekarze, którzy zdradzili medycynę,





- spotkałem w lesie piękną Białorusinkę; bosą blondynkę ubraną na biało, która zajmowała się astrologią,

- wojska indyjskie wkroczyły do Czeczenii, Inguszetii i Dagestanu; w tym czasie zaprzyjaźniłem się przez Internet z Białorusinem mieszkającym we Francji i odkrywcą dinozaurów z Kazachstanu,






- zapytałem Andrzeja Pilipiuka o to czy można mówić dzieciom o istnieniu alkoholu, rozmyślałem też o roli alkoholu w książkach Tony'ego Wolfa o Leśnym Ludku,





- Dante umieścił w Piekle duszę Wacława II; króla Polski i Czech,

- Filipus ov Falconius kazał mi się wykąpać pod prysznicem, a ja martwiłem się, że nie mam czystych majtek za zmianę,






- z powodu pandemii koronawirusa musiałem razem z Mamą i Babcią chodzić po ulicy w dziwacznym przebraniu, aby zmylić demona choroby i uznałem, że ,,świat oszalał'', spotkaliśmy panią Fiłtę ov Jazde - Stanitis i jej labradora Viskałota, którego chciałem poczęstować kawałkiem kotleta, lecz pani Fiłta powiedziała, że pies od tego utyje, dowiedziałem się, że Viskałot lubi kebaby, chciałem sobie zrobić sandały z książki o Leninie zawierającej nagranie głosu dyktatora, lecz jakaś kobieta kazała mi założyć na nogi czerwone muszle klozetowe; chodząc w nich wieczorem po ulicy czułem się jak Kaczor Donald,





- rozmawiając o hiperborejskiej wojowniczce Łatonie Ohrizko mówiłem, że po rosyjsku nazywałaby się ,,Ogrizko'', zaś po ukraińsku - ,,Ohryzko''; dodałem, że jedynym rosyjskim słowem, w którym występuje litera ,,H'' jest ,,Boh'' (Bóg), zaś kot Behemot w oryginale nazywał się ,,Begiemot'',





- rozmawiając z panem Tomasusem ov S. o UFO odesłałem go do książki Mike'a Dasha ,,Granice poznania''.