niedziela, 22 czerwca 2014

Czarna honda, czyli rzecz o Wietnamczyku, który kochał Polskę




Czarny Roman - współczesny, polski czarownik, owiany tajemnicą i budzący grozę. Zawsze ubierał się na czarno, a jego oczy były krwistoczerwone. W 1994 r. czarami sprowadził do naszych czasów z przeszłości bandę ludożerczych, demonicznych karłów Tcho - Tcho z azjatyckiego płaskowyżu Leng. Owe potwory jeździły po Warszawie czarną hondą (odmianą czarnej wołgi) i polowały na dzieci. Powstrzymał je wietnamski sprzedawca sajgonek pan Lung. We śnie objawił mu się wietnamski, XIX - wieczny męczennik  św. Andrzej Dung - Lac. Za jego radą, pan Lung skropił czarną hondę wodą święconą, a ta spłonęła. Tcho - Tcho z wyciem przeniosły się do piekła. Po tym wydarzeniu pan Lung, dotychczas wyznający buddyzm, poprosił o chrzest.


Imiona

,Nomen omen'' – rzymskie przysłowie


Po starokrasnemu nazywam się Tades, po runwirsku: Tadija, po toropiecku: Todaj, po neuryjsku: Ałun, zaś w lemuryjsku: Sendelir. W mowie polskiej moje imię wymawia się Tadeusz (zostało nadane na cześć św. Tadeusza Judy). Na bierzmowaniu wybrałem sobie imię Tomasz (Tomasus, Tomislav) na cześć św. Tomasza Morusa.


W mojej twórczości jest wiele dziwnych, niezwykłych, fantastycznych imion, które zdaniem niektórych czytelników są zbyt trudne do zapamiętania. Moim zdaniem najciekawsze imiona wymyślali tacy fantaści jak: J. R. R. Tolkien (np. Ghan – buri – Ghan), C. S. Lewis (np. Pretensjonata, Politowanes), H. P. Lovecraft (np. Ctulhu – imię, którego żaden człowiek nie potrafi poprawnie wymówić – sic!), R. E. Howard (np. Olgierd Władysław), M. Ende (np. Atreju), U. Le Guin (np. Kurrumkamerruk), M. Nawrocka (np. Gedes), J. Grzędowicz (np. Vuko Drakkainen) oraz A. Tesić (np. Ravinyoyla). Czy ma może czytelnik własną listę ulubionych imion z mojej twórczości? Jeśli tak, to czekam na komentarze!