poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Komunikat na nadchodzące dni






 Pan Tadeusz Klarowski polecił mi przekazać, że w najbliższych dniach nie będzie publikował nowych postów na blogu z tytułu wyjazdu do miejsca, gdzie w erach piątej i szóstej mieszkało żbiczańskie plemię Besków.

Z wyrazami szacunku - Mrukva z rasy Żbiczan. 

Oniricon cz. 626

 Śniło mi się, że:





 


- opisując zasady pracy antropologa stwierdziłem, że opierają się na metodach stosowanych przez Carlosa Castanedę w pracy z wymyślonym przez niego Don Juanem,







- krzyczałem do dziennikarki: ,,A ja będę na gazecie!'' (tj. moje zdjęcie zostanie zamieszczone na pierwszej stronie),







- Maria Luiza; główna bohaterka powieści ,,Księżyc i Słońce'' korespondowała z Antonem van Leewenhoekiem, prosząc go, aby przysłał jej wynaleziony przez siebie mikroskop, niestety na przeszkodzie stanęła wojna między Francją a Holandią,







- w latach 80 - tych XX wieku młody Niemiec Arnold Karl Libenekt wylądował skonstruowanym przez siebie samolotem na Placu Czerwonym w Moskwie czym ośmieszył ZSRR, uznał, że jedynymi wolnymi krajami w Europie są USA i RFN, zaś Francja, Watykan, Monako i Włochy są zniewolone, bo rządzą nimi socjaliści,







- pływałem w basenie razem z Kevinem Mc Allisterem, powiedziałem, że choć znam się na zwierzętach i umiem pływać, to nie mogę do tego jeszcze tańczyć, a gdy Kevin zaczął tonąć, uratowałem mu życie,

- w upalne lato szedłem boso po chodniku mijając budki z fast foodami, obok szedł młody biznesmen w garniturze,







- Otto Skorzenny ukradł Polce robiącej zakupy halibuta z siatki, oraz stawiał na dachach domów nocniki, a polscy żołnierze strzelali do nich,







- oglądałem film fantasy na podstawie rosyjskiej opery o królowej Ropusze; była to otyła kobieta o czarnych włosach i bardzo szerokich ustach, która na szyi nosiła czarny medalion wyobrażający jaskółkę,







- na wyspę Man początkowo zsyłano niechciane koty, później założyli tam swoje państwo celtyccy piraci, których herbem była tarcza łamiąca drugą tarczę, przed stworzeniem człowieka na wyspie mieszkali Żbiczanie - ludzie z głowami żbików,

- w miejscowości Ora Saba - la na wyspie Svalbard (Grumant) należącej do ZSRR, znajduje się siedziba jednej z instytucji Unii Europejskiej,

- Konrad T. Lewandowski chwalił jako dobrego chrześcijanina XIX - wiecznego chłopca, który kupił kulkę w sierocińcu, a potem nie chciał się nią bawić,







- w ,,Kurierze Szczecińskim'' znalazłem artykuł o prehistorycznym człowieku z Afryki, który wynalazł harpun do łowienia ryb, zamierzałem go wpisać do ,,Ilustrowanej bibliografii dla fantastów'', miałem wątpliwości czy nie został napisany, aby podważać ,,Biblię'',







- król Chytrozłot zaprosił do miasta, w którym panował, swoją kuzynkę Satrinę,

- byłem Władimirem Putinem i zalałem podłogę w łazience i pokoju wodą z jasnozielonym płynem, który się pienił, chciałem umyć podłogę i usunąć zniszczenia, lecz było już za późno, wujek Andreus ov Küjvis nie wiedząc, że to ja narozrabiałem, wyraził chęć bicia sprawcy szkody, tymczasem już wiele razy zdarzało mi się zalać mieszkanie wodą,







- powiedziałem o wojnie domowej w Hiszpanii, że gdybym żył w tamtych czasach, to walczyłbym po stronie frankistów i strzelałbym do komunistów, a Alexandrus ov Cocelaise pochwalił moją wypowiedź,







- pyton siatkowy chciał uprawiać seks z kobietą. 

niedziela, 30 sierpnia 2020

,,Upiór w ruderze''

 

,,DUCHY I ZJAWY to dusze ludzi zmarłych w niezwykłych okolicznościach. Z różnych względów nie mogą one trafić w zaświaty i pod postacią bladych, półprzezroczystych widm błąkają się w pobliżu miejsca swojej śmierci strasząc przypadkowych obserwatorów. Często pojawiają się regularnie o tej samej godzinie. Zazwyczaj nie bywają agresywne wobec ludzi, ale i od tej reguły zdarzają się wyjątki. [...]’’ - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański’’






 

,,Świat legend o duchach wydaje się niekonsekwentny i niesprawiedliwy: duchy złoczyńców zamiast odpokutowywać swe grzechy dobrymi uczynkami naprzykrzają się nadal potomkom swoich ofiar, natomiast niewinni, okrutnie zamordowani ludzie muszą często tułać się po wieczność, nie znajdując spokoju nawet po śmierci. […] Duchy w legendach muszą po prostu dobrze straszyć. Taka ich rola. [...]’’ - Witold Vargas, Paweł Zych ,,Duchy polskich miast i zamków’’






 


W sierpniu 2020 r. przeczytałem ,,Upiora w ruderze’’ Andrzeja Pilipiuka; zbiór ośmiu opowiadań comic fantasy. Jego akcja rozgrywa się w latach 1812 – 2047 we wsi Liszków na Lubelszczyźnie. Była to posiadłość hrabiów Liszkowskich herbu Trzy Liszki (wyobrażającego trzy gąsienice). Zarówno herb jak i wieś są fikcyjne. Zamiast Liszkowa na Lubelszczyźnie istnieje wieś Liszki w Małopolsce, zaś historyczni hrabiowie Liszkowscy używali herbu Prawdzic.







Głównymi bohaterkami są hrabianki Lukrecja i jej kuzynka Kornelia Liszkowskie, oraz ich służąca Marcelina Gruszka. Lukrecja (brunetka) i Kornelia (blondynka) nie grzeszyły ani urodą, ani rozumem. Żyły w luksusie, wylegując się w łóżkach do późna, objadając się przysmakami (w wyniku czego mocno utyły), oraz pijąc w dużych ilościach kruszon i inne trunki. Straciły dziewictwo oddając się z ciekawości francuskim żołnierzom (w tym samemu marszałkowi Muratowi). Były próżne, nie dbały o higienę, zaczytywały się francuskimi romansami (zwłaszcza Kornelia) i ogólnie rzecz biorąc żyły w oderwaniu od rzeczywistości. Marzyły min. o spaleniu młyna, pozbyciu się krów i przemalowaniu gęsi na różowo, aby nadać posiadłości romantyczny charakter (sic!). Marcelina mająca rude włosy i opaloną, piegowatą cerę, była z nich najładniejsza i najsprytniejsza. Pyskowała swoim paniom i potajemnie okradała je ze słodyczy, kwiatów i świec z kandelabru, a także wielokrotnie oddała się legionistom Dąbrowskiego. W 1812 r. chcąc uczcić swego idola – cesarza Francuzów Napoleona Bonaparte wyruszającego na Moskwę oddały próbną salwę ze zdobycznej, szwedzkiej armaty z XVII wieku, choć nie miały zielonego pojęcia o jej obsłudze. W rezultacie wszystkie trzy zginęły w potężnej eksplozji, która rozerwała ich ciała na drobniutkie kawałki, które z wielkim trudem zebrano grabiami z drzew i złożono do wspólnej trumienki. Po śmierci zostały osądzone przez swego anioła stróża. Dowiedziały się wówczas, że Marcelina była nieślubną córką hrabiego Liszkowskiego, a tym samym ich przyrodnią siostrą. Pokuta dziewcząt polegać miała na przebywaniu przez 500 lat w rodowym zamku i straszeniu intruzów. Po jej ukończeniu miały pójść do Nieba (zastrzegam, że zagadnienie czyśćca zostało tu ujęte w sposób bardziej odpowiadający wierzeniom ludowym, niż teologii).







Z postaci historycznych pojawia się Karol Marks (1818 – 1883), który ukazał się we śnie fanatycznemu komuniście Józefowi Kociubie i … zabronił mu czytania napisanych przezeń dzieł.


Duchy trzech dziewcząt nie są jedynymi postaciami z innego świata jakie pojawiają się na kartach najnowszej książki Pilipiuka.







Anioł Epifaniusz (jego imię pochodzi od słowa ,,epifania’’, czyli objawienie) był stróżem Lukrecji, Kornelii, Marceliny i wielu innych młodych dziewcząt, w tym niedawno ochrzczonych Murzynek, Chinek i Indianek. Miał siwe włosy i sumiaste wąsy, oraz skrzydła z białymi piórami.







Józef Kociuba marzący o skrzyżowaniu człowieka ze świnią, ujrzał we śnie trzy mówiące ludzkim głosem kobiety – świnie, z których każda miała sześć piersi zakrytych sześcioma stanikami. Stwory, których postać przybrały kuzynki Liszkowskie, powiedziały Kociubie, że są jego żonami przydzielonymi mu przez partię z rozdzielnika. W założeniu miał to być koszmar, lecz Kociuba uznał go za bardzo przyjemny sen.







Innym razem Lukrecja i Kornelia postraszyły Kociubę kurzym jajem, z którego wykluł się czarny nietoperz – wampir o czerwonych oczach i rozdwojonym, wężowym języku. Kociuba zamiast się go przestraszyć, próbował go nakarmić jajecznicą.







W 2047 r. Ziemię podbili kosmici z Warkocza Bereniki. Pokonali połączone siły Amerykanów, Rosjan i Chińczyków oraz wystrzelili w Księżyc antymaterią żłobiąc w nim ogromny krater. Wśród nich były humanoidy, insektoidy, stworzenia podobne do głowonogów i roboty. Celem podboju Ziemi była eksploatacja złóż aluminium. Od zniewolonych Ziemian żądali oddania połowy zasobów żywności. Kosmici przybyli też do Liszkowa, gdzie obrali na swą siedzibę stary pałac rodowy, w którym straszyły duchy Lukrecji, Kornelii i Marceliny.


Triu pokutujących dziewcząt przyszło się zmierzyć z całą plejadą antagonistów.


Edward Kukuła był miejscowym złodziejem, który w okresie II RP kradł morfinę z apteki, zaś podczas okupacji hitlerowskiej jego łupem padały kozy, kożuchy i inne dobra. Za swą przestępczą działalność został zastrzelony przez hrabiego Pawła Liszkowskiego z AK, a jego zwłoki przebrano w mundur sowieckiego lejtnanta. Przyczyniło się to, razem ze sfałszowanym archiwum oddziału, którym rzekomo dowodził, do wytworzenia legendy Kukuły jako sowieckiego partyzanta poległego w walce z Niemcami.







Hans Nockerl – z pochodzenia Łużyczanin, były urzędnik zatrudniony w mleczarni, został w wyniku rodzinnego spisku, wbrew swej woli wcielony do SS. Przybywszy do Liszkowa na miarę swoich możliwości, sabotował wytyczne płynące z Berlina (min. obniżył kontyngenty) i zawarł układ z AK. Na jego mocy, akowcy likwidowali przestępców (min. Kukułę) i przebierali ich za sowieckich partyzantów, zaś Nockerl przekonywał przełożonych o własnych zasługach w tępieniu komunistów. Został za nie jednak skierowany na front wschodni, zaś dla Liszkowa nadeszły ciężkie czasy. Wątek Nockerla może nawiązywać do kontrowersyjnej książki Piotra Zychowicza ,,Obłęd ‘44’’.








Następcą Nockerla został fanatyczny esesman Wurst, który zabrał się do krwawego prześladowania polskiej partyzantki. Uwięził na zamku w Liszkowie łącznika AK, Bronisława ,,Gryfa’’ Kowalskiego, który przed wojną był nauczycielem muzyki. Oddział kapitana Liszkowskiego przy pomocy ducha Marceliny dostał na zamek, zabił Wursta i uwolnił ,,Gryfa’’.







Sowiecki major Kabanow z NKWD (jego nazwisko pochodzi od słowa ,,kaban’’, czyli wieprz), podwładny pułkownika Grusztyna, po przybyciu do Liszkowa ekshumował zwłoki Kukuły i odnalazł sfałszowane przez akowców archiwum rzekomego lejtnanta. Porozumiał się z literatem Iwanem Nikołajewczem Polikarpowem, który napisał grafomańską powieść o Kukule i rzeźbiarzem Kowalowem, który postawił mu pomnik do tego rażący prądem siadające na nim gołębie. Kabanow zginął skoczywszy na główkę ze schodów. Zginął z gołym tyłkiem, bo chciał zgwałcić uwodzące go kuzynki Liszkowskie.


Józef Kociuba – młody, fanatyczny komunista, który swą karierę agronoma zawdzięczał denuncjacji ojca i stryja. Był to niewiarygodny wręcz prostak, ignorant (nie wiedział kim był Napoleon) i brudas (był przeciwnikiem używania sedesów). Gardził kulturą i sztuką, o których nie miał pojęcia, lubił za to komunistyczną propagandę i sprośne rysunki w wygódce. Przybył do Liszkowa zakładać PGR – ośrodek hodowli trzody chlewnej. Zakładając go zniszczył bezcenne książki i meble. W wyniku donosu starego, byłego kamerdynera Nepomucena, dostał naganę od Rodakowskiego z KC PZPR (postać fikcyjna) i cios w twarz od wójta Jaskólskiego. Chcąc zemścić się na Marcelinie, którą podejrzewał o napisanie donosu, wpadł do gnojówki, a potem uciekł gdzie pieprz rośnie.


Włodzimierz Rosół – magister historii, który napisał pracę o Kukule. Przybył do Liszkowa, aby tam założyć muzeum poświęcone tej postaci. Od prawdy historycznej ważniejsza była dlań kariera, a poza tym nadużywał alkoholu. Duchy dziewcząt przeszkadzały mu jak mogły min. próbując zatopić go w kabinie prysznicowej.







Kierownik pleneru młodych malarzy zorganizowanego na zamku w Liszkowie był zadufanym w sobie erotomanem. Namalował portret Marceliny. Gdy chciał, aby rozebrała się przed nim do aktu, była służąca zdjęła z siebie skórę, aż przerażony erotoman wziął nogi za pas. W czasie pleneru zastąpił go miejscowy nauczyciel plastyki.







W 1993 r. postkomunistyczne władze gminy Liszków, na czele z wójtem Jaskólskim s SDRP (późniejsze SLD) blokowały usunięcie pomnika Kukuły. Na szczęście uczyniła to przybyła z emigracji w USA artystka pochodząca z wioski wraz ze swym mężem Amerykaninem. W XXI wieku Kukułę na pomniku zastąpił Adam Michnik, zaś w 2047 r. na cokole stał pomnik Zwycięskiej Waginy Grającej na Wuwuzeli.







Książka zawiera ciekawe aluzje literackie. Sam tytuł nawiązuje do powieści Gastona Leroux ,,Upiór w operze’’ z 1911 r. Tytuł jednego z rozdziałów przypomina operę ,,Straszny dwór’’ Stanisława Moniuszki z 1864 r. Ostatni rozdział nasuwa skojarzenia z powieścią Pawła Lisickiego ,,Epoka Antychrysta’’ (proboszcz żyjący ze swoim partnerem, kaplica św. Judasza), a nawet z … ,,Grą o tron’’ George’a R. R. Martina (sekretarka wójta nosiła imię Deneris na cześć Daenerys Targaryen). ,,Upiór w ruderze’’ jest porównywany do poprzednich dzieł Pilipiuka takich jak cykl o Jakubie Wędrowyczu 1, tetralogia ,,Kuzynki Kruszewskie’2 i trylogia ,,Wampir z...’’ 3. Moim zdaniem wpisuje się też w zapoczątkowaną przez ,,Mistrza i Małgorzatę’’ Michaiła Bułhakowa literacką tradycję, w której istoty nadprzyrodzone ingerują w życie ludzi i przywracają sprawiedliwość ;).

Książka jest bardzo śmieszna, a zarazem pouczająca (pokazuje min. brak logiki w dziełach Marksa). Przedstawia tragizm dziejów Polski w krzywym zwierciadle satyry. Stanowi celną satyrę na systemy totalitarne i polityczną poprawność, ale też na polską szlachtę. Gdyby Czytelnik miał wątpliwości, uspokajam, że NIE propaguje spirytyzmu (świadczy o tym choćby wielokrotnie powtarzane zdanie, że ,,sprawy żywych nie powinny się łączyć ze sprawami umarłych’’).




1 Odsyłam do postów: ,,Bohaterski menel, czyli rzecz o Jakubie Wędrowyczu’’ i ,,Karpie bijem’’.

2 Odsyłam do posta: ,,Wielki powrót kuzynek Kruszewskich, czyli ‘Zaginiona’’’.

3 Odsyłam do postów: ,,Wampir z MO’’ i ,,Wampir z KC’’.

sobota, 29 sierpnia 2020

Kornut

 





Kornut był całkowicie legendarnym, łemkowskim zbójnikiem. Rzekomo zgromadził wokół siebie 100 – osobową bandę. Napadał na Wiedeń, Budapeszt, Pragę, a nawet Moskwę. Zgromadził liczne łupy i wziął do niewoli jako branki córki królów i carów, które potem zabijał. Został w końcu pojmany i stracony, a jego duch strzeże zgromadzonych skarbów. Zainteresowanych legendą o skarbie Kornuta polecam pracę Bartłomieja Grzegorza Sali ,,Księga karpackich zbójników’’.





Sypko

 







 

,, […] dokonał tego zbójnik Sypko. Był to harnaś nad harnasie, a siedział w murowanicy z wielkich głazów za Foluszem. Narzeczoną miał w Mrukowej. Chodził do tej wygrzewnicy, Kachny silnej, przez Kobyłę. Raz, gdy z zalotów wracał, napadli go inni zbóje, którzy też na piękną Kachnę mieli chrapkę. Chcieli go od niej odścigać. Sypko, gdy zobaczył onych mrowie, postanowił im się nie dać. Gdy pędzili za nim wszyscy przez Kobyłę, on wziął miecz i do swojej murowanicy podążając, walił na prawo i lewo w co popadło i ścieżkę za sobą zesłał olbrzymimi chojarami, na których goniący go wywracali się. [...]’’ - S. Fischer ,,Wyjazdy Łemków nadosławskich na roboty zarobkowe do Ameryki’’ [w]: ,,Materiały Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku’’, nr 6, 1968, cyt. za: Andrzej Karczmarzewski ,,Świat Łemków. Etnograficzna podróż po Łemkowszczyźnie’’







Sypko (zdrobnienie imienia Osip, czyli Józef) był legendarnym łemkowskim zbójnikiem z Męciny. Legendę o nim spisał aptekarz Witold Fusek (1885 – 1941) z Biecza. Przyszły zbójnik był synem wdowy, którą pop fałszywie posądził o kradzież płótna. Nieszczęsna kobieta była z tego powodu prześladowana przez całą wieś. Na łożu śmierci domagała się od syna, aby ją pomścił. Tymczasem pop oddał Sypka na wychowanie gaździe, który go maltretował. Inicjacja nastąpiła, kiedy obcy starzec kazał Sypkowi trzykrotnie pić wodę i mocować się z bukiem. Za trzecim łykiem Sypko zyskał nadludzką siłę i wyrwał drzewo (warto porównać to z inicjacją Ilji Muromca). Otrzymał magiczną szablę. Ludzie umierali gdy machał ją w powietrzu. Uzbrojony w nią zemścił się na gaździe, popie i mieszkańcach wsi. Włosy zakrywał chustką. Zagrabione skarby rozdawał biednym, ale też dużą część zgromadził we własnym skarbcu. Panowie wysyłali przeciwko niemu wojsko. W czasie jednej z utarczek, Sypko uciekł się do fortelu przebierając pnie ściętych buków w żołnierskie mundury (przypomina to polską legendę o lechickim władcy Leszku, który wyprowadził w pole samego Aleksandra Wielkiego za pomocą atrap wojowników wykonanych z drewna pomalowanego błyszczącą farbą). Zginął zabity w walce. Kiedy oficer uciął mu głowę, okazało się, że skrywane pod chustą włosy zbójnika były ze szczerego złota, co budzi skojarzenia z polską baśnią o bohaterze zwanym Parszywą Główką (M. Derwich, M. Cetwiński ,,Herby, legendy, dawne mity’’). Zabójca Sypka został ukarany przez króla, który chciał dostać zbójnika żywego. Na straży zgromadzonych przezeń skarbów stoi wąż w koronie. W czasie Wielkiego Tygodnia pewna kobieta weszła do groty i zabrała ze sobą wiele skarbów. Niestety zapomniała o swoim dziecku, które zostało w grocie na zawsze :(.







Jedną z legend o Sypku można przeczytać w pracy Bartłomieja Grzegorza Sali ,,Księga karpackich zbójników’’.

piątek, 28 sierpnia 2020

Mitologia Łemków

 

,,Łemkowie to grupa górali ruskich, niezwykle barwna pod względem obrzędów, stroju, wierzeń, ale też kultury materialnej, której śladem są wspaniałe drewniane cerkwie, jak choćby w Powroźniku, Kwiatoniu, Skwirtnem i Komańczy. Górale ci, których podstawowym zajęciem była uprawa roli i hodowla zwierząt, słynęli także z rzemiosła, jak wytwarzanie łyżek w Nowicy, mazi i dziegciu w Łosiu, czy kamiennych krzyży i żaren w Bartnem. W latach międzywojennych na terenie Polski mieszkało ponad 100 tysięcy Łemków. Dzisiaj, część z nich, mimo tragicznej historii przesiedleń i akcji ‘Wisła’, wróciła na tereny Beskidu Niskiego’’ - Andrzej Karczmarzewski ,,Świat Łemków. Etnograficzna podróż po Łemkowszczyźnie’’ (z blurbu).





 


O Łemkach dowiedziałem się po raz pierwszy w gimnazjum, kiedy w telewizji mówiono o Akcji ,,Wisła’’ z 1947 r. W moim poemacie dygresyjnym ,,Milenium, czyli Nowe Triumfy’’ Jena ov Blackeyova spotkała w Armagedonie min. wysiedlanych wówczas Łemków (odsyłam do posta: ,,Triumf Ludobójstwa’’).

Łemkowie mogą się poszczycić bardzo bogatym zasobem wierzeń ludowych ;).







Domawik był opiekuńczym duchem domostwa pomagającym w pracy. Podobną rolę pełnił chowaniec.








Wiatr – w bardzo archaiczny sposób - wyobrażano sobie jako mężczyznę siedzącego na drzewie i dmuchającego na cztery strony świata.






Powiertucha była wirem powietrznym, który porywał ludzi i mógł kryć pod swoją postacią diabła.

Roślinom przypisywano znaczenie sakralne i magiczne. Dzikie drzewa owocowe miały jakoby przyciągać choroby. Leszczyna chroniła przed uderzeniami pioruna, ponieważ niegdyś udzieliła Maryi schronienia przed burzą. Maryjną symbolikę posiadały stare grusze i lipy, których ścinanie miało sprowadzać nieszczęście. Do ścinania tych drzew kierowano wyłącznie niepełnosprawnych.

Głucha była żeńskim demonem tyfusu, mającym postać starej, łysej i gadatliwej baby z długimi palcami. Była zdolna do miniaturyzacji umożliwiającej szybkie przemieszczanie się z wsi do wsi.







Łemkowie wierzyli też w cudowne źródła np. w Bielowce, gdzie woda jakoby znikała na noc, by nie skaziły jej demony.






Bohyny (boginki) były to stare, nagie i brzydkie demony wodne. Stawały się nimi duchy praczek, które po śmierci prały szmaty długimi piersiami.







Miawki były polnymi nimfami o błękitnych oczach i blond włosach. Nosiły wieńce z kłosów i chabrów i przebywały w zbożu.






Hurbóż przypominał kota i dusił śpiących ludzi (przykład wpływu ailurofobii na wierzenia ludowe).






Mamuny żyły nad wodami, zabierały ludziom dzieci i podrzucały własne, zwane odmieńcami. Te ostatnie charakteryzowały się brzydkim wyglądem, wielką głową i wielką żarłocznością.







Toplce – topielcy wciągający pod wodę ludzi, przybierali postać starców lub chłopców w czerwonych czapkach i spodenkach.







Zmora (gnieciuch) przybierała postać małego dziecka lub kobiety. Obrona przed nią polegała na wyrysowaniu kręgu święconą kredą.

Toma to tajemniczy leśny demon zabijający ludzi w Boże Narodzenie, czwarty dzień po Nowym Roku, oraz w poniedziałek i wtorek przed zapustami.







Upiorami stawali się min. ludzie poczęci w czasie menstruacji, oraz kobiety zmarłe w połogu i po śmierci opiekujące się swoimi dziećmi. Posiadały dwa serca i czerwone twarze. Unieszkodliwiano je ucinając im głowy i wkładając je między nogi, przebijając ciało zębami brony lub długimi gwoździami. W walce z nimi pomocna była też tarnina. Potrafiły sprowadzać burzę i grad. Porywały ludzi i ssały ich krew. Znały się na czarach i zielarstwie, oraz brały udział w sabatach.







Bacza był dobrym czarodziejem broniącym przed upiorami, który ponadto leczył, przepowiadał przyszłość i odnajdywał zgubione lub skradzione dobra. Pewien pochodzący ze Słowacji łemkowski bacza, który wyemigrował do USA, dysponował tak wielką mocą, że teleportował do siebie swoją żonę przez ocean (sic!). Moc owym czarodziejom zapewniało poszczenie w środy i piątki.







Smok był gadokształtnym demonem atmosferycznym niosącym chmury burzowe i gradowe.









Płanetnikiem był duch lub człowiek obdarzony mocą Boską, lub diabelską, który kierował chmurami. Niekiedy można było usłyszeć okrzyki pracujących płanetników w chmurach. Sposobem na odegnanie burzowych chmur było bicie w cerkiewne dzwony.







Bosorka to czarownica rzucająca uroki i szkodząca zwierzętom. Specjalizowała się w odbieraniu mleka krowom. Aktywność wykazywała zwłaszcza trzy razy w roku: na św. Jerzego, w Zwiastowanie i w Wielki Czwartek. Wówczas to bosorki przed świtem zbierały zioła odbierające mleczność, biegały nago wokół obory i okadzały krowy dymem ze spalonego kawałka ogona krowy z innej zagrody. W Noc Kupały trzykrotnie obchodziły cerkiew i wchodziły do niej po północy. Po śmierci bosorka była zabierana przez diabły do piekła.






Bajczycha była znachorką zamawiającą choroby.







Według legendy w Krásnym Brodzie na Słowacji istniał tajny diabelski monastyr, gdzie sprzedawano duszę diabłu. Pilnowały go cztery węże. Od delikwenta wymagano całowania namalowanego diabła w rogi i bicia obrazu Jezusa.







Inkluz był zaklętą monetą, którą można było kupić na targu od chłopa lub Żyda. Inkluzy same namawiały nabywców, aby je kupili. Jeśli demon zaklęty w monecie kosztowała centa lub grajcara, wówczas nie można się było go pozbyć. Jeśli jednak został kupiony za pół centa lub pół grajcara, wtedy można go było stracić, zostawiając na drodze zawinięty w chustkę.