wtorek, 30 grudnia 2014

Pogański święty, czyli ,,Bogumił Wiślanin''

,,Przy łożu stały trzy stare, obce niewiasty, pochylone nad malcem i mocno weń wpatrzone. Poznała je, to były Rodzanice.
- Będzie piękny, silny i mądry, ale niezbyt szczęśliwy w miłości... - powiedziała pierwsza.
- … Za to ulubiony przez bogów, kniaziom równy, choć przez ludzi niedoceniany – dodała druga, nim przebrzmiały słowa pierwszej.
Trzecia odezwała się nim druga zamknęła usta:
- … Jego droga to nić pajęcza, może nie zdążyć z rozsupłaniem – skończyła, rozkładając ręce. Miłosława zobaczyła między nimi gęstą, starą pajęczynę. Nim zdążyła pozbierać myśli i powiedzieć choćby słowo, Rodzanice rozpłynęły się w powietrzu'' – Paweł Rochala ,,Bogumił Wiślanin''.



W grudniu 2014 r. przeczytałem powieść historyczno – fantastyczną ,,Bogumił Wiślanin'' z 2005 roku, napisaną przez Pawła Rochalę – z zawodu strażaka, z zamiłowania – historyka i pisarza, wzorującego się na powieściach Karola Bunscha i Teodora Parnickiego. Dodać można, że Autor napisał też książki popularnonaukowe na temat dawnych bitew: ,,Cedynia 972'', ,,Niemcza 1017'' i ,,Las Teotoburski 9 rok n. e.''.



Akcja powieści rozgrywa się w X wieku na terenach plemiennych państw Wiślan i Polan. Główny bohater, Bogumił Sobiesławic był synem wiślańskiego wojewody Sobiesława i jego żony Miłosławy, która poczęła syna w cudowny sposób, ze żmijem widzianym we śnie. Chłopiec początkowo nosił imię Nielub (zabieg magiczny mający odwrócić od dziecka uwagę złych mocy), zaś imię Bogumił nosił na cześć swego mistrza, pogańskiego kapłana cieszącego się dużym autorytetem. Ojciec chciał wychować syna na wojownika, lecz ten był na to zbyt łagodny. Od dziecka obcujący z bóstwami i duchami, pragnął zreformować i ujednolicić religię ówczesnych Słowian, lecz jak wiemy w 966 roku historia potoczyła się innym torem.



W książce pojawia się cała plejada bogów i demonów: Weles (władca bogów chtonicznych, miał trzy rogate głowy i był skuty złotym łańcuchem), Czarnogłów, Chors, Wołoszyn (Bogumił ujrzał go jako człowieka w czarnej szacie i czerwonej czapce, mającego długie, czarne i kręcone włosy), Nija (piastowski książę Leszek założył jego sanktuarium w Gnieźnie), Strzybóg (miał postać człowieka z głową białego orła i czterema orlimi skrzydłami), Świętowit, Dziedzileja (bogini wiosny, której współżycie cielesne z Jarowitem dawało przyrodzie moc od odrodzenia się po zimie), Welewitka (Bogumił ujrzał ją jako jędzę jedzącą ludzkie mięso), podobne do małp człekokształtnych mamuny, brzeginie, licho (Bogumił wypędził tego demona z opętanego), oraz wreszcie półlegendarny, piastowski władca Siemomysł, ojciec Mieszka I. Na szczególną uwagę i uznanie zasługuje obszerny dodatek mitologiczny, w którym opisane zostały takie zagadnienia i istoty jak: stworzenie świata (w wyniku współpracy i rywalizacji Świętowita i Welesa), oraz człowieka (pierwsi ludzie mogli zrzucać skórę jak węże), brzegini, zwanych też rusałkami (miały włosy białe, lub szare), chmurników (ludzi kierujących chmurami), domowego (były to dobre duchy przodków opiekujące się swoimi potomkami; trochę taki pogański odpowiednik świętych), latawce i latawice (odpowiednik inkubów i sukubów), licha, mamuny, smoki, smoki (powstawały z długowiecznych żab, żmij i zaskrońców, były bardziej związane z wodą niż z ogniem), upiory, wiły (miały zielone włosy), wodniki, zmory i żmijowie (latający wojownicy w łuskowatych zbrojach, odpowiednik aniołów walczących ze złymi duchami, zwłaszcza ze smokami).



Oprócz Siemomysła, z postaci historycznych pojawiają się jego synowie Mieszka I i Czcibór, oraz biskup misyjny Jordan,. Ten ostatni mimo różnicy w wyznawanej religii, szanował Bogumiła jako człowieka prawego, miłującego prawo i pokój, pozwolił pogrzebać go według zasad jego wiary.
W powieści spodobało mi się bogactwo wyobraźni Autora, oddane pięknym, literackim językiem, postać głównego bohatera, a zwłaszcza jego umiłowanie pokoju, a także – co ważne – w sumie całkiem pozytywne ukazanie chrześcijaństwa, przy jednoczesnym naświetleniu wad i błędów kapłanów pogańskich. ,,Bogumił Wiślanin'' spodobał mi się o wiele bardziej niż ,,Słowo i miecz'' Witolda Jabłońskiego.