czwartek, 11 kwietnia 2013

Żbiczanie





Żbiczanie – rasa ludzi z głowami żbików, spłodzona przez Borutę i Dziewannę Šumina Mati pod koniec ery czwartej. Pierwsza para nosiła imiona Żbik i Lestia. Zwiedzeni przez Čorta Mieczywłada, wyniszczyli Zajęczan, aż dopiero pierwszy król, Mrukva I, porzucił jego krwawy kult i zaczął czcić Enków. Znaczny wpływ na łagodzenie postępowania tego władcy miała jego żona, królowa Lisyvka. Żbiczanie byli dominującą rasą w erach piątej i szóstej. Wznosili okazałe, kamienne miasta, z których największym były stołeczne Karpaty (Carpathopolis). Inne miasta to: Sudety i Beskidy. Toczyli wojny z olbrzymami, które zabijali za pomocą wypełnionych prochem strzelniczym rakiet. Rakiem toczącym ich cywilizację, był podsunięty przez Licho narkotyk, o nazwie čorcie ziele. Żbiczanin Pienin, który stracił przyjaciela z powodu śmierci z przedawkowania, poświęcił życie pomaganiu innym uzależnionym, bronił również tępionych Lynxów (jego pierwowzorem był zmarły w 2005 r. Marek Kotański, który  widząc co teraz wyczynia partia Palikota, musi się przewracać w grobie). Ostatnim królem Żbiczan był Lataviec – wyznawca piekielnego smoka Rykara, który swym wyuzdanym okrucieństwem, doprowadził do dwóch powstań Lynxów i do zniszczenia przez nich cywilizacji żbiczańskiej. Ostatni Żbiczanie schronili się na wyspie Man, gdzie porzuciwszy swe niegodziwości, uzyskali pomoc od białego rysia Deneba. Na pamiątkę ich pomordowanych kociąt, na wierzbach ukazały się bazie, czyli ,,kotki’’ (nawiązuje to do pięknej książki ,,Boży roczek’’ Ewy Szelburg – Zarębiny). Czytelnika może zapewne razić wielkie okrucieństwo ukazane w tych historiach. Nawiązuje to do tego, że rysie zabijają żbiki, gdy tylko je zobaczą (Alfred Brehm miał oswojoną rysicę, która zabijała wszystkie koty, które ujrzała). 

Zajęczanie




Zajęczanie – w ,,Mitoslavi’’ nazywałem ich Lagantropami, co z greckiego oznacza ,,ludzi – zające’’.  Była to rasa ludzi z głowami zajęcy, spłodzona przez Borutę i Dziewannę Šumina Mati w erze czwartej. Pierwsza para nosiła imiona Łagus i Łagia. Zajęczanie nie mieli nad sobą królów, ale ojców (patriarchów) i matki. Żyli z rolnictwa i hodowli zwierząt. Wynaleźli zegar. W czasie katastrofalnej Pierwszej Zimy Śnieżnej, wyodrębnili się od nich Zajęczanie z głowami zajęcy bielaków, którzy za swą odmienność byli zabijani przez Zajęczan z głowami zajęcy szaraków. Owa waśń, choć burzliwa, szybko wygasła. Cywilizacja Zajęczan została zniszczona przez półdzikich i okrutnych Żbiczan. W czasie trwania wojny ze Żbiczanami, Zajęczanin Sporysz Harcerz ustanowił Varkyderat, czyli to co teraz nazywamy harcerstwem. Ostatni Zajęczanie przetrwali na paru wysepkach u wybrzeży Grecji.



Warańcy


,,[...] Na Wyspie Szczurów, leżącej między Sumbawą a Flores, żyją ogromne gady – jaszczurki władne pożerać jelenie, dziki i ludzi. [...]. Opiekuje się nimi dziwne plemię Warańców – ludzi z głowami tych istot. Warańcy mają jednego wodza plemiennego. Jeżdżą na grzbietach swych smoków i potrafią przybierać ich postać. Często żenią się z ludźmi, rusałkami i syrenami. Jedzą wszystkie zwierzęta na wyspie i w morzu, zdarza im się być kanibalami, jedzą też owoce i ryż. Budują łodzie, którymi docierają aż na Seylan i na Wschodni Kraniec Świata, aby handlować. Na chąsy nie wypływają. Są raczej przyjaźni – swoich zjadają tylko po śmierci, nie znają bowiem pogrzebów’’ – opowieść geparda Akkona Jubastina.



Virkeny




Virkeny – (starokrasne: ,,virkena’’ – dziewica) wymyśliłem je w 2004 r. Były to boskie istoty, sprawujące pieczę nad poszczególnymi krajami. Miały postać niewyobrażalnie pięknych, wiecznie młodych kobiet. Virkena odpowiedzialna za Polskę była wysoka i smukła, o klasycznych rysach twarzy i jasnej cerze. Jej złociste włosy sięgały do pasa, oczy zaś błyszczały jak szafiry. W jej wyglądzie, głosie i duszy nie było najmniejszej skazy. Ukazywała się ludziom odziana w sięgającą kostek, białą suknię i płaszcz szkarłatny. Niekiedy widziano ją w płaszczu z pawich piór, lub z narzuconą na plecy skórą rysia – ulubionym strojem Sawy, żony Warsa. Na głowie nosiła wieniec z lilii, maków i chabrów, na szyi – ozdoby ze srebra i bursztynu, z wilczych, lub smoczych  kłów, w talii zaś była przepasana szerokim pasem ze smoczej skóry, pokrytej złotą łuską. Na uroczyste okazje wkładała złotą koronę, nad którą unosił się płomyk – znak geniuszu narodu polskiego. Towarzyszył jej mówiący zaskroniec Mikica Jadamović z Zaosia, który w jej świecie był odpowiednikiem Adama Mickiewicza (nawiązuję w ten sposób do mało znanego faktu, że Mickiewicz w swoim mieszkaniu w Wilnie miał psa, kota i węża). Miała moc udzielać męstwa polskim bohaterom, natchnienia wieszczom, rozjaśniać myśl uczonych i reformatorów. W Świecie Dziesięciu Kontynentów, Virkeny co jakiś czas gromadziły się w zamku na Seszelach.



Tygrowie




,,Tygrowie są dziećmi Boruty i Dziewanny, której okazują wielkie poważanie jako Mirze Ceti – złotowłosej krasawicy w szafirowej sukni, ze złotym półksiężycem na gładkim czole. Mają głowy lwów pręgowanych [tygrysów] – rudych, białych, a nawet czarnych [...]. Utrzymują, że poza badaną przez nas puszczą nie zamieszkują innych krain, a ich Las Morwowy zdaje się być dwukrotnie większy od Hibernii [Irlandii] [...]. Ubierają się w skóry i wyróżniają ogromną siłą, niby niedźwiedzie. Potrafią skręcać głowy turom, bawołom i nosorożcom, dusić lwy i lewarty, rozrywać niedźwiedzie. Biegnąc potrafią dogonić antylopę, sprawnie łażą nawet po cienkich gałęziach, pływają jak ryby... Ich muskuły są twarde jak alatyr – sami Tygrowie mogliby bez najmniejszego uszczerbku spać nago na śniegu. Wśród nich spotkaliśmy paru okaleczonych z wypadku i z urodzenia; ci są równoprawnymi członkami plemienia, a nawet dokonują wielkich czynów [...]. Istoty te, tak mężowie, jak samki noszą ozdoby ze złota i kamieni, oraz malują i nacinają skórę. Ich władcami są królowie z rodu Urakidów, którzy dobierają sobie radę przyboczną z drużyny. Królowie Tygrów mają władzę nieporównywalnie większą niż słabi władcy Leniferów, chociaż słuchają wiecu. Walczą mieczami, dzirytami, maczugami, toporami, łukami i sieciami, oraz trójzębami [...]. Nie napadają na sąsiednie krainy, nigdy nie zabijają rozbrojonych przeciwników, samek, cządów, starców ni kalek, na zwierzęta polują tylko dla mięsa i skór, przestrzegając różnych ograniczeń w łowach. Żyją z polowań, łowienia ryb, zbierania kory, korzonków, miodu, grzybów i orzechów. Początkowo zjadali swoich zmarłych, lecz ich pierwszy król Urak I Zakonodawca, pouczony przez leśnych Enków, nauczył ich palić zmarłych i sypać im kurhany [...]. O królu Uraku III Vukowładzie zachowała się następująca opowieść. Pewnego razu jego serce zadurzyło się w żonie jego wojownika Razydesa, Šamiramie. Dniem i nocą rozmyślał o niej, a ta była mu przychylna. Wreszcie postanowili doprowadzić do zguby Razydesa i usunąwszy tę przeszkodę, pobrać się. Jak uradzili tak zrobili. Król zorganizował obławę na swego wiernego sługę, a ten uciekał, nie chcąc w walce zabić suzerena. Już był u bram dworca i kołatał o pomoc, gdy perfidna żona zatrzasnęła bramy. Razydes zginął w walce przebity włóczniami. Jednak występni kochankowie nie pobrali się, bo król stwierdził, że nie chce dzielić życia z tak przewrotną samką jak Šamirama’’ – Rysie Uszko i Tar – Alatyr Lorenzkrafft ,,Dziennik podróży’’.




Oxiowie




Oxiowie – wymyśliłem ich w klasie drugiej, czy trzeciej gimnazjum, pod wpływem lektury ,,Odkrywania Europy’’ Jerzego Strzelczyka. W owej książce można przeczytać, że starożytni Rzymianie wierzyli, że w Bałtyku żyją tajemnicze ryby z ludzkimi głowami, zwane ,,Aesthiami’’, lub ,,Oxiami’’, co było śladem wieści o fokach. W mojej twórczości, Oxiowie byli rasą ludzi z głowami fok. Po raz pierwszy, jeden z nich pojawia się w zbiorze opowiadań ,,Dom’’, gdzie występuje jako sługa Juraty, królowej Bałtyku, przybyły, aby ostrzec pewną szczecińską rodzinę, przed zatopieniem ich domu. Ów Ox mówił po estońsku (Telewizor pełniący funkcję Wyroczni Domowej odgrywał wówczas rolę tłumacza) i chodził w samych majtkach (mieszkańcy Szczecina, widząc jego foczą głowę myśleli, że nosi maskę). W mitologii slawianistycznej, Oxiowie zostali zrodzeni przez Juratę w erze czwartej, a ich pierwsza para nosiła imiona Estynisław i Czuda. Mieszkali w północnym Oxlandzie (późniejsze Czudź i Estonia), podzieleni na liczne plemiona, z czego jedno z nich, zasiedlające wyspę Saremę, miało króla. Czcili Juratę, tak żarliwie jak Polacy Matkę Boską, a może nawet jeszcze bardziej, bo żaden Ox, nawet nie pomyślałby, by przedstawiać Juratę w masce gazowej na twarzy! (zresztą w owych czasach nie znano masek gazowych ;-). Ponadto wykazywali niezdrowe zainteresowanie astrologią. Żywili się rybami, w żołądkach mieli gastrolity, ułatwiające trawienie. Utrzymywali się z rybołóstwa i handlu. W ,,Tatrze cz. II Wieku Żelaznym’’  pojawia się dwóch Oxiów – Kellu Symur i jego ciekawy świata syn, Kellu Simi – Abö. Im to Jurata zleciła odnalezienie rannego Przerośla i zaprowadzenie go do Nistu, aby tam opowiedział o zdradzie niedźwiedzi polarnych Igora Lorenzkraffta i Wilsona Eaneawatta. W ,,Tatrze. Suplement’’, Kellu Simi – Abö udał się razem z Lechem III, królem Aplanu i Rutym, następcą tronu Orlandu na wielką wyprawę dyplomatyczną do Azji, na dwór króla tygrysów Bengalii i królowej Anej Arztein, by zażegnać widmo wojny z tygrysami. Wędrowcy byli w Białopolsce, Ułan – Raptor, Sinea, Ibetein, Imalain i w Bharacji, gdzie misja zakończyła się pełnym sukcesem. W drodze powrotnej, na wyspie Seylan, Kellu walczył z morskim satyrem w obronie czci rusałki z rzeki Gangos, aż obu zapaśników pochłonęła ogromna fala. Kellu został od tej chwili przyjęty na służbę królowej Juraty (w tym miejscu utożsamiłem go z owym Oxiem z ,,Domu’’). W erze trzynastej, na dworze króla Oxiów z Saremy, spędzały lato zaprzyjaźnione królewny Wanda i Libusza.

Obojnaki




,, [...] Na początku miesiąca surad – aszir [w kalendarzu Amazonek: styczeń], [...] na niewielkiej wyspie Kiné spotkaliśmy lud Obojnaków (Germoafroditen, Ałgisomokoszinowie). Z uwagi na to plemię, towarzyszący nam Słowianie nazwali ich wyspę imieniem Obojna. Ujrzeliśmy, mieszkające w chatkach krytych palmowymi liśćmi, niewiasty, bardzo ładne; wysokie, o cerze śniadej i włosach czarnych, a ich jedynym strojem były sznury pereł na szyi. Jedynym, za to poważnym defektem ich urody są męskie części sromne. Obojnaki to rasa łagodna, ciekawa świata, ufna, całe dnie pędząca na zabawach w morzu i w lesie. Istoty te, pytane przez nas, jak się rozmnażają, w odpowiedzi pokazały nam leśne źródełko, którego kryształowe wody, przed wiekami zmieszane z nasieniem perskiego boga Mitry, który zażywał w nim kąpieli, mają moc budzić życie w żywocie niewieścim. Jedna z nas [Amazonek], waleczna Kirbas – kubera – ašmi zabrała dzban owej wody do Amazonii, by wypróbować jej magiczne działanie na sobie. Obojnaki, wśród których nawiasem mówiąc, nie ma kasty kapłańskiej, z bogów czczą jedynie boga Hermesa i boginię Afrodytę, których towarzyszący nam Słowianie określali imionami: Algis (zapożyczonym od Bałtów) i Mokosza.  Z racji ich pochodzenia, docierający tu przed nami żeglarze greccy (jak choćby Arisanos, Dioran, Kalimenes, Stratobonos i Mastiranos z Delos – miletu) określają Obojnaki imieniem ‘Hermoafrodytów’. Życie pędzą rozpustnie niczym kozły, albo małpy. Wszystkich perwersji jakim się oddają od najmłodszych lat, na wołowej skórze byś nie zapisała. W odróżnieniu od ludzi z Mu i Bharacji nie znają pisma, ani żadnej nauki, czy sztuki, opowiadać zas umieją tylko sprośne plotki. Ponieważ nic nie wiedzą o własnych dziejach, ochotnie upamiętniają tych, co ich niegdyś krzywdzili. Mam tu na myśli wbity w ziemię miecz Osorkona Obojnakobójcy – trzeciego króla Mu, co zwyciężył Bharację i Seylan. [...]’’ – Klea Dziejopisarka ,,Diariusz’’. 

Lynxowie




Lynxowie (łac. lynx – ryś), zwani też Rysianami, lub Leśnymi Ludźmi Lynx – byli rasą ludzi z głowami rysiów. Wymyśliłem ich już w klasie trzeciej gimnazjum – wtedy to na zajęciach z Wiedzy o Kulturze (WOK – u ), pani Marleniana ov Voytakistis kazała zrobić fotomontaż z własnej fotografii. Przedstawiłem więc siebie z głową rysia, na tle wspaniałej przyrody Burus w Palanie. Lynxowie zostali spłodzeni przez Borutę i Dziewannę Šumina Mati w erze szóstej. Pierwsza para, nosząca imiona Ryś i Lincja, doznała prześladowań od Latavca – zaprzedanego złu, ostatniego króla Żbiczan. Lynxowie byli rasą istot silnych, zwinnych i wytrzymałych, szlachetnych wobec słabszych od siebie, żyjących z polowań, łowienia ryb, zbieractwa, wypasu reniferów i walki w wojskach najemnych. Czcili najwięcej leśnych Enków – Borutę i Leśną Matkę, oraz ich syna – białego rysia Deneba. Kochali sport i muzykę, miasta budziły w nich wstręt – woleli mieszkać w lasach. Byli świetnymi partyzantami; w erze trzynastej broniąc Analapii odnieśli w lesie zwycięstwo nad samym Aleksandrem Wielkim. Żbiczanie starali się ich wytępić, tak jak biali Indian, czy Aborygenów, przeto Rysianie walczyli o wolność w powstaniach Gerlacha (ów wódz zginął rozsiekany szablami przez ażdachy u stóp góry, nazwanej potem jego imieniem), oraz Uralisława. Ów ostatni zwyciężył i skazał na śmierć Latavca, po czym ogłosił się królem Lynxów. Ci rozpoczęli wielką rzeź swych dotychczasowych prześladowców, aż ostatnie niedobitki Żbiczan przetrwały jedynie na wyspie Man. Tak zaczęła się era siódma. Po oczyszczeniu się z przelanej krwi, król Uralisław zbudował nad jeziorem Ynanska Lykanus, sioło stołeczne o nazwie Ynańsk, którego pierwowzorem było Ińsko w Polsce. Królowie Lynxów mieszkali w drewnianych chatach pośród lasu, zaś ich poddani w szałasach i ziemiankach i byli z tego zadowoleni. Okazałe miasta Żbiczan popadły w ruinę. W pewnym okresie swej historii, Lynxowie sami zaczęli wybierać sobie królów. Era siódma skończyła się zniszczeniem królestwa Lynxów przez nową rasę – Neurów. W ,,Tatrze’’ występują tacy Lynxowie jak: Uszak (jego imię zaczerpnąłem od indiańskiego plemienia Uszaków z ,,Kandyda’’ Woltera; był to zdrajca swej rasy służący Kościejowi, nadzorca kopalni gwiezdników i prześladowca Tatry, zabity przez Lecha III), oraz Wałšanowicze z Burus – pater familias Wałšan, jego żona Łyno, córka – niefortunna wojowniczka Ornieta, która w lodowym pałacu Zimy na jeziorze Lykayuk, wbrew swej woli pracowała jako kucharka, Ornietas Gizilij – rycerz Zimy, zabity w Oxlandzie przez dwa zdradzieckie niedźwiedzie polarne, młody Oziersk, który poległ w bitwie na lodach jeziora Tormaytanus (orski rezun rozpłatał mu głowę toporem), córka Giżyca, syn Gołdap i syn Przerośl. Z owego rodu przetrwali tylko Przerośl i Ornieta, ale i oni zostali w końcu zamordowani przez wojska Kościeja. Imiona owych postaci wywodzą się z nazw geograficznych województwa warmińsko – mazurskiego w Polsce, przy czym imię Oziersk pochodzi od miejscowości w obwodzie kalilingradzkim w Rosji. 

Leniferowie


Leniferowie – rasa ludzi z głowami reniferów. Do stworzenia tej rasy, natchnęły mnie po latach, słowa pani Okieny ov Viernitis: ,,Jestem leniwym leniferkiem z Warszawy’’. Pokrewną rasą byli Karibu z Sonoru.



  ,, [...] Istotom tym nadaliśmy nazwę ‘Leniferów’, bazując na porzekadle białopolskich Lynxów: ‘Jestem leniwym Leniferem z Warzawy’. Wyszły na świat z łona Dziewanny Šumina Mati, oblubienicy Boruty. Czczą Leśną Matkę jako Panią Zwierząt. Ich gród stołeczny nazywa się Warzawa, wymawiaj War – Zawa, tak jak w imieniu Mar – Zanna. [...] składa się [ona] z chat, szałasów, ziemianek i jurt. [...] Warzawa ma dostęp do jeziora Hagar. Oprócz niej mają jeszcze parę innych osad, skupiających ledwo parę chatynek. Żyją z łowów i zbieractwa. Ich przysmakiem jest porost chrobotek reniferowy, grzyby, kora drzewna, trawa, liście, lemingi podobne do chomików. Częstowali nas nawet uryną psów haxów, a takie paskudztwo mogą pić renifery. Odzież wykonują ze skór, noszą wiele ozdób z rogu i kości, a ręce i nogi malują jaskrawymi barwami. Są gościnni i łagodni, [...], nie napadali na inne istoty. Mimo to potrafili się dzielnie bronić za pomocą włóczni, maczug, łuków, dmuchawek i krótkich mieczy z kości. Na dziedzińcu (profanum) kąciny Boruty, widzieliśmy żelazne pięści niespotykanej wielkości i czaszkę podobną do czerepu, ni to smoka, ni to niedźwiedzia. Powiedziano nam, że należały do potwora będącego postrachem tych okolic. Okazują wielką cześć Borucie i Dziewannie – Królowej Tajgi – Pani Zwierząt; pod ich rzeźbami z drewna składają najpiękniejsze kwiaty Białopolski. Swych zmarłych palą na polanach, a następnie grzebią pod kurhanami. Okazują im wielką pamięć i szacunek. Czczą Mokoszę, recytowaniem i rozważaniem jej dziesięciu imion. Leniferowie [...] kochają wolność mocniej niż wszystkie inne istoty rozumne; ich królowie mają władzę jeno symboliczną i są zabijani, gdy kończy się wyznaczony im czas panowania – próbowaliśmy złągodzić to okrucieństwo. Są silni, wytrzymali i zręczni; od małego hartuje się ich kąpielami w przeręblu i tatuowaniem kościanymi igłami. Mężowie i samki są u nich jednakowo szanowani; ci pierwsi koncentrują się na łowach, a ich niewiasty na zbieractwie i opiece nad potomstwem. Samki Leniferów też mają poroże, lecz mniejsze niż u mężów. Po urodzeniu dziecka, Leniferka zrzuca poroże i je obgryza, jak twierdzi dla zdrowia. Istoty te kochają dzieci i nigdy, pod żadnym pozorem ich nie krzywdzą. [...]. Leniferowie są z natury dobrzy, lecz jest to rasa płocha, której brakuje wytrwałości w dążeniu do celu. Umieją pędzić wódkę z żurawin i opijają się nią, a z byle okazji klną słowem ‘urva’ [zakręt], jakby się im coś urwało i myślą, że umieją przeklinać, znając tylko parę słów. Potrafią być kłótliwi i zadziorni względem siebie, co szkoda mi pisać, bo spotkałem wielu poczciwych. Są gościnni do przesady, mimo swego ubóstwa, kochają przepych, a leniferską dewizą jest ‘Postaw się, a zastaw się’. Jednak gdy jakiś wróg wkroczy na ich ziemię, zmieniają się nie do poznania, dając z siebie wszystko. Gdy ubiją lub przegnają kolejnego potwora, znów wracają do przeciętności. Jeśli Leniferowie  nie nauczą się, że bohaterem trza być na co dzień, a nie od święta, nigdy nie staną się wielkim narodem’’. – Rysie Uszko i Tar – Alatyr Lorenzkrafft ,,Dziennik podróży’’.

Czandale


Czandale – rasa małpoludów z Lemurii. Osiągały 120 cm wzrostu. Były pokryte brązowym futrem, miały też duże kły. Żyły w dżunglach, gromadząc się w niewielkie stada. Posługiwały się prymitywnym językiem czandalskim, a także kamiennymi narzędziami i ogniem. Jako ozdób używały kwiatów i zwierzęcych kłów. Swoich zmarłych ukrywały pod stosem gałęzi. Potrafiły się wspinać na drzewa i pływać. Były wszystkożerne z przewagą pokarmu mięsnego. Pożerały każde zwierzę, które tylko zdołały upolować, w tym ludzi, a także padlinę, zabitych w walkach o terytorium przedstawicieli własnego gatunku, należących do konkurencyjnych szczepów, a także ptasie i gadzie jaja, owoce, korzonki, korę, grzyby, owady, ryby, owoce morze i miód. Żyły w parach, wiążących się ze sobą na całe życie, w przeciwieństwie do Lemurian praktykujących poligamię i rozwody. Swoimi młodymi zajmowały się z wielkim oddaniem jak małpy. Ciała czandalów wydzielały intensywny, drażniący zapach piżma. Lemurianie gardzili  czandalami tak jak Amerykanie – Indianami, a Australijczycy – Aborygenami i tak samo okrutnie ich tępili. Wydawać by się mogło, że ostatnie z tych istot zginęły wraz z zatonięciem Lemurii, lecz jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku,  rodzina Stanimirskich odkryła ich niewielkie stadko w zaczarowanej puszczy na Kurpiach w Polsce.



Archivirkeny




Archivirkeny – (starokrasne: ,,virkena’’ – dziewica) siostry – boginie sprawujące pieczę nad poszczególnymi lądami wchodzącymi w skład  Świata Dziesięciu Kontynentów. Ich władzy podlegały Virkeny. Miały postać nieskazitelnie pięknych kobiet, władających żywiołami, a także florą i fauną. Nosiły imiona: Atlantis, Lemuria, Mu, Europa, Azja, Afryka, Incalia, Umaur, Sahul i Antarktis. Niektórzy twierdzą, że Europa przyjęła ciało istoty ludzkiej, rodząc się w Tyrze jako fenicka księżniczka, którą Zeus – władający potężnymi czarami król Krety, uprowadził pod postacią białego byka. Zdaniem żyjącego współcześnie scyto – ruskiego geografa i filozofa przyrody, Stawłodara z Kijowa (,,Traktat o Archivirkenach’’), istnieją jeszcze cztery inne Archivirkeny: Polaris – władająca Biegunem Północnym, Agartha – upadła Archivirkena świata podziemnego, Oceanna – razem z mężem Tytanem Okeanosem władająca wszystkimi trzema oceanami, oraz Ether – władczyni sfery powietrza. Pomysł na wymyślenie owych istot wziąłem ze snu, nie należy ich przeto w żadnym wypadku kojarzyć z archaii – żeńskimi archaniołami, wymyślonymi przez Rudolfa Steinera.



Al - Baktar


Al – Baktar – ową rasę istot rozumnych wymyśliłem w 2004 r. przeglądając zdjęcia z zoo – safari w Świerkocinie. Ich nazwa wywodzi się zarówno od starożytnej Baktrii, jak również od baktriana; dwugarbnego wielbłąda.



,,Są to ludzie z głowami dwugarbnych wielbłądów; wielkich i puchatych, żyjący na pustyniach. Al – Baktar jeżdżą na prawdziwych wielbłądach, żyją z handlu i zbieractwa, potrafią długi czas nie jeść i nie pić. Jedzą wszystkie pustynne rośliny i zwierzęta. Ich postrachem są jednak lwy, i niedźwiedzie i lamparty z Hindukušu. Jednak Al – Baktar potrafią je oswajać i posłując do nich nieraz widziałem, jak lwy i niedźwiedzie ciągnęły ich rydwany zdobione lapis – lazuli’’ – opowieść geparda Akkona Jubastina.