czwartek, 13 lipca 2017

Anty - ,,Bogurodzica'', czyli ,,Lechistan''

,,Lechici, nazwa będąca synonimem Polaków, nieznana jednak początkowo kronikarzom zachodnio – europejskim. Z pokrewnych nazw można wymienić jedynie: Licicavivi, używaną przez Witukinda dla Słowian podlegających Mieszkowi I. (963 r.), oraz Lachy, jak nazywa Nestor w swej kronice plemiona słowiańskie z nad Wisły i Odry. Lechami zwie Polaków w XII. w. historyk bizantyjski, Kinnemos, a formy Lechitae używa z polskich kronikarzy poraz pierwszy Kadłubek; skąd ona powstała, trudno jest jednak powiedzieć. Naogół uważa się ją za pochodzącą od imienia legendarnego protoplasty Polaków, Lecha (ob.), choć również dopatrywać się w niej można nazwy oznaczającej mieszkańca równin, stanowiącej w ten sposób ruski odpowiednik nazwy Polan. Wyraz L., jak i Lech są wyrazami bardzo staremi, używanemi w znaczeniu bardzo podobnem w kilku europejskich językach; w Polsce zachowały się one jedynie w starych nazwach geograficznych'' - ,,Encyklopedia Powszechna Wydawnictwa Gutenberga tom 9 Lauda do Małpy''








Przyznaję się bez bicia, że ,,słoń nadepnął mi na ucho'', nie jestem muzykalny i należę do tych nielicznych ludzi, którzy potrafią żyć bez muzyki, choć nie potrafiłbym żyć bez literatury. Mam więc coś wspólnego z H. P. Lovecraftem, autorem opowiadania ,,Muzyka Ericha Zanna'' ;). Tymczasem podjąłem się oceny pewnej popularnej ostatnio piosenki. Będę oceniał ją jednak nie od strony muzycznej, ale literackiej, trochę tak, jeśli mógłbym użyć takiego porównania, jak polonista omawiający ,,Bogurodzicę'' na lekcji języka polskiego ;).








Otóż w 2017 r. na fali mody na szeroko rozumianą Słowiańszczyznę (przypuszczam, że następne pokolenia nazwą nasze czasy ,,odrodzeniem słowiańskim w Polsce'') pojawił się w Internecie teledysk ,,Lechistan'', którego twórca występuje pod pseudonimem Jaruha (w 2013 r. wielką furorę zrobił teledysk ,,My Słowianie'' Donatana i Cleo w prześmiewczy sposób nawiązujący zarówno do słowiańskiego folkloru jak i do stereotypów dotyczących Słowianek; przez niektórych oceniany bardzo surowo). Wracając jednak do Jaruhy... W swoim teledysku opiewa nie tyle rzeczywistą, pogańską, bądź ludową Słowiańszczyznę, ale bardzo modny obecnie, choć zupełnie irracjonalny fantazmat Wielkiej Lechii. Mit Wielkiej Lechii jest mitem synkretycznym, czerpiącym ze średniowiecznych i nowożytnych legend o pogańskich władcach Polski, zwanej Lechią, ruchu New Age oraz do współczesnych teorii spiskowych (antysemityzm, antyintelektualizm), a to wszystko dodatkowo zaprawione jest dużą doza nienawiści do chrześcijaństwa, co musiałoby boleć bł. Wincentego Kadłubka, kronikarza, bez którego nie byłoby późniejszych lechickich fantazji :(.








Jednym ze źródeł inspiracji Jaruhy jest inglizm (nie mylić z Inklingami – klubem literackim, do którego należeli min. Tolkien i Lewis) – rosyjski, mocno zabarwiony nacjonalizmem kult neopogański o mocno synkretycznym charakterze łączący mitologię słowiańską i germańską z hinduizmem i chrześcijaństwem. Za swą świętą księgę ingliści uważają falsyfikat zwany ,,Wedami Słowiańsko – Aryjskimi''. To właśnie z inglizmu, Jaruha zapożyczył określenie Jezusa Chrystusa jako Wielkiego Wędrowca ,,miłość niosącego''. Wielki Wędrowiec (czyżby dodatkowe nawiązanie do postaci czarodzieja Gandalfa, zwanego Mithrandirem, czyli Szarym Pielgrzymem? ;) został zabity przez kapłanów Złotego Tura (nawiązanie do biblijnego złotego cielca; jego kapłanami byli Żydzi przedstawieni w piosence jako ludzie chciwi na pieniądze), a potem został przez nich ogłoszony Bogiem.
Jako na wiarygodne źródło historyczne, podmiot liryczny powołuje się na rzekomo średniowieczną kronikę Prokosza – w rzeczywistości falsyfikat z XVIII wieku napisany przez fałszerza Przybysława Dyjamentowskiego (niektórzy rodzimowiercy np. Ukrainka Halina Łozko uznają za świętą księgę falsyfikat ,,Księgę Welesa'').
Zdaniem Jaruhy lechicka tożsamość ma być ugruntowana posiadaniem wspólnej haplogrupy R1a, a przecież geny i kultura to są dwie zupełnie różne sprawy! Podobne rozumowanie ma w sobie coś z rasizmu (rasistowski mit ,,krwi i ziemi'').
Zwrotka ,,Żmijowe plemię wasze dzieje zataiło'' nawiązuje do Nowego Testamentu: ,,A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: 'Plemię żmijowe, kto wam pokazał jak uciec przed nadchodzącym gniewem?'' - Mt 3,7. Na upartego można by również doszukiwać się wpływów współczesnej teorii spiskowej Davida Icke'a o Reptilianach ;).
Pojawia się nawet nawiązanie do ,,Mazurka Dąbrowskiego'': ,,Jeszcze Lechia nie zginęła, póki my żyjemy / póki w sercach naszych krew przodków pompujemy'' (dla ciekawostki: hymn Polski posłużył jako pierwowzór do napisania hymnu Ukrainy i hymnu pansłowiańskiego).
Oceniając na blogu ,,Mitoslavia'' dzieła literackie i filmowe zwykle staram się nawet w tych, które mi są ideowo obce, znajdować jakieś zalety. Jednak w teledysku ,,Lechistan'' trudno mi znaleźć nawet drobne zalety :(.
Jako katolikowi nie spodobało mi się ukazanie chrześcijaństwa jako czegoś złego; jako wiary ,,zbudowanej na kłamstwie, krwi i ucisku'' (widać tu wpływ popularnej herezji: Chrystus – tak, Kościół – nie). Oburzają mnie słowa: ,,Polska niepodległa to Polska lechicka / I nie cudzoziemska ani katolicka'' ponieważ w imię nigdy nie istniejącej mrzonki jaką jest Lechia, negują tysiąc lat chrześcijańskiej Polski, wraz z jej wszystkimi osiągnięciami i postaciami licznych patriotów wyznających katolicyzm jak: św. Jadwiga Andegaweńska, Paweł Włodkowic, Mikołaj Kopernik, przeor Augustyn Kordecki, Romuald Traugutt (kandydat na ołtarze), św. Albert Chmielowski, św. Jan Paweł II, św. Jerzy Popiełuszko, prymas Stefan Wyszyński, bł. Edmund Bojanowski, bł. Tomasz Beyzym, bł. Stanisława Leszczyńska, o. Marian Żelazek i wielu innych. Oczywiście innowierca lub ateista też może być dobrym Polakiem jak: protestanci Mikołaj Rej i Jan Heweliusz, arianin Wacław Potocki, żyd Berek Joselewicz, polscy Tatarzy – muzułmanie biorący udział w zrywach niepodległościowych, ateiści Maria Curie – Skłodowska i Janusz Korczak, teozof Tadeusz Miciński, neopoganin Stanisław Szukalski itd. Jaruha odmawiając katolikom prawa do bycia dobrymi Polakami szerzy, moim zdaniem, nienawiść na tle religijnym.
Teledysk neguje nie tylko katolicką wiarę, ale również akademicką naukę, widząc w niej watykańsko – żydowski spisek mający na celu wymazanie ,,prawdy'' o dziejach Lechii. Niestety polski system oświaty jest tu sprzymierzeńcem tego typu manipulatorów, ponieważ dostarcza o pradziejach ziem polskich tyle wiedzy ,,co kot napłakał'', przez co spragnieni wiedzy w tej dziedzinie, młodzi ludzie mają często poważne problemy z odróżnieniem prawdy od fantazji :(.
Pojawia się również wątek antysemicki: ,,Polska niepodległa to Polska lechicka / I na pewno nie pejsata ani katolicka''. Właśnie przez takich ludzi jak Jaruha rodzi się krzywdzący stereotyp Polaka – antysemity, który bynajmniej nie jest nam do niczego potrzebny. Czy chcemy żeby Polska była postrzegana przez pryzmat Ireny Sendlerowej i rodziny Ulmów czy raczej zachodnich kłamstw o ,,polskich obozach zagłady''?!







Bardzo niepokojące są też słowa: ,,Bo jesteśmy niepokonane aryjskie plemię!'' Niemcy za Hitlera też uważali się za ,,niepokonane aryjskie plemię''. Obecnie Aryjczyków nazywa się Indoeuropejczykami, aby odciąć się od złowrogich konotacji z hitlerowską propagandą. Jeszcze wcześniej (w XIX wieku) była w użyciu nazwa Indogermanie, która została zastąpiona Aryjczykami właśnie z powodu ówczesnych naleciałości ideologicznych.
Z tych powyższych powodów omawiany utwór nie spodobał mi się. Nie podoba mi się jego przesłanie min. dlatego, że wierzę, że tylko Jezus Chrystus zbawia, zaś jako katolik jestem zmuszony uznać neopogaństwo za grzech ciężki przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość polskim rodzimowiercom, że nie wszyscy wierzą w brednie głoszone przez Jaruhę. 1







1 Prawdę mówiąc to dzięki Sławomirze przekonałem się, że nie można wszystkich rodzimowierców wrzucać do jednego worka z Zadrugą i wyznawcami Wielkiej Lechii ;).